piątek, 20 marca 2015

Co by było, gdyby Mufasa przeżył upadek ze skały? (Co by było, gdyby...? #2)


Co by było, gdyby... Mufasa przeżył upadek ze skały po zepchnięciu przez Skazę?
Król lew - film Disney'a
    Prawdopodobnie każdy z Was oglądał Króla lwa. To piękna animacja od studia Walta Disney'a opowiadająca o przyjaźni, poszukiwaniu siebie i (nieustannej) walce dobra ze złem. Zapewne pamiętacie też bardzo poruszającą scenę tegoż filmu, kiedy małego Simbę ściga przerażone stado. Mufasa rzuca się na ratunek synowi, a zadbawszy o jego bezpieczeństwo, musi postarać się ocalić także siebie. Niestety, Skaza skutecznie krzyżuje mu plany. Zastanówmy się, jak wyglądałby ten film, gdyby los króla potoczył się inaczej...

    Na początek załóżmy, że Skaza nie zjawiłby się na skarpie. Mufasa wyskakuje z wąwozu, z mozołem wspina się na szczyt stromizny, odnajduje Simbę i żyją razem długo i szczęśliwie. Być może ktoś kiedyś powiąże Skazę z zamachem na księcia, ale najprawdopodobniej pozostaje on bezkarny. Zapewne obmyśla kolejne plany mające doprowadzić do zdobycia przez niego władzy. Cudowne ocalenie Mufasy w wąwozie to pierwszy z licznych nieszczęśliwych "zbiegów okoliczności", które napotyka król.
    Mufasa może umrzeć - czy to naturalnie, czy na skutek knowań brata. Simba przejmuje władzę, a Skaza zmienia swój obiekt zainteresowań. (Nie oszukujmy się, ci źli zawsze żyją dłużej niż dobrzy, chyba że dobrzy ich pozabijają.) Wyścig z przeznaczeniem powraca, ale tym razem startuje w nim nie mądry Mufasa, ale młodszy (choć nie mówię, że głupi) Simba.

    Inna opcja zakłada, że Skaza spycha Mufasę ze skarpy, ale ten w jakiś sposób wymyka się z objęć śmierci. Powraca na Lwią Skałę, oskarża brata o zdradę i skazuje na wygnanie. (Nie sądzę, by pokusił się na stracenie zawistnego krewniaka, choć to mogłoby wyjść królestwu na dobre.) Skaza opuszcza Lwią Ziemię, osiada na Złej Ziemi (którą widzowie poznali w drugiej części Króla lwa, Czasie Simby), ale nie przestaje marzyć o koronie. Wraz z innymi lwimi wyrzutkami oraz hienami tworzy własne imperium, które z czasem zaczyna zagrażać Lwiej Skale. Ktoś w końcu atakuje - czy to Skaza z Zirą, spragnieni "oficjalnej" korony, czy też Mufasa z Sarabi i Simba z Nalą, pragnący stłamszenia buntowniczych sąsiadów. Czy w takim scenariuszu znajdzie się miejsce dla Kiary i Kovu? Cóż, to chyba temat na inną pogadankę :)

    Pisząc tego posta, nie mogłam zapomnieć o tym, że Simba poznał chyba najwspanialszych przyjaciół - Timona i Pumbę - właśnie po śmierci ojca. Może wyjdę w tym miejscu na okrutnika, ale Król lew byłby zupełnie inny bez tej dwójki. Czy dobrze się stało, że Mufasa zakończył swój żywot w tak dramatyczny sposób? Czy bez tego dramatycznego zwrotu akcji znalibyśmy to niesamowicie chwytliwe hasło HAKUNA MATATA? Szkoda mi Simby, ale brak Timona i Pumby... ciężko mi o tym myśleć.


    Jak podobają się Wam te spekulacje? Która, według Was, brzmi lepiej?
Oczywiście zachęcam do wspólnego udziału w zabawie. Szczegóły znajdziecie w tym poście, natomiast link do pierwszej odsłony Co by było, gdyby...? znajdziecie tutaj. Jeśli macie propozycje "momentów zwrotnych", które miałabym przeanalizować, zapraszam do kontaktu :)
A teraz chciałabym Wam zaproponować temat do kolejnych dywagacji.

Love, Rosie - Cecelia Ahern

Co by było, gdyby... Rosie mimo wszystko wyjechała na studia hotelarskie do Bostonu?
Czas trwania: 20 marca - 2 kwietnia

Myślcie, wyobrażajcie sobie, piszcie i bawcie się dobrze!

2 komentarze:

  1. Muszę przyznać się bez bicia, że nigdy nie oglądałam Króla Lwa...

    Rosie? Wyjechałaby do Bostonu, skończyłaby studia, zatrudniłaby się w hotelu a później wybudowała własny. Ale nie sądzę, żeby wtedy Alex i Rosie dowiedzieli się, co do siebie czują. Potrzebowali silnych bodźców by to odkryć i sielanka pewnie by im nie pomogła

    Zapraszam do siebie,
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam "Króla lwa", ale myślę, że śmierć Mufasy była potrzebna, w końcu napędzała cała bajkę. ;)

    OdpowiedzUsuń