poniedziałek, 14 stycznia 2019

"The Red Mohawk" ("Czerwony Czub") - Anonim

Macie czasami tak, że zaczynacie lekturę jakiejś serii nie od początku? Na przykład od trzeciego tomu? Mnie się to zdarzyło. Przeczytałam The Devil's Graveyard, potem The Book of Death, a nawet nowelkę dotyczącą tej serii. Dziś prezentuję Wam inną książkę autora, który popełnił wspomniane utwory. Autora, którego imienia nie znam, a którego cenię za sposób opowiadania historii. I nieprzewidywalność. I brutalność świata przedstawionego. Przed wami... Czerwony Czub!

B Movie Hell to niewielkie miasteczko, w którym pewnego dnia dochodzi do brutalnego morderstwa policjanta na służbie. Zaczynają ginąć kolejne osoby, a władze miasta wyznaczają ogromną nagrodę za złapanie zbója. Czerwonym Czubem - jak nazwano mordercę, bazując na noszonej przez niego masce - interesuje się także FBI. Do miasteczka zmierza parka agentów. Kto kogo zabije najpierw? Agenci FBI mordercę, morderca całe miasto, czy... może prawda będzie jeszcze inna?

The Red Mohawk, bo o tej książce mowa, to kolejna powieść pióra Anonima. Akcja rozkręca się dość niemrawo, z trudem przebrnęłam przez pierwsze rozdziały, ale gdy pojawił się drugi trup, zrobiło się dużo ciekawiej! W tej powieści brakuje chyba tylko romansu, bo poza nim jest wszystkiego po trochu: kryminału, horroru, thrillera, erotyka, sensacji, czarnego humoru, dramatu, psychologii... W sumie nawet wątek romantyczny by się znalazł! Fabuła nie jest skomplikowana - przynajmniej na pozór. Parafrazując znane powiedzenie, im dalej w książkę, tym więcej się dzieje, tym więcej jest zaskakujących zwrotów akcji. Po zakończeniu lektury (a także kilka razy podczas niej) miałam w głowie mętlik i sama siebie pytałam: jak to się mogło tak skończyć?!

The Red Mohawk pojawia się sporo postaci i, co ciekawe, są to bohaterowie istotni dla powieści. Przedstawienie wszystkich mijałoby się z celem, ale uwierzcie - każdy z tej menażerii jest tak niepowtarzalny, tak nietuzinkowy, że nie sposób ich pomylić!

Fajnym zabiegiem i, w moich oczach, atutem tej powieści jest wprowadzenie nawiązań do kultowych filmów z ubiegłego wieku. Jedna z głównych bohaterek, przez wszystkich zwana Baby, uwielbia Dirty Dancing. Wspomina się także o Terminatorze czy Wygranych marzeniach. Nie zapomnę śmiechu, jakim parsknęłam, kiedy na kartach powieści pojawił się Dominic Touretto - niby nie ten z Szybkich i wściekłych, ale i tak non-stop miałam go przed oczami ;) A że znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji...

Czy warto przeczytać The Red Mohawk? Moim zdaniem TAK, zdecydowanie TAK. To fajne, nieskomplikowane połączenie wielu książkowych gatunków, choć ze względu na sceny przemocy, tortur i seksualne aluzje polecane raczej dojrzałym czytelnikom. Już czekam na kontynuację, tej powieści - we Francji ma ukazać się 10 września bieżącego roku (tak, już!), a wedle zapowiedzi nastąpi w niej spotkanie Czerwonego Czuba z Bourbon Kidem, bohaterem wzmiankowanej na początku Księgi bez tytułu (której, swoją drogą, jeszcze nie przeczytałam).
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: lubiącym dynamiczną akcję, nie zrażającym się wulgarnym językiem i dużą dawką przemocy


Tytuł: The Red Mohawk (ang. Czerwony Czub)
Autor: Anonim
Seria: The Red Mohawk #1
Wydawnictwo: nie wydano w Polsce (org. Black Shadow Press)
Data wydania: nie wydano w Polsce (premiera: maj 2015 r.)
Ilość stron: 244

wtorek, 1 stycznia 2019

"Cienie" - Amy Meredith

Zdejmując tę powieść z regału, zdawałam sobie sprawę, że Cienie to pozycja z gatunku young adult, wydana na fali popularności sagi Zmierzch. Nie stawiałam im wielkich wymagań; liczyłam jedynie, że uprzyjemnią mi luźne grudniowe popołudnia.

