Zacznę od tego, że nie należę do największych fanek seriali. Produkcje animowane, w tym anime, jestem w stanie znieść ze względu na ich niewielką długość. Rozciągnięte na wiele długich epizodów historie zwykle mnie nudzą, chociaż zdarzają się wyjątki od tej reguły. Jak wypada All of Us Are Dead w kategorii utrzymania mojej uwagi?
Dramat społeczności Hyosan zaczyna się niewinnie, od zniknięcia jednej z uczennic. Ta odnajduje się niebawem, ale wydaje się ciężko chora. Co więcej, oskarża nauczyciela biologii o uprowadzenie jej. Szybko trafia do szkolnego gabinetu pielęgniarskiego, a stamtąd do szpitala – wcześniej jednak gryzie higienistkę. Niebawem obydwie kobiety przemieniają się w bezmyślne, żądne krwi i ludzkiego mięsa bestie, a każde spotkanie z ich szczękami, poza bólem, skutkuje szybkim zasileniem szeregów nieumarłych.
Głównymi bohaterami All of Us Are Dead są uczniowie liceum w Hyosan, głównie koledzy z klasy "pacjentki zero". Zaskoczenie nieoczekiwanym rozwojem wydarzeń szybko przeradza się w przerażenie, a ostatecznie w desperację wynikającą z chęci pozostania przy życiu. W kontrze do gatunkowego schematu, protagoniści są "ludźmi (pop)kultury", znają choćby Zombie Express (zwany też Pociągiem do Busan – bardzo dobry film o zombiakach, polecam, jeśli jeszcze nie widzieliście) i pojęcie nieumarłych nie jest im całkowicie obce. Widz raz na czas ma możliwość sprawdzenia, co dzieje się poza szkołą: na przykład w obozie dla uciekinierów czy na komisariacie policji, jednak większość akcji rozgrywa się na licealnych gruntach.