poniedziałek, 25 czerwca 2012

"Made in Japan: Akio Morita i Sony" Akio Morita, Rdwin M. Reingold, Mitsuko Shimomura

Tytuł: Made in Japan: Akio Morita i Sony
Autor: Akio Morita, Edwin M. Reingold, Mitsuko Shimoura
Wydawnictwo: Wydawnictwa Naukowo Techniczne
Data wydania: styczeń 1996 r. (premiera: 1986)
Ilość stron: 278

Z własnej woli na pewno nie sięgnęłabym po tę książkę. Nie przepadam za biografiami, a na coś w tym stylu wyglądało Made in Japan... Ale konkurs to konkurs - pożyczyłam, przeczytałam i...

Jestem pozytywnie zaskoczona! Made in Japan: Akio Morita i Sony to spisana opowieść jednego z ojców założycieli tego słynnego koncernu, Akio Mority oczywiście. Początek służy przedstawieniu jego sylwetki, rodziny (ród Moritów to ważna partia w Japonii), wreszcie poczynań w czasie II wojny światowej. Dowiadujemy się też, jak młody i ambitny Morita poznał Masaru Ibukę - swojego późniejszego wspólnika.

Przebrnąwszy przez średnio ciekawą część dotyczącą stricte historii, przechodzimy do elementów ciekawszych. Pan Morita opowiada o początkach swojej wielkiej inicjatywy, pierwszych kontaktach z amerykańskimi rynkami, poszukiwaniu inspiracji do nowych wynalazków (także w Ameryce), wreszcie o większych i mniejszych sukcesach. Nie znajdziemy tu żadnych "10 kroków, by otworzyć Wielką Firmę i zostać Wielkim Biznesmenem". Made in Japan... jest jedynie opowieścią, jakby pan Morita był dziadkiem Czytelnika, który wspomina dawne dzieje. Wrażenie to potęguje achronologia wydarzeń oraz zdarzające się powtarzanie pewnych myśli.

Nie spodziewałam się, że TAKA książka aż tak mnie zaciekawi. Zero fantastyki, zero magii, zero jakiejkolwiek fikcji... Chyba że za magię uznamy wszystkie wynalazki firmy SONY. Zachwyciły mnie geniusz oraz upór grupy młodych, ambitnych Japończyków. Autor wspomina też o sposobach motywowania pracowników, ostrej konkurencji... Czułam się jak małe dziecko z podziwem i uwielbieniem słuchające Dziadka. Dziadka będącego dla mnie autorytetem, takim sensei.

Made in Japan: Akio Morita i Sony mogę polecić właściwie każdemu. Bo nie wątpię, że wielu z Was, drodzy Czytelnicy, posiada w domu choć jeden sprzęt z logiem SONY. Jeśli jesteście ciekawi, jak powstawała ta firma, od czego zaczynała, skąd założyciele czerpali pomysły... A także wiele, wiele innych ciekawostek, których nie znajdziecie nigdzie indziej, przeczytajcie. Mimo że książkę ciężko dostać (ja przynajmniej miałam z tym ogromne problemy, musiałam prosić koleżankę-studentkę o wypożyczenie), warto poświęcić czas :)
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom zainteresowanym historią, ciekawostkami związanymi z firmą SONY

++++++++++

Tryb warunkowy - Hanna Cygler
Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Zosia Knyszewska rozpoczyna studia i dorosłe życie, w którym miłosne wybory wydają się jej największym problemem. Dziewczyna odkrywa jednak, że otaczająca ją rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana, a bliskim osobom nie zawsze można zaufać. W tle życiowych perypetii Zosi rozgrywają się przełomowe wydarzenia polityczne tamtych czasów – powstanie „Solidarności”, wprowadzenie stanu wojennego, internowania...
Powieść Tryb warunkowy była debiutem pisarskim autorki.
Premiera: 26 czerwca 2012 r.
Ilość stron: 280
Cena: 29,90 zł
Wydawnictwo: Rebis 

wtorek, 19 czerwca 2012

"Cień doskonały" - Brent Weeks

Tytuł: Cień doskonały (org. Perfect Shadow)
Autor: Brent Weeks
Seria: Anioł Nocy, #0.5
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 29 maja 2012 r. (premiera: czerwiec 2011) 
 Ilość stron: 120

Trylogia Czarnego Anioła, którą czytałam dwa czy trzy lata temu, wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Niesamowici bohaterowie, lekkie pióro, złożony i przemyślany świat... Jednak na wieść o jednotomowym sequelu mocno się zmartwiłam - nie od dziś wiadomo, że tego typu twory są tylko chwytem marketingowym...

Cień doskonały to króciutkie opowiadanko, którego głównym bohaterem jest "farmer" Gaelan Gwiezdny Żar. Dla osób niezaznajomionych z serią - to odważny, obdarzony magiczną mocą (ka'kari) morderca i mentor głównego bohatera Trylogii, przyjmujący pod koniec sequelu (właściwie to prequel, tak teraz myślę) imię Durzo Blint. Mężczyzna jest też nieśmiertelny, co jakiś czas zmienia twarz, by nie budzić podejrzeń. W tej cieniutkiej książeczce towarzyszymy mordercy w realizacji zadania, jakie zleciła mu Gwinvere - bardzo wpływowa w świecie przestępczym kurtyzana.

Nie oszukujmy się - historyjka równie dobrze mogłaby nie powstać. Albo zawrzeć się we właściwym utworze. Fabuły jest tyle, że zmieściłaby się w jednym rozdziale, może dwóch. Z przykrością stwierdzam jednak, że autor okpił sprawę (i czytelników); więcej miejsca poświęca na nieistotne elementy, a sama realizacja zadania - dynamicznie i pasjonująco opisana - zajmuje ledwie malutką cząsteczkę. Szkoda, pod tym względem liczyłam na dużo, dużo więcej.

Ciężko podejść mi do oceny polskiego wydania. Utwór został przetłumaczony bardzo fajnie, tłumaczka zróżnicowała język wypowiedzi różnych typów ludzi (na mojej twarzy pojawił się szeroki banan, gdy natrafiłam na swojsko brzmiącą "boś mi powiedział" :)). Nasza okładka podoba mi się dużo bardziej niż oryginał, ale... Wydawnictwo Mag użyło naprawdę olbrzymiej czcionki, odstępy między linijkami oraz marginesy również należą do pokaźnych... Z tych powodów książka została wyśmiana przez wielu czytelników już w dniu premiery.

Z przykrością stwierdzam, że Cień doskonały nie jest godny pióra Brenta Weeksa. Autor, którego szanowałam i uważałam za godnego przedstawiciela amerykańskiej szkoły pisarskiej, wyprodukował coś takiego?! Polecam jedynie fanom Trylogii - tym najbardziej lubiącym Durzo oraz zapaleńcom, chcącym przeczytać coś nowego z tego uniwersum. Pozostałym radzę: przeczytajcie Trylogię Anioła Nocy, bo na to "dzieło" szkoda czasu...
Ocena końcowa: 3-/6
Polecam: zagorzałym fanom serii Anioł Nocy

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Mag
++++++++++
Miasteczko Niceville - Carsten Stroud
Powieść Miasteczko Niceville polecają Harlan Coben, „Playboy”, „Rolling Stone”, „Elle” i „Booklist”
W Niceville liczba porwań jest o wiele wyższa od przeciętnej. Pewnego wiosennego dnia dziesięcioletni Rainey Teague nie wraca ze szkoły do domu. Śledztwo prowadzi były żołnierz sił specjalnych Nick Kavanaugh, obecnie detektyw wydziału kryminalnego. Dni mijają i rodzina traci nadzieję na powrót chłopca – a kiedy policja go znajduje, jest żywy, ale w śpiączce i nie wiadomo, czy kiedykolwiek odzyska przytomność. Rok później znika bez śladu kolejna mieszkanka Niceville, starsza kobieta, należąca do jednej z najstarszych i najwybitniejszych rodzin w mieście. Nick Kavanaugh znowu prowadzi śledztwo, zostając wciągnięty w mroczny świat pomiędzy życiem a śmiercią, gdzie stanie twarzą w twarz ze starożytną złowrogą siłą, która czai się pod miastem, mroczniejszą i starszą niż górski las otaczający jej źródło: głęboką na tysiąc stóp otchłań znaną jako Krater.
Miasteczko Niceville to pierwsza część serii znakomitych horrorów, których akcja rozgrywa się w tajemniczym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych.
Premiera: 21 czerwca 2012 r.
Ilość stron: 520
Cena: 38,00 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 

sobota, 16 czerwca 2012

"Czerwony hotel" - Graham Masterton

Tytuł: Czerwony hotel (org. The Red Hotel)
Autor: Graham Masterton
Seria: Sissy Sawyer, #3
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 13 czerwca 2012 r. (premiera: czerwiec 2012)
Ilość stron: 304

