Brandon Sanderson w sensacyjno=fantastycznej odsłonie. Bezzmiennie zachwycający.
Stephen Leeds jest całkowicie zdrowy na umyśle. To jego halucynacje są szalone.
Stephen jest geniuszem o niezrównanych zdolnościach, który w ciągu zaledwie kilku godzin może opanować dowolną umiejętność, zawód lub dziedzinę sztuki. Niestety, by pomieścić całą tę wiedzę, jego umysł tworzy wyobrażonych ludzi – Stephen nazywa ich aspektami – by zachować i uzewnętrzniać wszystkie informacje. Dokądkolwiek Stephen się udaje, towarzyszy mu drużyna wyobrażonych ekspertów, która udziela rad, interpretuje i objaśnia. Wykorzystuje ich do rozwiązywania problemów… nie za darmo.
Ale jego umysł robi się nieco zatłoczony, a aspekty mają tendencję do życia własnym życiem. Kiedy pewna firma wynajmuje go do odzyskania skradzionego sprzętu – aparatu mogącego rzekomo robić zdjęcia przeszłości – Stephen pakuje się w przygodę, która zmusi go do udania się na drugi koniec świata i walki z terrorystami. To, co odkryje, może podważyć fundamenty trzech najważniejszych światowych religii – i, być może, dać mu niezwykle ważną wskazówkę co do prawdziwej natury jego aspektów.
Pierwsze strony wprowadzają pewien chaos. Czytelnik nie do końca rozumie, co się dzieje, ale wątpliwości szybko się rozwiewają. Odbiorca wskakuje na główkę w świat tytułowego bohatera, Stephena Leedsa, którego umysł wytworzył mu kilkadziesiąt aspektów - niewidocznych dla nikogo innego ludzi. Każde z aspektów ma swoją specjalizację i gotowe jest służyć wiedzą z danej dziedziny swojemu stwórcy. A powodów do takiej "służby" jest dość sporo, bo Stephen trudni się rozwiązywaniem różnorakich problemów innych ludzi.