niedziela, 30 sierpnia 2015

Gdzie ta polska wersja? #35


Burn - Julianna Baggott


Patridge przejął po ojcu pozycję lidera Czystych. Dotarł tam po wielu trudach i wciąż zależy mu na zniszczeniu Kopuły od środka, z pomocą podziemnych sił oporu. Ale na nowym stanowisku pojawiają się problemy. Chłopaka kuszą wcześniejsze słowa ojca: jeśli świat ma przetrwać, potrzebuje do tego Kopuły - i Partridge'a, który by nim rządził.
Gdy Partrdige się waha, Pressia i Bradwell wciąż zbierają wskazówki pozostawione przez Wybuchem. Mają nadzieję, że uda im się wyleczyć zarażonych oraz uwolnić ich od potwornych deformacji i Kopuły raz na zawsze. To zależy nie tylko od nich, ale też od Partridge'a. Dzieli ich odległość i historia - czy nadal mogą mu ufać? A może świat jest skazany na wieczne wojny i trudności?
Co to jest? Trzeci (ostatni) tom Świata po wybuchu.
Dlaczego? Wcześniejsze książki były naprawdę bardzo dobre. Autorka skazała swoich bohaterów na przeżycie istniej apokalipsy. Trylogia była utrzymana w klimacie podobnym do Więźnia labiryntu czy Lasu zębów i rąk. Wydawnictwo Egmont wydało w Polsce dwa z trzech tomów, najlepsze (?) pozostawiając wyobraźni czytelników.
Szanse na wydanie? Zerowe. Egmont od dawna nie interesuje się tym tytułem - po tylu latach nie dziwi mnie to, ale czemu nie wydano tego od razu...?

Czytaliście Świat po wybuchu? Jakie macie wrażenia po lekturze?
Miłej niedzieli!

środa, 26 sierpnia 2015

"Potop" - Henryk Sienkiewicz

Jednym z moich tegorocznych postanowień było przeczytanie polskiego klasyka literatury, z którym nie miałam okazji zapoznać się w szkole, czyli Trylogii Henryka Sienkiewicza. W tegoroczne ferie przeczytałam Ogniem i mieczem, a na wakacje zaplanowałam sobie Potop, spodziewając się dużo dłuższego posiedzenia. Ale nie AŻ TAK długiego!

Panna Aleksandra Billewiczówna, szlachcianka ze znamienitego roku, na mocy testamentu niedawno zmarłego ojca ma wyjść za mąż za niejakiego Andrzeja Kmicica, którego to wojaka rodzic jej cenił i uznał odpowiednim dla swojej jedynaczki, lub - jeśli taka jej wola - wstąpić do klasztoru. Miłości tych dwojga przeszkadza jednak porywczy charakter pana Andrzeja oraz jego rodaków. Panna Aleksandra zaczyna nienawidzić kawalera wcześniej, niż ten się tego spodziewa. On próbuje odzyskać serce szlachcianki, ale Rzeczpospolitą od północy zaczynają nękać Szwedzi. Młody wojak musi ruszyć w pole, ale czy jeszcze kiedykolwiek ujrzy swoją Oleńkę?

Potop to utwór bardzo obszerny (ja dysponuję wydaniem jednotomowym, liczącym 851 stron wypełnionych drobniutkim tekstem), ale też wiele się w nim dzieje. Proza opisuje wydarzenia z lat 1655-1660. Na kartach tej powieści uwieczniono mnóstwo bitew, liczne wybiegi polityczne, zasadzki, postępy, ale także lżejsze w odbiorze libacje czy słowne przepychanki. Sienkiewicz, jak w Ogniem i mieczem, postawił na dynamiczne i szczegółowe przedstawienie starć, co jest jednocześnie wadą i zaletą; zaletą, bo pozwala wczuć się w klimat starcia; wadą, bo długie opisy momentami nużą, a do tego wydłużają lekturę.
Jeśli natomiast ciekawi Was, co dokładniej znajduje się w kolejnych częściach Potopu, przygotowałam króciuteńką pomoc:
- I - wprowadza czytelnika w ideę konfliktu polsko-szwedzkiego, przedstawia najważniejszych bohaterów i kończy się brzemienną w skutki przemianą Kmicica (czy raczej jej początkiem), którą spokojnie można porównać do przemiany Gustawa w Konrada z Dziadów,
- II - przede wszystkim obrona Częstochowy przed Szwedami, ale też inne zbrojne potyczki obrońców i najeźdźców; no i nie ma panny Aleksandry,
- III - najkrótsza, ale wcale nie najmniej dynamiczna, w której Kmicic jest kimś zupełnie innym, powraca Oleńka, a Szwedzi zaczynają się wycofywać z ziem polskich. Co wcale nie znaczy, że wojny się skończyły.

Przejdźmy może do bohaterów! Ucieszyłam się, że na kartach Potopu spotkałam bohaterów, których pokochałam (bardziej lub mniej) dzięki Ogniem i mieczem. Co prawda Bohun nie brał udziału w bitwach (chociaż kilka razy się o nim wspomniało), ale obecność rubasznego, niesamowicie charyzmatycznego i prześmiesznego pana Jana Onufrego Zagłoby niejako mi to wynagrodziła. Względnie ważną rolę odgrywa tu także pan Michał Wołodyjowski. Zachwycające, jak konsekwentnie Sienkiewicz przedstawia tych dwóch mężów. Jeden przechwala się, jakich wspaniałych czynów dokonał; drugi z niesamowitą finezją wymachuje szabelką. Pierwszy zdobywa przyjaciół sposobem bycia, a wrogów pokonuje dowcipem i podstępami; drugi darzony jest szacunkiem z powodu swoich umiejętności szermierczych.
Okej, to może napiszę co nieco o parce głównych bohaterów Potopu. Panna Aleksandra Billewiczówna od samego początku działała mi na nerwy swoją wyniosłością, chłodnym obejściem, a także nieustającymi wewnętrznymi dylematami "Czy mogę kochać Kmicica, skoro on taki a taki? Nie, nie mogę kochać zdrajcy. Nie zasłużył sobie na moją miłość, pójdę do klasztoru. Ale przecież był taki przystojny, tak bardzo chciałabym go mieć!" Argh! Wobec takich wad jej odwaga i upór wydają się blednąć. No i teraz najważniejszy: Andrzej Kmicic, młody i przystojny wojak z Litwy, bezgranicznie zauroczony Oleńką. Podobało mi się to, jak Autor pokierował jego losami, z jakimi problemami kazał mu się mierzyć i jak go owe wydarzenia zmieniły. Choć drażniła mnie jego przesadna (naprawdę przesadna!) bogobojność, zapałałam do niego sympatią. I wiecie co? Bo przypominał mi Jurka Bohuna - nieustraszonego wodza wzbudzającego postrach wśród nieprzyjaciół, walczącego nie tylko dla kraju i władcy, ale także dla siebie, by się zemścić. Tyle że Bohun był "tym złym", a Kmicic "tym dobrym" (i stracił ukochaną).

Chociaż Potop to utwór bardzo długi, jego końcówka wydaje się niejako... przyspieszona. Trzecia część powieści znacząco różni się od reszty: zbrojne potyczki zostają tylko wspomniane, Autor koncentruje się tylko na kilku większych starciach. Henryk Sienkiewicz chyba uznał, że napisał dość dużo i nie chce przedłużać. Tym sposobem ostatnie kilka stron to przebieżka przez dwa ostatnie lata konfliktu.
Nie mogę nie wspomnieć o stricte obyczajowym obliczu Potopu. Choć utwór koncentruje się na wojnie polsko-szwedzkiej, na jej wojskowym aspekcie, Autor kreśli także precyzyjny wizerunek społeczeństwa tego okresu. Pięknie oddał opieszałość szlachty, jej naiwność, przekupność, a także ogromną wiarę w Boga. To ten ostatni element z jednej strony ogromnie mnie irytował - jak wielką ufność pokładano w wierze! - ale z drugiej mam świadomość, że tak właśnie było w XVII wieku.

Bez bicia przyznaję, że Potop podobał mi się znacznie mniej niż Ogniem i mieczem. (Może to kwestia podejścia początkowego: ekranizację Ogniem i mieczem kochałam, a Potopu w całości nie poznałam.) Utwór okrutnie mi się dłużył, pomimo dynamicznych opisów bitew i przesympatycznych bohaterów. Winą za ten stan rzeczy obarczam długość tej powieści. I Oleńkę. Od bardzo, bardzo dawna żadnej książki nie męczyłam tak długo (dwa miesiące). Niemniej Wam polecam: takiego klasyka nie wypada nie znać!
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: każdemu - taką klasykę wypada znać!

Tytuł: Potop
Autor: Henryk Sienkiewicz
Seria: Trylogia #2
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: rok 1998 (premiera: 1886 rok)
Ilość stron: 851
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwania 2015 - Miałam przeczytać w szkole, ale się nie udało
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Trylogia

niedziela, 23 sierpnia 2015

30 Day Book Challenge - dzień 29


Dzień 29 - Książka, której wszyscy nienawidzą, ale tobie się podoba
    Witajcie w kolejnym dniu książkowego wyzwania! Dziś temat fajny, chociaż trochę trudny, bo przeważnie to ja hejtuję książki, które wszyscy uwielbiają... Ale może, może coś uda się znaleźć. Pozwólcie, że zagłębię się w swoją biblioteczkę.

Na pewno mogłabym tu wymienić Pięćdziesiąt twarzy Greya E.L. James. Nie, nie pokochałam tej książki - a kontynuacji nie czytałam, bo nie mam chęci - ale też nie jestem jej tak przeciwna, jak większość Blogerek. Mnie też wkurzała wewnętrzna bogini tańcząca salsę i okrutnie bezpłciowa główna bohaterka, ale... Dostrzegłam w tej powieści coś w miarę dobrego, przez co mogę ją określić jako "przeciętną", a nie "złą, be i fuj".
Tyle że chyba nie o to chodzi w dzisiejszym wyzwaniu?

Jedyną inną książką, która spełniałaby dzisiejsze kryterium, jest Ogniem i mieczem Henryka Sienkiewicza. To lektura, a przez to znienawidzona przez wielu (czasem jeszcze przed przeczytaniem) powieść. Ja pierwszą część Trylogii czytałam z własnej woli, bez przymusu, i naprawdę świetnie się przy tym bawiłam. Podobały mi się zachowanie Zagłoby, poruszona tematyka, starodawny język, no i Bohun ;) Potop, który obecnie katuję, nie przypadł mi tak bardzo do gustu. (Ale o tym będzie przy innej okazji.)

A jakie książki Wam się podobały, choć inni wieszają na nich psy? Macie takie w ogóle?
Miłego popołudnia / wieczoru! 

środa, 19 sierpnia 2015

"Pół świata"

Joe Abercrombie to znany pisarz fantasy, z którym spotkałam się przy okazji Połowy króla. Tamta powieść mnie nie porwała, ale mimo wszystko sięgnęłam po ciąg dalszy, Pół świata. Była to jedna z najlepszych decyzji w ostatnich miesiącach!

Pieśni to pieśni, a życie to życie. [str. 200]

Helga "Zadra" Bathu pragnie zostać zaprzysiężonym wojownikiem, ale jako dziewczyna musi mierzyć się z gorszymi przeciwnościami niż pozostali rekruci. Podczas testów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego zostaje skazana na śmierć. Dzięki interwencji jej rywala, Branda, udaje jej się zachować życie. Niebawem ta dwójka trafia pod protekcję Ojca Yarviego i spotka się na okręcie zmierzającym na południe, do Kalyiv i dalej, do Pierwszego z Miast. Mają szukać sojuszników wobec coraz bardziej realnej groźby wojny w rejonie Morza Drzazg.

Ten, kto myśli wyłącznie o tym, by postąpić dobrze, a nie zastanawia się nad konsekwencjami [...] jest niebezpieczny. [str. 27-28]

Pół świata to powieść fantasy z nastawieniem na przygodę oraz wątek podróży, niosąca także niejedno mądre przesłania (tak jak Pół króla, z którego pochodzi jeden z moich ukochanych cytatów). Podczas wielotygodniowej podróży załoga okrętu - złożonego, tak jak w pierwszej części - z ludzi przeróżnego autoramentu przeżywa wiele przygód, bardziej i mniej szczęśliwych, ale przede wszystkim zacieśniających więzy międzyludzkie. Kiedy akurat nie dzieje się nic niebezpiecznego, Czytelnika zabawiają przekomarzanki pomiędzy członkami załogi lub treningi Zadry, którymi poddawana jest na zlecenie Ojca Yarviego.
Niejakim mankamentem Połowy świata jest nierówne tempo wydarzeń. Podczas lektury kilkakrotnie miałam wrażenie, że utwór lada moment się skończy: akcja zwalniała i kierowała się na tor wyraźnie wskazujący za koniec... Ale nie! Kiedy przebrnęłam przez fragment stagnacji (wierzcie mi, w jego trakcie dziwiłam się, co jeszcze wypełni około 100 stron, które zostały mi do końca), ponownie dałam się porwać emocjom. Wydaje mi się, że właśnie to, co tam przeczytałam, wywarło na mnie największe wrażenie.

Skromność jest dla tych, którzy nie mają się czym chwalić. [str. 42]

Bardzo zadowalającym aspektem Połowy świata jest kreacja głównych, ale także pobocznych, bohaterów. Zadra i Brand jednakowo przypadli mi go serca, obydwoje pokochałam jednakowo. Branda za niesamowite podobieństwo do siebie (a przynajmniej tak mi się wydaje): to spokojny, nieśmiały chłopak, niezbyt wygadany, marzący o karierze wielkiego wojownika, a jednocześnie świadom swoich słabości i przesadnego zamiłowania do Ojca Pokoju. Zadra stanowi jego przeciwieństwo (a tym samym postać, którą po części jestem, a po części chciałabym się stać): jest żywiołowa, odważna, wyszczekana, nie boi się wyzwań, lepiej odnajduje się w świecie mężczyzn niż kobiet, wzbudza postrach, ale także szacunek i została naznaczona przez Matkę Wojnę. Drogie Panie, czy - gdzieś w głębi duszy - nie chciałybyście stać się właśnie taką kopiącą tyłki dziewczyną?
Z przyjemnością muszę wspomnieć, że i inni, drugoplanowi, bohaterowie nie pozostali "niedopieszczeni". Powróciła część załogi znanej z Połowy króla, pojawiły się też zupełnie nowe, charyzmatyczne postacie. Największą zagadką pozostawał dla mnie Ojciec Yarvi. Już we wspomnianej "jedynce" zaskakiwał mnie swoją pomysłowością i przebiegłością, ale tutaj... no właśnie! Słów mi brakuje.

- Wojownik nie zna strachu.
- Ha! Tylko głupiec go nie zna. Wojownik staje do walki pomimo strachu. Ty to zrobiłeś.
[str. 200]

Pół świata, względem Połowy króla, zaliczyło nie tylko przeskok w czasie, ale także odbiorcy docelowym. O ile pierwsza część Morza Drzazg kierowana była do odbiorcy w wieku wczesnonastoletnim, o tyle tom drugi jest raczej dla osób nieco starszych. No powiedzmy, takich szesnasto-, siedemnastolatków i starszych. Głównie przez erotyczne aluzje czy podteksty, o mniej cenzuralnych wyrażeniach nie wspomnę. Ale co się dziwić, przez większość czasu towarzyszymy bandzie nieokiełznanych, bezpośrednich prostaków ciągnących wiosła.

Wszystkich ciosów nie unikniesz, lecz nie możesz pozwolić, aby ich siła tobą zachwiała, aby ból cię spowolnił, aby szok sprawił, że się zawahasz. [str. 282]

Pół świata zachwyciło mnie przede wszystkim bohaterami. Na drugim miejscu fabułą, która przez ponad połowę książki powiela raczej oklepany schemat "załogi w podróży". No i wieloma fajnymi złotymi myślami, które - tak jak w przypadku Połowy króla - urozmaicają recenzję. Niecierpliwie wypatruję trzeciej części, Połowy wojny, i liczę, że ponownie spotkam tam Zadrę i Branda. Z nimi jestem skora udać się w kolejną, nawet najdłuższą podróż.
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom fantasy; fanom powieści drogi oraz akcji

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Rebis
http://rebis.com.pl

Tytuł: Pół świata (org. Half the World)
Autor: Joe Abercrombie
Seria: Morze Drzazg #2
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 11 sierpnia 2015 r. (premiera: luty 2015 r.)
Ilość stron: 450
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Klucznik na sierpień - Wakacje na okładce

niedziela, 16 sierpnia 2015

Gdzie ta polska wersja? #34


Altered - Gennifer Albin

Życie. Możliwości. Wybór. Wszystko to odebrała jej Gildia - ale Adelice je odzyskała.
Pośród ruin Ziemi Adelice odkrywa, jak niebezpieczna może być wolność. Uciekając przed Szczątkami wysłanymi przez Cormaca Pattona i  Gildię, Adelice odkrywa niewyludniony świat. Choć szukanie sojuszników na Ziemi jest łatwe, wybór tych wiarygodnych nie. Wszyscy mają swoje sekrety, zwłaszcza ci, których Adelice kocha najmocniej. Sekrety, za które są zdolni zabijać. Sekrety, które każego z zdefiniują od nowa. Rozdarta pomiędzy dwoma braćmi i dwoma światami Adelice musi wybierać, za co będzie walczyć.
W porywającymi sequelu Przędzy Adelice dowie się, jak zagmatwane są jej przeszłość i przyszłość. Jej rodzice uciekli, by ją chronić, ale nic nie mogło ocalić jej przed przeznaczeniem. Gdy odkryje prawdę, wszystko się zmieni.
Co to jest? Drugi tom Przędzy.
Dlaczego? Myślę, że fajnie byłoby doczytać kontynuację tej powieści. Pomysł wydaje się ciekawy i, choć zalatuje mi tu schematycznością rodem z young adult, może być fajnie. No i tak okładka!
Szanse na wydanie? Zerowe. Wydawnictwo Prószyński i S-ka dawno straciło zainteresowanie tą serią.

Czytaliście Przędzę? Podobała Wam się?
Miłej niedzieli!