Twórczość Grahama Mastertoma otacza aura uwielbienia. Dla mnie dodatkowo tajemnicy: co takiego jest w jego książkach, że wielu tak się nimi zachwyca? Wreszcie miałam okazję sprawdzić!

Główną bohaterką recenzowanego dzisiaj Czerwonego hotelu jest Sissy Sawyer, kobieta wróżąca z kart DeVane, rozmawiająca z duchami... Można powiedzieć - wariatka. Pewnego dnia poznaje dziewczynę swojego bratanka, piękną T-Yon, którą prześladują koszmary z jej starszym bratem Everettem w roli głównej. Mężczyzna ma niebawem otworzyć w Baton Rouge (z franc. "czerwona laska") ekskluzywny hotel. Jak się okazuje, w budynku zaczynają się dziać dziwne rzeczy: ludzie znikają, znikąd pojawiają się krwawe plamy... Sissy i T-Yon podążają z pomocą, ale prawda okazuje się bardziej przerażająca, niż mogłyby się tego spodziewać.

Początkowo książka nie wciągnęła mnie. Dziwne sny, jakaś dziwaczna podstarzała wróżka... Dopiero kiedy autor wprowadził drugą "warstwę" akcji - wydarzenia w hotelu, podczas których towarzyszymy Everettowi - moje zainteresowanie wzrosło. A gdy Sissy i T-Yon pojechały do Baton Rouge i wraz ze sceptycznie nastawionymi do nadprzyrodzonych elementów funkcjonariuszami podjęły próbę rozwikłania zagadki... Książka po prostu okazała się za krótka! Akcja obfituje w nieprzewidziane zwroty, wciąż przyspiesza, trzyma czytelnika w napięciu i nie puszcza, niemal do ostatnich stron.
Tajemnica Czerwonego Hotelu okazuje się bardzo mroczna. Można się autentycznie przestraszyć. Sporo tu krwi i - w scenach początkowych oraz końcowych - erotyki (podanej nienachalnie, ale jednak obecnej). Troszkę zasmucił mnie fakt, że Masterton uciekł się do elementów scricte fantastycznych, wprowadzając duchy. Myślałam, że rozwiązanie będzie a la Agatha Christie: morderca wydaje się być niematerialnym bytem, ale okazuje się zwyczajnym, szalenie przebiegłym człowiekiem. Niestety, nie można mieć wszystkiego.

Nie znam wcześniejszych książek autora, ale wiem, że nie jest to pierwsza powieść z Sissy Sawyer w roli głównej. Być może w poprzednich historiach mogliśmy poznać ją bliżej, w Czerwonym hotelu nie mamy ku temu specjalnie wielu okazji. T-Yon  i Everett "zabierają nam" więcej czasu, ponieważ ich przeszłość jest... Nie, nie chcę zdradzić zbyt wiele. Warto przekonać się samemu.

Drobne literówki w polskim wydaniu jestem w stanie wybaczyć, bowiem Czerwony hotel okazał się lekturą niesamowitą. Mimo obecności nadprzyrodzonych elementów w tym kryminalnym horrorze, książka naprawdę mi się podobała. Przebrnąwszy przez średnio ciekawy wstęp, dochodzimy do pasjonującej, złożonej i przemyślanej historii o duchach, zemście i jej okrutnym obliczu. Jeśli lubicie takie klimaty - nie muszę Was zachęcać. Jeśli nie próbowaliście tego typu "rarytasów" - polecam skosztować właśnie tę historię.
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom horrorów z elementami nadprzyrodzonymi

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis

wtorek, 12 czerwca 2012

"Pokoje do wynajęcia" - Valerio Varesi

Tytuł: Pokoje do wynajęcia (org. L'affittacamere)
Autor: Valerio Varesi
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 13 czerwca 2012 r. (premiera: 2004)
Ilość stron: 295 

Kryminalne zagadki to jeden z moich ulubionych tematów książek. Chyba po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z kryminałem włoskim - z jakim skutkiem?

Niedługo przed Bożym Narodzeniem ktoś zabił Ghittę - staruszkę, właścicielkę stancji w nieco spelunkowatej dzielnicy. Sprawę dostaje komisarz Soneri. Zagadka morderstwa okazuje się jednak dużo trudniejsza do rozwikłania. Policjant musi zmierzyć się nie tylko z zabójcą, ale też z natłokiem nieprzyjemnych wspomnień. Na stancji mieszkała bowiem jego zmarła żona Ada, on sam był tam częstym gościem. Śledztwo poważnie weryfikuje jego dotychczasowe poglądy - Ghitta wcale nie była tak kryształową osobą, za jaką Soneri ją uważał!

Zabójstwo okazuje się dużo bardziej złożone, niż mogłoby się wydawać. Tropy odnoszą się do przeszłości, powstań i Mussoliniego, także do afery łapówkowej. Wraz z Sonerim przemierzamy brudne, zamglone uliczki włoskiej mieścinki, na których aż roi się od kloszardów, prostytutek i imigrantów. Głównym wątkiem jest oczywiście zagmatwane śledztwo, ale autor dużo uwagi poświęcił też przeszłości głównego bohatera. Nawet za dużo - wieczne rozdrapywanie starych ran zaczęło mnie już mocno irytować.

Podobać (albo i nie) może się duże skupienie na wewnętrznych rozterkach. Wspomnienia, myśli odgrywają istotną rolę. Miałam wrażenie, jakby autorem książki była kobieta. Męscy pisarze przyzwyczaili mnie raczej do koncentracji na akcji, dynamice - tutaj wyczułam bardziej "babską" rękę. Psychologia bohaterów stoi na wysokim poziomie - nie wszystkim jednak to odpowiada. Mnie raczej średnio.

Nie do końca odpowiadało mi też zagmatwanie historii. Dialogi często sprawiały wrażenie pourywanych, bohaterowie stosowali mnóstwo aluzji, niedopowiedzeń - czasami ciężko było się zorientować, o co właściwie chodzi. Dziwne było też to, że wszystkie osoby powiązane z Ghittą wzajemnie się znały. Jakby tworzyli krąg wzajemnej adoracji. Trochę to mało prawdziwe...

W ogólnym rozrachunku Pokoje do wynajęcia wypadają dobrze. Może za dużo w nich psychologii, zbyt mało akcji, a akcja trochę zbyt poplątana. Mimo wszystko podobało mi się i chętnie sięgnę po kolejne kryminały autora - Rebis chyba będzie kontynuował zapoczątkowany cykl...
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom psychologicznych kryminałów

Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.

++++++++++

Smolar. Piłkarz z charakterem - Jacek Perzyński
Mówili że był nieprzyjemny, ale tylko dla obrońców. Mówili że był chytrym lisem, ale tylko na boisku, w polu karnym. Mówili że miał obsesję, ale tylko na punkcie futbolu. Wiedzieli na pewno, że przejdzie do legendy!
Futbol miał we krwi, w genach. Zadziorność, nieustępliwość, chęć parcia do przodu i niezwykły talent zapewniły mu nieśmiertelność, a nam srebrny medal na MŚ w Hiszpanii w 1982 r. Polacy pokochali go w 1981 r., kiedy zdobył 2 bramki w meczu z NRD. Do historii przeszedł w meczu z ZSRR ośmieszając zawodników Związku Radzieckiego słynnym tańcem w narożniku. Był bohaterem nie tylko dla Polaków. W dorobku miał również Puchar Niemiec wywalczony z Eintrachtem Frankfurt. Grał także w holenderskich zespołach Feyenoord Rotterdam i FC Utrecht. Włodzimierz Smolarek to jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Ceniony jest przez wszystkie pokolenia kibiców za światową klasę, niezwykłą waleczność, bojowość i ambicję. Pragnął po sobie pozostawić jakiś trwały ślad dla wszystkich, dla których dobro polskiego futbolu jest ważne. Stąd pomysł na tę książkę, na biografię Włodzimierza Smolarka, piłkarza, który widział wiele różnych rzeczy i wielu doświadczył sam.
Data wydania: 20 czerwca 2012 r.
Ilość stron: 496
Cena: 39,90 zł
Wydawnictwo: Erica

Zakon smoka - Aleksandar Tesic
Tesic nazywany jest serbskim Tolkienem, a jego powieść serbskim Władcą pierścieni<, choć Zakon Smoka opiera się wyłącznie na serbskiej i słowiańskiej mitologii i historii.
W przededniu wielkiej bitwy na Kosowym Polu Zakon Smoka staje w obliczu starodawnej przepowiedni. Głosi ona, że wśród jego członków znajduje się wybraniec, który na zawsze powstrzyma ataki potworów z Hadesu. Podczas gdy rycerze przygotowują się do ostatecznej bitwy, siły podziemnego królestwa robią wszystko, by unicestwić Wojownika Przepowiedni.
Najbardziej zasłużeni rycerze Zakonu Smoka otrzymują miano Kosingas. Ich siłą jest wiedza, niedostępna zwykłym śmiertelnikom, żyjącym w strachu przed wysłannikami ciemności. Tytuł Kosingas należy się wyłącznie tym, którzy w obronie ludzkości niestrudzenie walczą przeciwko siłom Hadesu, a jednocześnie odkrywają dawno zapomnianą prawdę o istnieniu dwóch światów i cienkiej granicy, która je rozdziela.
Data wydania: 14 czerwca 2012 r.
Ilość stron: 504
Cena: 42,00 zł
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 

sobota, 9 czerwca 2012

"Opowiadaczka filmów" - Hernan Rivera Letelier

Tytuł: Opowiadaczka filmów (org. La contadora de puliculas)
Autor: Hernan Rivera Letelier
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 17 kwietnia 2012 r. (premiera: czerwiec 2009)
Ilość stron: 104

Malutka, cieniutka, niepozorna - takich słów mogłabym użyć do opisania Opowiadaczki filmów. Czy warto poświęcić na tę opowieść jedno niedługie, leniwe popołudnie?

Główną bohaterką Opowiadaczki filmów jest Maria Margarita, najmłodsza spośród pięciorga rodzeństwa, mająca tylko ojca, piękna dziewczyna. Jest ona też narratorką, bowiem książka to "pamiętnik" z jej życia. Początkowo wspomina swoje dzieciństwo, kiedy to raz w tygodniu, na przemian z braćmi, chodziła do kina a następnie opowiadała go pozostałym domownikom. Niebawem stała się znana jako Opowiadaczka filmów właśnie - ludzie płacili za wstęp do jej domu, by móc wysłuchać ostatnio obejrzanego filmu, zapraszali ją do siebie... Niestety, czasy zaczęły się zmieniać, a na tereny pustynne zaczęła wkradać się cywilizacja: pierwszy telewizor.

Książka, oprócz historii MM, prezentuje również życie całej jej rodziny na chilijskiej gorącej pampie. Autor bardzo dobrze wczuł się w rolę młodej kobiety, Opowiadaczka filmów wydaje się być autentycznym pamiętnikiem bohaterki a nie jedynie wymysłem mężczyzny. Letelier ogromną uwagę przywiązuje do psychologii swoich postaci oraz realności prezentowanej historii. Odpowiadało mi to, po całej mnogości książek fantastycznych i sensacyjnych, które zalewają rynek.

Zdecydowanie mniej podobała mi się Maria, ze swoją naiwnością i głupim, dziecięcym uporem. Odebrałam ją jak wieczne dziecko - boleśnie doświadczone przez los, mające już swoje lata, dziecko. Zakończenie utworu zostawia ją niemal na starcie nowej drogi życiowej. Drogi, w której telewizor zastąpił kino i opowiadaczy filmów. Można się zastanawiać, jak dalej potoczyłyby się losy Marii Magdaleny, gdyby tylko istniała naprawdę.

Opowiadaczka filmów to książka mało ambitna, naiwna i krótka. Jednocześnie jest jednak poruszająca, wciągająca i niesamowicie realistyczna. Kiedy zaczęłam lekturę, nie sądziłam, że tak "zwyczajna" historia będzie w stanie tak mnie zainteresować. I chociaż dostrzegam w tej pozycji wiele minusów, nie potrafię ocenić jej niżej niż na piątkę. Za bardzo dobry warsztat autorski, sympatyczną atmosferę  i "wczucie się" mężczyzny w kobietę. Mogę polecić, jako "przekąska" pomiędzy grubszymi, poważniejszymi księgami.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: lubiącym nieskomplikowane ale realistyczne historie

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza
 

środa, 6 czerwca 2012

"Więzień labiryntu" - James Dashner

Tytuł: Więzień labiryntu (org. The Maze Runner)
Autor: James Dashner
Seria: Więzień labiryntu, #1
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 29 listopada 2011 r. (premiera: styczeń 2009)
Ilość stron: 484

Antyutopie stały się w Polsce popularne dzięki sukcesowi Igrzysk śmierci - niemal co chwilę wydawany jest nowy tytuł z tego gatunku. Nie tak dawno podobny boom przeżywaliśmy na fali popularności Zmierzchu i romansów paranormalnych. Czy także w przypadku dystopii i recenzowanego dzisiaj Więźnia labiryntu czujemy już przesyt i wtórność?

Thomas nie pamięta, kim był. Nie wie, ile ma lat, kim są jego rodzice ani dlaczego zjawił się w Strefie - miejscu zamieszkałym przez nastoletnich chłopców, otoczonym Labiryntem. Młodzi ludzie w ciągu dwóch lat zbudowali sprawnie funkcjonującą społeczność, bezskutecznie próbując znaleźć wyjście z Labiryntu i nie dać się spacyfikować Bóldożercom. "Nowi" przywożeni są do Strefy co miesiąc. Po pojawieniu się Thomasa, coś w funkcjonowaniu panującego systemu się zmienia. A kolejnego dnia pojawia się pierwsza dziewczyna - Teresa - będąca jednocześnie ostatnim przysłanym dzieciakiem. Zapoczątkowała ona Koniec; co to znaczy dla bohatera i jego nowych znajomych? Z jakiego powodu Thomas jest wyjątkowy?

Sam początek książki sprawia wrażenie mocno niejasnego - wraz z Thomasem, który właśnie przybył do Strefy, znajdujemy się w ciemnościach i po raz pierwszy widzimy nowe otoczenie. Wraz z chłopcem poznajemy zasady w nim rządzące oraz poszczególnych chłopców. Pojawienie się dwóch "świeżaków" w tak krótkim okresie czasu oraz zapoczątkowanie Końca wprowadzają ogromne zamieszanie. Akcja cały czas płynie wartko, nie sposób się oderwać od lektury. Znajdziemy tu też sporo dialogów, dzięki czemu czyta się jeszcze szybciej. Lekka monotonia wkrada się na początku, gdy główny protagonista zapoznaje się z zasadami Strefy, ale rekompensują to króciutkie rozdziały. Nawet nie zauważyłam, kiedy przebrnęłam przez przeciętne rozpoczęcie i przepadłam... Autor przygotował dla czytelników oraz swoich bohaterów mnóstwo niespodziewanych zwrotów akcji, trudnych pytań oraz dramatycznych wyborów. Nie trzeba wiele, by się wczuć.

Mam pewne zastrzeżenia co do kreacji głównego bohatera. Nieustannie miałam wrażenie, że Thomas strasznie "gwiazdorzy", jest zdecydowanie zbyt bohaterski, odważny, bezinteresowny... wyidealizowany. Także Teresę odbieram jako typową żeńską postać antyutopijnych historii: pragnącą za wszelką cenę chronić głównego bohatera, gotową rzucić się z zębami i pazurami choćby na nieprzebrane hordy Bóldożerców, byle tylko JEGO ochronić. Ta cecha niesamowicie mnie irytuje w antyutopijnych dziewczynkach. Niemniej wszyscy protagoniści są wyraziści i wielowymiarowi, niemal realni - za to należy się Dashnerowi pochwała.

Zatem czy warto sięgać po Więźnia labiryntu? Tak, moim zdaniem warto. To dopiero pierwszy tom trylogii, druga część zapowiada się niesamowicie interesująco (ach, te zakończenia ;/) i nie mogę się doczekać polskiej premiery (chociaż w sumie po angielsku też można przeczytać, czemu nie?). Książka emocjonująca, wciągająca fabuła, stosunkowo oryginalny pomysł - James Dashner nie odkrywa w swojej powieści kolejnej Ameryki, ale wybiera (i realizuje) najlepsze i najciekawsze pomysły.
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom antyutopii, Igrzysk śmierci

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc
 

niedziela, 3 czerwca 2012

"Nigdziebądź" - Neil Gaiman

Tytuł: Nigdziebądź (org. Neverwhere)
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: Nowa Proza
Data wydania: 20 kwietnia 2012 r. (premiera: styczeń 1996)
Ilość stron: 320 

Wstyd się przyznać, ale - mimo że jestem fanką fantastyki - dopiero teraz spotykam się z książkową twórczością Neila Gaimana. Oglądałam Koralinę i tajemnicze drzwi na podstawie jego powieści, ale oprócz tego... Mając więc możliwość nadrobienia tej haniebnej zaległości, zasiadłam do lektury i... przepadłam!

Richard Mayhew był przeciętnym Londyńczykiem dopóki nie natrafił na swej drodze na Drzwi. Nie chodzi bynajmniej o drewniany wytwór stolarza - Drzwi to chuda, brudna i ranna dziewczyna, która niemal wpada mu pod nogi. Bohater jest honorowy i pomaga nieszczęsnej, skazując się tym samym na same nieprzyjemne niekonsekwencje. Po pierwsze, zwala sobie na głowę dwóch tajemniczych i groźnych mężczyzn poszukujących Drzwi - pana Vandemara i pana Croupa. Po drugie, ma możliwość przeprowadzenia konwersacji ze szczurem. Po trzecie, staje się niewidzialny w naszym świecie. Ale to jeszcze nic, bo przed nami jeszcze jedna rewelacja: odkrywa, że oprócz znanego nam Londynu istnieje też Londyn Pod, w którym żyje wiele dziwacznych istot. Istot, wśród których mimo woli ląduje i spośród których próbuje wrócić do swojej normalnej, szarej rzeczywistości.

Główny wątek powieści to podróż Richarda po Londynie Pod w poszukiwaniu sposobu powrotu do "zwyczajności". Równie istotną rolę odgrywa Drzwi i szukający jej mężczyźni - zabójcy na zlecenie (odpowiedź na pytanie kto i dlaczego zlecił jej zabicie była dla mnie ogromnym szokiem). Autor wprowadza jeszcze kilka mniej istotnych wątków, wszystkie jednak sumiennie prowadzi do końca, nie pozostawiając wrażenia niedokończenia historii. Muszę też skomplementować Gaimana za pomysłowość przy kreowaniu tego drugiego Londynu. Fantastyczne rasy, ciekawe przygody... Nigdziebądź posiada co prawda otwarte zakończenie (dość symboliczne i na swój sposób... piękne), które nie irytuje - raczej motywuje do dopowiedzenia sobie kontynuacji przygód bohatera.

Nie zapałałam zbytnią sympatią do Richarda, ponieważ wydał mi się on niesamowicie wyidealizowany, aż do przesady rycerski, szlachetny i grzeczny. Z czasem zaczyna pokazywać pazurki, ale i tak nie zapałałam do niego żadnymi cieplejszymi uczuciami. Faktem jest za to, iż wszystkie postaci zostały przemyślane, "urealnione" pod psychologicznym względem.

Czy mi się podobało? Niesamowicie! Nie spodziewałam się, że właściwie tak zwyczajna książka okaże się tak wciągająca! Polskie wydanie nie zawodzi, na początku serwując nam miły wstępik autorstwa A. Sapkowskiego (uwielbiam jego język, humor, ironię...) oraz unikając błędów wszelakich. Pomysły zaskakują, bohaterowie oczarowują, autor wytwarza wokół całej historii jakąś fantastyczną aurę... Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, dajcie się porwać magii Gaimana i sięgnijcie po Nigdziebądź. Ja już wiem, że na tej jednej książce jego autorstwa nie poprzestanę i sięgnę po kolejne.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: lubiącym opowieści fantastyczne

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Nowa Proza