środa, 14 listopada 2018

"Ścieżki przeznaczenia" - Marek Orłowski

Tytuł: Ścieżki przeznaczenia
Autor: Marek Orłowski
Seria: Samotny krzyżowiec #2
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Data wydania: 28 października 2014 r.
Ilość stron: 311 

Marek Orłowski zadebiutował na polskim rynku Mieczem Salomona, otwierając tym samym sagę Ostatni krzyżowiec. Przyznaję, że opowieść mnie urzekła, więc nie mogłam odpuścić sobie lektury jej kontynuacji, czyli Ścieżek przeznaczenia. (Jeśli nie czytałeś Miecza Salomona, ale masz zamiar to zrobić, pomiń kolejny - krótki - akapit, ponieważ może zdradzić zakończenie pierwszego tomu!)

Roland de Montferrat po raz kolejny wymknął się z objęć śmierci. Wciąż jednak przebywa w odosobnionej fortecy asasynów. Podejmuje próbę ucieczki z twierdzy. Tymczasem ku An-Nusarija zmierza obiecany drogocenny ładunek. Czy Czarnemu Rycerzowi uda się uciec spod jarzma Sinana Ibn Salmana i czy Starzec z Gór otrzyma wielki skarb?

Akcja drugiego tomu Samotnego krzyżowca rozpoczyna się bezpośrednio po Mieczu Salomona - jakby ktoś stwierdził, że ostatni rozdział pierwszego tomu jest za długi i jego połowę trzeba wyrzucić do tomu drugiego. Przez chwilę musiałam się aklimatyzować w nowym/starym środowisku. Początek Ścieżek przeznaczenia jest naprawdę dynamiczny, ale później akcja zdecydowanie zwalnia. Owszem, Roland niemal nieustannie się przemieszcza, od czasu do czasu z kimś się pojedynkuje, ale wszystko wydaje się takie... ślamazarne, rozwleczone w czasie. Autor więcej czasu poświęcił na szczegółowe opisy starć (do czego się zdążyłam przyzwyczaić) oraz wprowadzenie kilku postaci, z którymi Roland już raczej się nie spotka. Przez blisko 300 stron czytamy więc o czymś, co prawdopodobnie miało pchnąć fabułę do przodu, ale pan Orłowski chyba się rozmyślił i sprawę rozwiązał zupełnie inaczej, niż początkowo zamierzał.
Pewnym felerem Ścieżek przeznaczenia jest sposób prowadzenia narracji. Narrator - czy raczej autor - wplata w główną oś fabularną retrospekcje. Problem w tym, że nie są one w żaden sposób oddzielone od reszty utworu, przez co chwilami miałam problemy z ustaleniem, czy opisywane wydarzenia należą do tych "obecnych", czy raczej "wspominanych". Jest to tym bardziej uciążliwe, że opowieści i wspomnienia są właściwie kwintesencją tego tomu.

Roland z Montferratu to jeden z najlepiej wykreowanych średniowiecznych rycerzy w literaturze. Ceni sobie honor i dobre imię, brzydzi się zdradą, porzucaniem idei i kłamstwem. Jednocześnie zaskakuje odwagą, bystrością umysłu i determinacją w dążeniu do celu. Wojak idealny w tym tomie ma jednak znacznie mniej szczęścia i zdecydowanie częściej obrywa po głowie. Natomiast w drugiej połowie Ścieżek... w Rolandzie zachodzi zmiana, nieustannie toczy wewnętrzną walkę: czy walczyć, czy pozostać wiernym rycerskiemu kanonowi.

Samotny krzyżowiec od początku zapowiadał się na powieść sensacyjną osadzoną w realiach wojen krzyżowych. Tymczasem fabuła Ścieżek przeznaczenia - a także posłowie autora - dają czytelnikowi do zrozumienia, że seria zmieni swój profil na... fantastyczny. Nie wiem, co o tym myśleć i z oceną tego zjawiska poczekam do części trzeciej. Mam nadzieję, że się nie zawiodę na tym gruncie :)

Ścieżki przeznaczenia to nieco nudniejsza, mniej żywiołowa opowieść o Rolandzie de Montferrat. Autor postawił na wspomnienia, opowieści, postanowił także zaskoczyć czytelnika zmianą gatunku literackiego. Niemniej lekturę o przygodach Czarnego Rycerza uznaję za przyjemną i wciągającą. Na tyle, by móc Wam ją polecić; ale najpierw zapoznajcie się z Mieczem Salomona. A najlepiej sięgnijcie po te tomy w niedługim odstępie czasu.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom powieści historyczno-przygodowych

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica
http://www.wydawnictwoerica.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz