poniedziałek, 31 stycznia 2011

Podsumowanie stycznia

Dzisiaj troszkę inaczej niż zwykle :) Kończy się pierwszy miesiąc 2011 roku, warto pokusić się o niewielkie podsumowanie.

ANKIETA
Zacznijmy od wyników ankiety "Chcę już przeczytać (premiery stycznia)". Niekwestionowanym liderem okazało się "Crescendo"  Becci Fitzpatrick (5 głosów; 62%). Osobiście też nie mogę się doczekać, żeby to przeczytać^^
Kolejne miejsca to:
"Łowca snów" Stephen King (4 głosy)
"Wilkołak. Krwiożerczak bestia" Steve Feasey, "Cienie sukuba" Richelle Mead, "Zbłąkany anioł" Melissa de la Cruz, "Pocałunek archanioła" Nalini Singh, "Wampir z M-3" Andrzej Pilipiuk (po 1 głosie).

W ankiecie zagłosowało 8 osób - dziękuję wszystkim i zapraszam do udziału w kolejnych.

PRZECZYTANE KSIĄŻKI
W styczniu przeczytałam 7 książek, z czego 2 po angielsku (obydwie powinny ukazać się w Polsce jeszcze w tym roku). Razem dało to 1852 strony (wow o.O). Wszystkie pozycje opisałam na blogu - zachęcam do lektury.
Za najlepszą książkę uznaję Planetę wygnania Ursuli K. le Guin, natomiast najgorszą (chyba otrzyma tytuł największego zawodu tego roku) - The Body Finder Kimberly Derting.

PLANY NA LUTY
A teraz ostatnia, chyba najfajniejsza część - moje plany. Mój "stosik" ale wirtualny (wybaczcie, ktoś podprowadził mi kabel łączący aparat z komputerem:/). Oto książki, które chcę przeczytać w lutym:

"Blask" - Alexandra Adornetto
Do sennego miasteczka Venus Cove przybywają trzy anioły: Gabriel – wojownik, Ivy – uzdrowicielka oraz najmłodsza, a przy tym mającą w sobie najwięcej z człowieka, Bethany. Zadaniem aniołów jest nieść dobro światu, który w coraz większej skali ulega wpływom ciemności. Podczas misji zmuszeni są ukrywać swe nadnaturalne zdolności, świetlistą poświatę, a także – co najtrudniejsze – anielskie skrzydła. Pomagając całej społeczności, próbują nie przywiązywać się do pojedynczych ludzi…
I wtedy Bethany poznaje w szkole Xaviera. Żadne z nich nie potrafi  oprzeć się wzajemnemu przyciąganiu. Kiedy zaczyna łączyć ich prawdziwe  uczucie, zdają sobie sprawę, że przekraczają granice ustalone przez niebo. I nie jest to jedyne zagrożenie dla ich szczęścia. Ciemne moce nie czekają i wciąż rosną w siłę. Nie ma czasu do stracenia. Czy miłość do człowieka stanie się źródłem klęski Bethany i jej misji?
 "Nieziemska" - Cynthia Hand
 Wzruszająca opowieść o przeznaczeniu, pierwszej miłości i dramatycznej walce pomiędzy poczuciem obowiązku a głosem serca - tak nieziemska jak pierwszy pocałunek chłopaka ze snów. Dziewczyna-anioł rozdarta pomiędzy swoim pierwszym anielskim obowiązkiem a pierwszym ziemskim uczuciem
Clara Gardner niedawno się dowiedziała, że w jej żyłach płynie krew anioła. To znaczy nie tylko, że jest zdolniejsza, silniejsza i szybsza od innych, ale że ma cel, że po coś została zesłana na ziemię.
Tylko po co?
Na jawie i w snach zaczynają ją dręczyć wizje: płonący las i piękny chłopiec. Kiedy spotyka Christiana, nieznajomego ze swoich snów, wszystko zaczyna się układać – a równocześnie staje się niejasne. Bo jest jeszcze jeden chłopak, Tucker, który porusza mniej anielską stronę jej natury...
Clara usiłuje odkryć swoją drogę w świecie, którego nagle nie rozumie, ale zmierzy się z niewidzialnym niebezpieczeństwem i wyborami, jakich nie przeczuwała – pomiędzy prawdą a kłamstwem, miłością a obowiązkiem, dobrem a złem. Lecz kiedy wreszcie wybuchnie ogień z jej wizji, czy będzie gotowa zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem?
 "Crescendo" - Becca Fitzpatrick
Nora wiedziała, że jej życie jest dalekie od doskonałości. Pomimo tego rozpoczyna romans ze swoim aniołem stróżem Patch'em. Niestety Patch zaczyna się od niej oddalać, a Nora nie może zrozumieć czy robi to dla jej dobra czy jego zainteresowanie przeszło na jej arcy-wroga, Marcie Millar. Mało tego Nore nawiedzają obrazy jej ojca. Dziewczyna pragnie dociec co tak naprawdę stało się w nocy gdy wyjechał z Portland i nigdy nie wrócił.
Im bardziej Nora zagłębia się w tajemnice śmierci ojca tym bardziej zastanawia się czy jej Nephilizm ma coś z tym wspólnego. Kiedy Patch przestaje odpowiadać na jej pytania i wyraźnie staje na jej drodze, Nora zaczyna szukać odpowiedzi na własną rękę, a posiadanie osobistego anioła stróża wcale jej tego nie ułatwia. Ale czy naprawdę może liczyć na Patch'a, a może skrywa on tajemnicę mroczniejszą niż może to sobie wyobrazić?
 "Udręka" - Lauren Kate
Piekło na ziemi.
Tak właśnie czuje się Luce z dala od swojego chłopaka Daniela, upadłego anioła. Minęła wieczność, nim się odnaleźli, ale teraz znów się rozstaną... Daniel musi walczyć z Wygnańcami – nieśmiertelnymi, którzy chcą zabić Luce. Dziewczyna ukrywa się w Shoreline, szkole na skalistych wybrzeżach Kalifornii, gdzie przebywają wyjątkowo uzdolnieni uczniowie – Nefilim, potomkowie ludzi i upadłych aniołów. W Shoreline Lucy dowiaduje się, czym są cienie i jak może je wykorzystać, by zobaczyć swoje wcześniejsze wcielenia. Jednakże, im więcej się dowiaduje, tym bardziej prześladuje ją myśl, że Daniel nie powiedział jej wszystkiego. Coś przed nią ukrywa – coś niebezpiecznego.
A jeśli wersja przeszłości, którą opowiedział jej Daniel, nie jest prawdziwa?
A jeśli przeznaczeniem Luce jest życie z kimś innym?
To tyle - długa ta notka wyszła ^^. Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

niedziela, 30 stycznia 2011

"Planeta wygnania" - Ursula K. Le Guin

Tytuł: Planeta wygnania (org. Planet of Exile)
Autor: Ursula K. Le Guin
Seria: Ekumena, #2
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1994 (świat: 1966)
Ilość stron: 127

Konflikty są obecne wszędzie tam, gdzie obecni są ludzie. Na nieznanej z nazwy planecie, w bliskim sąsiedztwie żyją dwa społeczeństwa, bardzo od siebie odmienne. Tewar zamieszkiwany jest przez prymitywny lud, którego przywódcą jest Wold. Drugi naród, z siedzibą w Landinie, przybył na planetę sześćset lat wcześniej i jest wyraźnie lepiej rozwinięty. Tubylcy nazywają ich "farbornami" (od ang. far born - daleko urodzony) albo magami - ze względu na umiejętności. Nie przepadający za sobą ludzie zostają jednak zmuszeni do zjednoczenia sił. Muszą stawić czoła mroźnej Zimie, ghalom - najeźdźcom z północy - a także radykałom sprzeciwiającym się jakimkolwiek zmianom...

Główną bohaterką (pomijając wojnę) jest Rolery - młoda dziewczyna z rodu Wolda. Wbrew wszelkim przeciwnościom związuje się z Agatem - farbornem. Zostaje odrzucona przez swoich rodaków, a także pobratymcy jej wybranka nie patrzą przychylnym okiem na dzikuskę, "wifonkę". Czy miłość przetrwa spiętrzające się konflikty?

Z każdą książką coraz bardziej cenię twórczość pani Le Guin. W "Planecie wygnania" jesteśmy świadkami wielu przemian: zmieniają się bohaterowie, ich podejście do życia, miłości. Tutaj nie ma czasu ani miejsca na czary: powieść opowiada o wojnie. Tylko tyle i aż tyle, bowiem cały mechanizm tego starcia, jego przyczyny i przebieg są na tyle zajmujące, że kolejne strony pochłania się niemal błyskawicznie. Mnie osobiście cieszy niewielka ilość stron: wątki nie są na siłę rozciągnięte, nie ma dłużyzn, akcja płynie wartko, bez gwałtownych zrywów i spowolnień. Mimo to historia trzyma czytelnika w napięciu do samego końca, podobnie jak niepewność co do końcowych losów zakochanych.

"Planetę wygnania" uważam za książkę bardzo dobrą - krótką i wciągającą. Dramatyzm łączy się z miłością, wartka akcja nie pozbawia nas możliwości wniknięcia w psychikę bohaterów, a główny wątek jest wspierany przez (obowiązkowe u tej autorki) nadprogramowe informacje o świecie przedstawionym. Lektura w sam raz na dwa-trzy zimowe wieczory.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom szukającym sympatycznej, niezbyt wymagającej lektury

piątek, 28 stycznia 2011

"Cztery drogi ku przebaczeniu" - Ursula K. Le Guin

Tytuł: Cztery drogi ku przebaczeniu (org. Four Ways of Forgiveness)
Autor: Ursula K. Le Guin
Seria: Ekumena, #6
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1997 (świat: 1995)
Ilość stron: 295

"Cztery drogi..." to druga książka pani Le Guin, z którą miałam przyjemność się zapoznać. Tym razem autorka postawiła na krótsze formy wypowiedzi: w tomie znajdziemy 4 nowele i dodatek w postaci "Wiadomości o Werel i Yeowe". Ale po kolei...

Najpierw zapoznajmy się pokrótce z kolejnymi historiami. Pierwsza z nich, "Zdrada", opowiada o Yoss - kobiecie w podeszłym wieku, mieszkającej samotnie na bagnach w Yeowe. Do jej chaty raz na jakiś czas zagląda para młodych ludzi, by się ze sobą kochać. Na skutek różnych wydarzeń, nasza bohaterka postanawia zaopiekować się Abberkamem, który również zamieszkuje mokradła. Czy tych dwoje coś połączy?
Druga nowelka, "Święto Przebaczenia", to opowieść o Solly - młodej ambasadorce Ekumeny, która przybywa na Werelu. Jako osoba publiczna otrzymuje ochronę, ale w czasie obchodów święta Tual zostaje porwana. A wraz z nią znienawidzony, śmiertelnie poważny ochroniarz Teyeo.
Trzecia historia jest utrzymana w innym klimacie: oto Havzhiva, mieszkaniec planety Hain. Człowiek ten różni się od poprzednich bohaterów: najpierw zostaje historykiem (ku zgorszeniu bliskich), a następnie leci na Werel. W czasie podróży umierają jego najbliżsi, zostaje sam. Na miejscu poznaje sympatyczną doktor Yeron, która wprowadza go w sytuację polityczną planety. Ambitny Havzhiva postanawia wesprzeć kobiety w ich walce o wolność.
Ostatnie opowiadanie, czyli "Wyzwolenie kobiet", to wspomnienia Rakam. Kobieta opisuje swoje przeżycia od dzieciństwa do około trzydziestego roku życia. Od najmłodszych lat była świadkiem wielu nieobyczajnych rzeczy, także z jej udziałem. Kiedy wreszcie udaje jej się opuścić ojczyznę, z którą ma raczej niewesołe wspomnienia, trafia w niewiele lepsze miejsce - także na Werelu nie znajduje tak poszukiwanej wolności...

Wszystkie historie łączy pewne podobieństwo. Jak wskazuje sam tytuł książki, są to "cztery drogi ku przebaczeniu" - samemu sobie, a także osobom, które nas skrzywdziły. Autorka osadziła swoich bohaterów w bardzo brutalnym świecie, pełnym seksu i przemocy. Chociaż kobiety załamują się, zawsze udaje im się odnaleźć światełko w tunelu - kogoś komu mogą zaufać. A że najczęściej kończy się to rozkwitem uczucia... Tak to bywa w życiu. Dużo tu przemyśleń, chociaż oscylują one raczej wokół życia, śmierci i miłości widzianych oczami prostego człowieka, a nie wykształconego filozofa.

W książce urzekły mnie język i styl. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że już gdzieś czytałam podobnie skonstruowane historie: pełne opisów zupełnie niezwiązanych z głównym wątkiem, "niepotrzebnych" objaśnień wprowadzających chaos w fabule... Coś zaczyna świtać? Mnie po pierwszym opowiadanku nasunęło się porównanie do Trudi Canavan, która również bardzo drobiazgowo opisuje stworzone przez siebie światy. Obydwie panie bardzo za to podziwiam i cenię: takie zabiegi pokazują, jak bardzo się starają, pisząc swoje książki.

Reasumując, "Cztery drogi ku przebaczeniu" to książka godna polecenia: spójna, ciekawa i wciągająca. Warto nadmienić, że nie trzeba znać poprzednich tomów serii Ekumena, by czerpać radość z lektury. Zdecydowanie zaznaczyć trzeba, że książka to raczej pozycja dla dorosłych: ze względu na agresję i seks. Mnie przygody na planetach Werel i Yeowe wydały się bardzo interesujące - i mam nadzieję, że Wam również się takie wydadzą!
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom lubiącym czytać drobiazgowe opisy światów, nie stroniącym od nienachalnych, przemyślanych romansów; fanom książek Trudi Canavan i Ursuli K. Le Guin.

niedziela, 23 stycznia 2011

"Dary" - Ursula K. Le Guin

Tytuł: Dary (org. Gifts)
Autor: Ursula K. Le Guin
Seria: Kroniki Zachodniego Brzegu, #1 (Annals of the Western Shore)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: kwiecień 2006 (świat: 2004)
Ilość stron: 152

Ursula K. Le Guin jest doskonale znana chyba wszystkim fanom fantastyki. Wstyd się przyznać, ale z twórczością tej autorki zapoznałam się dopiero teraz.

Narratorem i głównym bohaterem Darów jest Orrec z Casprów, mieszkaniec Wyżyn - terenu uważanego przez mieszkańców Nizin za siedlisko czarodziejów. Kiedy go poznajemy, ma piętnaście lat i nie widzi - jego oczy zostały zapieczętowane przez jego ojca, Caroca. Zastanawiacie się dlaczego? To samo pytanie nurtuje trochę starszego wędrowca z Nizin. Rozmowa z nim stanowi pretekst dla opisania przeszłości Orreca (która jest głównym tematem książki), jego rodziny, przyjaciółki Gry Darr oraz zapoznania czytelnika z ideą darów.

Czym są dary? Jak pewnie się domyślacie, to specjalne umiejętności charakterystyczne dla danej rodziny. W każdym rodzie dary przekazywane są z ojca na syna, z matki na córkę. Darrowie (z których wywodzi się Gry) potrafią przywoływać zwierzęta. Dary nie zawsze są dobre: Casprowie posiadają dar odczyniania, rozwiązywania (nie tylko supłów, ale też żywych istot), a Drummowie powolnego wycieńczania wybranej osoby. Dary uaktywniają się około dziewiątego roku życia - Orrec niestety nie może rozbudzić w sobie mocy. W wieku lat trzynastu, po kilku nieprzyjemnych zajściach, zostaje uznany za dzikiego: obdarzonego, który nie panuje nas swoją mocą. Taka reputacja ma wiele zalet i wad, poza tym zawsze znajdą się ludzie chętni wykorzystać nieokiełznany dar...

Książkę czyta się bardzo dobrze. Główni, nastoletni bohaterowie wzbudzają sympatię, ich przygody bawią, smucą - jednym słowem poruszają. Orrec jest świetnym narratorem, dzieli się z czytelnikami swoimi odczuciami w sposób szczery, prosty, a jednocześnie dojrzały. Poznając jego historię, dostrzegamy także powolną wewnętrzną przemianę: z rozhukanego chłopca pragnącego za wszelką cenę opanować dar staje się rozsądnym, doświadczonym przez życie młodzieńcem. Duży wpływ na jego ewolucję mają rodzice, którzy nie występują tu w roli kogoś, kogo trzeba ratować przed złem tego świata (jak w większości współczesnych powieści młodzieżowych), ale jawią się jako prawdziwi dorośli - mentorzy, nauczyciele życia. Nie mogę nie wspomnieć o bardzo żywym, "plastycznym" języku, dzięki któremu strony wręcz się połyka.

Tom pierwszy kończy się wyprawą. Orrec i Gry wyruszają na Nizinę szukać szczęścia. Jeśli tylko będę miała możliwość, dołączę do nich w drugiej części. Pani Le Guin zasługuje na swoją reputację: Dary uznaję za pozycję bardzo dobrą, a (podobno) do cyklu Opowieści z Ziemiomorza nawet się nie umywa... Czasu spędzonego na lekturze tego tomu nie będziecie żałować!
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom szukającym w książkach nie tylko rozrywki, ale też pewnego przesłania, podanego w lekki i przystępny sposób

środa, 19 stycznia 2011

"Drżenie" - Maggie Stiefvater

Tytuł: Drżenie (org. Shiver)
Autor: Maggie Stiefvater
Seria: Wilki z Mercy Falls, #1 (The Wolves of Mercy Falls)
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 16 maja 2011 r. (świat: czerwiec 2009)
Ilość stron: 392

Po Drżenie sięgnęłam ze względu na... okładkę. Bardzo spodobała mi się kolorystyka. Dodatkową motywacją stała się zapowiedź wydania książki w Polsce. Data polskiej premiery nie jest jeszcze znana, ale już dzisiaj mogę podzielić się opinią, czy warto na nią czekać.

Kiedy Grace miała 11 lat, trafiła między wilki. Nie, zwierzęta nie przygarnęły jej z potrzeby serc - raczej z potrzeby żołądków. Dziewczynka, z dotkliwymi pogryzieniami, trafiła do szpitala. Sześć lat później, kiedy jest już posiadaczką prawa jazdy i po całym incydencie zostały dwie blizny, wciąż pamięta jednego zwierzę: ze złotymi oczami. Właśnie tego drapieżnika wypatruje co wieczór na swoim podwórku, od niego zaczęła się jej fascynacja tymi stworzeniami.

Pewnego dnia jeden z jej znajomych, Jack Culpeper, zostaje zagryziony. Zwłoki jednak znikają. Przerażeni i zdesperowani mieszkańcy Mercy Falls wyruszają na wielkie polowanie na wilki. W jego trakcie na posesji pojawia się postrzelony chłopak. Nazywa się Sam i twierdzi, że jest wilkołakiem. A jego oczy... czyżby miały znajomy, złoty odcień? Młodzian wyjawia jej, że zmiana w wilka to bolesne doświadczenie. Dziewczyna postanawia nie dopuścić do kolejnej transformacji. Zaczyna się walka z czasem, zbliżającą się zimą, a także z Jackiem, który wcale nie zginął, ale dołączył do wilczej braci jako "niezrzeszony" ze stadem wilczek. Co więcej, Grace i Sam muszą poradzić sobie z miłością, która ich połączy.

Cała historia obraca się wokół tego duetu oraz najbliższych krewnych tudzież znajomych. Autorka miała ciekawy pomysł na przedstawienie wilkołaków. Po Zmierzchu, gdzie ludzie zmieniali się w wilki na własne życzenie i Harrym Potterze, w którym profesor Lupin stawał się wilkołakiem na widok pełni, tutaj mamy ludzi, którzy zmieniają się w zwierzęta pod wpływem temperatury. Kiedy temperatura spada, ludzie ulegają transformacji i dopiero ich ogrzanie umożliwia powrót do formy na dwóch nogach. Ale z upływem lat "ludzkie" okresy stają się coraz krótsze, by wreszcie zupełnie zaniknąć.

Fabuła wydaje się spójna i przemyślana. "Ochy" i "achy" nie zajmują więcej miejsca niż mogę przetrawić, bohaterowie zachowują się dość realistycznie. Uświadczymy tu także kilka śmiertelnie poważnych momentów, które utrzymują napięcie "w ryzach". Fajnym zabiegiem jest też prowadzenie narracji z dwóch perspektyw: raz obserwujemy akcję oczami Grace, innym razem Sama. Zakończenie pozostawia nas z mnóstwem pytań - aby poznać ciąg dalszy, musimy przeczytać kolejny tom.

Shiver nie jest książką kiepską, zaliczyłabym ją nawet do ponadprzeciętnych. Po The Body Finder, w którym ciekawy wątek kryminalny przegrał z tandetnym romansem, tutaj otrzymujemy coś stosunkowo zbilansowanego. Może i nie ma tu niczego odkrywczego, wszystko już było, ale w tej historii jest jakaś magia... Zastanawiam się, co stanie się w tomie drugim...

Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom lubiącym typowe historie dla młodzieży: miłość+szkoła+tajemnica

środa, 12 stycznia 2011

"Zoroaster. Gwiazdy umierają w milczeniu" - Rafał Dębski

Tytuł: Zoroaster. Gwiazdy umierają w milczeniu
Autor: Rafał Dębski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 12 marca 2010
Ilość stron: 372

Nie zamierzałam czytać tej książki. Nawet nie wiedziałam, że istnieje. W moje łapki trafiła tylko dlatego, że wysłałam Mamę po książki do biblioteki, a ponieważ nie było moich typów, bibliotekarka wcisnęła jej To. I co z tego wynikło?

Rok 2487. Odległa galaktyka Taurusa (Byka), planeta Valhalla, a właściwie jeden z jej księżyców - Zoroaster. Właśnie tam trafia Adam Bartold, pięćdziesięcioczteroletni pilot "dalekiego zasięgu". Jego statek uległ awarii, musiał znaleźć jakieś schronienie. Na księżycu znajduje się baza badawcza, a w niej 12 naukowców. Kiedyś było ich szesnastu, ale dwóch zmarło kilka miesięcy wcześniej, kolejnych dwóch zaginęło. Czym zajmują się uczeni? Badają życie spiagotów - wielkich, latających mimo ogromnej grawitacji organizmów.

Nie myślcie jednak, że Adam dołączy do badań. Nie - jako wykwalifikowany pilot zostaje wysłany do naprawy satelity. W trakcie renowacji cudem wymyka się z rąk śmierci - ktoś zamontował na sprzęcie pułapkę, która aktywuje się przy zbytnim zbliżeniu. Nasz bohater wyczuwa, że stacja badawcza wcale nie jest tak spokojnym miejscem jak się wydaje. Jego podejrzenia potwierdza kolejny zgon - kolejny naukowiec opuścił świat. Bartold postanawia rozwiązać zagadkę. Jednak otoczenie mu nie sprzyja: pracownicy sztabu naukowego mają swoje tajemnice, których zazdrośnie strzegą.

Przez większość książki obserwujemy życie stacji badawczej. Wraz z Adamem jesteśmy świadkami trzęsień gruntu, wspaniałych burz oraz nieco bardziej przyziemnych konfliktów międzyludzkich między pracownikami, którzy (podobno) przeszli restrykcyjne testy, także psychologiczne. Niestety, wobec takiego natłoku wątków "pobocznych", wielka tajemnica schodzi na drugi plan. Przytłaczają ją wyjaśnienia działania nowatorskich mechanizmów, wykorzystania różnych technologii... Science fiction dominuje nad wątkiem kryminalnym, co niezbyt przypadło mi do gustu, ponieważ intryga zapowiadała się ciekawie (niemal jak w I nie było nikogo Agathy Christie - mordercą jest ktoś z wewnątrz, ale kto?). Jej rozwiązanie także nie zachwyciło - przynajmniej mnie.

Nie spodobały mi się też rozległe monologi wewnętrzne Adama. Dobrze wiedzieć, o czym bohater myśli, jednak momentami było ich ZA dużo. Dobrze, że tylko nieznacznie spowalniało to akcję. Do dobrych stron mogę zaliczyć psychikę postaci. Bohaterowie nie są "płascy", mają swoją przeszłość, (nie zawsze) racjonalne motywy działania oraz etykę. Niewątpliwą zaletą jest także zdolność autora do żywego opisywania postaci, których biografie niemal niezauważalnie "wchodzą" czytelnikowi do głowy. Ja sama, chociaż nie przywiązuję do tego zbytniej uwagi, szybko zapamiętałam, kto jest czyim mężem i czym się zajmuje.

"Zoroaster" nie jest książką złą. Do najlepszych polskich pozycji bym jej nie zaliczyła, ale czasu spędzonego na lekturze nie uznaję za czas stracony. Zakończenie mogłoby być lepsze, wątek futurystyczno-naukowy mógłby nie przyćmiewać ciekawego wątku kryminalnego, ale w gruncie rzeczy... Fani sci-fi nie poczują się zawiedzeni, a także pozostali Czytelnicy mogą dać powieści szansę. Chyba że nie lubią czytać o odległych galaktykach, gdzie niemal wszystko jest możliwe.
Ocena końcowa: 4+/6
Polecam: fanom science fiction, kryminałów (w tej kolejności).

piątek, 7 stycznia 2011

"Ukryte" - Kimberly Derting

Tytuł: Ukryte (ord. The Body Finder)
Autor: Kimberly Derting
Seria: Ukryte, #1
Data wydania: 9 marca 2011 (świat: marzec 2010)
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 336

Do sięgnięcia po książkę niewydaną nad Wisłą skłoniły mnie: intrygujący tytuł i ciekawa okładka. Nie mogąc się pohamować, przeczytałam. I oto wnioski...

Violet Ambrose jest licealistką, ale daleko jej do sztampowości. Potrafi wyczuwać zmarłych, których zwłoki nie są pochowane jak należy. Już jako ośmiolatka, w czasie spaceru w lesie, znalazła ciało nastoletniej dziewczyny... Ale "echa" (czyli wyczuwane przez nią impulsy) pojawiają się nie tylko przy ofiarach: także osoba, która przyczyniła się do śmierci jest otoczona specjalną aurą. I tyczy się to nie tylko ludzi: nawet jej kot przyprawia ją o ból głowy, gdy wraca z polowania.

O co chodzi w całej historii? Otóż w mieście, w którym mieszka Violet z rodzicami, zaczynają znikać młode dziewczyny. Nasza bohaterka, przebywając nad jeziorem, znajduje niezidentyfikowane ciało. Jak się okazuje, jest to jedna z zaginionych. Powoli odnajdują się także kolejne... Ups, właśnie zdradziłam Wam niemal połowę książki. Pewnie zastanawiacie się, jak to możliwe? Spieszę z wyjaśnieniem...

Wbrew moim oczekiwaniom główny wątek powieści to nie rozwiązywanie zagadki, kto stoi za morderstwami. Na pierwszy plan wysuwa się wątek... miłosny! Ponieważ Violet ma wiernego przyjaciela, Jaya Heatona, do którego od pewnego czasu zaczyna czuć coś więcej niż przyjaźń. Zapoznając się z tym rysem fabuły, nie mogłam się opędzić od porównań do Zmierzchu S. Meyer. W obydwu pozycjach dziewczyna zadręcza się myślami, jaki to ON jest wspaniały, jaki cudowny, podczas gdy ona taka nijaka, zwyczajna... Tymczasem ON czuje to samo i zastanawia się, czy ONA jest gotowa na poznanie prawdy...
Chyba nie zdziwicie się, gdy napiszę, że koniec końców się ze sobą zejdą i, co irytowało mnie chyba najbardziej, niemal bez końca się całują (żeby było zabawniej, tom pierwszy również kończy się balem w szkole, na który kontuzjowana bohaterka w pięknej sukni się wybiera).

Równolegle do tego harlequina prowadzone jest śledztwo. Ciekawym zabiegiem jest przedstawienie sytuacji z perspektywy mordercy. Kiedy ten typ spod ciemnej gwiazdy zdaje sobie sprawę, że Violet z jakiegoś powodu rozgryzła jego tajemnice (i przyczyniła się do zapuszkowania jego partnera w zbrodni), zaczyna na nią polować. Pomysł bardzo ciekawy, jego zabiegi mogłyby prowadzić do ciekawych i przerażających sytuacji, ale... miłość przede wszystkim. Najlepiej z całej książki wypada zakończenie (ostatnie 3-4 rozdziały): minimalna ilość romansu i maksymalna dawka emocji (nie powiem dlaczego, to byłoby nie fair z mojej strony). Ale koniec to nie wszystko - najpierw trzeba do niego dotrzeć.

Dobrze byłoby nieco przybliżyć Wam głównych bohaterów. Nasza Violet wydaje się całkiem sympatyczną i normalną dziewczyną, jednak jej emo-myśli, emo-wywody oraz dialogi wewnętrzne, gdy zastanawia się, cza kocha Jaya, czy on ją kocha, czy powinna powiedzieć mu to pierwsza... spowodowały, że zaczęła mnie irytować. Także ów "cudny" pan Heaton działał mi na nerwy swoją nadopiekuńczością, "miśkowatością" oraz tekstami typu: "Nieważne, co nas spotka, zawsze będziemy się kochać". Być może amerykańskie nastolatki lubią takich pantoflarzy: ja preferuję facetów z charakterkiem. Sytuację nieco ratuje drugi plan, czyli przyjaciółki Violet oraz jej rodzina, występują oni jednak tak rzadko, że niemal ich nie zauważamy.

Podsumowując, The Body Finder zawiódł mnie na całej linii. Ciekawie poprowadzony wątek kryminalny, elementy dobrze zapowiadającego się thrillera zostały zabite przez ckliwe tudzież namiętne wyznania pary siedemnastolatków. Czytając książki tego typu rozumiem, za co cenię serię Gone czy Igrzyska śmierci: tam wątek miłosny nie służy tylko wydłużeniu książki, zrobieniu trzech tomów (bo na tyle ma opiewać seria) z czegoś, co mogłoby się zmieścić w jednym. To, że ten jeden byłby ciekawszy, nie ma znaczenia - liczy się komercja i tyle. Raczej nie polecam.
Ocena końcowa: 2/6
Polecam: tym, którym spodobał się Zmierzch

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

Jak zauważyliście, piszę o książce niewydanej w Polsce. Takie sytuacje będą się zdarzać: chciałabym zachęcić Was do poszerzania swoich horyzontów. Jeśli bylibyście zainteresowani, mogę zamieszczać tłumaczenia kilku rozdziałów, tak na próbę.
Już niedługo (jeśli wszystko pójdzie dobrze), przedpremierowa (lub tuż popremierowa) recenzja Cienia nocy (ang. Nightshade) autorstwa Andrei Cremer (premiera w Polsce: 11 stycznia).

czwartek, 6 stycznia 2011

"Igrzyska śmierci" - Suzanne Collins

Tytuł: Igrzyska śmierci (ang. The Hunger Games)
Autor: Suzanne Collins
Seria: Igrzyska śmierci, #1
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania:
Ilość stron: 352

Do lektury zasiadłam po przejrzeniu kilku książkowych serwisów. Bardzo wysokie oceny czytelników, świetne recenzje... Nie mogłam nie sięgnąć. Nie mogłam nie przeczytać, co tak zelektryzowało czytelniczy świat.

Akcja toczy się w miejscu, które my znamy jako Stany Zjednoczone. To ogromne państwo, na skutek katastrofy, przekształciło się w państwo zwane Panem. Jego centrum jest Kapitol, dokoła którego rozlokowano trzynaście Dystryktów. Warto zaznaczyć, że kilkadziesiąt lat wcześniej Trzynasty Dystrykt został zmieciony z powierzchni Ziemi - za bunty przeciwko sprawującym władzę.

Każdy Dystrykt, raz do roku, zmuszony jest wystawić dwójkę przedstawicieli: chłopca i dziewczynę w wieku od dwunastu do osiemnastu lat. Po co? By wzięli udział w Igrzyskach Śmierci - transmitowanej na żywo walce na śmierć i życie, mającej upamiętnić Poskromienie (czyli unicestwienie Trzynastki). Obowiązuje jedna zasada: wygrać za wszelką cenę, gdyż zwycięzca może być tylko jeden.

W takim świecie żyje Katniss Everdeen - szesnastoletnia mieszkanka Dwunastego Dystryktu, trudniącego się wydobyciem węgla. W dniu dożynek (czyli wyboru młodocianych przedstawicieli) jej los zostaje przesądzony: jako kolejna reprezentantka trafi do Kapitolu, a następnie na arenę. Jej współtowarzyszem niedoli jest Peeta Melark - syn piekarza, jej rówieśnik. We dwójkę, pod opieką jedynego pochodzącego z Dwunastki zwycięzcy Igrzysk - często nietrzeźwego Haymitcha - podejmują walkę o zwycięstwo w zawodach.

Muszę przyznać, że od lektury nie mogłam się oderwać. Przygody Katniss w Kapitolu, jej przygotowania do turnieju oraz, przede wszystkim, same Igrzyska to istna uczta dla wyobraźni. Autorka nie unikała opisywania scen brutalnych, smutnych, ale dzięki temu kreowany przez nią świat wydaje się dużo bardziej realny i wciągający. Spotkamy tu także sceny bardziej rozrywkowe, ale to raczej na początku. Nie myślcie jednak, że "Igrzyska śmierci" to książka ponura - chociaż komedią też bym uch nie nazwała.

Wszystkie zdarzenia opisywane są osobiście przez pannę Everdeen. Dzięki temu poznajemy jej uczucia, świat widzimy jej oczyma, a zastosowanie w opisach czasu teraźniejszego nadaje treściom tempa. Niemal bezwiednie przerzucałam kolejne strony, miałam wrażenie, że wraz z tymi młodymi nieszczęśnikami trafiłam w sam środek walki. Razem z Katniss przeżywałam wzloty, upadki, momenty straszne i radosne. I chociaż wiedziałam, że bohaterka aż do ostatniej strony nie umrze (no, ktoś musi przecież opowiadać, prawda?), nieraz myślałam, że już się nie wykaraska z tarapatów.

Warto także wspomnieć o samej głównej bohaterce. Jest ona doskonałą odtrutką na wszystkie "bellopodobne" nastolatki, których pełno jest w wydawanych obecnie książkach. Katniss to osóbka z charakterem, nie zakochuje się w każdym widzianym chłopaku, a jej życiową aspiracją nie jest umartwianie się nad swoim losem. Chce po prostu przeżyć. Także Peeta nie jest płaskim charakterem - jego psychika jest bardziej złożona, niż się początkowo wydaje. Ten duet ma świadomość celu oraz zbliżającego się końca. Muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: "Czy zaprzyjaźniać się z kimś, kogo i tak będę musiał/a zabić, by przeżyć?". Plus dla autorki za wykreowanie tak sympatycznych i realnych postaci.

Nie mogłam uwierzyć, że we współczesnym świecie, kiedy niemal każdy temat został już opisany w kilkunastu książkach, można wymyślić coś tak... "świeżego". Nigdy wcześniej nie miałam styczności z podobną pozycją. Nie dziwi chyba fakt, że "Igrzyska śmierci" oceniam bardzo wysoko. Wartko płynąca akcja, bardzo ciekawy i oryginalny pomysł na główny wątek, bohaterkę, elastyczny i łatwy w czytaniu język... To tylko niektóre z zalet. Z całego serca zachęcam: zapoznajcie się z tą książką. Być może niedługo stanie się tak popularna na saga o młodym czarodzieju w okrągłych okularach?
Ocena końcowa: 6/6
Polecam: przede wszystkim młodzieży, ale także rodzicom (w końcu literatura młodzieżowa to nie tylko wampiry i magia!)

niedziela, 2 stycznia 2011

"Kolory sztandarów" - Tomasz Kołodziejczak

Tytuł: Kolory sztandarów
Autor: Tomasz Kołodziejczak
Seria: Dominium Solarne, #1
Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: wrzesień 2010 (wydanie pierwsze: 1996)
Ilość stron: 376

Zapewne wielu z Was zastanawiało się, co nas czeka w przyszłości. Książka "Kolory sztandarów" przedstawia jedną z wizji świata, wedle której Ziemia podbiła wszechświat (dobrze że w czasie powstania nie znano jeszcze przepowiedni o roku 2012)...

Wiek XXII. Daniel Bondaree mieszka na Gladiusie - planecie położonej w galaktyce Multona. Niestety, planetę najeżdżają korgardzi, których celem jest... właściwie nie wiadomo co. Obcy stawiają sobie kilka fortów, zaczynają porywać ludność. I tak od 15 lat. "Czemu nikt nie pomaga Gladiusowi? Czy mieszkańcy się nie bronią?" zapytacie. Jak to bywa, mieszkańcy nie należą do najodważniejszych, technologia Obcych przeraża szarych obywateli i uniemożliwia armii jakiekolwiek skuteczne działania. Jedyna nadzieja w odległej, położonej w innej galaktyce planecie Dominium. Jej władze stawiają ultimatum: Gladius musi podporządkować się ich władzy, inaczej z pomocy nici. Gladianie nie zamierzają jednak tracić niepodległości.

Wspomniany wcześniej Daniel angażuje się w walkę z najeźdźcami. Wraz z towarzyszami - Forbim, Kleinem (zwanym Puchatkiem) oraz Ritterem - organizuje swego rodzaju prowokację. Kiedy akcja kończy się fiaskiem, a zespół zostaje rozbity, młody człowiek musi uciekać. Na Gladiusie bowiem do władzy dochodzą zwolennicy Dominium.

W pierwszym tomie autor wprowadza czytelnika do wykreowanego świata. We właściwy wątek fabularny wplata wyjaśnienia, wspomnienia. Co niespotykane (ale jakże pożądane!) wcale nie spowalnia to przebiegu akcji. Znacząco ułatwia za to zrozumienie motywów postępowania oraz nowych technologii. Pan Kołodziejczak wykazał się bardzo dużą dawką kreatywności podczas kreowania swojego uniwersum. Nie zrezygnował ze znanych nam praw fizyki: zupełnie nowatorskie technologie, pojazdy i gadżety wręcz wylewają się ze stronic. Tutaj naprawdę widać, skąd wzięło się określenie science-fiction. Mnie osobiście bardzo spodobały się objaśnienia działania technologii - szczegółowe, ale pozostawiające pewne pole dla wyobraźni czytającego.

Trzeba zaznaczyć, że "Kolory sztandarów" to nie historia dla wszystkich. Nie brakuje tutaj brutalnych momentów, bohaterowie niejednokrotnie używają języka dalece nieliterackiego, a korgardzi i ich działania... Fakt, nie ma bardzo drobiazgowych opisów, ale przy odrobinie wyobraźni obraz nabiera barw, bardzo często krwawoczerwonych. Pozytywnym zaskoczeniem okazał się także realizm (również bohaterów): mimo bardzo nowoczesnego zaplecza medycznego postaci odnoszą rany, niejednokrotnie ciężkie, a później potrzebują tygodni lub miesięcy na rekonwalescencję. Czytając o kończynach, które odrastają po odcięciu czy technologii umożliwiającej wskrzeszenie zmarłego, nie mogłam nie myśleć o przyszłości. Czy nasze pra-pra-wnuki będą miały takie możliwości?

Niekwestionowanym plusem jest wielowątkowość i nieprzewidywalność. Chociaż motywem przewodnim jest walka z korgardami, po nieudanej akcji schodzi ona na moment na dalszy plan. Autor nie ucieka także od romansu, chociaż wątek ten został potraktowany raczej po macoszemu. Zwroty akcji, których jest tutaj naprawdę sporo, zaskakują i nie pozwalają oderwać się od lektury na długie godziny.

Podsumowując, "Kolory sztandarów" uznaję za naprawdę świetną historię. Z przyjemnością sięgnę po część drugą, chcąc poznać dalsze losy Daniela, jego walki z korgardami i Dominium. Być może zabrzmi to nierealnie, ale nie znajduję w tej książce żadnych istotnych minusów. Życzyłabym sobie (i Wam także), by na rynku pojawiało się więcej tak wspaniałych pozycji (jeśli zastanawiacie się, dlaczego na początku zawiązałam do przyszłości Ziemi, dowiedzcie się, że Dominium jest "stolicą" Galaktyki Solarnej...)!
Ocena końcowa: 5+/6
Polecam: wszystkim tym, którzy nie mają nic przeciwko fikcji

sobota, 1 stycznia 2011

Przełom 2010/2011

Witajcie!
Wczoraj pożegnaliśmy rok 2010. Rok, w którym na poważnie wzięłam się za czytanie. Niekoniecznie lektur szkolnych. Pokuszę się o krótkie podsumowanie.
Od 9 maja przeczytałam 48 książek (przez cały rok 58), łącznie 21472 stron (jak to dumnie brzmi :) ). 3 pozycje pochłonęłam w oryginale: Eragon Christophera Paolini'ego, GONE: Lies (GONE: Zniknęli Faza trzecia: kłamstwa) Michaela Granta i A Measure of Disorder (Miara chaosu) Alana Tuckera.
Najdłuższa książka roku 2010: Kapłanka w bieli - Trudi Canavan.
Najkrótsza książka roku 2010: Świętoszek - Moliere

Osobisty TOP 5:
1. Igrzyska śmierci - Suzanne Collins (Igrzyska śmierci, #1)
Za bardzo ciekawą fabułę, niespodziewane zwroty akcji, fantastycznie przedstawionych bohaterów i nietypowy sposób narracji (czas teraźniejszy, pierwsza osoba). Zdecydowanie najciekawsza z przeczytanych w tym roku pozycji.
POLECAM: absolutnie wszystkim. Naprawdę warto!
2. Faza pierwsza: Niepokój - Michael Grant (GONE: Zniknęli, #1)
 Za fajny pomysł na historię, ciekawy wstęp do rozbudowanej intrygi. Od pierwszych rozdziałów stałam się wielką fanką.
POLECAM: wszystkim, w szczególności młodzieży.

2. W pierścieniu ognia - Suzanne Collins (Igrzyska śmierci, #2)
Równie świetne jak część pierwsza, co rzadko się zdarza. Głównie z tego powodu ląduje w TOPie. A ponieważ nie mogłam się zdecydować, czy tom jest lepszy czy gorszy od Niepokoju... na drugim miejscu mamy dwie pozycje.
POLECAM: wszystkim (po zapoznaniu się z pierwszą częścią).
3. A Measure of Disorder - Alan Tucker (Mother-Earth, #1)
Chociaż nie wydane w Polsce, naprawdę warte polecenia. Młodzi, bardzo wiarygodni bohaterowie, fantastyczny i pełen magii świat oraz niespodziewane zwroty akcji. Być może doczekamy się i polskiej edycji.
POLECAM: młodzieży; osobom przepadającym za lekką fantastyką.
4. Pan Lodowego Ogrodu tom 1 - Jarosław Grzędowicz
Kawał dobrej polskiej fantastyki. Uniwersum przemyślane, zabawne dialogi, realistyczni bohaterowie, którym daleko do ideałów. Co więcej, czyta się bardzo dobrze, a dwie osobno prowadzone linie fabularne urozmaicają lekturę.
POLECAM: fanom fantastyki; tym którzy nie wierzą, że współczesne polskie książki mogą być cudowne.
5. Kolory sztandarów - Tomasz Kołodziejczak (Dominium Solarne, #1)
Polskie science fiction z ubiegłego wieku, mimo wszystko wciąż należące do klasyki. Szybka akcja, waleczny bohater a także ciekawie skonstruowany i drobiazgowo opisany alternatywny świat. Czytając, stawiałam sobie pytanie, czy naprawdę taka przyszłość czeka ludzkość (akcja dzieje się około XXII wieku).
POLECAM: tym, którym nie przeszkadzają elementy fantastyczne - nawet przeciwnicy sci-fi powinni uznać lekturą za interesującą.

To tyle :D W nadchodzącym roku mam zamiar kontynuować czytanie. Chciałabym umieszczać recenzje i czynić je coraz lepszymi (wiadomo, trening czyni mistrza...), planuję też opisać kilka pozycji z roku 2010.

Wszystkim Czytelnikom życzę szczęścia i zdrowia w Nowym Roku. Oby nie brakło Wam zapału i czasu do czytania i dzielenia się swoimi opiniami!

 PS W najbliższym czasie napiszę recenzję Kolorów sztandarów. Żeby pokazać, że pozycja w TOP 5 to nie przypadek ;) Oczywiście pozostałe książki również zostaną Wam przybliżone.