piątek, 28 lutego 2014

"Dwanaścioro z Paryża" - Tim Willocks

Tytuł: Dwanaścioro z Paryża (org. The Twelve Children of Paris)
Autor: Tim Willocks
Seria: Trylogia o Tannhäuserze, #2
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 5 lutego 2014 r. (premiera: maj 2013 r.)
Ilość stron: 814  

Ekscytacja pierwszym tomem Trylogii o Tanhäuserze nie pozwoliła mi długo zwlekać z lekturą drugiej części, Dwanaściorga z Paryża. Oczekiwania miałam wysokie, ale liczyłam, że Tim Willocks mnie nie zawiedzie. Jak mu to wyszło?

Rok 1572. Mattias Tanhäuser spieszy do Paryża, by odnaleźć żonę, która miała grać na ślubie królewskiej pary. Jednak tam, gdzie jest Tanhäuser, nie może być spokoju. Do zaślubin nie dochodzi, zamiast nich w mieście zaczyna się pogrom hugenotów. Mattias, oczywiście, trafia w sam środek krwawej jatki, w której chce odnaleźć małżonkę w mocno zaawansowanej ciąży. Po drodze nawiązuje mnóstwo znajomości - krótszych i dłuższych, kończących się szczęśliwie albo tragicznie. Co ciekawe, akcja całej książki to dzień, może dwa. Oj, działo się, działo...

Fabularnie - niestety - wtórnie. Jeśli czytaliście Religię, natchniecie się na podobny schemat. Mattias, nie zważając na konflikt zbrojny, kogoś szuka. Przesunięcie akcji o siedem lat w przód nieco odbiło się na bohaterze, który czuje się starszy i jakby częściej zmęczony. W obcym sobie mieście Tanhäuser szybko znajduje sobie przewodnika, okołodziesięcioletniego chłopca stajennego Gregoire'a. Niemal nieustannie przelewa krew Paryżan, przeważnie tych "złych": morderców hugentów, możnych, pysznych rycerzy (w tym trzech braci spod Krakowa), ale też zupełnie przypadkowych ludzi, którzy ośmielili się stanąć mu na drodze. Jego małżonka tymczasem musi borykać się z ciążącym jej brzuchem, ale ma po swojej stronie tajną broń - ten niewymuszony damski urok, który na żołnierzy działa jak najcięższe działa...

Im więcej kart powieści było za mną, tym mniej spójny wydawał mi się charakter Mattiasa. W pamięci wciąż miałam zawadiakę z Religii, który nie wahał się mordować ani tych "dobrych", ani "złych". Tutaj ma przed tym zdecydowanie większe opory. Niech dowodem będzie oddział, który wokół siebie zgromadził: zbieranina paryskich uliczników o średniej wieku nieprzekraczającej piętnastu lat. Ten stary Tannhäuser nie zawracał sobie głowy dzieciakami, nowy - wręcz się nimi otacza. Owszem, nie są to "normalne" dzieci - widziały wiele okrucieństwa w życiu i nie dadzą sobie w kaszę dmuchać - ale na wojnie giną nie tylko mężczyźni. Dlaczego akurat te zasłużyły na ocalenie? (Wciąż mam w pamięci scenę z początku książki, gdy z obojętnością przeszedł obok jednego męczonego dzieciaka - on nie zasłużył na pomoc?). Boleśnie odczułam brak Borsa, który towarzyszył Mattiasowi na Malcie, ponieważ uzupełniał on głównego bohatera, ciął czarnym humorem równie skutecznie jak mieczem i po prostu wzbudzał sympatię.

Niejednokrotnie zachodziłam też w głowę, jakim cudem Tannhäuser żył. Świetne wyszkolenie to jedno, przerażający image to drugie, słabość przeciwników to trzecie, ale jeśli z walki z kilkudziesięcioma przeciwnikami wychodzi bez jednego draśnięcia, staje się... mało wiarygodny. Najpoważniejszą raną, jaką poniósł na ośmiuset stronach, było chyba mocne trafienie ciśniętym przez dzieciaka kamieniem w łopatkę. Hmm... Także wytrzymałość jego oponentów jest wątpliwa: krwawią, rzężą, machają kikutami odciętych kończyn, ale nie są skorzy do opuszczenia tego świata.

Zatem: podobało mi się czy nie? Tak, podobało - wciągnęłam się niesamowicie, nawet mimo wspomnianych mankamentów i wtórności ogólnej koncepcji. Mimo wszystko nie mogę zaprzeczyć, że postaci są charyzmatyczne i prawdopodobne, fakty historyczne zachowane, a akcja biegnie tempem przerażonego konia. Polecam - szczególnie tym, którzy czytali poprzednią część (ze względu na pewne odniesienia to wydarzeń z Religii).
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: miłośnikom fikcji historycznej, czytelnikom Religii

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis
http://rebis.com.pl

środa, 26 lutego 2014

"Córka szaleńca" ("The Madman's Daughter") - Megan Shepherd

Tytuł: The Madman'd Daughter (pl. Córka szaleńca)
Autor: Megan Shepherd
Seria: The Madman's Daughter, #1
Wydawnictwo: nie wydano w Polsce (Balzer + Bray)
Data wydania: nie wydano w Polsce (premiera: 29 stycznia 2013 r.)
Ilość stron: 420

Po Córkę szaleńca sięgnęłam, bo zaintrygował mnie tytuł, jak i opis. Pozwolę sobie zacytować: "Inspirowana klasykiem Wyspa doktora Moreau, Córka szaleńca to mroczny i nie pozwalający złapać oddech gotycki thriller o sekretach, które chcemy za wszelką cenę poznać i prawdach, których chcemy chronić". Zapraszam na wyspę doktora Moreau!

Akcja zaczyna się w Londynie końca XIX wieku. Poznajemy szesnastoletnią Juliet Moreau, sierotę pracującą jako sprzątaczka w uniwersytecie. Jej matka zmarła z powodu choroby, a ojciec został wygnany, być może również już nie żył. Dość niespodziewanie dziewczyna trafia na asystenta swojego rzekomo zmarłego tatuśka, który niegdyś służył w ich domu - Montgomery'ego. Przekonuje go, by wziął ją do ojca. Chłopak się zgadza, ruszają w drogę, przy okazji ratując wycieńczonego rozbitka, Edwarda. Cała trójka, wraz z licznymi dobrami, trafia na niewielką wyspę doktora Moreau. Juliet nie wie jeszcze, czym zajmuje się jej ojciec - a gdy się dowiaduje, czuje do niego bezgraniczną odrazę. Tym bardziej, że wcześniej wyspa była bezludna, a teraz wręcz tętni życiem.

Początek Córki szaleńca był intrygujący - nawet więcej niż początek. Mniej więcej do połowy książki pierwsze skrzypce grały mroczne tajemnice, a potem pojawił się... romans. Jakże inaczej, skoro wokół bohaterki było dwóch zacnych młodzieńców: trochę starszy, ale dobrze znany Montgomery i Edward, równolatek z tajemnicami. Przez pewien czas historia kręciła się wokół tego miłosnego trójkąta - tym mocniej, że narratorką jest Juliet. Później autorka jakby się opanowała, postanowiła podkręcić tempo i udało jej się to. Wróciły dreszcze, mroczne sekrety i ciarki u czytającej. W całej książce pojawiło się kilka niespodzianek - takich prawdziwych, których nigdy bym się nie spodziewała. Kulminacja następuje późno, przy samym finiszu książki, ale jest bardzo... porywająca. Podobnie jak koniec, który teoretycznie zamyka opowieść, ale pozostawia furtkę na kontynuację (której lektury nie mogę się doczekać).

Sama Juliet jest dość ciekawą postacią. Żyjąc w cieniu legendy o swoim ojcu, czuła się źle. Kiedy trafiła na wyspę i przekonała się, że legendy były prawdziwe, poczuła się jeszcze gorzej. Znienawidziła rodziciela do tego stopnia, by życzyć mu śmierci. Nie dziwię się jej, ja również ze strony na stronę czułam wobec niego coraz większą antypatię. Charakter bohaterki załamywał się dopiero w chwilach sam-na-sam z którymś z młodzieńców. Montgomery'ego od zawsze podziwiała, imponowało jej jego oddanie ojcu, wierność i odwaga. Natomiast Edward był dla niej czymś nowym, jak powiew chłodnej bryzy. Wydawał się bardziej skory do spisków przeciwko ojcu, początkowo nie widziała w nim kandydata do swojego serca, a jednak... Cóż, możecie obstawiać, którego z nich wybrała bohaterka, i jak to wpłynęło na rozwój wydarzeń (tak - myślę, że gdyby wybrała inaczej, cała historia potoczyłaby się zupełnie inaczej). Sporą rolę w powieści odgrywają też mieszkańcy wyspy, szczególnie urocza Alice (która wzbudzała w Juliet pewną zazdrość) i wierny jak pies, choć zdeformowany Balthazar. Ten ostatni podbił moje serce i, tak jak bohaterka, czułam wyrzuty sumienia, gdy go oszukiwała.

Córka szaleńca nie jest jednak książką bez wad. Pierwsze i zasadnicze zastrzeżenie to istota tego, czym zajmuje się doktor Moreau. Jakkolwiek by TO opisywać, udowadniać i tłumaczyć, jego działania są niemożliwe - nawet dla współczesnej nauki, a co dopiero dla tej sprzed ponad stu lat. Kolejne zastrzeżenie kieruję w stronę Alice i sposobu, w jaki Juliet do niej podchodziła. Owszem, była przyjazna, ale podejrzewała ją o romans z Montgomerym. Nadmienię tylko, że Alice miała jakieś 13 lat, a Montgomery 20 - zakrawało mi to na pedofilię; fuj! Ostatnia wada to, niestety, gatunkowość. Książka miała być dreszczowcem - i była, ale nie w pełnym wymiarze. Romantyczne elementy czasem przesłaniały te "ciarkogenne".

Podczas lektury naszła mnie refleksja, kto tak naprawdę jest zły. Ten, kto tworzy potwory? Ten, kto jest potworem? Ten, kto zabija czy ten, kto tworzy? Ten, kto pociąga za spust czy ten, kto pociąga za sznurki? Pozostawiam to Waszemu osądowi.

Córka szaleńca wciągnęła mnie niesamowicie. Gotycki Londyn, a następnie dzika dżungla na wyspie tworzyły wspaniałe tło dla opisywanych wydarzeń. Nie zważałam nawet na pojawiający się pośrodku romans, ciekawa rozwiązania zagadek. Moim zdaniem, książką warto się zainteresować. Polecam! (Tylko nie popełniajcie moje błędu i nie czytajcie tego po nocach - to szkodzi na sen :).)
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom dreszczowców i powieści młodzieżowych

Polską wersję książki możecie ściągnąć z mojego Chomika (link na górze prawego paska).

niedziela, 23 lutego 2014

Gdzie ta polska wersja?, #1

Witam w nowym, (myślę) dwutygodniowym cyklu Gdzie ta polska wersja? Jakby sens nie był jasny - pisać będę o tym, co jeszcze się w Polsce oficjalnie nie ukazało, a moim zdaniem powinno, bo...

The Devil's Graveyard - Anonim
Co to jest? Kontynuacja (trzecia książka) cyklu Księga bez tytułu wydanego w Polsce przez Świat Książki. The Devil's Graveyard to w sumie spin-off, którego akcja ma miejsce gdzieś pomiędzy pierwszą i drugą książką.
Dlaczego? Zaznajomieni z wcześniejszymi tomami znają odpowiedź. Pozostałym odpowiem: to brutalna, ale wciągająca historia zabijaki zwanego Bourbon Kidem. Facet niczego się nie boi, ale ma też swoją łagodniejszą stronę. To jakby połączenie Blade: Wieczny łowca z Dr. Jekyll i pan Hyde, osadzone we współczesnej Ameryce. Seria ocieka sarkazmem i humorem (również tym najczarniejszym), pęka od niesamowitych zwrotów akcji.
Szanse na wydanie? Znikome. Świat Książki mocno ograniczył swoją wydawniczą działalność, rozliczne prośby i petycje czytelników nie spotkały się dotąd z pozytywnym odzewem.

Czy i Wy liczycie na ukazanie się tych książek w Polsce?
Macie książki, przy których zadajecie sobie pytanie: Gdzie ta polska wersja? 
Na kolejny odcinek zapraszam za dwa tygodnie :)

środa, 19 lutego 2014

"Religia" - Tim Willocks

Tytuł: Religia (org. The Religion)
Autor: Tim Willocks
Seria: Trylogia o Tannhäuserze, #1
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 4 lutego 2014 r. /wydanie II/ (premiera: maj 2007 r.)
Ilość stron: 750 

Fikcja historyczna jest dość specyficznym gatunkiem literackim. Z jednej strony musi trzymać się powszechnie znanych faktów, z drugiej dysponuje nowymi bohaterami, którzy niejako wpływają na owe historyczne wydarzenia. Religia Tima Willocksa to ciekawy i pasjonujący przykład literatury tego gatunku.

XVI wiek. Dwunastoletni Mattie jest świadkiem napadu na swoją wioskę, gwałtu na matce, zabójstwa dwóch młodszych sióstr. Oślepiony cierpieniem wpada w bitewny szał, gotów jest rozszarpać każdego Turka, który stanie mu na drodze. Tymczasem osmański dowódca, Abbas, przygarnia go pod swe skrzydła. Dwadzieścia pięć lat później Mattie, już jako Mattias Tannhäuser, prowadzi knajpę i para się handlem, wojaczkę i Turcję zostawiwszy dawno za sobą. Wojna jednak go dogoniła: do Malty, na której rezyduje Religia - zakon mnichów-wojowników - zbliżają się Turcy, a dowódcy zakonni chętnie ujrzeliby go w swoich szeregach. Mattias udaje się na wyspę w zupełnie innym celu, ale zostaje na dłużej.

Religia trzyma się historycznych faktów: dat oblężenia Malty, głównych dowódców i bitew. Jak wspomniałam, Tannhäuser przybył na wyspę w innym celu: przyciągnęły go dwie niewiasty w celu odnalezienia pewnego chłopca. Poszukiwania dwunastolatka zajmują mu więcej czasu, a w ogniu szalejącej wojny nie sposób umknąć z piekła. Starcia - choć opisywane są nieczęsto - autor przedstawił bez upiększeń, place walki toną w nieczystościach, odciętych kończynach, wreszcie ciałach poległych.
Tim Willocks zastosował narrację trzecioosobową, mniej więcej co rozdział zmieniając głównego bohatera. Dzięki temu wydarzenia obserwujemy z perspektywy wspomnianego Mattiasa; jego przyjaciela, walecznego, humorzastego i przedsiębiorczego Borsa; urodziwej hrabiny Carli, która angażuje się w pomoc w infirmerii; Hiszpanki Amparo, mocno specyficznej istoty, zupełnie nie pasującej (moim zdaniem) do wojennego otoczenia; Wielkiego Mistrza Religii Jacquesa de la Valette'a; wreszcie Wielkiego Inkwizytora, Ludovica Ludoviciego. Taki zabieg pozwala czytelnikowi lepiej poznać okrutną, ale też fascynującą rzeczywistość Malty roku 1565 roku.

Tim Willocks nie oszczędzał się w słowach, czego efektem jest ponad siedemset stron powieści. Poznajemy przede wszystkim Tannhäusera, od którego dzieciństwa rozpoczyna się tom. Mimo wszystko jego dzieje w tureckim wojsku jawią się odbiorcy jedynie fragmentami, ponieważ bohater od tamtych czasów chce uciec - a one go uparcie ścigają. Wraz z Borsem Mattias wnosi do książki elementy komediowe, ich dialogi ociekają humorem nawet w najgorszych chwilach. Tę dwójkę bohaterów polubiłam najbardziej. Ludvici, jak na sztampowego inkwizytora przystało, to okrutny i lekko zdziwaczały typ, skrywający w głębi duszy ogromny sekret. Chcąc wspomnieć co nieco o kobietach: Carla początkowo jawiła się jako samolubna dama z dobrego domu, ale gdy zaangażowała się w pomoc rannym, coś uległo zmianie. Ta kobieta mogłaby być wzorem dla wielu innych. Istotną rolę w historii odgrywa również Amparo, dziewczę o dwukolorowych oczach, służka i towarzyszka Carli, wieszczka. Więc i wariatka. Przykro mi to pisać, ale takie wrażenie odniosłam na początku i pozostało ono do samego końca.

Religia to nie opowieść dla dzieci. Oprócz oczywistej emanacji przemocą, latających kończyn, wnętrzności i nieeleganckich wyrażeń, autor nie stroni od erotyki. Gwałty są niejako nieodłącznym elementem wojen, ale tutaj mamy raczej do czynienia z dobrowolnymi stosunkami - kogo z kim, pozostawiam wyobraźni i ciekawości Czytelnika. Lekkim niesmakiem napawają odniesienia do młodych chłopców w sypialni papieża/biskupa. Nie neguję, nie oceniam - po prostu czuję do tego niesmak.

Całością utworu jestem zachwycona. Porywająca intryga, niesztampowy, rozdarty między dwiema tożsamościami bohater, wojna, okrucieństwo i miłość. Mieszanka wybuchowa, ale warta zainteresowania. Zwłaszcza jeśli przepadacie za fikcją historyczną. Nakładem wydawnictwa Rebis ukazała się już kontynuacja Religii, Dwanaścioro z Paryża, z którą bardzo chętnie się zapoznam, ponieważ dałam się porwać żywemu stylowi pisania autora. Polecam.
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom szybkiej akcji i fikcji historycznej

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis
http://rebis.com.pl
 

piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowo-książkowe rozważania

Przy okazji Walentynek - które jak zawsze spędzę z kotem przed komputerem / telewizorem / książką - naszła mnie refleksja: "Co robię nie tak? Czemu nie mam chłopaka?". Po odpowiedź udałam się do młodzieżowych pisarek. Zapraszam do lektury :)

1. Nie zmieniłam miejsca zamieszkania
Nie przeprowadziłam się z doskonale znanego otoczenia do zupełnie obcego. Studiuję w innym mieście, ale na weekendy wracam do domu, więc weekendowe imprezy (a także okazje do poznania wolnych panów) mnie omijają.
Źródło: Alicja (Alicja w Krainie Zombie), Beatrice (Niezgodna), Bethany (Blask), Bella (Zmierzch), Ever (Ever), Hermiona i Ginny (Harry Potter), Kelsey (Klątwa tygrysa), Luce (Upadli), Maerad (Dar), Meghan (Żelazny król), Tessa (Mechaniczny anioł).

2. Jestem właścicielką "zwykłego" zwierzaczka
Bohaterki nie miewają zwierzątek, a jeśli już - nie są to przeciętne zwierzęta. Katniss (Igrzyska śmierci) miała kota, ale należał on właściwie do jej siostry. Kelsey (Klątwa tygrysa) i Yukiko (Tancerze burzy) mają zwierzęta ponadprzeciętne (osoby które czytały, mogą się domyślić, o co mi chodzi). Towarzyszącego Meghan (Żelazny dwór) Grimalkina ciężko nazwać "jej" zwierzątkiem. Ach, była jeszcze Hermiona (Harry Potter) - ale dopóki miała swojego Krzywołapka, nie miała powodzenia u panów. Przypadek? Nie sądzę.

3. Nie staram się być najważniejszą osobą w okolicy
Preferuję odrobinę prywatności i ciszy, nie chodzę w krzykliwych ubraniach, nie wszczynam bójek ani nie popisuję się ponadprzeciętnym intelektem. Ot, normalna ze mnie dziewczyna.
Źródło: Alicja (Alicja w Krainie Zombie), Astrid(GONE: Zniknęli), Beatrice (Niezgodna), Briony (Zakochana w mroku), Ever (Ever), Gwendolyn (Czerwień rubinu), Hermiona (Harry Potter), Isobel (Kruk), Luce (Upadli), Madison (Umarli czasu nie liczą), Tania (Mroczny anioł), Tessa (Mechaniczny anioł), Yukiko (Tancerze burzy).

4. Nie mam krzykliwej / żywiołowej przyjaciółki
Taka prawda, trzymam się z "nudnymi" dziewczynami.
Źródło: Alicja (Alicja w Krainie Zombie), Beatrice (Niezgodna), Bella (Zmierzch), Bethany (Blask), Nora (Szeptem), dziewczyny z Pretty Little Liars, Tania (Mroczny anioł).

5. W obecności mojego upatrzonego chłopaka mogę bez problemu skupić się na swoim zadaniu
Studia wymagają skupienia, a nie nieustannego myślenia o chłopakach (a raczej Tym Jedynym). Niestety, studenckie realia nie odpowiadają realiom kreowanym w amerykańskich powieściach young adult.
Źródło: Alicja (Alicja w Krainie Zombie), Amelia (Pomiędzy), Beatrice (Niezgodna), Bella (Zmierzch), Bethany (Blask), Ever (Ever), Isobel (Kruk), Kelsey (Klątwa tygrysa), Luce (Upadli), Madison (Umarli czasu nie liczą), Nora (Szeptem), Tessa (Mechaniczny anioł).

6. W moim otoczeniu chyba nie ma "wolnych" chłopaków
W przeciwieństwie do wszystkich literackich piękności, wokół których znajdują się sami skorzy do podrywu panowie, w moim otoczeniu są tylko zajęci. Może jesteśmy już za starzy i posiadanie drugiej połówki to już norma w tym wieku...?
Źródło: Alicja (Alicja w Krainie Zombie), Amelia (Pomiędzy), Astrid, Diana, Lana (GONE: Zniknęli), Beatrice (Niezgodna), Bella (Zmierzch), Bethany (Blask), Briony (Zakochana w mroku), Clary (Dary anioła), Ever (Ever), Isobele (Kruk), Katniss (Igrzyska śmierci), Kelsey (Klątwa tygrysa), Luce (Upadli), Meghan (Żelazny król), Nora (Szeptem), Tessa (Mechaniczny anioł), Yukiko (Tancerze burzy).

7. Nie mam zdolności nadprzyrodzonych
Obawiam się, że tego kryterium nie spełnia żadna z dziewcząt. Chyba że uznamy za magię nasz naturalny seksapil ;) Ale w literackim przypadku TEN rodzaj magii schodzi na dalszy plan.
Źródło: Alicja (Alicja w Krainie Zombie), Amelia (Pomiędzy), Bethany (Blask), Briony (Zakochana w mroku), Clary (Dary anioła), Ever (Ever), Gwendolyn (Czerwień rubinu), Hermiona, Ginny (Harry Potter), Lana (GONE: Zniknęli), Madison (Umarli czasu nie liczą), Maerad (Dar), Tessa (Mechaniczny anioł).

Ale chyba moim największym grzechem jest (chwilowe) oddawanie serca każdemu cudnemu chłopakowi, o którym czytam w książce. Ale przecież ten grzech współdzielimy wspólnie, czyż nie?

środa, 12 lutego 2014

Obecnie się czyta, #2

Kolejny odcinek "Obecnie się czyta". Zapraszam :)

Religia - Tim Willocks /Rebis, 2014/
Wbrew pozorom nie jest to książka religijna. Akcja toczy się z wieku XVI. Opowiada - póki co - o około czterdziestoletnim Mattiasie, wojowniku, inkwizytorze Ludivico Ludivicim, hrabinie Carli, jej przyjaciółce Amparo, a przede wszystkim o nacierających na Maltę Turkach. Zarysowują się kolejne intrygi, m.in. w celu zmiany papieża.
Nieelegancki język (również w ustach księży), ciekawy pomysł i wierne oddanie faktycznym wydarzeniom historycznym. Porównanie Wikipedii z treścią wypadło jak najbardziej pozytywnie: Wielkie Oblężenie Malty, panujący Papież... zobaczymy, co będzie dalej.
Na razie jestem zachwycona.
Obsidian - Jennifer L. Armentrout /Entangled Teen, 2011/
Jestem niemal pewna, że seria Lux miała ukazać się w Polsce nakładem jakiegoś wydawnictwa, ale nie mogę znaleźć żadnych informacji na ten temat. Nie czytałam żadnych blurbów i nie wiem, o czym dokładnie ma być ta książka. Póki co poznałam siedemnastoletnią Katy i jej wrednego sąsiada. Jestem pewna, że między tą dwójką "coś" będzie. Zapowiada się kolejny zmierzchopodobny twór.
Mam nadzieję, że dotrwam do końca :)
A Wy, co teraz czytacie?

niedziela, 9 lutego 2014

Liebster Blog Award

Dość nieoczekiwanie otrzymałam nominację do Liebster Blog Award. Dziękuję za nią Grace Holloway ze Świata pełnego książek.

Jej pytania były następujące:
1) Jaki jest Twój ulubiony gatunek książek?
Fantastyka oraz szeroko pojęte young-adult (choć czasami czuję się na nie za stara). Lubię też kryminały i dystopie.
2) Wolisz wypożyczyć czy kupić i mieć na własność książkę?
Oczywiście że kupić. Kupuję i kupuję, a miejsca na półkach coraz mniej.
3) Jaki jest twój ulubiony film?
Od niedawna Ogniem i mieczem.
4) Podaj tytuł najgorszej książki jaką przeczytałaś/przeczytałeś?
Myślę, że ten niechlubny tytuł przypadnie książce Nieumarli czasu nie liczą.
5) Co myślisz na temat "wielkiego bum" na książki o wampirach i wilkołakach?
Od nich zaczął się "bum" na wydawanie w Polsce fantastycznych książek dla młodzieży i za to go cenię. Uważam jednak, że temat stał się już oklepany, wtórny i nie sposób wycisnąć z niego czegokolwiek nowego.
6) Czy ekranizacje książek to dobry pomysł?
Jak najbardziej, choć przeważnie okazują się wielkim zawodem dla czytelników pierwowzoru. Uważam, że dobry film może zachęcić widza do przeczytania książki.
7) Podaj (max. 3) tytuły seriali bez których nie możesz się obejść?
Poirot na podstawie powieści Agathy Christie. Poza tym jednym, nie oglądam seriali, ale od dawna chcę obejrzeć Pretty Little Liars oraz Grę o tron.
8) Jakie jest twoje ulubione miejsce do czytania?
Autobus. W drodze do domu lub na studia.
9) Książka, film czy spotkanie z przyjaciółmi? Co wybierasz?
Film i książka w przerwach na reklamę :)
10) Do jakiej książki chętnie powrócisz?
Do serii o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego, a z takich trochę starszych, do Księżniczki i żebraczki.
11) Bez czego nie wyjdziesz z domu?
Bez telefonu i portfela.

Bardzo chętnie dowiedziałabym się czegoś od bloggerów:
1) http://czytadladlatetiisheri.blogspot.com/
2) http://books-silence.blogspot.com/
3) http://www.wkrainiestron.pl/
4) http://ksiazki-blair.blogspot.com/
5) http://zlodziejka-ksiazek.blogspot.com/

Moje pytania (trochę walentynkowe, ale zbliża się 14 lutego):
1) Jacy są Twoi ulubieni autorzy/autorki?
2) Gdybyś mogła umówić się na randkę z dowolnym bohaterem z dowolnej książki, kto by to był?
3) Czy swoją przyszłość wiążesz z pisaniem (pisarstwo, edycja, redakcja, itp.)?
4) Mając do wyboru film na podstawie znanej Tobie powieści i film z autorskim scenariuszem, który wybierasz? (Zakładamy, że dotyczą tego samego tematu)
5) Czy posiadasz psa/kota? Jeśli tak, czy nazwałaś go imieniem bohatera książki? :)
6) Jaka jest Twoja ulubiona forma książek: papierowa, e-book czy może audiobook?
7) Czytujesz książki w obcych językach, czy tylko po polsku?
8) Czy, czytając przeciętną książkę, zdarza Ci się obmyślać lepsze zakończenie/rozwiązanie akcji?
9) Pierwsze skojarzenie ze słowem MUMIA?
10) Wierzysz w "książkową" miłość od pierwszego wejrzenia?

Mam nadzieję, że przyłączycie się do zabawy :)

"Niezgodna" - Veronica Roth

Tytuł: Niezgodna (org. Divergent)
Autor: Veronica Roth
Seria: Niezgodna, #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 20 marca 2013 r. (premiera: maj 2011 r.)
Ilość stron: 352 

Wielkimi krokami zbliża się premiera filmu Niezgodna. Czułam niemal palącą potrzebę, by przeczytać literacki pierwowzór, mając nadzieję za zrozumienie fenomenu tej serii. Jak postanowiłam, tak też uczyniłam i - oczywiście - przepadłam.

Społeczeństwo podzielono na pięć frakcji: Prawość, Altruizm, Nieustraszoność, Serdeczność i Erudycję. W wieku szesnastych lat Beatrice z Altruizmu przechodzi test, do której frakcji powinna należeć - choć wybór i tak należy do niej. Jej wynik nie jest jednoznaczny, okazuje się Niezgodną. Dziewczyna postanawia wyrwać się z rodzinnego gniazda i wstępuje do Nieustraszonych. Aby zostać jednym z nich, Beatrice (już pod imieniem Tris) wraz z pozostałymi kandydatami musi przejść proces inicjacji i ukończyć go na jednej z dziesięciu pierwszych lokat. W zupełnie nowym świecie, do którego trafiła, Tris odnajduje swoją inną stronę - odważną, skłonną do ryzyka, bezczelną - oraz przyjaźń, miłość. Ale czy altruistka będzie w stanie pokonać wrogów, by wspiąć się na szczyt?

Niezgodna zaczyna się dość sztampowo. Ot, nastolatka w nowym świecie, zmuszona do walki o przetrwanie. Nowe podejście do życia, nowe znajomości, cudowny chłopak, do którego czuje pewien afekt, grupka nienawidzących jej rywali. Długo myślałam, że dokładnie znam zakończenie tej książki - czytywałam już podobne! I wtedy następuje niesamowity zwrot akcji. Niesamowity, niespodziewany, ale jakże potrzebny i podnoszący poziom całego tomu! W "przewidywalnej" części nie brakuje napięcia i dreszczyku, ponieważ i w tej części autorka postarała się o pewne niespodzianki (dla mnie niestety przewidywalne), ale dopiero finisz pokazuje, na co Veronicę Roth stać. Choć i w tym cudownym zakończeniu nie obyło się bez pewnej naiwności.

W Niezgodnej przewija się wiele postaci z różnych frakcji, choć najwięcej czasu poświęca się Tris, kandydatom spoza Nieustraszonych oraz ich trenerowi, Fourowi (czytałam wersję angielską i nie wiem, czy tłumacz zdecydował się na pozostawienie jego oryginalnej ksywki, czy zaszalał z odmianą słowa "cztery" przez przypadki). Główna bohaterka przechodzi widoczną przemianę, z szarej altruistycznej myszki zmienia się w nieustraszoną czarną mambę zdolną do wszystkiego. Wewnątrz niej cały czas walczą ze sobą resztki altruistycznego wychowania, masy nauk nieustraszonych oraz niewielkie ilości cech charakterystycznych dla innych frakcji. Takie uroki Niezgodnej. Ale przecież nie w tym tkwi jej niebezpieczeństwo, prawda? Jeszcze nie wiem, na czym ono polega, ale w kolejnych tomach na pewno się dowiem.

Niezgodna rozpoczyna kolejną dystopijną serię, która miała być trylogią. W chwili, gdy piszę te słowa, wydano już sześć książek (w tym Niezgodną z perspektywy innego bohatera - czyżbym skądś już to znała?), kolejne trzy "shorty" są zaplanowane na bieżący rok. Nie wiem, czy autorce udaje się utrzymać tak wysoki poziom przez cały czas. Obawiam się, że Niezgodna stała się "kurą znoszącą złote jaja", z którą pani Roth nie może się rozstać. Poczytamy, zobaczymy, a tymczasem...

Niezgodna to bardzo dobra, wręcz świetna książka. Na okładce porównuje się ją do Igrzysk śmierci - nie mogę się nie zgodzić, ponieważ obydwie historie osadzają nastoletnie bohaterki w ekstremalnych sytuacjach, opowiadają o przyjaźni, dorastaniu, miłości. Jednak w Igrzyskach śmierci nie było wspomnianej wyżej "przewidywanej" części - stąd trochę niższa ocena tej książki. I tak polecam, jeśli jeszcze nie przeczytaliście. Już nie mogę się doczekać filmu!
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom Igrzysk śmierci, powieści dystopijnych

środa, 5 lutego 2014

"Tancerze burzy" - Jay Kristoff

Tytuł: Tancerze burzy (org. Stormdancer)
Autor: Jay Kristoff
Seria: Wojna Lotosowa, #1
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 13 czerwca 2013 r. (premiera: wrzesień 2012 r.)
Ilość stron: 448

W księgarni moją uwagę zwróciła okładka. Skośnooka panienka z mieczem i białym smokiem w tle. Kupiłam, a niedawno przeczytałam, po raz pierwszy spotykając się ze steampunkiem w wydaniu japońskim, autorstwa... Amerykanina.

Bliżej nieokreślony czas, Japonia. Fauna i flora wysp uległy zniszczeniu przez trujące opary ze spalania lotosu służącego jako paliwo, źródło energii. Niebo pokryte czerwienią, powietrze tak zanieczyszczone, że trzeba nosić maski, by się nie udusić. Skraje ubóstwo maluczkich i przesadne bogactwo tych u władzy. Ludność podzielona na cztery klany, a więc osłabiona, niezdolna do buntu. W takim świecie przyszło żyć szesnastoletniej Yukiko, przedstawicielce Klanu Lisa. Szogun wysyła ją, jej ojca oraz kilku przyjaciół na poszukiwanie legendarnego arashitory (tygrysa burzy) - połączenia tygrysa i ptaka. Zadanie wydaje się niemożliwe, ale niebawem wychodzi na jaw, że główna bohaterka będzie musiała zmierzyć się nie tylko z legendą, ale z samym szogunem.

Tancerze burzy to książka opowiadająca o młodej dziewczynie, która dość niespodziewanie z szarej myszki (czy może raczej lisiczki) przekształca się w powszechnie znaną damę. Pleciona przez bohaterkę intryga przeplata się z elementami romansu (bohaterka to nastolatka, która dopiero zaczyna interesować się płcią przeciwną, a płeć przeciwna zaczyna interesować się nią), a wszystko to wzbogaca dystopijny klimat i dość abstrakcyjny - w moim odczuciu - postęp technologiczny. Latające maszyny - okej, ale katany bardziej przypominające piły maszynowe czy zbroje samurajskie pełne przekładni, turbinek zupełnie nie pasują mi do ogólnego zarysu świata.

Sama Yukiko szybko zdobyła moją sympatię. Nie miała łatwego życia, o czym dowiadujemy się zarówno z głównej osi wydarzeń, jak i jej wspomnień. To charakterna osóbka, która w głębi duszy pozostaje wrażliwa i chyba troszkę naiwna. A może przebaczenie zabójcy, który działał na zlecenie kogoś innego to oznaka odwagi? Jakoś nie sądzę. Z kolei jej ojciec to straszna - wybaczcie określenie - menda społeczna. Pije, pali, ale pozostaje słynnym Czarnym Lisem, dlatego otrzymał zlecenie odnalezienie arashitory. Z rozwojem wydarzeń jego postać stała się bardziej wyrazista, ale i tak nie zdobyła mojego uznania. Oprócz tych dwojga dużą rolę odgrywają: rozpieszczony i budzący postrach szogun Yoritomo, na którego zlecenie Yukiko rusza w podróż oraz młodzi miłośnicy urody Yukiko: Kin i Hiro. Jest jeszcze Buruu, wierny przyjaciel Yukiko, ale... kim są ostatni trzej panowie, skąd się wzięli i dlaczego dwóch pierwszych nie lubię - dowiecie się z książki.

Amerykańskie pochodzenie autora budziło moje zaniepokojenie, ale niepotrzebnie. Jay Kristoff nie tylko nadał bohaterom japońskie imiona, ale dodał pewne słowne smaczki typu "-chan", "-sama", które zadowolą miłośników kultury japońskiej. Osadzając akcję powieści w bliżej nieokreślonym czasie, nie musiał sztywno trzymać się orientalnej etykiety, ale zachował pewne obyczaje. Tancerze burzy nie nadają się wprawdzie do nauki języka japońskiego czy kultury, ale słowniczek na końcu polskiego wydania to fajny dodatek.

Tancerze burzy to poruszająca opowieść o przyjaźni, miłości i wolności, osadzona w japońskim klimacie. Tak jak w przypadku Igrzysk śmierci, pierwszy tom jest napakowany akcją, ale pozostawia niedosyt i nadzieje na równie fascynującą kontynuację. Obym się nie zawiodła.
Ocena: 5/6
Polecam: fanom kultury Japonii, miłośnikom steampunku