środa, 24 grudnia 2014

"Jesienna Róża" - Abigail Gibbs

Tytuł: Jesienna Róża (org. Autumn Rose)
Autor: Abigail Gibbs
Seria: Mroczna Bohaterka #2
Wydawnictwo: Mira
Data wydania: 28 listopada 2014 r. (premiera: styczeń 2014 r.)
Ilość stron: 464

Niedawno recenzowałam Wam Kolację z wampirem, dziś przedstawiam jej kontynuację, czyli Jesienną Różę. Tak, obydwie części tytułu piszemy od wielkich liter, ponieważ jest to imię (!).

Jesienna Róża al-Summers (czyż to nie ironia, że jej nazwisko to Lato? czyżby - tłumacząc dosłownie - nazywała się Jesienna Róża Letnia?) ma piętnaście lat, jest Mędrcem i żyje w świecie równoległym do naszego (więc także do tego, w którym osadzona była akcja Kolacji z wampirem). Gdy rozpoczyna się rok szkolny, w jej placówce pojawia się kolejny Mędrzec, do tego pochodzący z rodziny królewskiej. Przyczyny nagłej przeprowadzki księcia są owiane tajemnicą, ale Róża ma inne zmartwienia: choćby zniknięcie jej dobrego przyjaciela oraz coraz częstsze ataki wrogiej frakcji Mędrców, tak zwanych Extermino.

Jak wspominałam w Obecnie się czyta, Jesienna Róża wydała mi się bardzo podobna do Kolacji z wampirem. Wprawdzie główna bohaterka jest o dwa lata młodsza i żyje w nieco innym świecie, ale wiele elementów się powtarza. Jesienna Róża poznaje księcia, jest zmuszona z nim zamieszkać, a do tego olśniewa urodą. Z czasem to wrażenie nieco się zatarło, ponieważ na piętnastoletnią bohaterkę czekały inne niebezpieczeństwa niż na Violet Lee. I znacznie bardziej realnie wypadają jej relacje z rówieśnikami: ma nielicznych znajomych, ale pojawiają się częściej niż w przypadku "powszechnie lubianej" Violet, z którą nikt nawet nie próbował się kontaktować podczas jej pobytu w Varnley.
Warto wspomnieć, że Jesienna Róża rozpoczyna się mniej więcej w tym samym czasie co Kolacja z wampirem. O uprowadzeniu Violet Lee pisze się w prasie, jej osoba jest częstym tematem rozmów Mędrców, a dzięki kilku dodatkowym informacjom zawartym w tym tomie, cała sprawa nabiera nieco rumieńców. Utwór kończy się jednak później niż Kolacja... - co jest o tyle zabawne, że jest o jakieś sto stron krótszy.

Niestety, nie zapałałam sympatią do Róży - nie tylko ze względu na dziwne imię (w sumie nie ona je wybrała...). Kiedy pojawiła się w Kolacji z wampirem, odebrałam ją jako osobę mądrą (przemądrzałą?), mówiącą ogólnikami i nie skłonną do wyjaśniania czegokolwiek. Ta Róża niemal we wszystkim różni się od Róży, którą spotkałam w drugim tomie Mrocznej Bohaterki. Dziewczyna zachowuje się jak kapryśna i humorzasta nastolatka (którą w gruncie rzeczy jest), a nie jak Mędrzec o "ponadprzeciętnej inteligencji". Z kolei wzmiankowany książkę to niemal doskonała kopia Kaspara Varna: początkowo gnębi bohaterkę, ale później bez pamięci się w niej zakochuje. Wybranek Róży jest jednak zdecydowanie mniej męski. Nie chcę spoilerować, ale bez trudu wymieniłabym kilka dowodów na poparcie tej tezy. W porównaniu z tym "panem", nawet Edward C. wypada męsko.

Polskie wydanie mogę pochwalić. Tłumacz i korekta odwalili kawał dobrej roboty. Nieco gorzej oceniam okładkę. Przedstawiona na niej twarz na pewno nie należy do Jesiennej Róży (przede wszystkim, miała blond włosy), a skoro tak - jaki sens w umieszczaniu jej na obwolucie? Za to oryginalna okładka jest ładna - może nie piękna, ale tajemnicza, pasująca do "straszno"-romantycznego klimatu powieści.

Jesienną Różę uznaję za kontynuację godną pierwowzoru. To historia przeznaczona dla młodszych dziewcząt (nie ma tu bezpośrednich opisów seksu), nie wymagająca znajomości Kolacji z wampirem. Nieco dziwi mnie ogólnoświatowy zachwyt twórczością Abigail Gibbs, ale jeśli spodobał się Wam Zmierzch, ta seria także powinna przypaść Wam do gustu. Myślę, że sięgnę po kolejne książki tego cyklu (jeśli się pojawią), ponieważ nie mogę zaprzeczyć, iż jest w nich coś, co mnie do nich przyciąga.
Ocena końcowa: 3/6
Polecam: nastoletnim Czytelniczkom; fankom Zmierzchu

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Mira
http://harlequin.pl/mira
 

1 komentarz:

  1. Chyba raczej nie skorzystam. Niespecjalnie mnie ciągnie do tej historii, a doświadczenie nauczyło mnie, że książki w okół których jest największy szum, to najczęściej przeciętne niewypały :/

    OdpowiedzUsuń