piątek, 27 lutego 2015

Obecnie się czyta #26

Miecz Attyli (Total War Rome #2) - David Gibbins
Książkę czyta mi się bardzo powoli i opornie, czego nie mogę zrozumieć. Powieść nie jest długa, rozgrywa się w V wieku naszej ery i teoretycznie koncentruje się na wojnie Rzymian z Hunami dowodzonymi przez słynnego Attylę, więc powinnam ją "połknąć" w ciągu dwóch / trzech dni (tymczasem męczę się od poniedziałku). Piszę teoretycznie, ponieważ do tej pory przeczytałam o jakichś 3-4 zbrojnych starciach, a poza tym... Na pewno nie o tym, czego spodziewałabym się po cyklu Total WAR Rome. Gdzie ten "war", ja się pytam?
Tymczasem Mama gorąco poleca mi inną książkę tego autora. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy chcę ją przeczytać.
Postęp: 81%

Co Wy obecnie czytacie? Czytaliście coś z cyklu Total War Rome? A może znacie jakieś inne powieści Davida Gibbinsa?

PS. Przypominam też o nowym cyklu Co by było, gdyby...? Po więcej szczegółów klikajcie tutaj. Już za tydzień, mniej więcej o tej samej porze, pierwszy konkretny post z tego cyklu :)

środa, 25 lutego 2015

"Tańcząc z wrogiem" - Paul Glaser

Tytuł: Tańcząc z wrogiem (org. Tante Roosje)
Autor: Paul Glaser
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 20 lutego 2015 r. (premiera: 2010 r.)
Ilość stron: 331

Okres drugiej wojny światowej i problem antysemityzmu są mi znane tylko z lekcji historii. Paul Glaser, choć wspomnianego konfliktu zbrojnego nie przeżył, postanowił dowiedzieć się, dlaczego w Auschwitz znajduje się walizka z jego nazwiskiem i dlaczego jego rodzina ogranicza się tylko do dziadków, rodziców, rodzeństwa i dzieci. Czyż nie powinien mieć jakichś innych krewnych...?

Powieść zaczyna się od wizyty autora w Oświęcimiu. Znalazłszy tam walizkę z nazwiskiem Glaser, nie tak znowu popularnym, i napotykając na milczenie ojca, zaczyna podejrzewać, że ma żydowskie korzenie. Zaczyna prowadzić śledztwo, mające obalić lub potwierdzić tę tezę. Jednocześnie poznajemy młodą kobietę, Rosie Glaser, nauczycielkę tańca, Żydówkę mieszkającą w niewielkim holenderskim miasteczku. Jej spokojny żywot zostaje zakłócony wybuchem wojny i jej ekspansją na tereny niderlandzkie.

Znakomita większość Tańcząc z wrogiem to opowieść snuta przez Rosie, odważną i zaradną kobietę. Towarzyszymy jej, gdy poznaje kolejnych ukochanych (miała naprawdę sporo kochanków i kilku mężów, co w tamtych czasach wzbudzało więcej niepokojów niż obecnie), rozwija swoją szkołę tańca, a wreszcie pada ofiarą antyżydowskiej polityki państwa. Młoda i urodziwa tancerka próbuje żyć normalnie, ale wojna i antysemityzm odciskają na niej i jej rodzinie coraz większe piętno. Z kart powieści - czy może raczej obszernego pamiętnika - dowiadujemy się wiele o jej dzieciństwie, młodości oraz życiu Żydówki podczas wojny. Nie, nie udało jej się uciec przed systemem, trafiła do obozu.
Równolegle do tej osi fabularnej obserwujemy poszukiwania Paula. Mężczyzna, zetknąwszy się z niechęcią ojca do rozwijania tematu, na własną rękę szuka swoich korzeni. Powoli, z mozołem, poznaje prawdę. I wtedy stwierdza, że nie wie, czy chciał ją poznać. Przeszłość jego rodziny okazuje się znacznie smutniejsza, niż mógłby przypuszczać.

O ile o Paulu - autorze i narratorze części powieści - można powiedzieć niewiele, o tyle Rosie poznajemy na tyle dobrze, by napisać o niej słów kilka. Od najmłodszych lat była niepokorna, pewna siebie i zadziorna. Z wiekiem te cechy przekształciła w upór, nieustraszoność i zaradność. Nie była osobą kryształową, zdarzało jej się mijać z prawem (nie tylko w związku z łamanym przez nią zakazem prowadzenia szkoły tańca) i często korzystała ze swoich kobiecych wdzięków, by zdobyć to, co było jej potrzebne. Jak wspomniała jedna z kobiet, z którą rozmawiał autor, ciężko mieć jej to za złe, ponieważ w tamtych czasach każdy radził sobie, jak mógł najlepiej. Tak dogłębne, pozbawione wybielania przedstawienie postaci na pewno wyszło tej historii na dobre, podkreśliło jej niezaprzeczalny realizm. Na kartach powieści pojawiają się rodzice Rosie, jej liczni kochankowie i mężowie, kilka innych postaci... i choć jest ich sporo, wielu z nich poznajemy w stopniu wystarczającym, by przekonać się o ich prawdziwości, niemal poczuć ich obok siebie.

Tego typu historii nie ocenia się pod względem fabuły, bo to zapis życia. Życia tragicznego, przypadającego na ciężki dla Żydów czas drugiej wojny światowej. Jak więc ocenić Tańcząc z wrogiem? Na pewno na podstawie pomysłu i sposobu przedstawienia historii - a na te nie można narzekać, bowiem opisanie wydarzeń w formie pamiętnika sprawdziło się doskonale. Drobne zastrzeżenia mam do jakości polskiego wydania (znalazłam kilka dziwnie brzmiących zdań), ale w ogólnym rozrachunku książka wygląda pięknie. Wydanie wzbogacają liczne fotografie z albumu Rosie wraz z krótkimi opisami.

Tańcząc z wrogiem to autentyczna historia dwóch osób, jednej żyjącej w okrutnych realiach drugiej wojny, drugiej - żyjącej współcześnie - próbującej odkryć prawdę. Obydwa wątki pięknie się łączą, tworząc niezapomniany tom przepełniony emocjami, rozterkami, ludzką tragedią i... pozytywnym myśleniem. Bo Rosie, choć przeżyła wiele, nigdy nie przestała być optymistką.
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom powieści obyczajowych osadzonych w wojennych realiach

"Nieodmiennie dochodziłam do tego samego wniosku: nie wierzyłam ani w Boga, ani w państwo. Co zostawało? Tylko ludzie. (...) Niektórzy byli życzliwi, inni nie. Olbrzymia większość była uczciwa, naiwna, posłuszna i oportunistyczna." [strona 268]

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Rebis
http://rebis.com.pl

Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Historyczna lub polityczna
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka wydana w innym kraju (Holandia)

niedziela, 22 lutego 2015

Gdzie ta polska wersja? #22


The Queen of Zombie Hearts - Gena Showalter
Alice "Ali" Bell sądzi, że najgorsze już za nią. Jest gotowa do rozwoju sojego związku z Colem Hollandem, liderem pogromców zombie... ale Anima Industries, agencja kontrolująca zombie, przeprowadza atak, zabijając czwórkę jej przyjaciół. Wtedy dziewczyna zdaje sobie sprawę, że ludzie mogą być groźniejsi niż potwory. A najgorsze dopiero nadejdzie.
Gdy pozostali przy życiu wojownicy szykują się na wojnę, Ali odkrywa, że ona także potrafi kontrolować zombie... i nie jest osobą, za którą się uważała. Jest bowiem powiązana z kobietą odpowiedzialną za zabicie - i przemianę - matki Cole'a. Czy ich związek to przetrwa? Sekrety wychodzą na światło dzienne, kolejni pogromcy tracą życie lub wolność, a Ali postanawia walczyć bardziej zaciekle niż zwykle, by zwyciężyć Animę - nawet za cenę własnego życia.
Co to jest? Trzeci (i podobno nie ostatni) tom Kronik Białego Królika.
Dlaczego? Wprawdzie czytałam tylko Alicję w Krainie Zombi, czyli tom pierwszy, ale pamiętam, że przypadł mi do gustu. Liczę, że Alicja i Lustro Zombi utrzymało poziom poprzedniczki, a część trzecia... opis zwiastuje ciekawą fabułę, choć obawiam się nadmiaru romansu. Niemniej, chętnie przeczytałabym "szokujące zakończenie" Kronik.
Szanse na wydanie? Całkiem spore. The Queen of Zombie Hearts miało premierę we wrześniu ubiegłego roku - więc całkiem niedawno. Dodatkowo Mira należy do międzynarodowej grupy Harlequin, która odpowiada za wydanie opisywanej powieści. Jestem niemal pewna, że będziemy mieli możliwość przeczytania tej książki w języku polskim.

Czytaliście Kroniki Białego Królika? Jakie macie o nich zdanie?
Miłej niedzieli!

piątek, 20 lutego 2015

NOWY CYKL: Co by było, gdyby...? #0

Witajcie :)

Dziś chciałabym zaprosić Was do wspólnej zabawy, którą postanowiłam nazwać
Co by było, gdyby...?

Na czym polega zabawa?
Jak sama nazwa wskazuje, puszczamy wodze wyobraźni i zastanawiamy się, jak potoczyłaby się książkowa / filmowa historia, gdyby bohatera nie spotkało jakieś wydarzenie, gdyby kogoś nie spotkał, gdyby się nie potknął... albo gdyby nie posiadał pewnej nadprzyrodzonej umiejętności. Cała zabawa polega na tym, by wyrzucić z pamięci oryginalne zakończenie i dopisać swoje.

Co i jak?
  • Co dwa tygodnie, w piątek - począwszy od dzisiaj - proponować Wam będę tematy. W ten sposób unikniemy chaosu.
  • Jeśli zechcecie podzielić się swoim "gdybaniem" na zaproponowany temat, możecie zrobić to w komentarzach pod postem albo na swoim blogu. Nie ograniczam Was co do formy: możecie "gdybać" w formie elaboratu, rozprawki, listu (pisanego przez bohatera i opisującego wydarzenia, które wydarzyły się po "momencie zwrotnym"), itp. Nie chcę Was ograniczać w żaden sposób :)
  • Jeśli nie znacie książki / filmu, który stanowi temat bieżących dwóch tygodni, tym bardziej zachęcam Was do udziału. Dzięki temu nie musicie wyrzucać z pamięci zakończenia, bo go po prostu nie znacie. Może okaże się, że Wasz pomysł pokrywa się z zamysłem autora / autorki / scenarzysty?
  • Ja, podając kolejny temat, będę sobie "gdybała" na temat poprzedni. W ten sposób nie będę Wam sugerować własnej alternatywnej historii. Zapewniam też, że nie wykorzystam Waszych pomysłów - chyba że przez czysty przypadek. Nie wykluczam też, że w swoim poście załączę najciekawsze z Waszych pomysłów ;)
  • Pamiętajcie, że celem Co by było, gdyby...? jest zabawa i rozwijanie wyobraźni. Nie chcę, żeby traktowano to jako formę rywalizacji "kto napisze bardziej poruszającą opowieść" albo "kto zetnie więcej głów". Nie - chciałabym Was zmotywować do kreatywnego myślenia :)

Mam nadzieję, że dość wyraźnie nakreśliłam swój pomysł i że znajdzie się choć parę osób, które postanowią "pogdybać" razem ze mną. Jeśli wciąż czytacie tego posta, zapoznajcie się z powieścią, która jako pierwsza trafia na warsztat oraz pierwszym "momentem zwrotnym".

Harry Potter i kamień filozoficzny - J.K. Rowling

Co by było, gdyby... Voldemort zabił Harry'ego? (Oczywiście pomijamy fakt, że cykl nie nazywałby się Harry Potter)
Czas trwania: 20 lutego - 5 marca

Myślcie, wyobrażajcie sobie, piszcie i bawcie się dobrze!

środa, 18 lutego 2015

"Upadli" - Lauren Kate + Podsumowanie 7ReadUp 1.0

Tytuł: Upadli (org. Fallen)
Autor: Lauren Kate
Seria: Upadli #1
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 19 maja 2010 r. (premiera: grudzień 2009)
Ilość stron: 480

Lauren Kate to amerykańska autorka, która zadebiutowała tetralogią Upadli, a od niedawna wydaje swoją nową serię Łza. Dotychczas miałam okazję zapoznać się tylko z pierwszym tomem jej debiutanckiej serii - za to aż dwukrotnie. Moją pierwszą recenzję (z 2011 roku) możecie przeczytać tutaj, zaś dziś zapraszam na opinię zupełnie niezależną: być może podobną, być może zupełnie odmienną od tej pierwszej (nie pamiętam, co wtedy pisałam, ale ocena się nie zmieniła).

Początkiem roku szkolnego Lucinda Price trafia do poprawczaka Sword & Cross. Wraz z nią do placówki trafia jeszcze troje młodych degeneratów. Liceum mieści się w raczej podupadłym kompleksie, którego największą atrakcją są kościół - czy raczej sala gimnastyczna z basenem w budynku kościoła - oraz cmentarz. Luce od razu zdobywa kilku dobrych znajomych a także kilku wrogów. Dodatkowo znajduje sobie jasnowłosy obiekt westchnień: Daniela Grigoriego, przystojnego ale wrogo nastawionego typka. Na horyzoncie jest jednak jeszcze jeden przystojniak, będący całkowitym przeciwieństwem Grigoriego - Cam. Dziewczyna próbuje odbić serce swojego wybranka, obmyślić sposób wydostania się ze szkoły oraz pozbyć się nękających ją cieni.

Upadli to romans młodzieżowy i daje się to odczuć od pierwszej strony, która przedstawia wydarzenia znacznie poprzedzające faktyczną fabułę (swoją drogą, zupełnie niepotrzebnie, ponieważ czytelnik domyśla się dzięki temu większości fabuły). Akcja toczy się raczej powoli, niemal cały czas czytamy o wspaniałym Danielu i sympatycznym Camie. Przykre jest to, że po raz kolejny mamy do czynienia z motywem miłości przeznaczonej i skazanej na nieszczęśliwy koniec - najwyraźniej szczęście nie leży w kanonie literatury młodzieżowej! Upadli nie rozwiązują właściwie żadnej z zagadek, jakie autorka wprowadziła w tomie. Nie dowiadujemy się, dlaczego Lucinda widzi duchy, dlaczego wszystkie dramatis personae przebywają w tym samym domu poprawczym, ani co naprawdę wydarzyło się feralnego dnia, który zmienił życie Luce. Kończąc lekturę, miałam wrażenie, że zapoznałam się z prologiem i zaraz rozpocznie się ta właściwa część powieści. Cóż, może w kolejnym tomie.

Sama główna bohaterka nie powaliła mnie na kolana - chyba że swoją głupotą. Lucinda podkreśla, że jest mądra, wykształcona i bystra, ale podczas lektury odebrałam ją jako dziewczynę płytką i dziecinną. Chodzi mi tu głównie o kwestie sercowe (ileż razy można czytać o fatalizmie miłości?), ale też podejście do znajomych. Wydaje mi się, że przeciętna siedemnastolatka zachowuje się nieco inaczej niż panna Price. Doborowa gromadka postaci drugoplanowych to menażeria czarno-biała. Bohaterowie odnoszą się do Luce albo z miłością, albo z nienawiścią. Oczywiście większość pod maską skrywa zupełnie inne oblicze - szkoda tylko, że uważny czytelnik dość szybko zwęszy podstęp.

Pomijając dość przeciętnie wykreowanych bohaterów, w powieści irytowała mnie mowa spojrzeń. Jestem w stanie zrozumieć, iż niektóre spojrzenia mogą zabijać - w tym metaforycznym sensie - ale w Upadłych autorka posunęła się znacznie dalej, dając oczom bohaterów możliwość wypowiadania całych zdań. To może bawić, ale nie w takich ilościach. Podczas lektury przewinęło się też stwierdzenie, iż Luce potrafi rozwiązywać równania różniczkowe; czy tylko w moim ogólniaku w klasach matematyczno-informatycznych o rachunku różniczkowym mówiło się w kategoriach "temat na studia techniczne"? Czy naprawdę polskie licea są gorsze od amerykańskich poprawczaków...?
W maju czeka nas premiera serialu na motywach tetralogii. Nie będę się w tej chwili wyżywać na obsadzie (daleko mi do zachwytów), ale zastanawiam się, jaką część historii opowiedzą twórcy. Na dobrą sprawę, wydarzenia z Upadłych można zmieścić w 2-3 okołogodzinnych odcinkach. Ciekawe, czy postanowiono połączyć kilka tomów w jeden tom, dodać nieobecne w książkach wątki, a może niemiłosiernie rozciągać fabułę? Pożyjemy, zobaczymy.

Upadli to powieść kierowana głównie do gimnazjalno-licealnej młodzieży płci żeńskiej. Historia jakich obecnie wiele na polskim rynku wydawniczym. Kolejne tomy zapewne rozbudują fabułę, odpowiedzą na postawione w tej części pytania, a przede wszystkim - mam taką nadzieję - ograniczą sercowe rozterki Lucindy Price. Udręka i Uniesienie już czekają na półce, kiedyś na pewno po nie sięgnę, a póki co... czekam na serial, licząc na reżysersko-scenariuszowe objawienie.
Ocena końcowa: 3/6
Polecam: Czytelniczkom w wieku gimnazjum - liceum

Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Tylko jedno słowo w tytule
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka, na której podstawie powstał serial telewizyjny
3. Kluczniki luty 2015 - Love story

***
W dniach 11-17 lutego brałam udział w 7ReadUp organizowanym przez Martę z Secret Books. Moje statystyki przedstawiają się następująco:

dzień 1: 258 stron Wyścig śmierci
dzień 2: 70 Wyścig śmierci + 26 Świat Lodu i Ognia + 81 Ogniem i mieczem = 177 stron
dzień 3: 25 Świat Lodu i Ognia + 92 Ogniem i mieczem = 117 stron
dzień 4: 132 strony Ogniem i mieczem
dzień 5: 104 strony Ogniem i mieczem
dzień 6: 31 Świat Lodu i Ognia + 175 Ogniem i mieczem = 206 stron
dzień 7: 42 Świat Lodu i Ognia + 141 Ogniem i mieczem = 183 strony
Razem: 1177 stron, 1 książka skończona (ale dwie pozostałe to naprawdę pokaźne tomiszcza)


Może następnym razem będzie lepiej :)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Liebster Blog Award

Witajcie :)
Końcem zeszłego tygodnia otrzymałam (kolejną, choć oddaloną w czasie względem poprzednich) nominację do Liebster Blog Award, tym razem od Ewy z http://worldofbookss.blog.pl/ Zadała pytania ciekawe, o czym przekonacie się, czytając ciąg dalszy tego posta. Zapraszam!

1. Jaki jest twój ulubiony gatunek literacki?
Zdecydowanie najbardziej przepadam za fantasy, ale jakimś cudem najczęściej sięgam po YA. Podejrzana sprawa, bo w tym drugim gatunku dostrzegam coraz więcej słabostek i schematów :P

2. Z jaką baśnią kojarzy ci się dzieciństwo?
Z Kotem w butach. Tym Perraulta, ale też animowanym - bodajże japońskim - z kotem Gusteau.

3. Jaki jest ostatni film, jaki był przez ciebie obejrzany?
Jeśli chodzi o "nowość" - to Hobbit: Bitwa pięciu armii. Jeśli natomiast wziąć pod uwagę "re-watch", to Ogniem i mieczem.

4. Gdy ktoś mówi „książka”, o której pozycji myślisz?
Nie mam tak konkretnych skojarzeń ze słowem "książka". Najprędzej kojarzę je z moją biblioteczką, Empikiem, Matrasem, miejską biblioteką...  ogólnie mówiąc, miejscem, gdzie książki można znaleźć.

5. Dlaczego zacząłeś/ zaczęłaś czytać?
Chyba przez Mamę, która lubiła kolekcjonować książki (teraz to ja przejęłam pałeczkę głównego kolekcjonera w domu). Oraz przez Dziadka, który bez okularów "czytywał" mi bajki, a ja - ponieważ znałam je na pamięć - nieustannie go poprawiałam. Poza tym, co porabiałabym przez całe dnie, gdyby nie książki? Kwejk kiedyś się kończy, a w telewizji nie zawsze jest coś ciekawego.

6. Piosenka, którą możesz słuchać 24/7?
Tango Roxanne z filmu Moulin Rouge.


7. Myślałeś/ myślałaś kiedyś nad napisaniem książki? Jakiej?
Myślałam, nie raz i nie dwa, mniej więcej od dziesiątego roku życia. Kilka razy zaczynałam najróżniejszego rodzaju opowieści - inspirowane filmami (np. Małymi agentami), anime (np. Naruto), ale też oryginalne. Fantastyczne, young adult, romanse... Póki co, żadnej nie skończyłam i raczej nie skończę, tylko zacznę pisać kolejną (mam pomysły na dystopię i historię o wampirach). Albo poprzestanę na czytaniu i recenzowaniu xD

8. Wierzysz w magię i znaczenie liczb?
W znaczenie liczb nigdy nie wierzyłam, a w magię przestałam wierzyć mniej więcej w połowie sagi o Harrym Potterze (czyli miałam jakieś 14 lat).

9. Książka, która leży najbliżej ciebie?
Obecnie czytane Ogniem i mieczem.

10. Wierzysz w duchy?
Chciałabym kategorycznie odpowiedzieć nie, ale Dziadek naopowiadał mi w dzieciństwie kilka historii o duchach, które (według niego) wydarzyły się naprawdę. I choć racjonalny umysł (a także kreskówki o Scoobym Doo) podpowiada bardziej zdecydowaną odpowiedź, muszę zdecydować się na "raczej nie".

11. A wierzysz w przeznaczenie?
Wolę wierzyć w ludzi i moc dokonywanych przez nich wyborów. Wolę myśleć, że mam stuprocentową kontrolę nad swoim życiem, a nie przejmować się tym, że ktoś kiedyś przepisał mi, na przykład, obrane przeze mnie studia czy zainteresowania.

Dziękuję za nominację, ale jako że nie jestem skłonna do rozprzestrzeniania łańcuszków, nikogo nie nominują, pytań także nie wymyślam.
Do zobaczenia w środę :)

niedziela, 15 lutego 2015

30 Day Book Challenge - dzień 16


Dzień 16 - Ulubiony żeński bohater
Witajcie! Stawiam dziś pierwszy krok w drugą połowę trzydziestodniowego wyzwania. Dwa tygodnie temu pisałam o swoich ulubionych bohaterach, a dziś chcę co nieco wspomnieć o bohaterce. Bohaterkach? Hmm...

Kilka lat temu, na 99% wybrałabym Clary Fray z serii Dary anioła. Clary z trylogii Dary anioła, żeby doprecyzować. Później pojawiły się kolejne trzy książki (okej, Miasta niebiańskiego ognia jeszcze nie czytałam, ale bazuję na Mieście zgubionych dusz i Mieście upadłych aniołów), a moja sympatia stopniała jak śnieg. Skoro to mamy już wyjaśnione, przejdźmy do...

Hermiona Granger - seria Harry Potter J.K. Rowling
Inteligentna, sprytna i wiecznie siedząca w książkach czarownica to zdecydowanie jedna z moich książkowych ulubienic. Niejako identyfikowałam się z nią, ponieważ "dorastała" razem ze mną (dobrze że J.K. Rowling nie pisała kolejnych tomów tak długo jak George R.R. Martin - przynajmniej bohaterowie rośli wraz z czytelnikami). Filmowa kreacja Emmy Watson dodała Hermionie odrobinę wyrazu (i dziewczęcego wdzięku, o którym "dojrzalsze" książki jakoś milczały), dzięki czemu czarownica wyszła z cienia Harry'ego.


Ania Shirley - seria Ania z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery
Ha! Czy obecność rudowłosej Ani kogokolwiek zaskoczyła? O ile roztrzepana i nieodpowiedzialna dziewczynka, którą była w pierwszym tomie sagi, nie zasługiwałaby nawet na wspomnienie, o tyle kobieta, na którą wyrosła na przestrzeni lat (i tomów), stanowczo tak! To piękny przykład tego, jaki ogromny wpływ wywiera na nas otoczenie, w którym dorastamy oraz tego, jak bardzo można się zmienić na przestrzeni lat. I tak jak Hermiona stanowiła mój autorytet w dość fantastycznej domenie, tak Ania - ta starsza, którą poznajemy od Ani na uniwersytecie mniej więcej - jest moim autorytetem na teraźniejszość i przyszłość.

Katniss Everdeen - trylogia Igrzyska śmierci Suzanne Collins
To już nie kwestia autorytetu ani wzoru. Katniss polubiłam od chwili, gdy wykazała się odwagą i zgłosiła jako zastępstwo swojej siostry. Kolejne rozdziały wzmacniały tę sympatię. Dopiero Kosogłos nieco ją zachwiał... ale i tak Katniss lubię. Za determinację, upór, odwagę, oddanie przyjaciołom, niesamowitą wewnętrzną siłę.
Słowem wyjaśnienia: moim głównym zarzutem wobec Kosogłosa jest to, iż Katniss wydaje się w nim inna. Niby nadal jest twarda i potrafi postawić na swoim, ale jednak, no... coś się w niej zmieniło.


Wyszło na to, że moimi "najulubieńszymi" bohaterkami są dziewczyny z wielotomowych serii, których dojrzewanie i zmiany obserwujemy na kartach powieści. W sumie niespecjalnie mnie to dziwi.

Jakie są Wasze ulubione protagonistki? Przepadacie za Hermioną, Anią i / lub Katniss?

piątek, 13 lutego 2015

Obecnie się czyta #25

Ogniem i mieczem (Trylogia Sienkiewicza, #1) - Henryk Sienkiewicz
Do tego klasyka zabierałam się od co najmniej dwóch lat. W te ferie - konkretnie wczoraj - wreszcie się zmobilizowałam i zaczęłam lekturę.
Ogniem i mieczem napisane jest zupełnie inaczej niż obecnie publikowane powieści. Nie tylko pod względem językowym... choć to także, bo po raz pierwszy od dawna z czterowyrazowego zdania zrozumiałam tylko jedno słowo, resztę domyślając się z kontekstu (Naściże talera za musztuluk - tylko "za" było mi znane). W powieści znajdziemy naprawdę dokładne i barwne opisy bohaterów czy lokacji. Kiedy ostatnio czytałam pełny opis wyglądu jakiejś postaci? Nie pamiętam.
Posiadane przeze mnie wydanie liczy sobie 520 stron, ale każdą z nich można by liczyć podwójnie: z powodu małej czcionki i wąskich marginesów. Na lekturę na pewno poświęcę sporo czasu.
Postęp: 8%

Co Wy obecnie czytacie? Zapoznaliście się z Trylogią? A jeśli nie - zamierzacie w ogóle "męczyć się" ze starą polszczyzną poprzeplataną makaronizmami?

środa, 11 lutego 2015

"Feed" - Mira Grant

Tytuł: Feed
Autor: Mira Grant
Seria: Przegląd Końca Świata #1 (org. Newsflesh)
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 7 listopada 2012 r. (premiera: maj 2010 r.)
Ilość stron: 490 

Mira Grant (właściwie Seanan Lynn McGuire) zaistniała na polskim rynku dzięki trylogii Przegląd Końca Świata. Troszkę szkoda, że zapoznajemy się z jej twórczością "od środka", ale biorąc pod uwagę ciepłe przyjęcie Feed i reszy, mam nadzieję, iż niedługo przeczytamy w języku polskim także Rosemary and Rue, pierwszy tom October Daye (które wprawdzie wygląda na tasiemiec porównywalny do Pretty Little Liars, ale może to tylko pozory).

W 2014 roku doszło do wybuchu epidemii. Zamiast wynalezienia leku na grypę, wynaleziono wirusa, nazwanego od "wynalazcy" i pierwszej zainfekowanej Kellis-Amberlee. KA zamienia ludzi w zombie, a do zakażenia nie potrzeba wiele: wystarczy kontakt ze śliną lub krwią zainfekowanego, o ugryzieniu nie wspominając. W takich realiach żyją Georgia i Shaun Masonowie - adoptowane rodzeństwo, blogerzy internetowi. W zdobywaniu popularności w sieci pomaga im Georgette "Buffy" Meissonier, specjalistka od sprzętu. To trio zostaje wybrane do relacjonowania kampanii prezydenckiej Petera Rymana. Fucha niby banalna i nudna, ale w świecie opanowanym przez zombie nawet głupi wiec może zmienić się w rzeźnię.

Początek Feed zapowiadał historię o zombie. Polowaniu na zombie, badaniu tajemnicy ich powstania, być może jakimś polowaniu na "głównego zombie" - spodziewałam się czegoś podobnego do Hansel i Gretel: Łowcy czarownic. (Ten tytuł od biedy można by zmienić na "Shaun i George: Łowcy zombie", prawda?) Tymczasem autorka połączyła zombie z wątkami politycznymi. Wysłanie bohaterów w podróż po Ameryce kazało mi podejrzewać, że Feed okaże się książką sensacyjną, kręcącą się wokół kampanii prezydenckiej urozmaiconej obecnością żywych trupów. Okazało się jednak, że Mira Grant tylko zamarkowała taki tor swojej powieści, w rzeczywistości skonstruowała bowiem polityczną intrygę kręcącą się wokół zombie. Fajny pomysł i dobrze skonstruowany wybieg!
W wykreowanej rzeczywistości istotną rolę pełnią blogerzy, których podzielono na trzy kategorie: Newsie - przekazujących suche fakty - Irwinów - "tykających zombie patykiem" - oraz Fikcyjnych - tworzących poezję, opowiadania itd., w tematyce niekoniecznie powiązanej z wirusem KA. Nie sądzę jednak, by blogosfera miała kiedykolwiek zyskać takie znaczenie, jak przedstawia to Feed: Przegląd Końca Świata (swoją drogą, dość dziwna nazwa dla serwisu relacjonującego kampanię prezydencką) kreuje się na najbardziej poczytny serwis informacyjny na całym świecie. Może za dwadzieścia lat faktycznie prasa i telewizja zanikną, a wiadomości czerpać będziemy z blogów...? Żegnajcie Onet, Wp i Interia!

Z jakiegoś powodu właśnie tak wyobrażałam
sobie Georgię i Shauna
Żródło: filmweb.pl
Najistotniejszymi postaciami w Feed jest wspomniane rodzeństwo, ich pomocnica Buffy oraz, pośrednio, senator Ryman, którego kampanię relacjonują nasi blogerzy. Oprócz nich na kartach powieści pojawia się sporo bohaterów drugo-, czy nawet półtora-planowych. Najlepiej poznajemy oczywiście Masonów, ponieważ przez znakomitą większość powieści narratorką pozostaje Georgia. Decyzję o jej wyborze uznaję za średnio udaną, ponieważ jak Newsie czuje się zobowiązana do wprowadzenia czytelnika w akcję i wyjaśniania niuansów. Jak wspominałam w Obecnie się czyta, okrutnie spowalnia to bieg wydarzeń, ale... muszę przyznać, że autorka zaimponowała mi, tak mocno trzymając się "profilu" panny Mason. Może zrobiła to niespecjalnie - grunt, że efekt jest niezły.
W Feed dużą rolę kładzie się na relacje międzyludzkie. W czasach, kiedy nawet najbliższy krewny może w ułamku sekundy zmienić się w krwiożerczą bestię, zaufanie do osób obcych jest wystawiane na próbę. Nie dziwi fakt, że nasi blogerzy nawiązują znajomości przez Internet, tam szukają współpracowników oraz przyjaciół. To jednocześnie piękne i przerażające, że darzymy zaufaniem i nazywamy przyjacielem człowieka mieszkającego po drugiej stronie Ziemi (z którym nigdy nie stało się twarzą w twarz), a nie sąsiada czy koleżankę ze szkoły.

Osobną kwestią, którą muszę poruszyć, są fragmenty blogów, które wieńczą każdy rozdział. Czasami są to wpisy Shauna, raz czy dwa pojawiła się Buffy, ale przeważnie czytamy wypociny Georgii. W tym miejscu kończą się moje zachwyty nad kreacją Georgii, ponieważ jej blogowe wpisy znacząco odbiegają od pozbawionych emocji, przepełnionych faktami postów, jakich można oczekiwać od Newsie. Dziewczyna opisuje głównie swoje odczucia i przemyślenia, które chyba bardziej pasowałyby do Fikcyjnej. Wprawdzie to moja obiektywna opinia (nie wiem, do czego zmierzała autorka), ale troszkę popsuła mi ogólny obraz.

Feed to ciekawa opowieść osadzona w realiach niedalekiej przyszłości, w której jednak poważnym zagrożeniem są zombie. Nieumarli nie stanowią głównej osi fabularnej, a jedynie dodatek do wciągającej intrygi politycznej. Powoli sunąca akcja nieco obniża ocenę końcową, ale w najmniejszym stopniu nie zniechęca mnie do sięgnięcia po tom drugi, czyli Blackout. Jestem bardzo ciekawa, co autorka przygotowała dla czytelników w kontynuacji, bo końcówka Feed... Cóż, to trzeba przeczytać!
Ocena końcowa: -5/6
Polecam: miłośnikom literatury sensacyjnej bez awersji do zombie

Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Autor pod pseudonimem
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka, której akcja rozgrywa się w przyszłości

niedziela, 8 lutego 2015

Gdzie ta polska wersja? #21


Crossed - Ally Condie
Dążąc do przyszłości, która może nie nadejść, i podejmując decyzję, z kim ją dzielić, Cassia udaje się do Zewnętrznych Prowincji, szukając Ky'a, którego Społeczeństwo zabrało na pewną śmierć. Okazuje się, iż chłopak uciekł, pozostawiając za sobą liczne wskazówki. Cassia musi zadecydować, co dla niej najważniejsze, choć coraz częściej widuje przebłyski innego życia po drugiej stronie granicy.
Gdy Cassia niemal rozwiązuje zagadkę i staje się pewna swojej przyszłości z Ky'em, rebelia, niespodziewana zdrada i niezapowiedziana wizyta Xaviera - który może posiadać klucz do buntu i serca Cassii - ponownie wszystko zmieniają. Na obrzeżach Społeczeństwa, gdzie schodzą się i plątają różne drogi, nic nie jest pewne.
Co to jest? Drugi tom trylogii Dobrani.
Dlaczego? Świat ściśle kontrolowany przez oficjeli to nie nowość. Koncepcja buntu przeciw narzuconemu porządkowi podobnie. Teoretycznie seria nie wprowadza niczego nowego, ale na pewno znajdą się osoby, które chętnie zapoznałyby się z dalszym ciągiem przygód Cassii.
Szanse na wydanie? Właściwie zerowe. Pierwszy tom zbierał bardzo różnorodne opinie, a Crossed nie różni się pod tym względem. Oceny tej części są słabe, więc Prószyński raczej nie zaryzykuje wydania jej na polskim rynku.

Czytaliście Dobranych? Podobało Wam się, czy przeciwnie - cieszycie się, że kontynuacja raczej nie pojawi się w Polsce?
Miłej niedzieli!

piątek, 6 lutego 2015

Obecnie się czyta #24

Feed (Przegląd Końca Świata, #1) - Mira Grant
Już dawno nie czytałam czegoś tak długo! Zrzucę to na karb sesji, w kończącym się tygodniu miałam naprawdę mnóstwo nauki.
Robi się coraz krwawiej, coraz bardziej tajemniczo, ale Georgia coraz mnie denerwuje. Wprawdzie wyjaśnień jest już mniej, ale nadal mam wrażenie, że akcja raczej powoli brnie do przodu. I, co ważniejsze, spycha zombiaczki na drugi plan, na pierwszym umieszczając polityczne machlojki mające na celu zdobycie władzy przez sepa... radykałów.
No chyba nie tego spodziewałam się po Przeglądzie.
Postęp: 80%

Co Wy obecnie czytacie? I jak przedstawia się Wasze książkowe podsumowanie stycznia? Ja przeczytałam siedem książek :)

środa, 4 lutego 2015

"Chłopcy" - Jakub Ćwiek

Tytuł: Chłopcy
Autor: Jakub Ćwiek
Seria: Chłopcy #1
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 7 listopada 2012 r.
Ilość stron: 320

Jakub Ćwiek to jeden z najpopularniejszych polskich autorów fantastyki. Było mi trochę głupio, że nie zapoznałam się z jego twórczością, a gdy się zmobilizowałam do tego, mój wybór padł na Chłopców. Czyli kontynuację (?) przygód Zaginionych Chłopców i Dzwoneczka, tym razem nie w Nibylandii, ale na polskich ziemiach. Czyli opowieść o wiecznych Chłopcach, którzy musieli dorosnąć.

Wesoła gromadka dzieciaków, które zapewne kojarzycie z bajek o Piotrusiu Panie, z jakiegoś powodu trafia na Ziemię. Konkretnie do Polski. I osiedla się w opuszczonym lunaparku. Ponieważ Chłopcy to chłopcy, potrzebowali matki, której rolę chętnie przejęła Dzwoneczek - ale już pozbawiona skrzydełek. Na kartach powieści spisano kilka przygód Bliźniaków, Milczka, Stalówki, Kruszyny i Kędziora - pozornie ze sobą niepowiązanych, ale jednak tworzących pewną wątłą oś fabularną. Jeśli jednak spodziewacie się wydarzeń podobnych do tych znanych z bajek, srogo się rozczarujecie, ponieważ Chłopcy osiodłali motocykle, przywdziali skóry i za nic mają wszelkie prawa, poza prawem pięści.

Chłopcy to "książka rozrywkowa", jak zaznaczył autor we wstępie. Jej "rozrywkowość" w dużej mierze zależy jednak od indywidualnych gustów odbiorcy, ponieważ czytanie o gangu motocyklistów z nożami nie każdy musi utożsamiać z dobrą zabawą. Jeśli jednak odrzucicie uprzedzenia, znajdziecie w Chłopcach sporo wartościowych treści. Sięgając wzrokiem oraz umysłem poza krwawą i wulgarną powłokę, dostrzega się historię o dozgonnej przyjaźni (czy raczej braterstwie), wierności, a także iście "dumasowskie" przesłanie Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Chłopcy to zdecydowanie nie tylko rozrywka.
O samej fabule ciężko cokolwiek napisać. Zbiór opowiadań - bo właśnie tym są Chłopcy - nie posiada jednego konkretnego wątku. Kolejne historie przypominają króciutkie odcinki serialu sensacyjnego z elementami magicznymi. Ktoś gdzieś jedzie, ktoś z kimś uprawia seks, ktoś kogoś bije, ktoś do kogoś (lub czegoś) strzela, ktoś sypie wulgarnym słownictwem... Wszystko to utrzymane jest w humorystycznym klimacie, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu.

Z niemałym trudem pozbyłam się z głowy dobrze utrwalonego, znanego z bajek Dineya wizerunku Chłopców. Mowa nie tylko o wyglądzie - do którego za moment powrócę - ale także o charakterze. Pamiętałam ich jako beztroską gromadkę, właściwie pozbawioną cech charakterystycznych, zlewającą się w jeden organizm. Historia Ćwieka nadała każdemu z Chłopców niepowtarzalny rys, odróżniający ich od siebie. A przede wszystkim, nadała im imiona! Co do wyglądu: nie ma sensu porównywać Chłopców Ćwieka do Chłopców Disneya. Pisarz nakreślił pobieżny rys każdego bohatera, a grafik przedstawił swoją wizję w ilustracjach wzbogacających opowieść oraz portretach zamieszczonych na końcu tomu. Rysunki niezbyt mi się spodobały, ale doceniam pomysłowość autora i/lub wydawnictwa.

Recenzowany tom jest dopiero początkiem czegoś większego. Mam nadzieję, że w kolejnych książkach uniwersum rozbuduje się na tyle, by udzielić czytelnikom kilku odpowiedzi oraz domknąć muśnięty wątek próby wykupienia lunaparku zajmowanego przez Chłopców. Co się stało z Piotrusiem Panem? Dlaczego jest on dla bohaterów tematem tabu? Co sprawiło, że opuścili Nibylandię? Jaką rolę w całej historii odegra genialna sierota chodząca do szkoły podstawowej? Dostarczone nam informacje pozwalają snuć domysły, ale wolałabym uzyskać odpowiedź na te pytania.

Chłopcy to niewymagająca, nieskomplikowana i intrygująca opowieść o bohaterach znanych z bajek z dzieciństwa. Owszem, bohaterach dorosłych - przynajmniej fizycznie, bo mentalnie Chłopcy na zawsze pozostaną Chłopcami - i pozbawionych najbardziej charakterystycznego pierwiastka, czyli Piotrusia. Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z gangiem motocyklistów wąchających biały proszek, machających bronią i słuchających się seksownej kobiety... naprawdę zachęcam.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom pełnoletnim gustującym w literaturze fantastyczno-sensacyjnej

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non
http://wsqn.pl
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Autorem jest mężczyzna
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Zabawna, humorystyczna książka

niedziela, 1 lutego 2015

30 Day Book Challenge - dzień 15


Dzień 15 - Ulubiony męski bohater
Witajcie! Dziś stajemy na półmetku trzydziestodniowego książkowego wyzwania. Padło na temat trudny dla każdego mola książkowego, czyli na ulubionego bohatera literackiego. Drogie Panie i drodzy Panowie, rozumiecie, że wybór jednego, jedynego Numeru 1 jest niemożliwy... Prawda?
Dlatego też pozwoliłam sobie wybrać trzech ulubieńców: jednego stricte z książki, drugiego z książki i ekranizacji, a trzeciego tylko z ekranizacji. Dlaczego taki podział? Przeczytajcie, a się dowiecie :)

Edilio - seria GONE: Zniknęli Michael Grant
Edilio nie od razu stał się moim ukochanym bohaterem. Początkowo nawet nie zwracałam na niego uwagi, był kolejnym dzieciakiem, którego cechą charakterystyczną było meksykańskie pochodzenie. Z czasem zaczął pełnić coraz ważniejszą rolę w patologicznej społeczności, którą tworzyły dzieciaki z Perdido Beach. Okazał się rozsądnym chłopakiem, dobrym doradcą i wiernym przyjacielem. Jako jeden z nielicznych do końca zachowywał się normalnie, nie zwariował mimo niecodziennej sytuacji. Choć nie obdarzono go żadnymi nadprzyrodzonymi mocami, uważam go za jedną z najsilniejszych i najpotężniejszych osób w ETAPie. Potężna osobowość i nietuzinkowy charakter w nastoletnim ciele - oto cały Edilio :)

Thorin Dębowa Tarcza - Hobbit J.R.R. Tolkien
Przywódca krasnoludzkiej armii zmierzającej na Samotną Górę,  oziębły i zdeterminowany, ślepo zapatrzony w swój cel. Czemu miałabym go polubić? Po lekturze książki nie darzyłam Thorina szczególnymi względami, ale dzięki ekranizacji Petera Jacksona miałam okazję zapoznać się z nim na nowo. Reżyser przedstawił Dębową Tarczę jako bohatera tragicznego, dążącego do celu nie tylko dla siebie, ale i dla swoich poddanych. Już w pierwszej części podbił moje serce, w drugiej nieco je złamał, a w trzeciej na nowo odzyskał moje względy. Do tej pory trwam pod jego urokiem. I nie sądzę, bym kiedykolwiek się spod niego wyrwała.

Jurko Bohun - Ogniem i mieczem Henryk Sienkiewicz
Bohater, którego ubóstwiam ze względu na film, bo książki jeszcze nie czytałam (wstyd i hańba, kajam się uniżenie, w ferie spróbuję nadrobić te klasyczne zaległości). Uwierzcie mi, nie tylko o wygląd tu chodzi - chociaż te oczy... naprawdę... no, wróćmy do tematu.
Oglądając film (a robiłam to dziesiątki razy) odniosłam wrażenie, że Bohun jest czarnym bohaterem głównie dlatego, iż odważył się kochać Kniaziównę i walczyć o nią, gdy pojawił się Skrzetuski. Oraz dlatego, że walczył przeciw Polakom, a nie wraz z nimi. Oto bohater nieustraszony, oddany sprawie i wierny. Że porywczy i szalony? Być może, dla czy wzmiankowany porucznik husarski również nie wydawał się nieco pozbawiony zdrowego rozsądku?
Kto jest Waszym ulubionym bohaterem literackim? Popieracie moje typy, a może przeciwnie - Edilio, Thorin i Jurko budzą w Was najgorsze instynkty?