wtorek, 1 stycznia 2019

"Cienie" - Amy Meredith

Zdejmując tę powieść z regału, zdawałam sobie sprawę, że Cienie to pozycja z gatunku young adult, wydana na fali popularności sagi Zmierzch. Nie stawiałam im wielkich wymagań; liczyłam jedynie, że uprzyjemnią mi luźne grudniowe popołudnia.

Eve Evergold ma niebawem zacząć naukę w pierwszej klasie liceum w niewielkiej miejscowości Ridgewood słynącej z bycia popularnym miejscem wypoczynkowych wypadów amerykańskich gwiazd. Tutejsze dzieciaki przyzwyczajone są do luksusu, a nasza główna bohaterka bez zażenowania przyznaje się do słabości do błyszczyków, drogich butów i torebek. W wakacje poprzedzające rozpoczęcie przez nią nauki w nowej szkole, w Ridgewood pojawia się dwóch nowych nastolatków: tajemniczy Mal, który wprowadził się do posiadłości należącej niegdyś do słynnego piosenkarza, oraz uroczy Luke, syn nowego pastora. Ich pojawienie się wywołuje niemałą ekscytację wśród młodzieży Ridgewood, szczególnie jej damskiej części, ponieważ obydwaj są niesamowicie atrakcyjni. Beztroską atmosferę psuje fakt, że coraz więcej kobiet i dziewcząt z miasteczka trafia do szpitala psychiatrycznego z powodu poważnych zaburzeń. Co jest ich przyczyną?

Największy zarzut, który mogę postawić tej powieści, to jej okładka. Konkretnie, ogromny spoiler umieszczony na jej froncie. O ile do mniej więcej połowy tomiku czytelnik może mieć pewne nadzieje/złudzenia, o tyle później największa "tajemnica" się klaruje, a my zostajemy z pewnym niesmakiem - przecież wiedzieliśmy to z okładki...

Pod pewnymi względami, Cienie kojarzyły mi się z sagą Pretty Little Liars - mamy tu niewielką miejscowość, w której wszyscy się znają, bogatych mieszkańców i młodzież interesującą się głównie błyszczykami, ciuchami i randkowaniem. Motyw mieszkańców masowo trafiających do szpitala psychiatrycznego również wydaje mi się znajomy.
I podobnie jak w przypadku PLL, nie potrafiłam znaleźć w sobie dosyć pokładów dobroci/empatii/wzajemności, by polubić główną bohaterkę Cieni. Uwielbienie do drogich ubrań i kosmetyków może pomaga czytelnikom w utożsamieniu się z Eve, ale jej nagła przemiana i "filozoficzne" rozważania w stylu "On powiedział, że jestem płytka. A to nieprawda! Dbam nie tylko o błyszczyk i włosy, ale też o inne rzeczy" jednak mnie irytowały. 

Pod względem fabuły, nie ma tu niczego odkrywczego ani zaskakującego (patrz: akapit wyżej). Wątek związany z mocami Eve jest naciągany, a rozwój jej umiejętności przedstawiony chaotycznie. Nie potrafiłam odnaleźć przyjemności w czytaniu o kolejnych perypetiach nastolatki, mimo że Autorka wplotła w powieść elementy tajemnicy (taki trochę nieudolny Dan Brown) oraz humoru (niektóre żarty były autentycznie zabawne!).

Mimo sporej dozy zawodu, jakiej dostarczyły mi Cienie, nie poddałam się i sięgnęłam po drugi tom serii. Już teraz mogę stwierdzić, że nie żałuję, ponieważ Polowanie podobało mi się dużo bardziej (myślę, że napiszę o tym przy innej okazji). O ile po Cieniach zaczęłam wątpić, czy gatunek young adult wciąż jest dla mnie odpowiedni, Polowanie dało mi nadzieję, że wciąż mogę czerpać przyjemność z lektury.
Ocena końcowa: 2/6
Polecam: zagorzałym fanom gatunku young adult


Tytuł: Cienie (org. Shadows)
Autor: Amy Meredith
Seria: Dotyk ciemności, #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 7 października 2010 r. (premiera: kwiecień 2010 r.)
Ilość stron: 247

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz