piątek, 3 października 2014

"Wściekły wiatr" - Emmy Laybourne

Tytuł: Wściekły wiatr (ang. Savage Drift)
Autor: Emmy Laybourne
Seria: Monument 14 #3
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 30 września 2014 r. (premiera: maj 2014)
Ilość stron: 349

Już Odcięci od świata, czyli pierwszy tom Monumentu 14, podbił moje serce. Antyutopijny świat - choć ograniczony do jednego supermarketu - okazał się na tyle ciekawy, że musiałam poznać ciąg dalszy.
Jeśli nie czytałaś / czytałeś Odciętych od świata oraz Nieba w ogniu, pomiń kolejny akapit, ponieważ może zawierać spoilery.

Dean, Astrid i większość dzieci z supermarketu dotarli bezpiecznie do obozowiska w Kanadzie. Nadal próbują odnaleźć rodziców, ale mają też nowe problemy. Na przykład szybko rozwijającą się ciążę Astrid i Nika, który za wszelką cenę chce wyciągnąć swoją przyjaciółkę z obozowiska dla osób z grupą 0 (czyli tych agresywnych). Oczywiście cała gromadka nadal marzy o dotarciu na farmę wujka Nika. Jak potoczą się losy młodocianych bohaterów?

Wydarzenia opisane w tym tomie trwają pięć dni (plus epilog) i - choć to na pozór niewiele - naprawdę nie można się nudzić. Bohaterowie podejmują kolejne decyzje, zmagają się z kolejnymi problemami i na pozór wolno biegnąca akcja wcale nie nuży. Duża w tym zasługa narracji, ponieważ wydarzenia tego tomu opowiadają nam dwie osoby: oczywiście Dean oraz znana czytelnikom dziewczyna (jej tożsamość niech pozostanie tajemnicą), która bardzo dokładnie relacjonuje wydarzenia w czasie teraźniejszym.
Zakończywszy lekturę, stwierdziłam, że Wściekły wiatr bardzo przypominał mi coś, co już czytałam. Dość szybko doszłam do wniosku, że były to dwie młodzieżowe serie: GONE: Zniknęli Michaela Granta oraz Przez burze ognia Veronici Rossi. Podobieństwo do pierwszej było wprawdzie bardziej wyraźne w Odciętych od świata, gdzie młodzież tworzyła własną niezależną społeczność pozbawioną dorosłych, ale także tutaj bohaterowie w większości radzą sobie sami, bez udziału starszych. Natomiast podobieństwo do trylogii Veronici Rossi objawiło mi się podczas opisu pierwszego wściekłego wiatru. Zjawisko atmosferyczne skojarzyło mi się z eterowymi burzami... choć miało nieco inne skutki.
Pewnym fabularnym mankamentem okazał się "kalendarz" w dolnej części stron. Według niego od gradobicia z pierwszego tomu minęło około 30 dni. Tymczasem bohaterowie nieraz powtarzają, że dwa miesiące temu trafili do Greenwaya i tak dalej... Dwa miesiące to chyba więcej niż 30 dni, prawda?

Porównując bohaterów z początku trylogii z tymi z jej końca, bardzo łatwo można dostrzec ogromne różnice. Nawet najmłodsi zachowują się inaczej, bardziej dojrzale. Chyba największą przemianę zaobserwowałam w przypadku Astrid, która w Odciętych od świata kreowana była na pewną siebie szkolną gwiazdę, a we Wściekłym wietrze staje się troskliwą młodą kobietą w podejrzanie zaawansowanej (nawet jak na postapokaliptyczne standardy świata przedstawionego) ciąży. A nasza druga narratorka, przebywająca w obozie dla zer, wymyka się wszystkim normom. Ona sama doskonale zdaje sobie z tego sprawę i ubolewa nad tym, jak bardzo się zmieniła. Autorka przedstawiła ją bardzo sugestywnie i brutalnie - głównie dlatego, że była wystawiona na działanie trucizny na tyle długo, by zmiany w jej psychice dokonały się na stałe (albo prawie na stałe).

W utworze nie brakuje zasmucających scen. Już sama okładka prezentuje się niewesoło: jakieś płonące ruiny, człowiek uczepiony ogrodzenia, jakby po drugiej stronie znajdowała się bliska osoba. Nie mam wątpliwości, że to ilustracja konkretnej, poruszającej sceny z książki. Mam jednak pewne zastrzeżenia do opisu z okładki: moim zdaniem zdradza zbyt dużo z treści utworu. Wiem, że takie opisy przy kolejnych tomach serii to śliska sprawa (jak nie zdradzić zbyt wiele z fabuły, a jednocześnie zachęcić czytelnika?), ale tutaj naprawdę przeczytałam zbyt dużo.
Przy okazji, zerknijcie na francuską okładkę Wściekłego wiatru. Choć tytuł (Camp d'isolement czyli Obóz odosobnienia), okładka, a nawet nazwa serii (Seuls au Monde czyli Sami w na świecie) bardzo różnią się od oryginału, uważam, że jest świetna! Przedstawia głównych bohaterów tomu... i przyznaję, że nie ze wszystkimi wizerunkami bym się zgodziła ;) Poniżej prezentuję Wam francuskie okładki wszystkich tomów.


Wściekły wiatr to wspaniałe, porywające zakończenie pasjonującej trylogii dystopijnej. Wyraziści, prawdopodobni bohaterowie, ich interesujące perypetie i ciekawy świat przedstawiony sprawiają, że na pomniejsze mankamenty nie zwraca się uwagi. Całą serię gorąco polecam: zarówno miłośnikom powieści młodzieżowych, jak i antyutopii oraz niezgorszych sensacji.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: miłośnikom młodzieżówek, antyutopii, sensacji; fanom serii GONE: Zniknęli

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis
http://rebis.com.pl
 

2 komentarze:

  1. Przede mną jeszcze I tom, ale na pewno go przeczytam ;) Recenzje tylko i wyłącznie zachęcają do sięgnięcia po "Monumentu" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaah! takiej mi ochoty narobiłaś, że chyba nie zasnę! :) i co teraz będzie? ;)
    recenzjeami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń