sobota, 16 lutego 2019

"Dominic" - L.A. Casey

Macie takie gatunki literackie, o których wiecie, że raczej nie wpasowują się w Wasze gusta; książki, które omijacie szerokim łukiem, ponieważ czujecie, że to "nie Wasza bajka"? To wiecie, jakie odczucia towarzyszyły mi w chwili, gdy sięgałam po powieść Dominic irlandzkiej pisarki L.A. Casey.

Bronagh Murphy uczy się w liceum. Kiedy była dzieckiem, jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a dziewczynka trafiła pod opiekę starszej siostry, która był już wtedy pełnoletnia. Bohaterka jest cicha i zamknięta w sobie, nie chce się angażować w przyjaźnie w obawie, że wypadek po raz kolejny zabierze kogoś z jej życia, a ona znowu będzie musiała borykać się z bolesną stratą. Gdy do jej klasy dołącza dwóch nowych uczniów - dwóch przystojnych (i niepodobnych do siebie) bliźniaków z Ameryki - Bronagh stara się nie zwracać na siebie ich uwagi, ale ponosi klęskę. Jeden z braci, Dominic, wybiera ją na obiekt swoich drwin i żartów, choć jednocześnie, w jakiś dziwny sposób, próbuje ją chronić przed zaczepkami innych.


Zacznijmy od tego, że z tą powieścią zapoznała mnie Koleżanka. Wysłała mi cytat (który wyśmiałam, tak swoją drogą) i pochwaliła się, że czyta taką i taką książkę. Zerknęłam na lubimyczytać.pl i uznałam, iż to historia, której nie polubię (czemu Koleżanka przytaknęła). Los jednak bywa przewrotny i kilka miesięcy później Dominic trafił w moje ręce, by oczarować mnie swoim prawdziwie męskim urokiem. *nerwowy śmiech*

W moim mniemaniu, ogromnym minusem Dominica byli bohaterowie. Młodzi ludzie wchodzący w dorosłość, lecz zachowujący się jak dzieci. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale licealiści nie ciągną licealistek za włosy i nie dokuczają im, by zwrócić na siebie ich uwagę. Zawsze sądziłam, że to domena uczniów wczesnych klas szkoły podstawowej. Tymczasem tytułowy bohater powieści takimi właśnie "uroczymi" gestami próbuje zachęcić(?) do siebie Bronagh.
Dziewczyna również nie wykazuje się większą dojrzałością; z jednej strony stara się unikać Dominica i jego zaczepek, z drugiej lgnie do niego, jak ćma do światła. Za (negatywne) mistrzostwo uznaję moment, gdy Bronagh umawia się na randkę; randkę, w czasie której (oczywiście) pojawia się Dominic. Czy nasza bohaterka zrobi mu awanturę, zgłosi go na policję za nękanie? Nie; ale w następstwie tejże felernej randki para protagonistów znajdzie się w bardzo gorącej sytuacji.
Ale wróćmy do samego Dominica. Już opis z okładki sugeruje nam, że to facet, który dostaje, czego chce. "Panna mnie nie chce? No trudno, będę jej dokuczał, dopóki zwróci na mnie uwagę. I powiem jej, że ma duży tyłek; na pewno o tym nie wie, a dziewczyny uwielbiają wiedzieć, że mają duże tyłki! Och, nie pomaga? Może wyciągnę ją z tarapatów? Dalej nie rzuciła mi się na szyję? Kurczę, może będę za nią chodził w kółko, przecież nie może mnie tak ignorować!" Bardzo nie podobało mi się, że w tej powieści tego typu zachowanie jest akceptowalne i kreowane na pożądane. Bronagh nie czuła się z tym komfortowo, ale przecież Dominic jest przystojny i świetnie zbudowany; JEMU takie "grzeszki" można wybaczyć. (Nie, wcale nie.)

Koniec pastwienia się nad bohaterami, może słówko o fabule. Dominic to przede wszystkim opowieść o tym, jak (nie) podrywać dziewczyny i tym, jak (nie) dać się przekonać, że przystojny stalker to tak naprawdę moja wielka miłość. Gdzieś w tle pojawią się problemy szkolne (wszak nasi bohaterowie wciąż uczęszczają do liceum) i rodzinne. Trochę szkoda, że Autorka poskąpiła na ukazaniu walecznej strony Dominica (nie, bójki w szkole się nie liczą) - po zdjęciu na okładce spodziewałabym się większej koncentracji na jego bokserskich umiejętnościach. Za to autentycznie spodobała mi się końcówka - może była nieco przedramatyzowana, ale lekko mną wstrząsnęła i skutecznie poprawiła ostateczny odbiór powieści.

Nie uznaję Dominica na powieść wybitną, ale Autorce udało się wciągnąć mnie w (przerażający) proces zdobywania serca Bronagh przez jej przystojnego stalk... rycerza na białym koniu. Kolejne strony przemykały mi przed oczami w szalonym tempie, a zakończenie mnie poruszyło. Myślę, że powrócę jeszcze do sagi o braciach Slater (kusi mnie zwłaszcza tom piąty, poświęcony Damienowi...), a książkom z nagimi klatami i mroczno-gorącymi opisami na okładkach dam kolejne szanse.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: fankom gorących romansów i seksownych panów


Tytuł: Dominic (org. Dominic)
Autor: L.A. Casey
Seria: Bracia Slater, #1
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 5 października 2017 r. (premiera: marzec 2014 r.)
Ilość stron: 488

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz