poniedziałek, 7 listopada 2022

"Koniec Wieczności" Isaac Asimov

Moje kolejne, po Wehikule czasu H.G. Wellsa, jesienne spotkanie z wątkiem podróży w czasie. Zdecydowanie bardziej pogmatwane.

Andrew Harlan żyje w Wieczności, miejscu istniejącym poza Czasem. Elitarna organizacja Wiecznościowców wprowadza dla dobra całej ludzkości drobne, precyzyjnie zaplanowane zmiany w historii. Podczas jednej z misji Harlan poznaje Noÿs Lambent, arystokratkę z 482 Stulecia. Wbrew etyce zawodowej zakochuje się w niej. Kiedy się dowiaduje, że po następnej zmianie Noÿs może przestać istnieć, Harlan podejmuje decyzję, która może zmienić jego przeszłość i zagrozić istnieniu Wieczności.

Isaac Asimov wrzuca czytelnika w sam środek pewnej akcji, wysyłając swojego protagonistę, Andrew Harlana, w tajną misję. Nie znamy szczegółów, nie wiemy, kogo dotyczy ten sekret... ale do czasu! Niebawem nasz bohater wróci do "teraźniejszości" (choć w przypadku tej powieści pojęcie teraźniejszości jest bardzo względne), gdzie przyjdzie mu zmierzyć się z konsekwencjach swojej misji, a odbiorca zdobędzie informacje niezbędne mu do zrozumienia sytuacji.

A wierzcie mi, ta potrafi się niesamowicie poplątać! Już fakt, ze mamy do czynienia z dwoma kategoriami czasu - Wiecznością, do której zostaje się powołanym i w której można się przemieszczać po linii czasu, oraz Czasem, w którym żyją zwykli obywatele - może trochę namieszać. W Końcu wieczności pojawiają się też rozważania wokół tzw. paradoksu dziadka czy spotykania samego siebie w trakcie międzyczasowych wojaży. Warto też zwrócić uwagę na czasowy rozmach tej powieści: bohaterowie nie operują tu na latach, a stuleciach. Gdy więc uświadomimy sobie, że największa część akcji rozgrywa się w czterysta osiemdziesiątym drugim stuleciu, podczas gdy my żyjemy w stuleciu dwudziestym pierwszym... nie można nie zastanowić się nad tym rozmachem.

Istotna jest także pewna kobieta. Przyznam, że przez większą część lektury wątek Noys Lambent i fascynacja Andrew jej urodą działały mi na nerwy. Próbowałam to rozumieć, bo wiecie, bohaterowi nie można było budować żadnych relacji, Noys pochodziła z zupełnie innej epoki niż on, pozostawała wierna odmiennej modzie, dodatkowo miała gibkie ciało i urodziwą buzię... Ale nie podobało mi się, jak bardzo uprzedmiotawiana była. Muszę jednak przyznać, że rozwinięcie jej wątku okazało się ostatecznie bardzo satysfakcjonujące i, co najważniejsze, zaskakujące. W ogóle, w omawianej dzisiaj powieści nie brak zadziwiających zwrotów akcji, więc im bliżej końca książki jesteśmy, tym szybciej czytamy i tym szybciej chcemy czytać, żeby dowiedzieć się, do czego to wszystko zmierza.

A jak Koniec Wieczności wypada w zestawieniu z Wehikułem czasu, który czytałam nieco wcześniej? Bardzo dobrze! Isaac Asimov podchodzi do podróży w czasie inaczej, bardziej naukowo. W obydwu utworach pojawiają się pytania, nad którymi czytelnik może się zastanowić. O ile jednak Wells dużo czasu poświęca na analizę jednego momentu w czasie, tak Asimov osadza akcję swojej powieści niejako poza czasem, nie zagłębia się w szczegóły - co najwyżej bardzo ogólnikowo nakreśla najistotniejsze elementy poszczególnych epok. Koniec Wieczności znacznie odważniej zagląda w przyszłość, nie boi się szokować czy wręcz konfundować czytelników, tymczasem Wehikuł czasu wydaje mi się prostszy, bardziej bezpośredni (ale nie znaczy to, ze gorszy).

Czy dobrze bawiłam się w trakcie lektury Końca Wieczności? Nie cały czas. Początek był trudny, później zgrzytałam zębami nad wątkiem Noys, ale po zakończeniu lektury miałam w głowie myśl, że to była naprawdę satysfakcjonujaca i zaskakująca przygoda. Warta, by przebrnąć dla niej przez niełatwe i pełne niejasności otwarcie.

Ocena końcowa: 5-/6

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

 

Tytuł: Koniec Wieczności (ang. The End of Eternity)
Autorzy: Isaac Asimov
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 20 września 2022 r. (premiera: 1955)
Ilość stron: 264

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz