Jedna z piękniejszych okładek zeszłego roku. A jej wnętrze...?
Urzekające fantasy inspirowane legendą o Chang'e, chińskiej bogini księżyca.
Dorastająca na Księżycu Xingyin przywykła do samotności. Nie wie, że jest ukrywana przed Niebiańskim Cesarzem, który skazał jej matkę za kradzież eliksiru nieśmiertelności. Kiedy jednak magia Xingyin zostaje wykryta, dziewczyna musi uciekać z domu.
Trafia do Niebiańskiego Królestwa, krainy cudów i tajemnic. Ukrywając swoją tożsamość, korzysta z okazji, by uczyć się u boku syna cesarza. Opanowuje łucznictwo i magię, a między nią a księciem rozkwita uczucie.
Aby ocalić matkę, Xingyin wyrusza na niebezpieczną wyprawę, stawiając czoła legendarnym stworzeniom i okrutnym wrogom. Ale kiedy dochodzi do zdrady, a zakazana magia zagraża królestwu, Xingyin musi rzucić wyzwanie samemu Niebiańskiemu Cesarzowi.
Kupując Córkę Bogini Księżyca, wiedziałam o niej dwie rzeczy: ma przepiękną okładkę oraz opiera się na jakimś chińskim micie (nieznanym mi). Nie miałam pojęcia jednak, że ta opowieść tak niesamowicie mnie wciągnie! Mimo dużego zagęszczenia tekstu na stronie (font raczej drobny, interlinia niespecjalnie duża), przez pierwsze kilkanaście stron leciałam błyskawicznie. Z czasem moje zafascynowanie historią nieco przygasło (a może to tylko kwestia braku czasu na lekturę?), ale po kilku rozdziałach na powrót zalśniło jaśniej, jeszcze bardziej motywując do czytania... Aż przeczytałam ponad dwieście stron, byle dowiedzieć się, jak to się skończy!