Tytuł: Drżenie (org. Shiver)
Autor: Maggie Stiefvater
Seria: Wilki z Mercy Falls, #1 (The Wolves of Mercy Falls)
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 16 maja 2011 r. (świat: czerwiec 2009)
Ilość stron: 392
Po Drżenie sięgnęłam ze względu na... okładkę. Bardzo spodobała mi się kolorystyka. Dodatkową motywacją stała się zapowiedź wydania książki w Polsce. Data polskiej premiery nie jest jeszcze znana, ale już dzisiaj mogę podzielić się opinią, czy warto na nią czekać.
Kiedy Grace miała 11 lat, trafiła między wilki. Nie, zwierzęta nie przygarnęły jej z potrzeby serc - raczej z potrzeby żołądków. Dziewczynka, z dotkliwymi pogryzieniami, trafiła do szpitala. Sześć lat później, kiedy jest już posiadaczką prawa jazdy i po całym incydencie zostały dwie blizny, wciąż pamięta jednego zwierzę: ze złotymi oczami. Właśnie tego drapieżnika wypatruje co wieczór na swoim podwórku, od niego zaczęła się jej fascynacja tymi stworzeniami.
Pewnego dnia jeden z jej znajomych, Jack Culpeper, zostaje zagryziony. Zwłoki jednak znikają. Przerażeni i zdesperowani mieszkańcy Mercy Falls wyruszają na wielkie polowanie na wilki. W jego trakcie na posesji pojawia się postrzelony chłopak. Nazywa się Sam i twierdzi, że jest wilkołakiem. A jego oczy... czyżby miały znajomy, złoty odcień? Młodzian wyjawia jej, że zmiana w wilka to bolesne doświadczenie. Dziewczyna postanawia nie dopuścić do kolejnej transformacji. Zaczyna się walka z czasem, zbliżającą się zimą, a także z Jackiem, który wcale nie zginął, ale dołączył do wilczej braci jako "niezrzeszony" ze stadem wilczek. Co więcej, Grace i Sam muszą poradzić sobie z miłością, która ich połączy.
Cała historia obraca się wokół tego duetu oraz najbliższych krewnych tudzież znajomych. Autorka miała ciekawy pomysł na przedstawienie wilkołaków. Po Zmierzchu, gdzie ludzie zmieniali się w wilki na własne życzenie i Harrym Potterze, w którym profesor Lupin stawał się wilkołakiem na widok pełni, tutaj mamy ludzi, którzy zmieniają się w zwierzęta pod wpływem temperatury. Kiedy temperatura spada, ludzie ulegają transformacji i dopiero ich ogrzanie umożliwia powrót do formy na dwóch nogach. Ale z upływem lat "ludzkie" okresy stają się coraz krótsze, by wreszcie zupełnie zaniknąć.
Fabuła wydaje się spójna i przemyślana. "Ochy" i "achy" nie zajmują więcej miejsca niż mogę przetrawić, bohaterowie zachowują się dość realistycznie. Uświadczymy tu także kilka śmiertelnie poważnych momentów, które utrzymują napięcie "w ryzach". Fajnym zabiegiem jest też prowadzenie narracji z dwóch perspektyw: raz obserwujemy akcję oczami Grace, innym razem Sama. Zakończenie pozostawia nas z mnóstwem pytań - aby poznać ciąg dalszy, musimy przeczytać kolejny tom.
Shiver nie jest książką kiepską, zaliczyłabym ją nawet do ponadprzeciętnych. Po The Body Finder, w którym ciekawy wątek kryminalny przegrał z tandetnym romansem, tutaj otrzymujemy coś stosunkowo zbilansowanego. Może i nie ma tu niczego odkrywczego, wszystko już było, ale w tej historii jest jakaś magia... Zastanawiam się, co stanie się w tomie drugim...
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: osobom lubiącym typowe historie dla młodzieży: miłość+szkoła+tajemnica
Nie wiem czy ta książka spodobałaby mi się. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, ale jakoś tak nie bardzo mam ochotę na tego typu ksiazkę. Za staro się na nią czuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja lubię takie typowe książki :D. Zachęca również piękna okładka :)
OdpowiedzUsuńCzy ta książka jest w ogóle wydana w Polsce i jest w sprzedaży?
OdpowiedzUsuń"Shiver" ma się ukazać na przełomie maja i czerwca tego roku:)
OdpowiedzUsuńBardzo trudno jest znaleźć coś co się nadaję do czytania. W "Shiver" urzekł mnie właśnie spokój/łagodność. Dobór słów. Taka magia. Nie mogę znieść faktu, że wydają tyle beznadziejnych książek, a na te lepsze trzeba czekać wieki:/
OdpowiedzUsuńJa też troszkę się zawiodłam na "Body Finder" - właśnie przez ten przytłaczający wątek miłosny.
OdpowiedzUsuńCzytałam obecnie jedną książkę tej autorki "Lament" ale "Drżenia" jestem równie ciekawa :D