niedziela, 30 stycznia 2011

"Planeta wygnania" - Ursula K. Le Guin

Tytuł: Planeta wygnania (org. Planet of Exile)
Autor: Ursula K. Le Guin
Seria: Ekumena, #2
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1994 (świat: 1966)
Ilość stron: 127

Konflikty są obecne wszędzie tam, gdzie obecni są ludzie. Na nieznanej z nazwy planecie, w bliskim sąsiedztwie żyją dwa społeczeństwa, bardzo od siebie odmienne. Tewar zamieszkiwany jest przez prymitywny lud, którego przywódcą jest Wold. Drugi naród, z siedzibą w Landinie, przybył na planetę sześćset lat wcześniej i jest wyraźnie lepiej rozwinięty. Tubylcy nazywają ich "farbornami" (od ang. far born - daleko urodzony) albo magami - ze względu na umiejętności. Nie przepadający za sobą ludzie zostają jednak zmuszeni do zjednoczenia sił. Muszą stawić czoła mroźnej Zimie, ghalom - najeźdźcom z północy - a także radykałom sprzeciwiającym się jakimkolwiek zmianom...

Główną bohaterką (pomijając wojnę) jest Rolery - młoda dziewczyna z rodu Wolda. Wbrew wszelkim przeciwnościom związuje się z Agatem - farbornem. Zostaje odrzucona przez swoich rodaków, a także pobratymcy jej wybranka nie patrzą przychylnym okiem na dzikuskę, "wifonkę". Czy miłość przetrwa spiętrzające się konflikty?

Z każdą książką coraz bardziej cenię twórczość pani Le Guin. W "Planecie wygnania" jesteśmy świadkami wielu przemian: zmieniają się bohaterowie, ich podejście do życia, miłości. Tutaj nie ma czasu ani miejsca na czary: powieść opowiada o wojnie. Tylko tyle i aż tyle, bowiem cały mechanizm tego starcia, jego przyczyny i przebieg są na tyle zajmujące, że kolejne strony pochłania się niemal błyskawicznie. Mnie osobiście cieszy niewielka ilość stron: wątki nie są na siłę rozciągnięte, nie ma dłużyzn, akcja płynie wartko, bez gwałtownych zrywów i spowolnień. Mimo to historia trzyma czytelnika w napięciu do samego końca, podobnie jak niepewność co do końcowych losów zakochanych.

"Planetę wygnania" uważam za książkę bardzo dobrą - krótką i wciągającą. Dramatyzm łączy się z miłością, wartka akcja nie pozbawia nas możliwości wniknięcia w psychikę bohaterów, a główny wątek jest wspierany przez (obowiązkowe u tej autorki) nadprogramowe informacje o świecie przedstawionym. Lektura w sam raz na dwa-trzy zimowe wieczory.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom szukającym sympatycznej, niezbyt wymagającej lektury

3 komentarze:

  1. Z cyklu Ekumeny (czy też Hain) czytałam "Świat Rocannona", "Lewą rękę ciemności" i "Wydziedziczonych". Bardzo lubię Le Guin i chętnie przeczytam też "Planetę wygnania".

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem. Chyba nie dla mnie.
    A "Crescendo" polecam x)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem świeżo po lekturze Czarnoksiężnika z Archipelagi i wiem już na pewno, że sięgnę po inne książki Ursuli K. Le Guin :)

    OdpowiedzUsuń