niedziela, 31 maja 2015

30 Day Book Challenge - dzień 23


Dzień 23 - Książka, którą od dawna chcesz przeczytać i nadal tego nie zrobiłaś
Witajcie! Jak wskazuje powyższy temat, dziś co nieco o książkach do przeczytania. Jak chyba każdy mam wręcz nieskończone ilości utworów, które bardzo chcę przeczytać. Niestety, doba ma 24 godziny, muszę kiedyś spać, uczyć się i robić inne prozaiczne czynności (na przykład chodzić do księgarni i kupować nowe książki...), więc stos TBR zamiast maleć, rośnie.
Ale ale, wróćmy do tematu! (Choć na dobrą sprawę pod dzisiejszym postem mogłabym wkleić całą swoją listę "Chcę przeczytać", więc powyższy wstęp nie jest dokładnie pozbawiony sensu.)

Jeszcze niedawno napisałabym, że od dawna czaję się na Marę Dyer. Tajemnicę Michelle Hodkin, ale w kończącym się tygodniu mieliście okazję przeczytać falę hejtu, którą wyplułam z siebie po zakończeniu lektury.

Na pewno mogę stwierdzić, że od dawna przymierzam się do prawdopodobnie największego klasyka polskiej literatury, czyli Trylogii Henryka Sienkiewicza. W tym roku zdążyłam już przeczytać Ogniem i mieczem (wspaniałe, niesamowite czytadło, naprawdę polecam!), a na nadchodzące wakacje założyłam sobie lekturę PotopuPana Wołodyjowskiego. Wprawdzie filmów na ich podstawie nie pokochałam tak bardzo jak Ogniem i mieczem, ale uważam, że warto zapoznać się z tym kawałkiem literatury rodzimej :)

Wśród bardziej współczesnej twórczości na wyróżnienie zasługuje Lek na śmierć, czyli ostatnia część trylogii Więzień labiryntu Jamesa Dashnera. Pierwsza część mnie zachwyciła, druga też nie była zła i wręcz usycham z ciekawości, co wydarzy się na koniec! Niedawno (wreszcie) kupiłam sobie egzemplarz tej powieści, więc nic (?) nie stoi na przeszkodzie, bym mogła zachwycić się kolejnymi przygodami Thomasa. Jednocześnie odwlekam lekturę w czasie, ponieważ boję się tego tomu - wiem, że ktoś w nim umiera... i pewnie umrze ten, którego lubię najbardziej :C
Które książki długo goszczą na Waszych listach TBR, choć bardzo chcecie je przeczytać?
Miłej niedzieli!

piątek, 29 maja 2015

Co by było, gdyby to Kate przeprowadziła wywiad z Christianem Greyem? (Co by było gdyby...? #6)


Co by było, gdyby... to Kate przeprowadziła wywiad z Christianem Greyem?
Pięćdziesiąt twarzy Greya - E.L. James

    Jeśli kojarzycie początek książki E.L. James lub filmu na jego podstawie, wiecie, że główna bohaterka - Anastasia Steele - w zastępstwie za swoją współlokatorkę pojechała przeprowadzić wywiad ze sponsorem ich uczelni, Christianem Greyem. Niezbyt ogarnięta dziennikarka dosłownie wpadła do gabinetu szacownego biznesmena, czym bardzo go zainteresowała. Od tamtej chwili Grey namiętnie śledził i obserwował Anastasię, co jej niesamowicie schlebiało i wszyscy (chyba) wiemy, jak to się skończyło. A gdyby to Kate pojechała na wywiad? Czy w takiej sytuacji trylogia o Greyu miałaby szanse zaistnienia?

    Zacznijmy od tego, że Katherine Cavanaugh nie jest tak totalną ofiarą losu, na jaką kreuje się Anastasię. Na pewno nie potknęłaby się o własne nogi przy wchodzeniu do biura. A skoro tak, Christian Grey nie uznałby jej za idealny materiał na Uległą (to słowo budzi we mnie dreszcz odrazy, więc postaram się go unikać w dzisiejszym tekście). Bez wątpienia zauważyłby urodę młodej dziennikarki, ale czy byłoby z tego coś więcej?
    Myślę że nie. I to nie z winy Kate, która na pewno z ogromną chęcią pogłębiłaby swoją znajomość z tym konkretnym biznesmenem, ale raczej z winy Greya. Jak wiem z książki i filmu, boski Christian ma bardzo wyrafinowane gusta: interesowały go kobiety niezaradne, którymi mógłby łatwo manipulować. Tymczasem Katherine to osoba otwarta, żywiołowa, chętnie przejmująca inicjatywę - zupełnie odmienna od Anastasii Steele. Gdyby (zupełnie hipotetycznie, w końcu Grey nie jest zainteresowany "ogarniętymi" dziewczynami) jej zaproponowano kontrakt wiążący seksualnie z jednym facetem, do tego na tak dziwacznych warunkach, uciekłaby gdzie pieprz rośnie. Albo wezwała policję.
    Jaki z tego wniosek? Gdyby na wywiad pojechała ta osoba, która powinna to zrobić, Pięćdziesięciu twarzy Greya by nie było. Katherine po prostu nie jest w typie Christiana. Ona mogłaby próbować zwrócić na siebie jego uwagę, ale on nie byłby zainteresowany.

    Dziś udało się szybciutko uwinąć z tematem :) Może, gdybym bardziej polubiła prozę E.L. James, znalazłabym jakieś rozwiązanie umożliwiające jej napisanie trylogii w nowym "układzie". Podobnie jak GumcioBook uważam jednak, że Pięćdziesiąt twarzy Greya mogło powstać tylko dzięki podatnej na wpływy i niezbyt pewnej siebie bohaterce. Którą Kate, rzecz jasna, nie jest :)

A teraz przedstawiam temat na za dwa tygodnie (może troszkę trudniejszy, nie dotyczący samego początku powieści, ale wierzę, że damy radę ;):

Mara Dyer. Tajemnica - Michelle Hodkin

Co by było, gdyby... Noah nie kleił się do Mary?
Czas trwania: 29 maja - 11 czerwca

Myślcie, wyobrażajcie sobie, piszcie i bawcie się dobrze!

środa, 27 maja 2015

"Mara Dyer. Tajemnica" - Michelle Hodkin

Swego czasu wokół Michelle Hodkin i jej debiutanckiej trylogii o Marze Dyer było niesamowicie głośno. Wszyscy się zachwycali, wszyscy polecali. Ja, wbrew mainstreamowi, Tajemnicę przeczytałam dopiero teraz. I zdecydowanie nie rozumiem zachwytów.

Mara Dyer jako jedyna przeżyła zawalenie opuszczonego szpitala psychiatrycznego. W katastrofie zginęli jej najlepsza przyjaciółka Rachel, chłopak Jude i jego siostra Claire. Zdarzenie poważnie odbiło się na psychice Mary, a zmartwieni rodzice przystają na dość dziwną prośbę córki, by się przeprowadzić (zmiana otoczenia mogłaby jej pomóc w powrocie do siebie). Nowa szkoła, prywatne liceum, niestety nie przynosi znaczącej poprawy, za to wprowadza kilka postaci: tajemniczego i wrednego Noaha, sympatycznego Jamiego, złą do szpiku kości nauczycielkę hiszpańskiego oraz wrogo nastawioną do Mary parkę: Annę i Aidena. W takim otoczeniu bohaterka zaczyna nowe, oby bardziej szczęśliwe życie.

Kiedy zabierałam się za tę książkę (ba, nawet kiedy ją kupowałam!) nie patrzyłam na opis na tyle okładki, bazowałam tylko na pochlebnych opiniach znanych mi Booktuberów i Blogerów. Gdybym to zrobiła, zobaczyłabym fragment "Mara nie może uwierzyć, że po tym, co przeszła, potrafi jeszcze się zakochać. Myli się." [YA! 2014] i za Chiny Ludowe nie kupiłabym tej powieści. Bo co mam teraz napisać? Że opis zapowiadał niezgorszy horror z duchami w roli głównej, a dostałam kolejną przewidywalną młodzieżówkę, w której pierwsze skrzypce gra romans, a duszki pojawiają się raptem kilka razy? Otóż opis dość jasno daje do zrozumienia, że Tajemnica to przede wszystkim romans młodzieżowy, dopiero w drugiej kolejności horror. Ale JA go nie przeczytałam i mam za swoje.
Poza oryginalnym pomysłem na niezrównoważoną psychicznie bohaterkę, Tajemnica powiela chyba wszystkie schematy romansów młodzieżowych, jakie przychodzą mi do głowy. Mamy tajemniczego, z pozoru wrednego ale w głębi duszy czułego chłopaka; mamy antybohaterów, którzy nienawidzą Mary właściwie bez konkretnego powodu (wyjaśnienie zaserwowane mi przez Michelle Hodkin uznaję za baardzo mało wiarygodne); mamy odwieczne sercowe dylematy (czy on mnie kocha? a czy ja kocham jego? a może tylko mi się wydaje?); mamy urwane wypowiedzi, w których bohaterowie widzą sens, a czytelnik nie; a wreszcie mamy szkolne klimaty i dość częste wagary (ale co tam, Mara jest niestabilna psychicznie, nieobecności jakoś się wyjaśni). No, nie pojawił się tu na szczęście sztampowy trójkąt miłosny, ale nie wykluczam, że zaistnieje w kolejnych tomach.

Mara Dyer zupełnie nie przypadła mi do gustu. Dziewczyna jest diabelnie niekonsekwentna, zmienia zdanie co sekundę i ogólnie zachowuje się irracjonalnie. Podczas lektury usilnie przypominałam sobie, że bohaterka ma problemy ze swoją psychiką, że jej dziwne zachowanie po części wynika z doznanego urazu i te dziwactwa są częścią zamysłu autorki, ale i tak z trudem ją tolerowałam. Jej bracia - starszy Daniel i młodszy Joseph - także wydali mi się trochę anormalni, choć wypadku nie przeżyli, więc to chyba nie był zabieg celowy. Ku mojemu przerażeniu, nie spodobał mi się także Noah - podobno tak wielki uwodziciel i "niezły ogier" (czy jakoś tak się go określało w Tajemnicy), a przy Marze zachowuje się jak byle pantoflarz. (Czy to zdanie jest spoilerem? Hm, chyba nie.) Reasumując, bohaterowie nie są najmocniejszą stroną tej powieści - skłaniałabym się raczej ku przeciwległemu biegunowi.

Akapit przeznaczony na fabułę zajęło mi narzekanie na sztampowość i swoją głupotę, więc teraz co nieco o niej napiszę. Akcja Tajemnicy toczy się bardzo nierówno, czasami przyspiesza i zmusza do kilkakrotnego czytania akapitu, by wyciągnąć z niego sens, czasami znów zwalnia i nuży. Autorka miała bardzo ciekawy pomysł na historię dziewczyny, którą prześladuje przeszłość i która cierpi z%nbsp;powodu owej przeszłości, ale zaprzepaściła go na rzecz przewidywalnego i ckliwego romansu. Podczas lektury miałam wrażenie, że niektóre wątki poboczne wprowadzono jedynie po to, by powiększyć objętość powieści i nawet nie próbowano ich rozsądnie zakończyć (a może zakończą się w kolejnych tomach...?). Na dobrą sprawę, dopiero na kilku ostatnich stronach wydarzyło się coś, co mnie zaskoczyło. Zdecydowanie za późno, by ocalić tę książkę przed złą notą, ale w sam raz, by zachęcić mnie do sięgnięcia po ciąg dalszy (groza!).

Tajemnica zdecydowanie nie powaliła mnie na kolana. Zamiast porywającej opowieści o dziewczynie z problemami psychicznymi dostałam historię o nastolatce z problemami sercowymi. Do tego garść denerwujących postaci, słabo nakreślone wątki poboczne (czyli inne niż romantyczny) i sporo schematów typowych dla młodzieżówek. Ogromnie się zawiodłam, ale po Przemianę pewnie sięgnę, ponieważ końcówka Tajemnicy mnie zaintrygowała.
Ocena końcowa: 2+/6
Polecam: miłośnikom romansów młodzieżowych

Tytuł: Tajemnica (org. The Unbecoming of Mara Dyer)
Autor: Michelle Hodkin
Seria: Mara Dyer #1
Wydawnictwo: YA! tu czytam
Data wydania: 10 września 2014 r. (premiera: wrzesień 2011 r.)
Ilość stron: 411
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Napisał ktoś przed 30
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka napisana przez autora przez 30-tką
3. Klucznik na maj - Debiut, Coś białego

niedziela, 24 maja 2015

Gdzie ta polska wersja? #28


Untamed - S.C. Stephens


Jako basista najgorętszego bandu na świecie, Griffin Hancock otrzymał wiele: duży dom, szybki samochód i, co najważniejsze, niesamowitą żonę Annę. Nie dostał tylko dość uwagi mediów. Anna mówi, by zachował cierpliwość, że jego talent zostanie dostrzeżony. Ale Griffin ma dość czekania na pozwolenie, by zabłysnąć.
Bez strzeżenia Griffin podejmuje zaskakującą decyzję i ubija interes życia. Nagle znajduje się w świetle fleszy, aparatów i chaosu. W świecie, który wystawia jego związek z Anną na ciężką próbę. Dziewczyna zawsze uważała jego nieprzewidywalność za seksowną, ale ostatnio zobaczył w jej spojrzeniu ból.. i poczuł się rozdarty. Wszystko, o czym marzył Griffin, znajduje się w zasięgu ręki, ale jednocześnie jego ukochana rzecz zaczyna przeciekać mu między palcami...
Co to jest? Czwarty tom serii Bezmyślna.
Dlaczego? Odkąd dowiedziałam się, że jest czwarty tom tej serii, koniecznie chcę go przeczytać. Dobrze, że nie będzie koncentrował się na Kierze i Kellanie, których opowieść dotarła do końca w pierwszych trzech częściach. Związek Griffina i Anny wydawał mi się niecodzienny i dziwny, więc ta powieść może być naprawdę ciekawa!
Szanse na wydanie? Duże. Wprawdzie w planach wydawnictwa Akurat nie ma tej pozycji (jeszcze na to za wcześnie, Untamed ma mieć swoją światową premierę w listopadzie bieżącego roku), ale liczę, że jednak się na nią zdecydują.

Sięgnęlibyście po kontynuację Bezmyślnej, w której to wulgarny basista Griffin - a nie czarujący Kellan - byłby głównym bohaterem?
Miłej niedzieli!

piątek, 22 maja 2015

Obecnie się czyta #30

Mara Dyer. Tajemnica - Michelle Hodkin
Chyba najwyższa pora, by się za to zabrać ;) Wreszcie odgrzebałam się spod egzemplarzy recenzenckich i zabrałam się za numer 1 na Waszej liście.
I, prawdę mówiąc, jestem daleka od zachwytów. Początek był nawet niezły, ale w chwili obecnej ciekawie zapowiadający się horror zamienił się w romansidło. Główna bohaterka także nie przypadła mi do gustu, ale może jej niekonsekwencja wynika ze stresu pourazowego. Doczytam do końca, może opowieść jeszcze się rozkręci.
Postęp: 76%

Co Wy obecnie czytacie? Czytaliście pewnie Tajemnicę - jak Wam się podobało?

środa, 20 maja 2015

"Niepokorna" - S.C. Stephens

S.C. Stephens swego czasu zachwyciła mnie Swobodną, drugą częścią trylogii (teraz już co najmniej tetralogii) Bezmyślna. Niedawno w Polsce ukazał się tom trzeci, Niepokorna. Chyba najgrubszy ze wszystkich, ale czego się nie robi dla poznania dalszych przygód Kellana i Kiery?

Niedługo po nieoficjalnym ślubie Kellana i Kiery w karierze Blagierów dochodzi do przełomu. Popularna gwiazda Sienna Sexton oferuje im nagranie wspólnego utworu. Taka okazja nie zdarza się codziennie, więc panowie chętnie przyjmują propozycję. Niestety, po nagraniu singla pojawiła się konieczność nakręcenia teledysku. A po jego publikacji cały świat obiega wieść, że Kellan i Sienna są parą. Próby dementowania nic nie dają, fani - jak zawsze - wiedzą lepiej, a Sienna nawet nie próbuje wyjaśniać nieporozumienia. Życie Kiery staje na głowie, musi uporać się nie tylko ze swoimi problemami, ale także obawami ciężarnej siostry i... zafascynowaną perspektywą ślubu matką.

Gratisik idealnie wpasowujący się w klimat powieści

Niepokorna obraca się wokół wspomnianej afery z Kell-Sexem (od Kellan i Sexton). Czytelnik wraz z Kierą zastanawia się, czy pomiędzy Kellanem a atrakcyjną Sienną naprawdę niczego nie ma. Klimat powieści zmienia się niemal ze strony na stronę, z ogromnej radości popadamy w czarną rozpacz, z głębin wątpliwości wygrzebujemy promienie nadziei. Fakt, momentami wydawało mi się to nużące (no ileż można?!), ale - patrząc z perspektywy całej powieści - było warto. Mimo przekonania (graniczącego z pewnością), że pomiędzy Kierą i Kellanem nic się nie zmieni, że ich miłość przetrwa wszystko, nieustannie dręczyły mnie pewne wątpliwości. Siła uczucia to jedno, ale jawne wystawianie go na ciągłą próbę ku aprobacie szerokiej publiczności to zupełnie inna kwestia - o czym w tej powieści przekonuje się Kiera. Autorka, tak jak w Swobodnej, niesamowicie uroczo przedstawiła związek dwójki głównych bohaterów, choć momentami decyzje podejmowane przez nich zakrawały na idealizm wyjęty z tandetnych paranormalnych romansów. W tym tomie częściej niż w Swobodnej pojawiają się opisy seksu: pozbawione szczegółów i wulgaryzmów, koncentrujące się raczej na doznaniach, a nie samych czynnościach.
Byłam bardzo ciekawa "poruszającego zakończenia", o którym wspominał opis z okładki, ale takowego się nie doczekałam. Podczas lektury całego tomu towarzyszyło mi szerokie spektrum emocji, ale końcówka wydała mi się wyjątkowo nijaka. Nie żeby była zła; przeciwnie, domknęły się wątki, historia się skończyła, ale "poruszającą" bym jej nie nazwała.

Widocznej zmianie uległ charakter głównej bohaterki. Kiera, którą wierni czytelnicy poznali jako dziewczynę, której wiecznie brakowało pewności siebie, zaczęła wychodzić ze swojego pancerza. Przestała się bać wyrażania własnych opinii, proszenia Kellana o przeróżne rzeczy, a z czasem dojrzała także do tego, by dostrzec swoje własne piękno. S.C. Stephens wspaniale przedstawiła jej przemianę - życiowo i powoli, bez nagłych zrywów czy niekonsekwencji. Podobnie pozytywnie odebrałam przemianę siostry głównej bohaterki, Anny. Rozhukana, atrakcyjna i nieskłonna do seksualnej wstrzemięźliwości kobieta musiała pogodzić się z faktem, że nosi pod sercem nowe życie, a to z kolei niesie za sobą pewne ograniczenia i nowe obowiązki. Kellan... pozostał taki, jaki był - bezgranicznie wierny, uroczy i zabójczo przystojny (przynajmniej w mojej wyobraźni...). W Niepokornej wypowiadał wprawdzie znacznie więcej patetycznych słów niż wcześniej, ale dobrym antidotum na jego "napuszenie" był nieokrzesany Griffin - którego szczerze polubiłam podczas lektury tego tomu.

Niepokorna - na pozór opowiadająca o "niczym" - niesamowicie mnie wciągnęła. Powieść pochłonęłam w trzech - czterech porcjach i za każdym razem z żalem odrywałam się od lektury. Ostatnie (ponad) 250 stron przeczytałam w ciągu jednego wieczoru, ignorując studenckie obowiązki - Kellan i Kiera zdecydowanie na to zasłużyli.
Kiedy zobaczyłam, że autorka szykuje kolejną powieść w cyklu, niemało się zdziwiłam. Niepokorna domknęła historię Kellana oraz Kiery i wątpiłam, by z tej uroczej parki dało się wyciągnąć coś więcej i uniknąć powielania schematów. Na szczęście, wg Goodreads, część czwarta, Untamed, opowiadać będzie o Griffinie. Pozostaje mi czekać do listopada (a później pewnie jeszcze trochę na polskie wydanie) na dalsze perypetie wulgarnego basisty.

Ciężko mi porównać Niepokorną do jakiejkolwiek innej powieści. Wciągnęłam się w nią równie mocno jak w Swobodną, a początkowo nie sądziłam, że tak "pospolity" romans zdoła mnie tak zafascynować. Tak jak część druga, niesamowicie rozgrzała moje serce i pozwoliła na chwilę uciec w świat pięknych fantazji. Pozostaje mi polecić Wam wspaniałe książki pióra S.C. Stephens i niecierpliwie wyglądać części czwartej. Może w międzyczasie przeczytam (w końcu) tom pierwszy? ;)
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: dziewczętom i kobietom powyżej 16. roku życia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Akurat
http://www.wydawnictwoakurat.pl/


Tytuł: Niepokorna (org. Restless)
Autor: S.C. Stephens
Seria: Bezmyślna #3
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 22 kwietnia 2015 r. (premiera: marzec 2013 r.)
Ilość stron: 653
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwania 2015 - Typowy romans
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka licząca więcej niż 500 stron
3. Klucznik na maj - Coś białego; Ponad 500 stron

niedziela, 17 maja 2015

30 Day Book Challenge - dzień 22


Dzień 22 - Książka przy której płaczesz
Witajcie! Dziś opowiem Wam co nieco o książkach, które mnie wzruszają. Z reguły nie płaczę przy czytaniu, chociaż zdarzają się sytuacje, przy których jestem blisko łez albo... raz na ruski rok... autentycznie się rozryczę. Prędzej zdarza mi się to przy oglądaniu filmów, ponieważ tam twórcy mają do dyspozycji muzykę, która niesamowicie podbudowuje napięcie.


Wyścig śmierci - Maggie Stiefvater
Opowieść raczej dla młodzieży. Główną bohaterką jest nastolatka, której marzeniem jest zwycięstwo w wyścigu koni wodnych. O tym samym śni nieco starszy od niej chłopak, który - dzięki wygranej - mógłby wykupić ukochanego konia i wreszcie zacząć naprawdę żyć. Choć przesympatyczny duet często zachowuje się jak para dzieciaków, całość utworu oceniam wysoko. A jego zakończenie wstrząsnęło mną do głębi. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna ryczałam jak bóbr...
Nie, nie tyle ze smutku. To była raczej kwestia piękna uwiecznionej tam chwili. Obawiam się, że nie potrafię oddać pełni swojego zachwytu - musicie to przeczytać.

The Devil's Graveyard - Anonim
Trzeci tom Księgi bez tytułu, niewydany w Polsce, niemniej wart zainteresowania fanów. Dość piekielna i krwawa opowieść o Bourbon Kidzie, zombiaczkach i... konkursie piosenki. Gdy czytałam tę powieść nie spodziewałam się wzruszeń. Niemniej autorowi udało się mną wstrząsnąć. Myślę, że nawet najtwardsze serce musiało się skruszyć wobec przedstawionej tam sytuacji...

Chłopcy z Placu Broni - Ferenc Molnar
Ogromne wzruszenie czasów dziecięcych. Lektura klasy czwartej, która wstrząsnęła moim niewinnym serduszkiem i jako pierwsza wycisnęła ze mnie łzy smutku. Pierwsza książka, która nie miała szczęśliwego zakończenia. Do dziś pamiętam, jak okropnie przeżywałam śmierć jednego z bohaterów. (Zakładam, że większość z Was czytała Chłopców z Placu Broni, ale jeśli nie... zachęcam Was do tego i z myślą o Was nie zdradzam szczegółów!)
Nie mam pojęcia, dlaczego tak smutną książeczkę dają do czytania dzieciom. Niby przez wzgląd na wiek bohaterów? No może, ale mnie to swego czasu naprawdę zdołowało...

Jakie są Wasze "wyciskacze łez"? Znajduje się wśród nich coś spośród moich propozycji?
Miłej niedzieli!

P.S. Już niedługo skończę to trzydziestodniowe wyzwanie i już zaczynam szukać czegoś innego. Tym razem może bardziej filmowego albo muzycznego... ewentualnie animowego ;) (seriale nieczęsto oglądam).

piątek, 15 maja 2015

Co by było, gdyby System dowiedział się o niezgodności Beatrice w dniu testów? (Co by było gdyby...? #5)


Co by było, gdyby... System dowiedział się o niezgodności Beatrice w dniu testów?
Niezgodna - Veronica Roth

    Jeśli czytaliście i/lub oglądaliście Niezgodną, wiecie, że ludzi podzielono na 5 frakcji, które determinowały ich rolę w społeczeństwie: Altruizm, Erudycję, Nieustraszoność, Prawość i Serdeczność. Problem pojawiał się, gdy ktoś posiadał cechy wskazujące na przynależność do więcej niż jednej frakcji, czyli był Niezgodny (co w sumie nie wydaje się tak dziwne, jeśli rozejrzymy się wokół siebie). Beatrice Prior okazała się Niezgodną, ale zostało to zatajone przed Systemem, dzięki czemu dziewczyna miała okazję zaistnieć w całej trylogii. Jednak co mogłoby się stać, gdyby przeprowadzająca test Tori powiadomiła odpowiednie organy władzy?

    Zacznijmy może od tego, że chyba nigdzie w Niezgodnej nie wspomina się o tym, co czeka na Niezgodnych. Czytałam tylko pierwszy tom trylogii Veronici Roth, więc swoją wiedzę opieram wyłącznie na tej części (i filmie). Możemy jednak spokojnie założyć, że System dąży do cichej anihilacji wyłamujących się poza schemat jednostek. Bazując na tym założeniu...

    Tori zatrzymuje Beatrice w pokoju i zawiadamia władze. Uzbrojeni funkcjonariusze zjawiają się niebawem i aresztują dziewczynę - nie oszukujmy się, w książkach czy filmach nie od razu wykonuje się karę śmierci, najpierw trzeba delikwenta przesłuchać. Beatrice trafia przed oblicze Jeanine, zadeklarowanej nieprzyjaciółki wszystkich Niezgodnych. Kiedy kobieta dowiaduje się, że dziewczyna jest córką Andrew Priora, jej przyjaciela z dzieciństwa, postanawia Beatrice wykorzystać. Za cenę życia córki chce, by Andrew przekonał swoich pobratymców, że to nie Altruiści powinni sprawować władzę w mieście. I oczywiście zachował całą sprawę w tajemnicy, dla dobra Systemu.
    Wynik takiego szantażu jest ciężki do przewidzenia. Jako Altruista, Andrew może spróbować przekonać innych do spełnienia żądań, by jego córce nie stała się krzywda. Pozostali Altruiści, również mając na celu dobro młodej Prior, mogą się zgodzić, ale w to szczerze wątpię. Sądzę nawet, że Andrew Prior odmówiłby spełnienia żądań Jeanine, ponieważ zależałoby mu na dobru społeczeństwa, a nie jednostki. W kwestii dochowania sekretu raczej nie miałby problemu: Altruistom leży na sercu dobro ogółu, więc wprowadzanie chaosu poprzez rozgłaszanie informacji o Niezgodności - niejako tematu tabu - nie byłoby spełnieniem ich marzeń.
    Jaki zatem los czekałby Beatrice, gdyby jej ojciec nie był zainteresowany wymianą córki na władzę? Raczej nie mogłaby liczyć na swojego brata Caleba, ponieważ ten nie wybrałby Erudycji, wiedząc, że ich liderka uwięziła jego siostrę. Wątpię też, by Natalie Prior, matce Beatrice, udało się w jakiś sposób odbić córkę. Wśród Altruistów nie znalazłaby chętnych na szaleńczą, samobójczą wyprawę, a w pojedynkę miałaby nikłe szanse na sukces. Czekałaby ją śmierć lub więzienie - a tym raczej nie pomogłaby córce. Odrzucam też pomysł, jakoby wśród najbliższych współpracowników Jeanine znalazł się ktoś chętny do pomocy Niezgodnej. Altruiści utrzymali całe zajście w tajemnicy, więc nikt nic nie wie o Niezgodnej Beatrice Prior. Egzekucja niebezpiecznej dziewczyny odbywa się po cichu, jej dane zostają usunięte, a niebezpieczeństwo, jakie mogła spowodować, zażegnane. Koniec.

    Jak podoba Wam się taka wersja Niezgodnej? Może macie jakieś inne alternatywne zakończenia oryginalnej powieści lub tej mojej wersji? Zachęcam do podzielenia się nimi w komentarzach :)
Zapraszam także do wspólnej zabawy. Za dwa tygodnie (nie za miesiąc, jak w tym przypadku ;) ) wezmę na warsztat poniższy temat, a Was zachęcam do współudziału w zabawie.

Pięćdziesiąt twarzy Greya - E.L. James

Co by było, gdyby... to Kate przeprowadziła wywiad z Christianem Greyem?
Czas trwania: 15 - 29 maja

Myślcie, wyobrażajcie sobie, piszcie i bawcie się dobrze!

środa, 13 maja 2015

"Duchy Arłamowa" - Henryk Nicpoń

Henryk Nicpoń, mało popularny autor książek i uznany reporter, postanowił podzielić się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami dotyczących rządów Józefa Stalina. Zrobił to w powieści o ciekawym tytule Duchy Arłamowa. Tym ciekawszym, że słowo "Arłamow" uważałam za imię...

Arłamów to nie imię - to "rządowy ośrodek wypoczynkowo-myśliwskiego o kryptonimie W-2" prowadzony przez pułkownika Kazimierza Doskoczyńskiego. To miejsce magiczne, będące niejako bohaterem powieści. To właśnie w Arłamowie i okolicach wspomniany pułkownik oraz jego goście doznają licznych halucynacji, w których ukazywane są podobieństwa pomiędzy ówczesnym systemem politycznym (Stalin, potęga Związku Radzieckiego, bezprecedensowe czystki wśród ludności) a systemem rządzenia z dawno minionych lat. "Współcześni" bohaterowie - pułkownik Kazimierz Doskoczyński, pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edward Gierek, premier Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Piotr Jaroszewicz i generał Zygmunt Berling, a czytelnik wraz z nimi - przenoszą się w czasie i przestrzeni. Czy wyjdą z tego mądrzejsi?

Duchy Arłamowa to powieść historyczna z wątkami paranormalnymi. Z jednej strony ciekawa, ukazująca liczne analogie pomiędzy Józefem Stalinem i bizantyjskimi władcami. Z drugiej nieco ciężka w odbiorze, szczególnie na początku, ponieważ granica pomiędzy rzeczywistością a widzeniem jest zatarta. Z czasem przyzwyczaiłam się do płynnego przeskakiwania pomiędzy dwoma "światami" i zaczęłam czerpać z lektury przyjemność. Świadomość, że Józef Stalin opierał swoje rządy na ustroju sprzed lat niejako mną wstrząsnęła. Henryk Nicpoń na kartach swojej powieści udowadnia, że historia kołem się toczy i - kto wie - może jeszcze za naszego życia pojawi się kolejny "potomek" Konstatntyna Wielkiego (oby nie!)? Powieść nie pomija wątku religijnego. Wprawdzie Jezusa tam nie spotkamy, ale autor w ciekawy sposób ukazał stosunek swoich bohaterów i całego świata do chrześcijaństwa.

Duchach Arłamowa to nie bohaterowie się najważniejsi. W powieści chodzi przede wszystkim o udowodnienie, że Stalin nie był pierwszy w swojej bezwzględności. Wprawdzie autor dokładnie przedstawił swoich protagonistów, ale bledną oni na tle opisywanych wydarzeń. Uznaję to za zaletę powieści, ponieważ osoby zainteresowane daną postacią mogą rozszerzyć swoją wiedzę na jej temat podczas lektury pozycji stricte historycznych (albo chociaż Wikipedii), a takiego spojrzenia na wydarzenia minione nie znajdziemy w pierwszym lepszym opracowaniu.

Niestety, w Duchach Arłamowa znalazło się sporo błędów. Głównie literówek, zdarzyło się także coś w stylu "się poddał się". Mogę za to pochwalić twardą oprawę z - jakże odpowiednią z punktu widzenia treści - ilustracją na przedniej okładce. Wydanie urozmaicają fotografie wspominanych miejsc, a także "Roboczy słownik wybranych terminów bizantyjskich" (naprawdę fajna sprawa, jeśli ktoś chce lepiej wczuć się w klimat powieści) i krótka, ale interesująca, notka od autora.

Duchy Arłamowa to niecodzienne spojrzenie na okres panowania Stalina, ukazujące wtórność jego postulatów. To także rzut oka na postawy obywateli Polski w owych czasach. Lektura wartościowa i pouczająca, ale skierowana raczej do zainteresowanych tym okresem w dziejach Polaków. Ja, trzymając się w klimatach Czasu beboka oraz Mroku i mgły, w Duchach Arłamowa odnalazłam się doskonale.
Ocena końcowa: 4+/6
Polecam: miłośnikom historii Polski i Związku Radzieckiego za rządów Stalina

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica

Tytuł: Duchy Arłamowa
Autor: Henryk Nicpoń
Wydawnictwo: Erica
Data wydania: 4 maja 2015 r.
Ilość stron: 238
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Główny bohater ma imię na tę samą literę co ja
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka, w której znajdziesz magię
3. Klucznik na maj - Coś białego

niedziela, 10 maja 2015

Gdzie ta polska wersja? #27


Shadows - Jennifer L. Armentrout



Dawson Black spodziewał się wiele, ale nie Bethany Williams. Dla Luxena, obcej formy życia na Ziemi, ziemskie dziewczyny są... cóż, źródłem rozrywki. Luxeni muszą utrzymać swoją tożsamość w tajemnicy, ale zadurzenie w jednej z Ziemianek byłoby szaleństwem.
Bentahny nie potrafi zrozumieć nagłej więzi pomiędzy sobą i Dawsonem. Niespecjalnie interesuje się chłopakami, ale od niego nie może trzymać się z daleka. Ilekroć ich oczy się spotykając, ona się w nich zapada.
Dawson skrywa sekret, który zmieni jej życie... i uczyni je niebezpiecznym. Jednak on ryzykuje wszystko dla jednej ludzkiej dziewczyny. Albo dla przeznaczenia, które jest równie nieuniknione jak miłość.
Co to jest? Prequel, tom 0.5 serii Lux.
Dlaczego? O ile się orientuję, twórczość Jennifer L. Armentrout ma wielu fanów (a raczej fanek) i, choć się do nich nie zaliczam, myślę, że tego typu książka miałaby szansę na sukces. Opis zwiastuje fabułę podobną do tej znanej z wcześniejszych (czy też późniejszych, hm...) tomów, do tego historia obracać się będzie wokół tajemniczego starszego brata Daemona.
Szanse na wydanie? Spore. Wprawdzie nie ma żadnych konkretnych planów odnośnie tej książki, ale Lux cieszy się na tyle dużym powodzeniem, by wydawca rozważył wydanie i tego tomu..

Czytaliście Lux? Należycie do fanów serii czy raczej jej nieprzyjaciół? Co sądzicie o takim pomyśle na fabułę?
Miłej niedzieli!

piątek, 8 maja 2015

Obecnie się czyta #29

Duchy Arłamowa - Henryk Nicpoń
Kolejna, przeczytana w ostatnim czasie książka historyczna osadzona w realiach Polski dwudziestego wieku, w której postać Stalina odgrywa istotną rolę! (Dwie poprzednie to Czas beboka i Mrok i mgła.)
To opowieść o Kazimierzu Doskoczyńskim, Edwardzie Gierku, Piotrze Jaroszewiczu, Józefie Stalinie, Konstantynie Wielkim, Justynianie Wielkim, Władysławie Warneńczyku... i innych! Bogata w magiczny pierwiastek historia, której głównym celem jest rzucenie nieco innego światła na stalinowskie rządy. Więcej - już niebawem w pełnej recenzji :)
Postęp: 100%

Co Wy obecnie czytacie? Zainteresowałaby Was taka powieść?

środa, 6 maja 2015

[w dniu premiery] "Kiedy cię poznałam" - Cecelia Ahern

Cecelię Ahern poznałam dzięki Love, Rosie, choć większości Czytelników była pewnie znana wcześniej, dzięki PS Kocham cię. Dzięki wydawnictwu Akurat miałam okazję przeczytać kolejną powieść jej pióra, Kiedy cię poznałam. Sprawdźmy, czy irlandzkiej pisarce udało się mnie (ponownie) zachwycić.

Jasmine Butler została wyrzucona z pracy i skazana na roczny urlop ogrodniczy - czyli zwolniona z zastrzeżeniem, że przez rok będzie otrzymywać swoją pensję i nie może podjąć innej pracy. Dla trzydziestokilkuletniej samotnej i wiecznie zapracowanej kobiety to prawdziwe katusze, nie potrafi po prostu siedzieć w domu. Spędza czas na odwiedzinach u przyjaciółek, chorej na Downa siostry, zaczyna się także interesować swoim otoczeniem. Szczególnie wkurzającym sąsiadem z naprzeciwka, bezpośrednim prezenterem radiowym, Mattem Marshallem.

Zima (...) Okres braku aktywności, zamierania życia. [str. 9]

Kiedy cię poznałam to powieść obyczajowo-psychologiczna. Czytelnik towarzyszy Jasmine przez okres rocznego urlopu ogrodniczego. W jego trakcie kobieta zaczyna pracować w przydomowym ogródku, dotychczas pokrytym piaskowcem - i bez większego wysiłku można dostrzec, że prace ziemne to tylko symbol, który posiada swoje znaczenie. W międzyczasie Jasmine coraz bardziej wciąga się w życie Matta, zaczyna postrzegać go w zupełnie innym świetle: nie jak szukającego sensacji i poklasku celebrytę, ale jak sąsiada, który tak jak ona ma swoje problemy. Rozwój łączącej ich więzi działał na mnie jak magnes i trzymał przy tej powieści. Poza nim Kiedy cię poznałam raczej nie porywa, nie wywiera bardzo pozytywnego wrażenia. Początek powieści, zanim pomiędzy bohaterami zaczyna się coś dziać, a Jasmine użala się nad sobą, męczyłam z niesamowitym trudem. Moja ocena całości podniosła się mniej więcej latem (czyli za połową utworu) i utrzymała do końca. Zachwyciłam się za to zakończeniem - nie tylko rozwiązaniem fabularnym, ale kilkoma ostatnimi akapitami podsumowującymi utwór.

Wiosna (...) Wszystko w przyrodzie się odradza i odzyskuje siły witalne po okresie zmniejszonej lub zerowej aktywności. [str. 189]

Jasmine niesamowicie mnie irytowała. Przede wszystkim swoim podejściem do starszej, chorej siostry. Zawsze była blisko Heather, wspierała ją i pomagała przezwyciężać trudności, ale kiedy zyskała sporo wolnego czasu, coś się zmieniło: zaczęła się wtrącać w jej życie, obchodzić się z nią jak z jajkiem - a to wcale nie poprawiło ich relacji. Cieszyło mnie, że w powieści zaakcentowano zmianę w sposobie myślenia Jasmine: kobieta czasami żartuje sobie ze swojego starego sposobu życia, ale nie robi tego w sposób bezpośredni, tylko - jak w przypadku ogródka - symbolicznie. Z czasem odbiorca i sama Jasmine stwierdzają, że praca chyba jednak nie jest najważniejsza... Wspominałam już o związku (nie wiem, czy to dobre słowo w tym przypadku) głównej bohaterki z Mattem Marshallem. Przedstawiono go w sposób lekko przesłodzony, ale w gruncie rzeczy realistyczny i pokrzepiający serca. Żałuję tylko, że postaci Heather poświęcono tak mało miejsca.

Lato (...) Szczyt rozwoju, doskonałości, rozkwity urody, zanim zacznie się zamieranie. Najpiękniejszy okres życia. [str. 280]

Rozpoczynając lekturę Kiedy cię poznałam, spodziewałam się romansu, w którego tle przewijałaby się niepełnosprawna siostra głównej bohaterki. Slogan z okładki ("Czasem tylko jeden mały krok dzieli nienawiść od miłości") tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Gdybym pisała tę recenzję na kilkanaście stron przed zakończeniem lektury, posądziłabym wydawcę o zdradzanie zbyt wielu informacji na okładce. Na szczęście, autorka zakpiła sobie z konwencji powieści dla kobiet, romansów i historii obyczajowych - koniec końców nie trzymała się żadnej z nich ;)
Ciekawym zabiegiem okazało się spisanie Kiedy cię poznałam w formie przemówienia / raportu / bardzo długiego listu skierowanego do Matta. Nie dostrzegam wprawdzie żadnego uzasadnienia dla takiej konwencji, ale przyznaję, że lektura stała się dzięki temu niejako... bardziej osobista.

Jesień (...) Okres dojrzałości. [str. 393]

Kiedy cię poznałam to powieść raczej nudna, pozbawiona fabularnych fajerwerków, stanowiąca zapis rocznego "więzienia" ambitnej i zapracowanej kobiety. Nie dostrzegając drugiego, psychologicznego dna, można mieć poważne problemy z zakończeniem lektury, ponieważ "główne" wydarzenia ciągną się jak flaki z olejem. Dopiero za połową coś zaczyna się dziać, a zakończenie satysfakcjonuje, choć pozostawia lekki niedosyt. Po autorce Love, Rosie spodziewałam się czegoś lepszego.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom powieści obyczajowo-psychologicznych; fanom Cecelii Ahern

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Akurat



Tytuł: Kiedy cię poznałam (org. The Year I Met You)
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 6 maja 2015 r. (premiera: październik 2014)
Ilość stron: 415
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Klucznik na maj 2015 - Coś białego

niedziela, 3 maja 2015

30 Day Book Challenge - dzień 21


Dzień 21 - Pierwsza powieść, jaką przeczytałaś
Witajcie! Dziś będzie krótko i treściwie, bo nie mam większych problemów z wyborem pierwszej przeczytanej przez siebie powieści. Więc do rzeczy :)

Plastusiowy pamiętnik - Maria Kownacka
Pierwsza szkolna lektura, której czytanie pamiętam. Swego czasu byłam zachwycona pomysłem na opowieść oraz, oczywiście, Plastusiem. Och, jak bardzo chciałam mieć swojego własnego ludzika z plasteliny! (Niestety, nie doczekałam się takowego.) Nie jestem pewna, czy obecnie wywarłaby na mnie tak wielkie wrażenie - dlatego nie czytam jej po raz kolejny - ale wspaniałe wspomnienia pozostały.

Harry Potter i Więzień Azkabanu - J.K. Rowling
Po tę książkę sięgnęłam z własnej woli. Chyba wiedziałam, że to część trzecia, ale tak jakoś wyszło, że zaczęłam przygodę z Harrym właśnie od niej. Przeczytałam Więźnia Azkabanu kilka razy i dopiero potem zabrałam się za wcześniejsze książki. Nie, nie przeszkadzało mi to ;)

Jakie powieści Wy przeczytaliście jako pierwsze? Miło je wspominacie?
Pięknej niedzieli!