Satysfakcjonująca, pełna akcji kontynuacja cyklu Gamedec. Udany i zjawiskowy powrót na łono sci fi.
Megastatek emigracyjny Medusa wiozący pasażerów na Gaję nie wyłania się na docelowej orbicie. Ubezpieczyciel rejsu postanawia wszcząć śledztwo, a Lilith Ernal, agentka tej firmy, wynajmuje Torkila. Ten, chociaż skłonny się zaangażować, pragnie też pomóc Peterowi „Crashowi” Kytesowi w sprawie Mike’a Gunnera, rozgrywającego drużyny Bezbolesnych, który został zamordowany na Ziemi. Torkil chce także poinformować władze Gai, że Bestia nie została pokonana.
Jak poprowadzić trzy sprawy jednocześnie? Czy można znaleźć się w tym samym czasie w trzech różnych miejscach? Dokąd zaprowadzą Gamedeca kosmiczna przygoda, ziemskie dochodzenie i próba dotarcia do władz Gai? Czy tylko on widzi anioły i demony?
I ostatecznie: czy jednostka może wpłynąć na losy świata?
Nadchodzą zmiany. I nic już nie będzie takie jak przedtem.
Trzeci tom cyklu Gamedec zalicza powrót do gatunku science fiction. Zabaweczki bezpośrednio kontynuują Sprzedawców lokomotyw i chociaż nie porzucają dynamiki, strzelanin i spisków, które definiowały poprzedni tom, tak więcej miejsca poświęcają uniwersum i dostępnym w nim technologiom oraz implikacjom tychże. Powraca także problem nierówności społecznych, który zyskuje jednak na rozmachu.
Zaczyna się spokojnie, od przedstawienia nowego świata i panujących w nim zasad, choć w tle cały czas pobrzmiewa echo zagadki / tragedii, która zakończyła Sprzedawców lokomotyw. Sielanka niestety nie trwa długo: nie tylko bohater zwraca na siebie uwagę niewłaściwym osób, ale także idylliczne miejsce, w które trafił, okazuje się mniej idealne. W pewnym momencie Torkil staje na progu trzech tajemnic, z których każda wymaga jego uwagi. Uda się w kosmiczną podróż, by pomóc kochance, pozostanie na Gai, by badać wspomnianą tajemnicę kończącą poprzedni tom, czy też powróci na Ziemię, by pomóc przyjacielowi w rozwikłaniu zagadki śmierci innego znajomego? A może... uda mu się zrealizować wszystkie trzy misje?
Zabaweczki to, kolokwialnie mówiąc, jazda bez trzymanki. Autor kontynuuje kreację uniwersum, w którym technologie rozwijają się w szalonym tempie, wielkie korporacje jak najmocniej poszerzają wpływy, a obywatele klas średnich i niskich, których nie stać na najnowsze urządzenia, zaczynają coraz bardziej protestować przeciwko tak ogromnemu uprzywilejowaniu elit. Wykreowana przez Przybyłka wizja przyszłości Ziemi, jako planety przeludnionej, targanej protestami, jest porażająca, a to dopiero początek. Podoba mi się, że także nowa planeta, Gaja, nie została wyidealizowana: owszem, w założeniu miała być istnym El Dorado, ale okazało się, że perfekcja nie istnieje, nawet w świecie przeszłości.
Fabularnie Zabaweczki także nie zawodzą. Powieść prowadzona jest wielowątkowo, czasami nieco chaotycznie (w pewnym momencie akcję obserwujemy z kilku perspektyw, a przeskoki pomiędzy nimi nie są w żaden sposób oznaczane), ale jednocześnie bardzo satysfakcjonująco. Sceny akcji są opisane dynamicznie i plastycznie, dzięki czemu bez problemu mogłam je sobie wyobrazić. Pomiędzy nimi znalazło się miejsce na chwile oddechu - potrzebne nie tylko po to, by się nie zmęczyć lekturą, ale też by rozwinąć, dookreślić świat. Mniej więcej w połowie tomu natrafiłam jednak na pewne filozoficzne, metafizyczne rozważania pomiędzy bohaterami, które nieco ostudziły mój czytelniczy zapał, ale szczęśliwie nie zajęły dużo czasu.
Zabaweczki zagwarantowały mi doświadczenie niemal filmowe. Plastyczność opisów i mnogość wydarzeń sprawiły, że moja wyobraźnia wręcz szalała, a fabuła utrzymała mnie w napięciu aż do ostatnich stron. Samo zakończenie z kolei przywiodło mi na myśl, nieco memiczne, one-linerowe otwarte zakończenia z akcyjniaków. Na pewno sięgnę po kolejny tom, pragnąc zgłębić pozostawione bez odpowiedzi tajemnice.
Ocena końcowa: 5/6
Tytuł: Zabaweczki
Seria: Gamedec #3
Autor: Marcin Sergiusz Przybyłek
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 30 stycznia 2018 r. (premiera: 2008)
Ilość stron: 984
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz