poniedziałek, 26 kwietnia 2021

"Wyborny trup" Agustina Bazterrica

Chyba najbardziej kontrowersyjna powieść, jaką miałam okazję czytać w życiu.

Elektryzująca, nagradzana, najlepiej sprzedająca się na całym świecie powieść o dystopijnym świecie, w którym wymordowano zwierzęta, ludzi zbiera się na pożywienie, a społeczeństwo podzielono na tych, którzy jedzą i tych, którzy są zjadani. Marcos, pracujący w lokalnym zakładzie przetwórczym, zajmuje się ubojem ludzi - choć nikt już ich tak nie nazywa. Żona go opuściła, ojciec pogrąża się w demencji, a Marcos stara się nie myśleć o tym, jak zarabia na życie. W końcu stało się to tak szybko. Po pierwsze, stwierdzono, że zwierzęta zostały zakażone wirusem, a ich mięso stało się trujące. Wtedy rządy zainicjowały Przemianę. Teraz ludzkie mięso - „mięso specjalne” - jest legalne. Marcos próbuje trzymać się liczb, przesyłek, przetwarzania. Pewnego dnia dostał prezent: egzemplarz najwyższej jakości. Zostawia ją w swojej stodole, związaną, problem do usunięcia później. Ale ona nawiedza Marcosa. Jej drżące ciało, czujne, wiedzące oczy. Choć zdaje sobie sprawę, że jakikolwiek kontakt osobisty jest zabroniony pod groźbą śmierci, stopniowo zaczyna traktować ją jak człowieka. Wkrótce staje się torturowany przez to, co zostało utracone - i co może jeszcze zostać uratowane.

Wyborny trup to książka, która ma szokować, wywoływać skrajne emocje. Pomysł na kreację świata - w którym wszystkie zwierzęta zostały zabite z powodu śmiertelnie groźnego wirusa, a ich miejsce w rzeźniach zajęli specjalnie hodowani ludzie - albo się kupuje, albo uznaje za bezsensowny, bo możliwe jest życie bez mięsa i czerpanie białka z innych źródeł. Osobiście jestem w stanie zaakceptować wizję Autorki, włącznie ze związanymi z nią "teoriami spiskowymi", jakoby wirus był tylko wymysłem rządu (co brzmi dość... znajomo?). Od pierwszych stron dałam się wciągnąć w ohydny, dystopijny świat, w którym gatunek ludzki dzieli się na dwoje: jedzących i zjadanych, ludzi i istoty, których ludźmi nie wolno nazwać.

czwartek, 22 kwietnia 2021

"10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie" Elif Shafak

Lektura, która skojarzyła mi się z filmowym Slumdogiem. Milionerem z ulicy. Rzuca czytelnikowi skrawki większej opowieści, które łączą się w spójną historię, a jednocześnie kreślą portrety tureckiej prowincji i stambulskiego gwaru.

Czy wystarczy 10 minut i 38 sekund, aby opowiedzieć całe ludzkie życie?

Leila nie żyje. Jej ciało jest martwe, ale mózg jeszcze pracuje. Każda kolejna minuta przynosi ze sobą wspomnienie innych wydarzeń, smaków i zapachów. Obrazy pozornie wyrwane z kontekstu łączą się w zmysłową opowieść o życiu w świecie, w którym wielu ludziom nadal odbiera się prawo do bycia sobą.

Elif Shafak jest jedną z najważniejszych współczesnych pisarek, a 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie zostało uznane za jej najlepszą powieść i znalazło się na krótkiej liście tytułów nominowanych do Nagrody Bookera.

10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie to świetne połączenie fabuły z kulturowością. Główna bohaterka, zwana Tequilą Leilą, przedstawia czytelnikowi swoją historię poprzez serię scenek z różnych momentów jej życia - od narodzin, poprzez niezbyt szczęśliwe dzieciństwo i nastoletni bunt, aż po przyjazd do Stambułu i sytuację, która doprowadziła do jej śmierci (to nie jest spoiler, powieść rozpoczyna się kilka sekund po zgonie protagonistki). Taka forma narracji bardzo mi się spodobała: umożliwiła mi poznanie najważniejszych, przełomowych lub mocno kształtujących charakter, sytuacji z życia Leili, a do tego wprowadziła mnie w klimat Turcji drugiej połowy ubiegłego wieku. Położonej na styku Europy i Azji krainy, łączącej tradycyjne wartości wynikające z kultury i religii z powolnym przyjmowaniem wpływu Zachodu.

sobota, 17 kwietnia 2021

"Outpost" Dmitry Glukhovsky

Najnowsza post-apo pióra Glukhovskiego nie jest ideałem, ale dostarczyła mi niesamowicie dużo dobrej zabawy.

Mroczna, zaskakująca, wartka i kipiąca od emocji postapokalipsa mistrza gatunku – podtrzymująca najlepsze tradycje kultowego „Metra 2033”, a jednocześnie zupełnie inna!

 – A co jest tam, po drugiej stronie mostu?

Historia Rosji praktycznie dobiegła kresu. Choć niektórzy usiłują nieporadnie dopisywać jej kolejne rozdziały, dla większości sprawa jest oczywista: to już koniec. Mimo że wciąż rodzą się dzieci, mimo że Jegor beznadziejnie zakochał się w Michelle, mimo że Pałkan nie ustaje w wydzwanianiu do Moskwy i błaganiu o uzupełnienie wyczerpujących się rezerw żywności… Tak, Rosji w zasadzie już nie ma; jej układ nerwowy – sieć połączeń transportowych i telekomunikacyjnych – został zerwany, zniszczony, a w najlepszym wypadku poważnie uszkodzony i nie wygląda na to, żeby zdołał się zregenerować. To dlatego te 250 kilometrów, jakie dzieli Moskwę od Placówki w Jarosławiu, wydaje się odległością zawrotną. To dlatego tam, po drugiej stronie mostu, nie ma już nic – oprócz pustych, martwych, uśpionych na wieki miast. Tak twierdzi Pałkan. I chciałby, żeby pogodził się z tym jego przybrany syn Jegor.

Ale skoro tak, skoro za Wołgą świat zieje pustką, dlaczego most jest tak pilnie strzeżony? Dlaczego wartownicy tak intensywnie wpatrują się w otulającą go zieloną nieprzeniknioną mgłę? Dlaczego każdy szmer, szelest, pomruk, który dobiega zza kotary toksycznych wyziewów, stawia ich na nogi, a może nawet przeraża? Czyżby spodziewali się, że ktoś – lub coś – może stamtąd przyjść?

I właśnie dziś przychodzi. Wyłania się z mgły. Przyniesie zbawienie czy zagładę? Odkupienie czy potępienie? Co wie, co ukrywa, czego chce? Jak splecie swój los z mieszkańcami jarosławskiej Placówki?

Outpost osadzony jest w typowych dla prozy Glukhovskiego realiach: na brudnej, zaniedbanej rosyjskiej prowincji zamieszkanej przez zwyczajnych ludzi, którzy próbują przetrwać w trudnych warunkach i nie stronią od alkoholu czy wulgarnego słownictwa. Można to lubić, można nienawidzić - ja przepadam za tym klimatem, mgliście (bo czytałam tę klasyczną powieść dość dawno) kojarzy mi się on z Mistrzem i Małgorzatą. Po nieco absurdalnym wprowadzeniu w historię, Autor zaczyna powoli, acz skutecznie, budować atmosferę zagrożenia, strachu przed nieznanym.

niedziela, 11 kwietnia 2021

[Przed premierą] "Mroczna wiedza" Naomi Novik

Nowe, mroczniejsze spojrzenie na wątek magicznej szkoły, skierowane raczej do starszej młodzieży, ale także bardziej dorosły czytelnik powinien się dobrze bawić.

Pierwsze sto stron to istny chaos. Po otwierającej powieść akcji, główna bohaterka i narratorka, Galadriel (zwana w skrócie El), stara się wyjaśnić działanie Scholomance oraz dynamikę swojej znajomości z innymi uczniami. Początkowo ekspozycji jest więc sporo, a pogadankowy sposób jej wprowadzenia, choć niepozbawiony zalet takich jak przedstawienie przezeń charakteru El, sprawia wrażenie bałaganu. Muszę jednak zaznaczyć, że pomiędzy segmentami opisującymi świat przedstawiony nie brakło miejsca na wydarzenia "tu i teraz", które pomagają lepiej ogarnąć sytuację. W drugiej połowie tomu akapity ekspozycyjne ustępują miejsca dynamicznej akcji, a cała zgromadzona wcześniej wiedza szczęśliwie układa się w spójną całość.

piątek, 2 kwietnia 2021

"Wielkie sekretne widowisko" Clive Barker

Osadzona w latach 90. XX wieku, metafizyczna historia o niesympatycznych bohaterach i dążeniu do władzy, ze słabo straszącym elementem horroru w tle.

Wielkie sekretne widowisko w zamyśle miało być historią grozy. Zaczęło się od Randolpha Jaffe'a, który dowiedział się o istnieniu Sztuki i zapragnął ją posiąść. Wskutek współpracy z wyśmianym przez naukowe środowisko geniuszem, Fletcherem, udaje mu zdobyć nuncjo - substancję, która przyspiesza proces ewolucji. Jednak zgodnie z powiedzeniem, apetyt na władzę rośnie w miarę jedzenia i niebawem dotychczasowi wspólnicy staną do walki o władzę nad światem.