Eve Evergold ma niebawem zacząć naukę w pierwszej klasie liceum w niewielkiej miejscowości Ridgewood słynącej z bycia popularnym miejscem wypoczynkowych wypadów amerykańskich gwiazd. Tutejsze dzieciaki przyzwyczajone są do luksusu, a nasza główna bohaterka bez zażenowania przyznaje się do słabości do błyszczyków, drogich butów i torebek. W wakacje poprzedzające rozpoczęcie przez nią nauki w nowej szkole, w Ridgewood pojawia się dwóch nowych nastolatków: tajemniczy Mal, który wprowadził się do posiadłości należącej niegdyś do słynnego piosenkarza, oraz uroczy Luke, syn nowego pastora. Ich pojawienie się wywołuje niemałą ekscytację wśród młodzieży Ridgewood, szczególnie jej damskiej części, ponieważ obydwaj są niesamowicie atrakcyjni. Beztroską atmosferę psuje fakt, że coraz więcej kobiet i dziewcząt z miasteczka trafia do szpitala psychiatrycznego z powodu poważnych zaburzeń. Co jest ich przyczyną?

Największy zarzut, który mogę postawić tej powieści, to jej okładka. Konkretnie, ogromny spoiler umieszczony na jej froncie. O ile do mniej więcej połowy tomiku czytelnik może mieć pewne nadzieje/złudzenia, o tyle później największa "tajemnica" się klaruje, a my zostajemy z pewnym niesmakiem - przecież wiedzieliśmy to z okładki...

Pod pewnymi względami, Cienie kojarzyły mi się z sagą Pretty Little Liars - mamy tu niewielką miejscowość, w której wszyscy się znają, bogatych mieszkańców i młodzież interesującą się głównie błyszczykami, ciuchami i randkowaniem. Motyw mieszkańców masowo trafiających do szpitala psychiatrycznego również wydaje mi się znajomy.
I podobnie jak w przypadku PLL, nie potrafiłam znaleźć w sobie dosyć pokładów dobroci/empatii/wzajemności, by polubić główną bohaterkę Cieni. Uwielbienie do drogich ubrań i kosmetyków może pomaga czytelnikom w utożsamieniu się z Eve, ale jej nagła przemiana i "filozoficzne" rozważania w stylu "On powiedział, że jestem płytka. A to nieprawda! Dbam nie tylko o błyszczyk i włosy, ale też o inne rzeczy" jednak mnie irytowały. 

Pod względem fabuły, nie ma tu niczego odkrywczego ani zaskakującego (patrz: akapit wyżej). Wątek związany z mocami Eve jest naciągany, a rozwój jej umiejętności przedstawiony chaotycznie. Nie potrafiłam odnaleźć przyjemności w czytaniu o kolejnych perypetiach nastolatki, mimo że Autorka wplotła w powieść elementy tajemnicy (taki trochę nieudolny Dan Brown) oraz humoru (niektóre żarty były autentycznie zabawne!).

Mimo sporej dozy zawodu, jakiej dostarczyły mi Cienie, nie poddałam się i sięgnęłam po drugi tom serii. Już teraz mogę stwierdzić, że nie żałuję, ponieważ Polowanie podobało mi się dużo bardziej (myślę, że napiszę o tym przy innej okazji). O ile po Cieniach zaczęłam wątpić, czy gatunek young adult wciąż jest dla mnie odpowiedni, Polowanie dało mi nadzieję, że wciąż mogę czerpać przyjemność z lektury.
Ocena końcowa: 2/6
Polecam: zagorzałym fanom gatunku young adult


Tytuł: Cienie (org. Shadows)
Autor: Amy Meredith
Seria: Dotyk ciemności, #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 7 października 2010 r. (premiera: kwiecień 2010 r.)
Ilość stron: 247