Elantris to moje pierwsze spotkanie z twórczością Brandona Sandersona i wierzę, że nie ostatnie, ponieważ jestem szczerze zachwycona!
Bardzo spodobało mi się przedstawienie akcji z trzech perspektyw, z których każda umożliwiała czytelnikowi spojrzenie na historię pod innym kątem. Mamy więc Raodena, arelońskiego księcia, który doskonale zna legendy o Elantris oraz sytuację geopolityczną swojego kraju, ale nie ma pojęcia o tym, jak funkcjonuje zamieszkiwana przez Elantrian enklawa, do której trafia. Sarene, jego niedoszła małżonka, stawia pierwsze kroki w nowym kraju, nie do końca świadoma obowiązujących weń zasad, i próbuje wprowadzać w nim zmiany. Ostatnim protagonistą jest kapłan obcej religii, gyorn Hrathen, którego przełożony wysłał do Arelonu, by tenże kraj nawrócić. Wątki całej trójki przeplatają się, ze szczególnym uwzględnieniem historii Sarene i Hrathena - obydwoje dążą bowiem do wprowadzenia pewnych zmian w kraju, do którego niedawno przybyli, ale ich sposoby działania są drastycznie odmienne.