Jeśli szukacie czegoś feministycznego, z magicznym twistem, dajcie tej historii szansę. Dla mnie to średniaczek, ale Wam może spodobać się znacznie bardziej.
Pełna mocy i magii nowa powieść Alix E. Harrow przenosi czytelnika do Ameryki Północnej końca XIX wieku – w epokę ruchu sufrażystek. Trzy główne bohaterki schodzą na ścieżkę wiedźm, by upomnieć się o swoje prawa. Powieść "Dawne i przyszłe wiedźmy" to hołd złożony nieugiętej mocy i wytrwałości kobiet w walce o swoje prawa i swoje życie.
W 1893 roku nie ma czegoś takiego jak wiedźmy. Lecz kiedyś były – w dawnych, spowitych mrokiem czasach, zanim zaczęto je palić. Teraz jednak czary sprowadzają się do schludnych amuletów i dziecięcych rymowanek. Jeśli współczesna kobieta chce sięgnąć po władzę i moc, musi ich poszukać na ulicy i w urnie wyborczej.
Jednak gdy siostry Eastwood – James Juniper, Agnes Amaranth i Beatrice Belladonna – upominają się w Nowym Salem o zrównanie szans kobiet z mężczyznami, zaczynają poszukiwać zaginionych słów i wchodzą na ścieżkę wiedźm. Nękane przez cienie, ścigane przez siły, które nie ścierpią, by wiedźmy odzyskały moc – o może nawet by pozostały przy życiu – siostry będą się musiały zagłębić w najstarszą magię, zawiązać nowe przymierza oraz odnowić dawne siostrzane więzi, jeśli w ogóle chcą przetrwać. Nie ma czegoś takiego jak wiedźmy. Ale będzie.
Wbrew moim podejrzeniom, Dawne i przyszłe wiedźmy nie należy do przedstawicieli gatunku fantasy young-adult. Owszem, elementu magicznego nie zabraknie, a i niektóre zabiegi fabularne czy stylistyczne zdają się sugerować, że to lektura dedykowana raczej nastoletniej widowni (choć momentami wydaje się, że targetem były osoby dorosłe), ale na tym podobieństwa się kończą. Historia jest mocno osadzona w realiach końcówki XIX wieku, a wątki obyczajowe wydają się równie ważne (a może nawet bardziej istotne) od tych nadnaturalnych. Czy nazwanie jej "historycznym urban fantasy" byłoby nadużyciem? Chyba nie.
Alix E. Harrow w Dawnych i przyszłych wiedźmach zabiera czytelnika do miasta wiernego tradycji. Sufrażystki zaczynają głosić swoje hasła, mierząc się z krytyką ze strony zarówno mężczyzn, jak i części kobiet. Czary oficjalnie nie istnieją, ale w domowym zaciszu niemal każda gospodyni praktykuje i skrywa kilka przekazanych przez matki i babki zaklęć. Pisząc o tychże, spieszę dodać, że inkantacje są kreatywne, w ciekawy sposób czerpią z dobrodziejstw bajek i innych starszych utworów kultury, a co równie ważne, zostały bardzo dobrze przetłumaczone. Uroki w polskim wydaniu ładnie się rymują i nawet jeśli tu i ówdzie wkradnie się jakaś głupotka umożliwiająca utrzymanie rytmu, przymykam na to oko, bo ten element bardzo mi się w tej powieści podobał.
Do gustu znacznie mniej przypadł mi społeczny aspekt Dawnych i przyszłych wiedźm. I nie chodzi mi tu o przedstawienie girls’ power oraz ukazanie, że jednocząc siły w obliczu zagrożenia, nawet jeśli wiąże się z tym pewne ryzyko, można wiele osiągnąć – tej myśli bowiem z całego serca patronuję. Czułam jednak pewne znużenie sposobem opisu bohaterów płci męskiej, którzy (z dwoma wyjątkami, za co chwała Autorce) pozbawieni są skrupułów i empatii, ślepo podążają za "złem", a agresja wobec kobiet to dla nich chleb powszedni. Miałam wrażenie, że na siłę próbuje mi się udowodnić, jak okropnym gatunkiem są mężczyźni, a kobiety niedążące do Wielkiej Zmiany – niewiele lepsze.
W Dawnych i przyszłych wiedźmach pojawiają się bohaterki reprezentujące mniejszości etniczne czy seksualne. Myślę, że na korzyść powieści wyszłoby poświęcenie im nieco większej ilości czasu (na przykład kosztem nawracających tu i tam odniesień do przeszłości bohaterek). Wyobrażam sobie bowiem, że skoro białoskóra kobieta i wiedźma mają cały czas "pod górkę", to czarnoskóra reprezentantka miałaby jeszcze gorzej. A przynajmniej mierzyłaby się z nieco innymi trudnościami. Alix E. Harrow ledwie tej tematyki dotyka, nie stawia przysłowiowej kropki nad i, jednak panna Cleopatra Quinn daje radę, jest postacią ciekawą mimo tego braku. Absolutnie jednak nie rozumiem, czemu Autorka postanowiła wprowadzić do tej powieści bohaterkę transpłciową: jej orientacja nie wnosi do opowieści absolutnie niczego, może poza puszczeniem oczka do czytelnika.
Zanim podsumuję niniejszą recenzję, chcę wspomnieć o stylu pisania, który nie do końca mi pasuje. Znajdziecie tu mnóstwo kwiecistych, przesadnie pompatycznych porównań, serca pękające na kawałki oraz garść niekonsekwencji w stylizacji języka (w tekście pojawiają się słowa bardzo współczesne, ale także archaiczne – i nie jest to kwestia polskiego przekładu). Tym, co najbardziej działało mi na nerwy, było jednak słowo "tatuś" – nadużywane do przesady, bez choćby słowa wyjaśnienia, czemu akurat to określenie pojawia się w kontekście rodziciela naszych bohaterek.
Z przykrością stwierdzam, że nie bawiłam się w trakcie tej lektury tak dobrze, jak bym sobie tego życzyła. Książka momentami mi się dłużyła, nie czułam motywacji do kontynuowania, a polaryzacja społeczeństwa na "dobrych nas i złych ich" irytowała coraz bardziej. Oddaję jednak honor Autorce, zaskoczyła mnie zakończeniem tej opowieści. Jak wspomniałam wcześniej, podoba mi się sposób ukazania siły grupy w porównaniu do siły jednostki, płynące z Dawnych i przyszłych wiedźm przesłanie, by się jednoczyć w walce przeciw większemu nieprzyjacielowi – ważne na co dzień, a w dzisiejszych czasach może nawet bardziej niż kilka lat temu.
Ocena końcowa: 4/6
Tytuł: Dawne i przyszłe wiedźmy (ang. The Once and Future Witches)
Autorka: Alix E. Harrow
Wydawnictwo: iuvi
Data wydania: 13 października 2021 r. (premiera: październik 2020)
Liczba stron: 608
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz