poniedziałek, 21 czerwca 2021

"Sprzedawcy lokomotyw" Marcin Przybyłek

Po ogromnym zachwycie, jaki wywołała we mnie Granica rzeczywistości, Sprzedawcy lokomotyw nieco ostudzili mój zapał - ale i tak przemknęłam przez tom w 3 dni.

Rok 2199. Rozwój świata przyspiesza. W sieci pojawiają się wirusy, których celem stają się zoeneci. Ataki są tak gwałtowne, że Torkil Aymore wraz z przyjaciółmi postanawiają zbadać sprawę. Nie wiedzą, że wkraczają na arenę międzykorporacyjnych zmagań, gdzie rozwikłanie jednej zagadki postawi ich przed kurtyną, za którą kryje się następna tajemnica…

Kto stoi za atakami w sieci? Rządy? Firmy farmaceutyczne? Zoenet Labs? Kto na tym skorzysta? Jaki związek z cyfrowym pandemonium mają działania transportowego potentata Mobillenium? A może splot tych wszystkich wydarzeń jest wynikiem przypadku?

– O nie, o nie, co wy we mnie widzicie? Odczepcie się. Przecież niczym się nie wyróżniam oprócz tego, że wszystkich was znam i doskonale się sprawdzam… – nagła myśl spowodowała, że zbladłem – …w roli kozła ofiarnego.

Drugi tom cyklu Gamedec porzuca formę połączonych opowiadań na rzecz ciągłej fabuły. Główną oś wydarzeń stanowi gamedeczana próba rozwiązania tajemnicy robactwa, które pojawiło się w świecie wirtualnym - jednak toczy się ona zupełnie inaczej, niż oczekiwałam. Większość akcji rozgrywa się w realium, a mnogość pościgów, strzelanin i intrg przesuwa powieść mocniej w kierunku sensacji niż science-fiction (w porównaniu z Granicą rzeczywistości, w której to ten drugi gatunek pozostawał na piedestale). Początkowo nie byłam do tego "przegatunkowania" przekonana, ale ostatecznie przygody Torkila mnie pochłonęły i z zapartym tchem towarzyszyłam mu w jego podróży. Gdy dotarłam do punktu kulminacyjnego powieści, nie mogłam się oderwać od lektury - plastyczność opisu, dynamika sceny, utrzymanie napięcia... wszystko to sprawiło, że przewracałam kartki z zapartym tchem.

W tle, pomiędzy akapitami "głównej" fabuły, prezentuje się czytelnikowi nieco więcej świata: wybuchające tu i ówdzie konflikty, rozwój technologii umożliwiający niemalże wieczne życie, powiązane z tym problemy (przeludnienie, nierówność finansowa) i protesty. Przez większość lektury te elementy ciekawiły mnie bardziej niż wątek główny, wydawały mi się bardziej "sci-fi". Dodatkowy plus dla Autora za połączenie tej konstukcji świata z historią Torkila.

Nadal nie jestem fanką głównego bohatera, ale dostrzegam zmianę, jaką w nim wprowadzono. W Sprzedawcach lokomotyw jest mniej zarozumiały, a co więcej, zaczyna dostrzegać swój problem z postrzeganiem kobiet (ale niewiele z tym robi).

Zakończenie Sprzedawców lokomotyw sprawia, że mam ochotę od razu sięgnąć po kolejny tom. Mam nadzieję, że Zabaweczki powrócą na łono sci-fi - choćby z powodu osadzenia akcji w nowym miejscu, w którym być może panować będą nieco inne zasady. Reasumując, mimo że drugi tom cyklu Gamedec zaserwował mi nieco inne danie, niż oczekiwałam, i tak pochłonęłam je ze smakiem i czekam na więcej!

Ocena końcowa: 5-/6

 

Tytuł: Sprzedawcy lokomotyw
Seria: Gamedec #2
Autor: Marcin Sergiusz Przybyłek
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 18 kwietnia 2017 r. (premiera: 2006)
Ilość stron: 408

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz