Chyba najbardziej kontrowersyjna powieść, jaką miałam okazję czytać w życiu.
Elektryzująca, nagradzana, najlepiej sprzedająca się na całym świecie powieść o dystopijnym świecie, w którym wymordowano zwierzęta, ludzi zbiera się na pożywienie, a społeczeństwo podzielono na tych, którzy jedzą i tych, którzy są zjadani. Marcos, pracujący w lokalnym zakładzie przetwórczym, zajmuje się ubojem ludzi - choć nikt już ich tak nie nazywa. Żona go opuściła, ojciec pogrąża się w demencji, a Marcos stara się nie myśleć o tym, jak zarabia na życie. W końcu stało się to tak szybko. Po pierwsze, stwierdzono, że zwierzęta zostały zakażone wirusem, a ich mięso stało się trujące. Wtedy rządy zainicjowały Przemianę. Teraz ludzkie mięso - „mięso specjalne” - jest legalne. Marcos próbuje trzymać się liczb, przesyłek, przetwarzania. Pewnego dnia dostał prezent: egzemplarz najwyższej jakości. Zostawia ją w swojej stodole, związaną, problem do usunięcia później. Ale ona nawiedza Marcosa. Jej drżące ciało, czujne, wiedzące oczy. Choć zdaje sobie sprawę, że jakikolwiek kontakt osobisty jest zabroniony pod groźbą śmierci, stopniowo zaczyna traktować ją jak człowieka. Wkrótce staje się torturowany przez to, co zostało utracone - i co może jeszcze zostać uratowane.
Wyborny trup to książka, która ma szokować, wywoływać skrajne emocje. Pomysł na kreację świata - w którym wszystkie zwierzęta zostały zabite z powodu śmiertelnie groźnego wirusa, a ich miejsce w rzeźniach zajęli specjalnie hodowani ludzie - albo się kupuje, albo uznaje za bezsensowny, bo możliwe jest życie bez mięsa i czerpanie białka z innych źródeł. Osobiście jestem w stanie zaakceptować wizję Autorki, włącznie ze związanymi z nią "teoriami spiskowymi", jakoby wirus był tylko wymysłem rządu (co brzmi dość... znajomo?). Od pierwszych stron dałam się wciągnąć w ohydny, dystopijny świat, w którym gatunek ludzki dzieli się na dwoje: jedzących i zjadanych, ludzi i istoty, których ludźmi nie wolno nazwać.