niedziela, 30 listopada 2014

Gdzie ta polska wersja? #16


Tempestuous -Lesley Livingston


"Nie kocham Sonny'ego Flannery'ego."
To kłamstwo powtarza sobie Kelley Winslow, by chronić ukochanego chłopaka przed jego mocą, o której sam nie wie. Załamany Sonny udaje się do przyczółka ukrytego głęboko pod Nowym Jorkiem.
Jednak Kelley nie zamierza zakończyć tej znajomości ze złamanym sercem. By odzyskać Sonny'ego, musi dowiedzieć się, kto poluje na jego dar i jak użyć własnego. Musi odkryć, kto najmuje Strażników Janusa do polowania na niewinne Faerie. Musi pomóc w odbudowie zniszczonego teatru, który nazwała rodziną. Musi tego dokonać, nie dając się porwać Fenrysowi, którego legendarne kamienne serce zdaje się topnieć w jej obecności.
Co to jest? Trzeci i ostatni tom Oddechu nocy.
Dlaczego? Jak często wspominam w tym cyklu, nie powinno się porzucać serii na tom przed jej zakończeniem. Tak jest i w tym przypadku: Oddech nocy i Mroczne światło zasługują chyba na dokończenie...?
Szanse na wydanie? Niskie. O ile się orientuję, Oddech nocy spotkał się z mniej entuzjastycznym przyjęciem, niż oczekiwano, stąd długi czas oczekiwania na Mroczne światło. Może i Tempestous się doczekamy, za jakiś czas...

Czytaliście Oddech nocy? Sięgnęlibyście po ostatni tom?

piątek, 28 listopada 2014

Obecnie się czyta #17

Kolacja z wampirem (Mroczna bohaterka, #1) - Abigail Gibbs
Nie wiem, co skłoniło mnie do sięgnięcia po Kolację z wampirem.
Główna protagonistka, Violet Lee, ma -naście lat i trafia do domu pełnego wampirów. Naiwne rozwiązanie goni rozwiązanie głupie, a bohaterowie nie poprawiają sytuacji.
Do plusów mogę zaliczyć krwiożerczość wampirów - te żywią się ludźmi i nie błyszczą w słońcu. Za to są wplątani w brytyjską politykę. No i powalają wyglądem - tak jak panna Lee, która oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy.
W powieści występuje też obowiązkowy wątek Wielkiej Tajemniczej Przepowiedni, którą znają wszyscy poza główną bohaterką, której ona dotyczy.
Postęp: 49%

Czytaliście Kolację z wampirem? Cała książka jest utrzymana w podobnym tonie?

środa, 26 listopada 2014

"Wezwanie" - James Frey, Nils Johnson-Shelton

Tytuł: Wezwanie (org. The Calling)
Autor: James Frey, Nils Johnson-Shelton
Seria: Endgame #1
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 12 listopada 2014 r. (premiera: październik 2014)
Ilość stron: 512


Endgame to nie tylko książka. Endgame to gra logiczna, w której każdy czytelnik może wziąć udział. Stawka jest ogromna, ale zagadka nie tak prosta, jak można by sobie życzyć.

Zaczyna się od deszczu meteorytów. Może niedokładnie: na Ziemię spada dwanaście meteorytów, siejąc zamęt w różnych zakątkach naszej planety, niosąc zagładę setkom tysięcy ludzi, a jednocześnie zwiastując początek Gry. Dwunastu Graczy w wieku od 12 do 20 lat, przedstawicieli dwunastu ludów, wyrusza do Chin, by rozpocząć rozgrywkę. Do wygrania jest przetrwanie ich nacji. Droga jest jednak usiana licznymi przeszkodami: logicznymi i personalnymi, ponieważ - nie oszukujmy się - im więcej oponentów, tym mniejsza szansa na nasze zwycięstwo. Ale czy na pewno?

Pominę absurdalność pomysłu (meteoryt mający przetrzebić ludzkość i tym samym zakończyć problemy z przeludnieniem... poważnie?) i skupię się na fabule. Dużym atutem Wezwania jest możliwość obserwowania wydarzeń z perspektywy niemal każdego Gracza. Dodatkowo zastosowano narrację trzecioosobową, co daje czytelnikowi wgląd w myśli każdej występującej w danej scenie postaci (o ile autor stwierdził, że warto mu to umożliwić). Problem w tym, że przy sporym nagromadzeniu protagonistów na kartach panuje chaos: ktoś coś mówi, ktoś inny coś myśli, a odbiorca zastanawia się, o co w ogóle chodzi.
Wezwanie nie ustrzegło się paskudnego mankamentu w postaci rwania myśli i wątków. Gdy postać zaczyna coś pojmować, jej myśli zaczynają się rwać; pojawiają się wielokropki, równoważniki zdań, duża ilość "tych", a czytelnik nic z tego nie wie. Tym samym czuje się jak skończony kretyn: bohater rozwiązał tajemnicę, a odbiorca drapie się w przedziałek. Jednocześnie poczułam się mocno dowartościowana faktem, że udało mi się rozwiązać "trudną zagadkę" przed wyszkolonymi uczestnikami. Konkretnie przed Graczką, która otrzymała wskazówkę oczywistą, a dumała nad nią przez kilka dni.

Warto napisać coś więcej o bohaterach. Charakterystyka każdego z osobna mija się z celem, ponieważ opis dwunastu osób zająłby sporo miejsca. Gracze obdarzeni są zestawami cech charakterystycznych, które ułatwiają odbiorcy rozpoznawanie ich i ewentualną identyfikację z nimi. Bogiem a prawdą, niektórzy uczestnicy zlali mi się w jedno i miałam problemy z ich rozpoznaniem, ale większość zapadła mi głęboko w pamięć. Szczególnie najmłodszy w stawce Baitsakhan, okrutny aż do przesady, oraz niemowa Chiyoko, która na wszystkich patrzyła z góry i określała "głupcami", choć sama do najbystrzejszych (w moim odczuciu) nie należała.

W Obecnie się czyta wspominałam, iż Wezwanie kojarzy mi się z uwielbianymi Igrzyskami śmierci oraz serią GONE: Zniknęli. Analogia do trylogii Suzanne Collins - umieszczenie dwunastu młodych osób na arenie (tym razem ogólnoświatowej) - rzuca się w oczy niemal na początku utworu. Podobieństwo do serii Michaela Granta pojawia się nieco później, kiedy poznajemy bohaterów. Dzieciaki są brutalne i bezwzględne - jak część mieszkańców Perdido Beach - ale znacznie bardziej niż Sam, Astrid i spółka. Powiedzmy tak - jeśli czytaliście GONE: Zniknęli (szczególnie późniejsze tomy), wyobraźcie sobie około sześciu zawodników pokroju Drake'a i sześciu pokroju Caina; otrzymaliście portret grającej w Endgame dwunastki.
Wezwanie wyróżnia się sposobem wydania. Krótkie rozdziały rozdzielają zdjęcia, rysunku, cytaty, zestawy liczb - wskazówki dla czytelników żądnych zdobycia niemałej sumki w dolarach amerykańskich. Ku mojej frustracji, przedstawiana w książce witryna internetowa, na której miałabym się zalogować w celu rozpoczęcia zabawy, odmówiła współpracy. Tracę cenne dni, ktoś może zgarnąć moją fortunę! (I za co ja będę książki kupować? :D)


Wezwanie zawiodło moje oczekiwania. Głównie z powodu irytujących bohaterów (chyba nikogo nie polubiłam) i dziwnego stylu narracji. Do tego doszła wtórność wątków, która jeszcze bardziej zaniżyła moją ocenę. I choć naprawdę zaintrygowała mnie perspektywa zgarnięcia sporej sumki, nie mogę zbyt pozytywnie ocenić pierwszego tomu Endgame. Jeśli Wam nie przeszkadzają przedstawione przeze mnie wady, przeczytajcie. Jeśli natomiast czytaliście GONE i Igrzyska, a "zżynanie" uważacie za sporą wadę utworu, Wezwanie omińcie szerokim łukiem.
Ocena końcowa: 3/6
Polecam: miłośnikom łamigłówek, krwawych powieści

niedziela, 23 listopada 2014

30 Day Book Challenge - dzień 10


Dzień 10 - Książka, która przypomina Ci dom 
Witajcie! Dzisiejsze książkowe wyzwanie jest dość dziwne. "Książka, która przypomina Ci dom"... Nie mogę przypomnieć sobie żadnej książki, która kojarzyłaby się z moim domem, z moim miastem, z moją rodziną...

Stwierdzam, że pod dzisiejsze wyzwanie mogłabym podciągnąć sagę o Ani Shirley autorstwa Lucy Maud Montgomery. Anię z Zielonego Wzgórza, Anię z Avonlea i inne czytałam pod koniec gimnazjum, ale do tej pory pamiętam swoje pozytywne wrażenia z lektury. Wprawdzie nastoletnia Ania nieco działała mi na nerwy, ale ta dojrzalsza, studentka, żona i matka, wydawała mi się postacią wyrazistą i niemal idealną.
Seria ta kojarzy mi się z domem na dwa sposoby. Po pierwsze, podsunęła mi ją Mama. Po drugie, przedstawiony przez panią Montgomery obraz domu i rodziny jest plastyczny i niemal idealny, idylliczny. Do czegoś podobnego chciałabym kiedyś dążyć - tak sądzę w chwili obecnej.

Jakie książki Wam przypominają dom? Albo się z domem kojarzą?

piątek, 21 listopada 2014

Obecnie się czyta #16 + wyniki rozdawajki

Zieleń szmaragdu (Trylogia czasu, #3) - Kerstin Gier
Pierwsze miejsce w rankingu zmotywowało mnie do sięgnięcia po tę książkę. Po Błękicie szafiru byłam daleka od zachwytów, a Zieleń szmaragdu miała być lepsza...
Cóż, póki co nie do końca jest. Niby wątek zaginionego chronografu posuwa się nieco do przodu i mam nadzieję, że końcówka tego tomu mnie pozytywnie zaskoczy. Bo na razie Gwen PONOWNIE trafiła na bal z przeszłości. Bo na razie Kerstin Gier - zamiast skupić się na posuwaniu fabuły do przodu - raczy mnie opisami sercowych rozterek bohaterki oraz konfliktu z rudowłosą Charlottą. Nie tego oczekiwałam po Trylogii czasu, nawet jeśli jej główną protagonistką miała być nastolatka z problemami.
Postęp: 53%
Czytaliście ostatni tom Trylogii czasu? Czy fabuła jest warta tej pięknej okładki? :)

A teraz do rzeczy, czyli wyniki rozdania Swobodnej!
Zgłosiło się siedem osób, którym bardzo dziękuję za zainteresowanie. Po przeczytaniu odpowiedzi większości z Was, okazało się, że nie tylko ja - wybierając pomiędzy przystojniakiem, gwiazdorem i słodziakiem - wybrałabym tego najsłodszego :D
Zatem do sedna! Maszyna losująca z karteczkami z Waszymi nickami została przygotowana
Ślepy los sprawił, że wyciągnęłam następującą karteczkę:

Zwyciężczyni zostanie o tym fakcie poinformowana także mailowo. Gratuluję szczęścia :)

środa, 19 listopada 2014

"Swobodna" - S.C. Stephens

Tytuł: Swobodna (org. Effortless)
Seria: Beztroska #2
Autor: S.C. Stephens
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 22 października 2014 r. (premiera: czerwiec 2011 r.)
Ilość stron: 622 

Decydując się na lekturę Swobodnej, nie miałam pojęcia, iż jest to drugi tom serii. Zdawałam sobie sprawę, że to historia obyczajowo-romansowa, ale podjęłam rękawicę. I naprawdę nie żałuję.

Kiera jest w szczęśliwym związku z Kellanem, wokalistą Blagierów- niewielkiej grupy rockowej. Ich uczucie zostaje niebawem wystawione na próbę czasu, ponieważ Kellan i jego przyjaciele z zespołu otrzymują propozycje supportowania trasy koncertowej innej znanej grupy. Choć jest to niesamowita szansa, nasz gwiazdor się waha - ze względu na Kierę. Obydwoje, choć darzą się ognistym uczuciem, nie potrafią sobie do końca zaufać. Jak przetrwają półroczną rozłąkę?

Może z tym "niebawem" nieco przesadziłam, ponieważ mija dobre 200 stron, zanim Blagierzy otrzymują ofertę udziału w trasie. Tak czy inaczej, młodzi bohaterowie muszą się rozstać. To Kiera jest narratorką Swobodnej, więc czytelnik pozostaje z nią i śledzi wydarzenia z jej perspektywy. Wbrew pozorom, jej życie nie jest tak nudne, jak mogłoby się wydawać. Młoda kobieta rzuca się w wir studiów i pracy, a na horyzoncie pojawiają się dwa obiekty, które mogłyby zagrozić jej szczęśliwemu związkowi z Kellanem. Młody rockman pojawia się rzadko, ale miałam wrażenie, że nieustannie mi towarzyszył - głównie z powodu Kiery, która niemal nieustannie o nim myślała, pisała do niego, dzwoniła i tak dalej.

Główni bohaterowie mają nieco ponad dwadzieścia lat (dwadzieścia dwa, o ile się nie mylę), więc są praktycznie moimi rówieśnikami. Niestety, chwilami zachowywali się jak dzieci - zwłaszcza gdy przychodziło do jakichkolwiek gestów zazdrości. Ten zarzut kieruję głównie ku Kierze, która wydała mi się okrutnie dwulicowa: kocha Kellana, jest o niego chorobliwie zazdrosna, ma mu za złe posiadanie tajemnic, a jednocześnie sama nie mówi mu wszystkiego. Podczas lektury często zachodziłam w głowę, czy ja sama taka będę, gdy już znajdę "tego jedynego" - mam nadzieję że nie, bo chyba nie każdy chłopak zniósłby takie wahania nastrojów. Sam Kellan rzecz jasna święty nie jest, ale chwilami (zwłaszcza pod koniec książki) autorka kreuje go na zbyt idealnego. Cały czas jest przystojny, seksowny i utalentowany, ale z czasem zyskuje dwie kolejne cechy, które niemal go odrealniają. Nie zdradzę, jakie to przymioty (by nie zaspoilerować Wam drugiej połowy książki) - grunt, że Kellan stał się w moich oczach chłopakiem / narzeczonym / mężem / kochankiem idealnym.
Nie myślcie jednak, że w Swobodnej występuje tylko wzmiankowana wyżej dwójeczka. Niemałą rolę w fabule odgrywają inni Blagierzy, ich dziewczyny - w tym starsza siostra Kiery, Anna - a także koleżanki z pracy Kiery. Na drugi plan wysuwają się także wspomniane w trzecim akapicie "dwa obiekty", których tożsamości oczywiście nie zdradzę. W Swobodnej poznajemy nawet rodziców Kiery - rodziców, którzy najwyraźniej nie pojmują stylu życia swoich córek (i dwudziestolatków w ogóle), a przez to są źródłem wielu zabawnych sytuacji.

Bohaterami Swobodnej są dwudziestokilkulatkowie, a co za tym idzie, ich związek jest inny niż te spotykane w literaturze young-adult. Kellan nigdy nie stronił od seksu (o czym Kiera i czytelnik dowiaduje się od... różnych panienek z Seattle), a Kiera jako jego dziewczyna musi chce go zadowolić. Na szczęście to Kiera jest narratorką w powieści, więc opisy stosunków są delikatne, subtelne, bez wulgaryzmów. Bohaterowie znają liczne przekleństwa, co czasami demonstrują, ale raczej panują nad językami. Mimo wszystko, Swobodną poleciłabym raczej czytelnikom powyżej osiemnastego... no dobra, szesnastego roku życia.

Swobodna pozytywnie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się łzawej opowiastki o zdradach i wielkiej, wiecznej miłośni zdolnej pokonać wszelkie zło, a dostałam autentyczną, poruszającą historię dwójki młodych ludzi, którzy się kochają, ale nie potrafią sobie zaufać. Utwór serdecznie polecam, zwłaszcza rówieśniczkom głównej bohaterki - ufam, że, tak jak ja, odnajdą w Kierze cząstkę siebie i razem z nią pokochają Kellana. Ja na pewno sięgnę zarówno po pierwszy tom (Bezmyślna), jak i ostatni (Reckless).
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: młodym kobietom

Jeszcze dziś do północy możecie zgłaszać się do rozdawajki, w której do zdobycia jest Swobodna:
http://moje-czytadla.blogspot.com/2014/11/listopadowy-konkursik.html
 Za egzemplarz do recenzji oraz do konkursu dziękuję Wydawnictwu Akurat
http://www.wydawnictwoakurat.pl

niedziela, 16 listopada 2014

Gdzie ta polska wersja? #15


Boundless - Cynthia Hand

Ostatnie kilka lat przyniosło pół-anielicy Clarze Gardner więcej niespodzianek, niż mogłaby się spodziewać. Od oszałamiających wyżyn pierwszej miłości po dobijające kotliny po stracie kogoś bliskiego. Nie może zaprzeczyć, że nie dane jest jej żyć normalnie.
Poznawszy swoją wyjątkową rolę wśród innych istot anielskiej krwi, Clara zamierza chronić Tuckera Avery'ego od depczącego jej po piętach zła... choć to może oznaczać złamanie serc ich obojga. Opuszczenie miasta wydaje się najlepszym rozwiązaniem, więc wraca do Kalifornii - tak jak Christian Prescott, niesamowity chłopak z wizji, która rozpoczęła jej podróż. Wkraczając w przerażająco nowy świat, Clara odkrywa, że upadły anioł, który ją zaatakował, obserwuje jej każdy krok. Nie tylko on. Zbliża się bitwa z Czarnymi Skrzydłami i Clara wie, że musi wypełnić swoje przeznaczenie. Ale nie obejdzie się bez poświęceń i zdrad.
Co to jest? Trzeci i ostatni (nie licząc dodatków) tom Nieziemskiej.
Dlaczego? Wprawdzie sama Nieziemska nie powaliła mnie na kolana, ale Anielska zbiera lepsze noty niż poprzedniczka, a Boundless (Niespętana) utrzymuje poziom. To przykre, że polscy czytelnicy ponownie nie mogą zapoznać się z końcówką przygód bohaterów. Przecież został tylko jeden tom!
Szanse na wydanie? Bliskie zera. Wydawnictwo Amber - co w sumie nie dziwi - postanowiło nie publikować trzeciego tomu, choć poprzednie zbierały niezgorsze noty. Może jeszcze coś drgnie na tym polu, ale w styczniu 2015 roku miną dwa lata od światowej premiery. No nie wiem, ale raczej nie zobaczymy tej książki w języku polskim....

Czytaliście Nieziemską i/lub Anielską? Co sądzicie o tym sequelu?

piątek, 14 listopada 2014

Obecnie się czyta #15

Wezwanie (Endgame, #1) - James Frey, Nils Johnson-Shelton
Lśniąca złotem okładka i możliwość wygrania sporej sumki w dolarach - ups, pardon, możliwość ocalenia świata przed zagładą - to zachęciło mnie do sięgnięcia po Endgame.
Póki co mam dość dwojakie odczucia. Głównie dlatego, że Wezwanie okrutnie przypomina mi Igrzyska śmierci oraz Gone. Igrzyska - ponieważ mamy dwanaście ludów, młodych wojowników walczących o profity dla swoich narodów. Gone - ponieważ dzieciaki są naprawdę okrutne (kto czytał wzmiankowaną serię, wie, o czym - i o KIM - mówię), co w trylogii Suzanne Collins jakoś schodziło na dalszy plan. Obydwie serie uwielbiam, ale nie podoba mi się takie "zrzynanie" od innych.
Do lektury motywują mnie tajemnice (na której najwyraźniej jestem zbyt tępa, bo nic nie kapuję) oraz ciekawy styl narracji.
Postęp: 56%
Jak widać, postanowiłam powrócić do piątkowego cyklu Obecnie się czyta - mam nadzieję, że Wam to odpowiada :) Stwierdziłam, że w ten sposób nie tylko informuję Was o moich czytelniczych postępach, ale też mogę dawać Wam niejako cynk "tej recenzji spodziewajcie się niedługo".
Czytaliście Wezwanie? Jak oceniacie poziom książki i zagadek?

środa, 12 listopada 2014

"Skok w wizję. Zakazana wiedza" - Stephen R. Donalson

Tytuł: Skok w wizję. Zakazana wiedza (org. The Gap into Vision. Forbidden Knowledge)
Autor: Stephen R. Donaldson
Seria: Skoki #2
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 16 listopada 2012 r. /wydanie II - łączone/ (premiera: lipiec 1992)
Ilość stron: ~480 /wydanie II - łączone/

Dwa tygodnie temu dzieliłam się z Wami wrażeniami ze Skoku w konflikt, dziś napisze co nieco o Skoku w wizję - wdzięcznej i intrygującej kontynuacji.

Morna trafiła na Kapitański kaprys, pod skrzydła Nicka Succorso i jego licznej załogi. Pobyt na pokładzie znacznie odbiega od jej wyobrażeń, Nick okazuje się tyranem, ale panna Hyland ma swój mały sekrecik, dzięki któremu lepiej to wszystko znosi. Kobieta stara się dowiedzieć, jakie plany ma wobec niej kapitan, a jednocześnie próbuje nie popaść w obłęd. Tymczasem Angus trafił do więzienia - i wcale nie spędzi w nim reszty życia, jak można by przypuszczać w świetle jego zbrodni. PZKG ma wobec niego dość specyficzne plany.

W Skoku w wizję na pierwszy plan wysuwa się Morna, która w pierwszym tomie kreowana była na bohaterkę raczej epizodyczną. Jej perypetie na Kapitańskim kaprysie zajmują znakomitą większość książki. Towarzyszymy jej, kiedy stawia pierwsze kroki na pokładzie, poznaje towarzyszy podróży, nawiązuje bliski kontakt z Nickiem, a wreszcie dowiaduje się o... Ha, nie spodziewałam się odkrycia, którego nasza bohaterka dokonała. Za to spodziewałam się wielu rzeczy, które wydarzyły się wcześniej i później. Znacznie lepiej przedstawia się w tym utworze wątek Angusa - szkoda tylko, że poświęcono mu tak niewiele czasu. To właśnie "wredny Thermopyle" wzbudził we mnie więcej empatii niż "kochana Morna".
Oczywiście, Skok w wizję zakończył się tak nagle, że prawie jęknęłam z zawodu. Około stu ostatnich stron okazało się tak zapchanych akcją, intrygą i innymi dobrami, że przeczytałam je błyskawicznie. I nastał koniec... poprzedzony doprawdy absurdalnymi i żałośnie napuszonymi słowami ("Angusie, popełniliśmy zbrodnię przeciwko twojej duszy. Być może jesteś zakałą wszechświata, (...) ale nie zasługujesz na coś takiego."). Prawdziwy koszmar czytelnika - rozstać się z bohaterami w takim momencie!

Porzućmy na chwilę ocenę fabuły i skupmy się na bohaterach. Do tych najważniejszych zaliczam Mornę i Nicka, choć kilku członków załogi Kapitańskiego kaprysu także odebrało niemałą rolę w rozwoju akcji. Morna, jak wspomniałam w recenzji Skoku w konflikt, nie zalicza się do moich ulubionych postaci literackich. Prawdą jest, że przez większość recenzowanej powieści zachowywała się wzorowo - aż zbyt wzorowo. Tak, była to tylko chwilowa poprawa jej stanu, ponieważ pod koniec Skoku w konflikt kobieta stała się jeszcze bardziej irytująca niż wcześniej (a myślałam, że to już niemożliwe!). Mam wrażenie, że Donaldson zamierza wykreować z panny Hyland wariatkę albo wariatkę-geniusza.
Psychika Nicka jest znacznie bardziej stabilna, a tym samym mniej irytująca. Gość ma skłonność do podejmowania ryzyka, jest odważny, a jednocześnie dziwnie oddany Mornie. To chyba jego największa wada - przez większość powieści myślał "nie tą głową, co trzeba". Poza tym, wykreowano go w sposób bardzo dobry.

Ja tu narzekam i narzekam, a tymczasem Skok w wizję naprawdę mnie wciągnął. Może nie od początku, ale po stu-kilkudziesięciu stronach dałam się porwać powieści i zostałam z niej wyrzucona dopiero na końcu. Autor plastycznie opisał scysje międzyludzkie, ciekawie nakreślił wątki science fiction, dynamicznie oddał wszelkie kosmiczne starcia, a tym samym znacznie podniósł poziom przyjemności czerpanej z lektury. Udało mu się uniknąć przesadnie naukowego bełkotu i... aż żal powiedzieć, ale cała powieść mocno, bardzo mocno ucierpiała z powodu jednej denerwującej bohaterki!

Podsumowując, Skok w wizję: Zakazana wiedza mógłby być naprawdę świetnym kawałkiem sci-fi, gdyby nie spory mankament w postaci głównej bohaterki. Jej zachowanie, jej "wnętrze", sama jej obecność mocno przeszkadzały mi w lekturze i skłoniły do obniżenia oceny. Poza Morną, Skok to dobre czytadło, które polecam, nawet bez znajomości Skoku w konflikt.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom science fiction

niedziela, 9 listopada 2014

30 Day Book Challenge - dzień 9


Dzień 9 - Książka, o której myślałeś, że Ci się nie spodoba, ale ją pokochałeś
Witajcie :) Dziś po raz kolejny zagłębię się w najgłębsze otchłanie mojego umysłu, by przedstawić Wam książki, do których podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża... Ale zupełnie niepotrzebnie, ponieważ okazało się, iż je szczerze pokochałam!

Zacznę od największego pozytywnego zaskoczenia ostatnich miesięcy, czyli od Mechanicznej księżniczki Cassandry Clare. Po Mechanicznym księciu, ba - nawet po pierwszych kilkunastu stronach - byłam przekonana, że ta książka mi się nie spodoba; że będzie przewidywalna, ckliwa, patetyczna... Ogólnie - zła. Tymczasem oceniam ją naprawdę wysoko i uznaję za cudowne zwieńczenie trylogii.

Było o ostatnim tomie serii, więc może warto by napisać o jakichś pierwszych częściach. Często czytuję młodzieżówki i często psioczę, że schematyczne, że nudne, że pozbawione polotu... i dlatego muszę wymienić tu te tomy, które nie zawiodły moich oczekiwań:
- Mroczny anioł Eden Maguire - pozornie sztampa, ale przyjemnie napisana i zmieniająca się we wciągający dreszczowiec
- Nevermore: Kruk Kelly Creagh - czytając opis o cheerleaderce i emo miałam przed oczami kolejny młodzieżowy koszmarek, ale książka okazała się naprawdę dobra; niedawno kupiłam drugi tom i niecierpliwie wyczekuję ostatniego
- Cień nocy Andrei Cremer - wcześniej wilkołaki kojarzyły mi się tylko z Jacobem Blackiem, ale Calli udało się drastycznie zmienić moje poglądy - nawet dziewczyna może być samcem alfa ;)
- Drżenie Maggie Stiefvater - spodziewałam się romansu, ale seria o wilkach z Mercy Falls na pierwszym planie cały czas miała wilkołaki, a nie całuśne / rozbierane sceny
- Dziedzictwo mroku Bree Despain - kolejny utwór o wilkołakach (zaskakujące!)

Okej, to były książki "gatunkowe", które pokochałam mimo wstępnych obaw. Teraz czas na bardziej zaskakujący wybór, ponieważ przedstawię Wam lektury - tak, szkolne lektury - którym udało się zająć miejsce w moim sercu:
- Boska komedia Dante Alighieri - przeczytana przypadkiem lektura, bardzo sugestywna i przyjemna; co więcej, znajomość tego utworu bardzo pomogła mi zrozumieć Inferno Dana Browna
- Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa - rosyjska czarna komedia; chyba najlepsza z lektur, jakie miałam okazję przeczytać
- Chłopi Władysława Reymonta - niby mało się dzieje, utwór jest nudny i wyprany z emocji, ale przypadł mi do gustu.

http://moje-czytadla.blogspot.com/2014/11/listopadowy-konkursik.html
A moim najnowszym książkowym odkryciem spełniającym zadane w temacie kryterium jest Swobodna S.C. Stephens. Połączenie obyczajówki i romansu nieco mnie niepokoiło, ale książka okazała się... znacznie lepsza, niż mogłabym wyśnić. Bohaterowie są niemal moimi rówieśnikami, co jeszcze bardziej zwiększa moje przywiązanie do Swobodnej.

Jeśli chcesz zdobyć swój własny egzemplarz Swobodnej, zachęcam do wzięcia udziału w rozdawajce. Aby przejść do odpowiedniego postu, kliknij na obrazek-->
Czy zgodzilibyście się z moimi wyborami? Jakie książki pokochaliście, choć podchodziliście do nich sceptycznie?
Miłej niedzieli! 

piątek, 7 listopada 2014

Garstka czytadłowych informacji

Witajcie Drodzy Czytelnicy i Zwiedzający!

Rzuciłam okiem na ranking po prawej i stwierdziłam, że naprawdę szybciutko zachodzą tam zmiany :) Jeszcze niedawno na pierwszym miejscu była Łza, nieco później Próby ognia, a dziś widzę już Zieleń szmaragdu. Bardo cieszę się z Waszej aktywności, ale okazuje się, że mam pewne problemy z trzymaniem się listy... Głównie dlatego, że przez większość tygodnia siedzę w Krakowie, gdzie studiuję, i nie mam swobodnego dostępu do swojej domowej biblioteczki. Staram się realizować Wasze żądania, ale sami rozumiecie (rozumiecie?).
W długi weekend listopadowy dodam do listy kolejne książki - głównie skutki szaleństwa na krakowskich Targach Książki - więc... zachowajcie czujność.

W środę miała premierę kolejna książka Carli Montero. Jej Szmaragdowa tablica podbiła listy bestsellerów (nie czytałam - żałuję), za to Wiedeńską grę mogę osobiście polecić :) Dziś zachęcam Was do lektury Złotej skóry, która ma do zaoferowania znacznie więcej niż piękną okładkę.


Wiedeń 1904 rok. Społecznością stolicy cesarstwa wstrząsa seria bestialskich morderstw. Ofiarami są modelki, młode, piękne kobiety o wątpliwej reputacji, skupione wokół kochanki i muzy jednego z najbardziej znanych malarzy tamtych czasów: pięknej i enigmatycznej Inés. I choć Montero nie wymienia nazwiska konkretnego malarza, jego charakter i usposobienie wskazują na postać Gustava Klimta.
Wyznaczony do przeprowadzenia śledztwa detektyw Karl Sehlackman wkracza w świat luksusu i wiedeńskiej secesji oraz w najniższe sfery upadającego imperium. Rozwiązanie najmroczniejszej zagadki w jego policyjnej karierze jest trudniejsze, niż przypuszczał. Głównymi podejrzanymi są bowiem: jego  przyjaciel, książę Hugo von Ebenthal, i kobieta, w której zakochał się bez pamięci…

I wreszcie, przypominam o rozdawajce. Możecie zdobyć Swobodną S.C. Stephens. Lektura idealna na długie jesienne wieczory :) Aby przejść do odpowiedniego wpisu, kliknijcie w obrazek poniżej.
http://moje-czytadla.blogspot.com/2014/11/listopadowy-konkursik.html

Miłego weekendu życzę, do zobaczenia w niedzielę ;)

środa, 5 listopada 2014

"Wybrałam ciebie" - Amanda Hocking

Tytuł: Wybrałam ciebie (org. My Blood Approves)
Autor: Amanda Hocking
Seria: Wybrałam ciebie #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2 stycznia 2013 r. (premiera: marzec 2010 r.)
Ilość stron: 256

Do ostatniej chwili (do szukania okładki do zilustrowania recenzji) nie wiedziałam, że na książka została wydana w Polsce. Bo w sumie, co wspólnego ma Wybrałam ciebieMy Blood Approves, czyli Moja krew popiera (uwielbiam ten tytuł xD )? Moim zdaniem zgoła nic - ale ja się nie znam.

Alice Bonham jest licealistką i raczej szarą myszką, nienawykłą do wzbudzania zainteresowania u chłopców. Pewnego wieczoru (czy raczej pewnej nocy), gdy wraca z przyjaciółką z nieudanego rajdu po nocnych klubach, napotykają kilku typów, którzy chcą je zabić (czemu nie zgwałcić? ja pomyślałabym najpierw o gwałcie, a nie o morderstwie). Z opresji wybawia je chłopak w różowej koszulce (!) - oczywiście nieprzeciętnej urody. Tak Alice poznaje dwudziestoczteroletniego Jacka, z którym zaczyna spędzać coraz więcej nocy... ale bynajmniej nie w sposób, o jakim pomyśleliście. Umawiają się zawsze po zmierzchu, a w nieco dziwnych reakcjach Jacka na niektóre sytuacje nasza bohaterka dopatruje się likantropii. Ale nie, przecież wilkołaki nie istnieją...

Amanda Hocking nie wtajemnicza czytelnika, czy wilkołaki istnieją czy nie. Uświadamia nas natomiast (jako kolejna), że wampiry żyją wśród nas. Tym razem nie błyszczą w promieniach słońca, ani nie rozpadają się w pył pod ich wpływem. Nie piją zwierzęcej krwi. Nie zadają bólu gryzionemu człowiekowi; przeciwnie, wprawiają w prawdziwą ekstazę. A po przemianie każdy człowiek pozbywa się nadmiaru tłuszczu, poza tym koniecznym po rozpoznania jego płci (więc kobiece piersi pozostają nienaruszone). Myślicie, że tym akapitem zaspojlerowałam Wam nieco fabuły? Szczerze wątpię, ponieważ Alice okazuje się jeszcze mniej bystra od Belli Swan i nie przychodzi jej do głowy, że jej nowy przyjaciel jest wampirem. Ale czytelnik wie - czy choćby przeczuwa - to niemal od samego początku.
Odejdźmy od wampiryzmu, wszak Wybrałam ciebie posiada jakąś fabułę (posiada?)! W sumie ciężko nazwać to "fabułą". Alice spędza z Jackiem coraz więcej czasu, poznaje jego czarującą rodzinę - Petera, Ezrę i Mae (tylko to ostatnie to kobieta) - i do szaleństwa zakochuje się w Peterze. Nie, to też nie jest spojler. Ten serdecznie jej nienawidzi, a ona cierpi męki z tego powodu. Z czasem Alice dowiaduje się, że została zaakceptowana przez krew wampirzej rodziny (!), więc powinna... Nie, więcej nie powiem. Ale pewnie i tak się domyślicie.

Wybrałam ciebie czytałam na telefonie (w drodze do/z pracy) i nieraz miałam ochotę wyrzucić mój kochany sprzęt za okno pędzącego (powiedzmy) autobusu. Nie tylko z powodu okrutnie przewidywalnej fabuły, ale i samych bohaterów. Alice uznałam za najgłupszą i najdziwniejszą książkową bohaterkę, z jaką miałam ostatnio do czynienia. Bardzo ostrożnie unika podejrzewania Jacka o wampiryzm, woli wierzyć w jego likantropię. Chce olać rodzinę - dziwaczną matkę i uroczego brata - rzucić szkołę i zamieszkać z wampirzą familią (która posiada wielki dom-zamek i garaż na pięć aut). Przypomnę: Peter okazuje jej wrogość, Jack nie chce dopuścić do czegokolwiek pomiędzy nimi, a ona nie może się zdecydować, którego z "braci" woli. Nie polubiłam jej. Z pozostałych bohaterów dość dobrze wypadli wspomniany Peter oraz Milo, młodszy brat Alice, który w sumie zachowuje się jak jej ojciec (a w najlepszym przypadku starszy brat). Matka przedstawiona zostaje w złym świetle, a Jacka, Ezrę i Mae kreuje się na chodzące po ziemi anioły. Mam stanowczo dość takich przesłodzonych wampirów. Wujaszek Drakula w grobie się przewraca!

Wybrałam ciebie nie broni się absolutnie niczym. Zabrakło nawet tego dramatu, który Stephenie Meyer zaplanowała na końcówkę Zmierzchu. Recenzowana książka odtwarza ograne schematy, po raz kolejny próbuje wcisnąć nam nastolatkę, której przeznaczeniem jest miłość do wampira. Nie wiem jak Wam, ale mnie się to przejadło. Zdecydowanie nie polecam.
Ocena końcowa: 1/6
Polecam: nie polecam

poniedziałek, 3 listopada 2014

Listopadowy konkursik - "Swobodna" S.C. Stephens

Witajcie :)
Za oknem coraz zimniej, ciemność zapada coraz częściej, miło byłoby więc ukryć się pod kocykiem z kubkiem herbaty i zagłębić w jakąś ciepłą lekturkę... Ja proponuję Wam Swobodną S.C. Stephens.

O czym opowiada Swobodna?
Historia opowiada o dwudziestodwuletniej Kierze, studentce, a prywatnie także dziewczynie wschodzącej gwiazdy rocka o ponętnym ciele i imieniu Kellan. Chłopak cieszy się powodzeniem u pań, Kiera szaleje z zazdrości, ale nie potrafi go nie kochać...
Ich związek zostaje wystawiony na próbę w połowie października, kiedy Kellan wyjeżdża w trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych. Czy zakochani dochowają sobie wierności?

Moja opinia o książce:
Wprawdzie jestem jeszcze w trakcie lektury Swobodnej, ale historia mnie zauroczyła. Mam wrażenie, że nieraz będę wracać do tej uroczej opowieści o mojej (obecnie) rówieśniczce i oddawać się rozmyślaniom z serii "co by było, gdybym to ja znalazła się w tej sytuacji?". Kiera co prawda nieco mnie irytuje, ale została przedstawiona realistycznie. Za to Kellan - póki co - wydaje się chłopakiem idealnym (szkoda, że w rzeczywistości takich nie ma).
I choć raczej nie czytuję romansów, z tym ciężko będzie mi się rozstać.

Zasady rozdawajki:
Zgłoszenia proszę pozostawiać pod tym wpisem. Wystarczy zwykłe "zgłaszam się", choć miło byłoby przeczytać coś więcej.
Dlatego opcjonalnie proszę o odpowiedź:
Mając do wyboru chłopaka przystojnego (przystojnego według Ciebie i wszystkich wokół), sławnego i słodkiego, którego byś wybrała?
Nie dyskryminując męskich chętnych:
Mając do wyboru dziewczynę piękną (według Ciebie i wszystkich wokół), sławną i słodką, którą byś wybrał?
Podobnie opcjonalnie proszę o umieszczenie na blogu informacji o rozdawajce:
 
Moja pełna recenzja Swobodnej ukaże się 19 listopada, w dniu zakończenia zgłoszeń. Wyniki prawdopodobnie ukażą się 21 listopada :)

niedziela, 2 listopada 2014

Gdzie ta polska wersja? #14


Wings of the Wicked - Courtney Allison Moulton
Łączenie prawdziwego życia z byciem wojownikiem Niebios to wyzwanie dla Ellie. Jej związek z Willem stał się niemal formalnością, choć obydwoje za sobą tęsknią. Tajemnica jej tożsamości została ujawniona, podobnie najpotężniejszych kosiarzy Piekła. Coraz silniejsze i bardziej nikczemne demoniczne siły zagrażają jej za dnia i prześladują nocą.
Ostrzeżono ją. Cadan, demoniczny kosiarz, pojawia się z informacją o nowym planie Bastiana uwzględniającym zniszczenie duszy Ellie i użycie antycznego reliktu do przebudzenia dusz przeklętych i napuszczenia ich na ludzkość. Próbując pozostać o krok przed Bastianem, dowiaduje się o bliskich rzeczy, które budzą w niej mroczną moc - która może zniszczyć wszystko, włącznie z samą Ellie.
Zostanie zdradzona. Zdrada nadchodzi od tych, których kocha, a Ellie łamie się pod wpływem śmierci tych, którzy stali u jej boku w niebiańskiej wojnie. Musi jednak znaleźć sposób na ocalenie świata, siebie i miłości do Willa. Jeśli zawiedzie, będzie musiała ponieść wysoką cenę.

Co to jest? Drugi tom Anielskiego ognia.
Dlaczego? Przyznajcie, że powyższy opis zwiastuje nie najgorszą intrygę. Pierwszy tom serii może nie powalał na kolana, ale mam ochotę dać trylogii drugą szansę. No i ta okładka...
Szanse na wydanie? Zerowe. Bukowy Las najwyraźniej nie ma zamiaru kontynuować napoczętej serii young adults, a ta mogłaby okazać się ciekawostką na polskim rynku.

Czytaliście Anielski ogień? Też uważacie, że seria mogłaby potoczyć się ciekawie, gdyby Wydawnictwo postanowiło ją kontynuować?