Tytuł: Niebo (org. Heaven)
Autor: Alexandra Adornetto
Seria: Blask #3
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 27 marca 2013 r. (premiera: sierpień 2012 r.)
Ilość stron: 392
Przed Wami recenzja ostatniego tomu trylogii Blask. Trylogii o nastoletniej Bethany Church, która tak naprawdę była aniołem, i nastoletnim Xavierze Woods, który był zwykłym człowiekiem, który zdobył jej serce.
Zaczyna się jak u Hitchcocka - trzęsieniem ziemi. Później jest już tylko... hm... gorzej? Na pewno oryginalniej. Wskutek podjętych w Piekle decyzji, Beth i Xavier trafiają na celownik Siedmiu: elitarnej anielskiej jednostki wojskowej. Boscy wysłańcy mają za zadanie ich rozdzielić, ale nasza parka ma potężnych sojuszników w postaci "rodzeństwa" Beth, czyli Gabriela i Ivy. Co stanie się z naszymi gołąbkami? Czy ich związek przetrwa męczącą ucieczkę i gniew Boga?
Jak wspomniałam w Obecnie się czyta, Niebo usilnie próbuje pretendować do miana powieści oryginalnej i niesztampowej, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Początek tomu to okrutna mieszanka bezmyślnej tajemniczości (teksty typu "wytłumaczymy ci później", "nie mamy czasu na wyjaśnienia" są na porządku dziennym) z naiwnymi próbami przekonania czytelnika, że najpotężniejsza boska armia nie potrafi zlokalizować byle aniołka. Później bohaterowie zostają wepchnięci na studia - właściwie nie wiem po co, ponieważ przedstawione w fabule wyjaśnienie mnie nie zadowoliło. Kolejne elementy, których nie chciałabym opisywać ze względu na możliwość zdradzenia fabuły, również nie wydały mi się zbyt spójne. Odniosłam wrażenie, że Alexandra Adornetto albo nie miała konkretnego pomysłu na doprowadzenie swojej opowieści do wymarzonego końca, albo zamierzała napisać więcej tomów, ale wydawca nie wyraził na to zgody.
Podczas lektury nie mogłam też nadziwić się naiwności prezentowanych przez autorkę rozwiązań oraz skrajnościom, w jakie popadają bohaterowie. Bo czyż naiwnym nie można nazwać ukrycia dwójki nastolatków wśród studentów, zdając sobie sprawę z okrucieństwa Siedmiu? Jestem studentką i aż zadrżałam w imieniu moich fikcyjnych amerykańskich kolegów i koleżanek.
W Niebie pojawiają się doskonale znani z poprzednich części bohaterowie, choć autorka wprowadziła też kilku nowych. Nie odgrywają znaczniejszej roli w fabule, stanowią raczej konieczny element scenografii. Adornetto postanowiła zainwestować w ewolucję charakterów postaci, wskutek czego Gabriel zyskuje nieco głębi, Molly ją traci, a Ivy pozostaje skrywającą ważkie informacje niewiastą. A wracając do skrajności... Xavier i Beth, choć pozostają w sobie niezmiennie zakochani, cierpią na okropne wahania nastrojów. Bohater(ka) w jednej chwili niemal zdziera z siebie szaty, a po chwili jakby nigdy nic zaczyna jeść kanapki (to bardzo istotny element fabuły; Ivy i Gabriel robią jedzenie, by przerwać każdą ważną, niecierpiącą zwłoki rozmowę). Nie, czegoś takiego zdecydowanie nie lubię.
Czy zatem Niebo pozbawione jest jakichkolwiek zalet? Nie. Autorka faktycznie próbowała wymyślić coś oryginalnego, a jednocześnie trzymać się swojej wymarzonej wersji zakończenia. To nie wyszło książce na dobre, ale przecież miałam mówić o mocnych stronach. Lektura upłynęła mi lekko i szybko. Mogłam poczytać o dość normalnych aniołach, które cytują Pismo Święte i próbują nawracać zagubione owieczki, a nie zabijają demony i brzydaśnych antychrystów. Jest to też opowieść o miłości, która nie miała prawa się wydarzyć - tak, to też można uznać za atut.
Niebo nie jest najbardziej porywającą, ani najbardziej przemyślaną książką (nawet z gatunku romansu paranormalnego), jaką czytałam. Posiada wiele wad, ale także to coś, co pozwalało mi czerpać przyjemność z lektury. Mimo bezsensowności kolejnych wątków i usilnego dążenia do przewidywalnego końca, nie potrafię ocenić tej książki zupełnie negatywnie. Jeśli czytaliście poprzednie części i czerpaliście z ich lektury przyjemność, ta także powinna przypaść Wam do gustu. Jeśli nie znacie Blasku, nie musicie po niego sięgać. Dla samych pięknych okładek naprawdę nie warto.
Ocena końcowa: 3+/6
Polecam: miłośnikom serii Blask
Właśnie z powyższych względów porzuciłam tę trylogię po pierwszej części :-)
OdpowiedzUsuńJa już po pierwszej części wiedziałam, że z tej książki nic dobrego się nie wyciągnie. Schemat goni schemat, a bohaterowie są beznadziejni - to niby potężne, stare anioły, a zachowują się jak gówniarze.
OdpowiedzUsuńA miałam pisać na samym początku, że okładki piękne :D ale skoro tylko okładki są ładne to faktycznie nei warto :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Ja ledwo przebrnęłam przez tom pierwszy. Historia jest nie tylko schematyczna, ale i nad wyraz głupia. Tym bardziej podziwiam, że dałaś radę przeczytać całą trylogię :)
OdpowiedzUsuń