O wydaniu Smoczej Perły dowiedziałam się przypadkiem, poprzez promowany post na Instagramie. Miałam nadzieję trafić na powieść osadzoną w kosmicznym klimacie sci-fi, a opis z okładki kusił nawiązaniami do koreańskiej kultury i wierzeń. Pokusa okazała się na tyle silna, że zamówiłam egzemplarz w przedsprzedaży i już dzień po premierze miałam okazję rozpocząć lekturę.
W dniu, gdy w jej domu pojawia się agent Sił Kosmicznych, życie trzynastoletniej Min diametralnie się zmienia. Dziewczyna dowiaduje się, że jej starszy brat, Jun, oskarżony został o dezercję z pokładu statku, na którym odbywał służbę. Podejrzewa się, że młody człowiek uciekł, by poszukiwać Smoczej Perły - legendarnego artefaktu o potężnej mocy. Min wierzy w niewinność brata i postanawia jej dowieść, odnajdując go. Nie zastanawiając się długo, wyrusza w daleką podróż śladem Juna. Wyprawę może znacząco utrudniać jej wiek, ale dziewczyna znajduje sposób na obejście problemu; wszak może posługiwać się lisią magią...
Jak mogliście przeczytać w blogu o pierwszych wrażeniach, miałam pewien problem z realnością historii z powodu dużej ilości szczęśliwych zbiegów okoliczności i naiwności niektórych scen. Min zamierza wyruszyć w podróż w nieznane? Jak dobrze, że żadne z piątki dorosłych i gromadki dzieci nie zauważa, jak odjeżdża. Poszukuje statku, który zabierze ją w dalszą podróż? W sam raz znajduje odpowiedni okręt. Nie ma pieniędzy na bilet? Jakże szczęśliwym zrządzeniem losu... i tak dalej. Fakt, Autor usprawiedliwia wiele uproszczeń Czarem, którym dysponuje Min, więc nie jest to żadna luka fabularna. Niemniej w moich oczach wygląda to jak uproszczenie historii na siłę. Ale pewnie się czepiam, bo jestem za stara ;)
Smocza Perła ma jeszcze jeden mankament: jej fabuła jest dziurawa jak sito, a zakończenie pozostawia czytelnika z mnóstwem pytań. O ile mi wiadomo, Autor nie planuje kontynuowania historii Min, przez co odczuwam pewien niedosyt. Z tego też powodu mam wrażenie, że większość bohaterów tej powieści została potraktowana jak NPC w grach komputerowych. Pojawiają się, by zlecić młodej lisicy zadanie, po czym znikają bez śladu. Rozumiem, że miało to ułatwić odbiorcy koncentrację na głównej linii fabularnej - odnalezieniu Juna, a później także tytułowej Perły - ale uważam, że ten zabieg jest bardzo dziuro-genny. Tym bardziej, że kilka questów nigdy nie zostało ukończonych.
Bardzo podobała mi się konstrukcja świata - czy też raczej światów - wykreowanego na potrzeby powieści. Lee wprowadził do Smoczej Perły nie tylko przedstawicieli różnych ras (gobliny, szamani, przybierające ludzką postać lisy, smoki czy tygrysy), z których każda obdarzona została pewnym wachlarzem cech charakterystycznych, ale też zadbał o elementy sci-fi. Czytelnik towarzyszy więc Min w trakcie międzyplanetarnych podróży, wraz z nią uczestniczy w kilku galaktycznych potyczkach, a także odkrywa różnorodność światów. Utworzone na potrzeby tej historii uniwersum mogłoby z powodzeniem zostać rozbudowane. Chętnie przeczytałabym choćby dzieje jakiegoś smoka w tym wszechświecie.
Niestety, w powieści nie znalazłam zbyt wielu nawiązań do koreańskiego folkloru, co mnie smuci. Doceniam obecność istot nadprzyrodzonych pokroju smoków, goblinów, tygrysów czy - jak główna bohaterka - lisów, niemniej liczyłam na większą ilość ciekawostek. Być może "winę" za to ponosi osadzenie akcji w zupełnie fikcyjnym uniwersum, w którym przesadna "koreańskość" byłaby nie na miejscu. Ale trochę szkoda.
Mimo starań, nie udało mi się polubić głównej bohaterki. Początkowo wydawała się względnie sympatyczna, ale z czasem, gdy zaczęła coraz bardziej wykorzystywać życzliwość ludzi, oszukiwać ich i piętrzyć wokół siebie kłamstwa, moja opinia na jej temat szybowała w dół z prędkością światła. Rozumiem, lisia natura zobowiązuje do szelmostwa i podstępów, ale uważam, że było ich w tej powieści trochę za dużo. Pamiętajmy też, że Smocza Perła kierowana jest do osób w wieku wczesnonastoletnim, więc tego typu postawy nie powinny być propagowane. Zaradność, pomysłowość - okej. Oszustwa i piętrzenie kłamstw - nie okej. Chyba.
Wobec postaci drugoplanowych pozostaję raczej obojętna. Przyjaciele, których Min zdobywa podczas swojej podróży - smoczyca Haneul oraz goblin Sujin (przy czym Sujin nie utożsamia się z żadną z płci, co wymuszało na tłumaczkach odmianę czasowników w formie "ono", np. "poszedłom") - nie zostali zobrazowani zbyt wnikliwie, a ich "przemiany" wprowadziły jedynie chaos do opowieści. Inny bohater, z którym czytelnik pozostaje na niego dłużej niż jeden rozdział, jest Hwan - kapitan Białej Błyskawicy, tygrys w ludzkiej postaci. Autor uczył z niego płaską, jednowymiarową i bezwzględnie złą postać. Rozumiem, że młodszy czytelnik może nie zwrócić uwagi na taki mankament, ale może jednak warto byłoby zadbać o pewną realność postaci i pokazać, że źli ludzie nie są wyłącznie źli, że jest w nich jakiś pierwiastek dobra?
Podsumowując, mimo sporej liczby mankamentów (które trochę wydłużyły tę recenzję), miło wspominam lekturę Smoczej Perły. Nie kwalifikuję się w target tej powieści, ale czerpałam z niej sporo przyjemności, a wykreowany przez Autora swiat ma - w moich oczach - spory potencjał, by go rozwijać. Jeśli nie przeszkadza Wam upraszczanie i pewna infantylizacja fabuły, zachęcam do lektury. Jeśli jednak wolicie bardziej "dorosłe" historie, tę opowiesć możecie spokojnie pominąć.
Tytuł: Smocza Perła (org. Dragon Pearl)
Autor: Yoon Ha Lee
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 13 marca 2019 r. (premiera: styczeń 2019)
Ilość stron: 352
Przywiodła mnie tu "Wegetarianka" i etykieta "literatury koreańskiej" (bo szukam czegoś od czego mogę zacząć jej poznawanie). Bardzo lubię elementy folkloru, które wplatane są w koreańskie seriale, więc szkoda, że nie ma ich tutaj dużo. Jeśli nie sięgnę po tą książkę, to przynajmniej wiem, gdzie zacząć szukać.
OdpowiedzUsuń