środa, 27 sierpnia 2014

"Błękit szafiru" - Kerstin Gier

Tytuł: Błękit szafiru (org.Saphirblau)
Autor: Kerstin Gier
Seria: Trylogia czasu #2
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Data wydania: 27 października 2011 r. (premiera: grudzień 2009 r.)
Ilość stron: 364

Muszę przyznać, że bardzo ucieszyłam się na widok Błękitu szafiru zajmującego pierwsze miejsce w rankingu po prawej :) Czerwień rubinu może nie porwała mnie tak, jak tego oczekiwałam po tylu pochlebnych opiniach, ale nie było źle. A jak było z Błękitem?

Gwendolyn i Gideon wrócili do swoich czasów w mocno niecodziennych okolicznościach. Oto oziębły i niemiły Gideon pocałował naszą bohaterkę! Granda, przecież wcześniej kręcił z Charlottą i w ogóle chyba Gwen nie lubił. Co ciekawe, niebawem po zajściu - przerwanym przez ducha, demona (zwał, jak zwał) Xemeriusa - na powrót staje się nieprzyjemny. Aż do kolejnego natchnionego momentu. Dziewczyna jest skołowana: jak można być tak zmiennym?!

Osobiście także czułam się dziwnie. Czy Trylogia czasu nie powinna koncentrować się na podróżach w czasie i tym, by wyjaśnić tę dziwaczną rymowankę? Najwyraźniej nie, ponieważ Kerstin Gier posyła swoich bohaterów przeszłość, żeby:
a) mogli się do siebie migdalić (wtedy Gideon jest najbardziej chętny),
b) spotkać swojego obecnego znajomego o x lat młodszego i sobie z nim pogawędzić,
c) udać się na wieczorek towarzyski i narobić na nim zamieszania.
Niestety, właśnie do tego ogranicza się - jakże ciekawy - wątek podróży w czasie. Potencjał zupełnie zmarnowany! Gwendolyn nie dowiaduje się właściwie niczego odnośnie swojej roli w całym zamieszaniu. Jednymi sensownymi, posuwającymi akcję do przodu, wydarzeniami są prolog i epilog. Zgroza!

Kerstin Gier nie wprowadziła wielu nowych bohaterów. Warto wymienić uroczego demona Xemeriusa, który dość bezpośrednio komentuje wyczyny Gwendolyn i jest jej oczami oraz uszami, kiedy jest zajęta czymś innym. Zdobył moje serce, nazywając ją "dziewczyną z siana"... jest po prostu świetny! Pojawiają się też niejaki Gioradno, który ma nauczyć Gwendolyn etykiety, tańca i historii - żeby nie skompromitowała się na soiree, na który ma udać się z Gideonem, oraz rudowłosy jąkający się lokaj, którego imienia nie pomnę. Autorka nie pogłębiła znacząco psychiki swoich bohaterów. Gwendolyn zachowuje się jak szesnastolatka, ma swoje humory, słomiany zapał, cięty język i wielki kompleks Gideona. Zaś Gideon, jak kobieta przed okresem lub liść na wietrze, raz całuje Gwen, raz ją odtrąca i jakby wraca do Charlotty. Dlaczego autorki powieści młodzieżowych wychodzą z założenia, że jak rozdwoją charakter głównego męskiego protagonisty, książka będzie lepsza? Moim zdaniem Gideonowi to na dobre nie wyszło.

Błękit szafiru można zaliczyć do komedii ze względu na sporą ilość zabawnych komentarzy (zwłaszcza Xemeriusa) oraz ogólny komizm niektórych sytuacji. Dzięki temu książkę czyta się szybko i jakoś ignoruje się jej... niefabularność. Wiem, że teraz zaskarbię sobie niechęć wielu z Was, ale odebrałam Błękit szafiru jako filler, zapychacz, coś wymyślonego naprędce, byle trylogia miała te trzy tomy. Soiree, które stanowi (chyba) punkt kulminacyjny książki, naprawdę nie musiało mieć miejsca. Wprawdzie zagadka Zielonego Jeźdźca, która zostaje wspomniana w Czerwieni rubinu okazuje się bardziej skomplikowana, niż bym się spodziewała, ALE Leslie Hay (najlepsza przyjaciółka Gwen) natychmiast ją rozgryza. Nie sądzę, by normalny człowiek sam (tak szybko) na to wpadł.

Błękit szafiru niestety zawiódł moje oczekiwania. Zamiast interesującej opowieści o podróżach w czasie i tym, dlaczego nie można dopuścić do wczytania całej dwunastki podróżników do chronografu, otrzymałam romans. Skoki w czasie potraktowano tak bardzo po macoszemu, że aż chciało mi się płakać. Nie tego się spodziewałam, stąd raczej niska ocena końcowa. Książka ratuje się intrygującymi prologiem i epilogiem oraz humorem - szkoda, że tylko tyle dobrego udało mi się w niej znaleźć.
Ocena końcowa: 3/6
Polecam: miłośnikom romansów młodzieżowych / young adults

1 komentarz:

  1. A mnie się ta część podobała o wiele bardziej od tomu pierwszego i nawet byłabym skłonna powiedzieć, że jest chyba najlepszą częścią z całości. Ale czekam na Twoją opinię o Zieleni - może finał Ci się bardziej spodoba :)

    OdpowiedzUsuń