Stefan Türschmid, wbrew pozorom, jest autorem jak najbardziej polskim. Urodzony w Łodzi absolwent tamtejszego uniwersytetu napisał już kilka książek, ale Mrok i mgła jest moim pierwszym kontaktem z jego prozą. I - mam nadzieję - nie ostatnim.
Rosja lat trzydziestych dwudziestego wieku. Sonia Buriagina jest przykładną młodą komunistką, w wieku siedemnastu lat zostaje przyjęta w poczet kandydatów do partii. Mieszka w Leningradzie, jest piękna i zdolna, przed nią wspaniała przyszłość. Niestety, niebawem jej życie gwałtownie się zmienia - wszystko za sprawą Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, szerzej znanego jako Józef Stalin. Ten jakże ambitny polityk pragnie zagarnąć dla siebie maksimum władzy oraz pozbyć się wszelkich przeciwników.
Rozpoczynając lekturę Mroku i mgły, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Po pierwszych rozdziałach przeczuwałam, że będę miała do czynienia z romansem politycznym... czy czymś podobnym. Autor zaserwował mi jednak trwającą niemal dwadzieścia lat podróż przez komunistyczny, targany wojną i wewnętrznymi konfliktami Związek Radziecki. Szczęśliwych momentów jest tu niewiele, przerażają opisy sytuacji smutnych, przytłaczających i wręcz niewiarygodnych. Prezentowane na kartach powieści zachowanie Stalina, jego obsesja na punkcie eliminacji potencjalnie niebezpiecznych jednostek i chęć bezwzględnej dominacji ocierają się o absurd. Czytelnik ma jednak świadomość, że to szaleństwo doprowadziło do wielu nieszczęść, że opisywane w Mroku i mgle dramaty nie są zmyślone, że przed wieloma (z mojego punktu widzenia) laty każdy praworządny obywatel wspierający komunizm mógł zostać (oczywiście niesłusznie) oskarżony o zdradę, współudział w zdradzie, a przez to zesłany do łagrów lub z miejsca rozstrzelany... wraz z rodziną...
Gdy zakończyłam lekturę, uznałam, że przedstawiona przez Türschmida Rosja nadawałaby się na świat przedstawiony niejednej młodzieżowej antyutopii. Jeśli czytaliście tego typu książki, macie mniej więcej pojęcie, co czeka Was w Mroku i mgle - z tą różnicą, że Leningrad, komunizm i NKWD istniały naprawdę.
Wewnętrzne rozdarcie i absurdy Związku Radzieckiego czytelnik obserwuje oczami ambitnej Sonii Buriaginy, której życie staje na głowie, a poglądy ulegają powolnej, ale nieubłaganej zmianie. Dziewczyna początkowo nie chce wierzyć w to, co widzi wokół siebie. Jako siedemnastka przepełniona była wzniosłymi ideami, wierzyła w słuszność komunizmu oraz wspaniałość władz. Na ponad czterystu stronach Mroku i mgły obserwujemy niesamowitą przemianę panny Buriaginy. Krok po kroku, dzień po dniu i tydzień po tygodniu, zaczyna inaczej spoglądać na otaczający ją świat. Niemała w tym zasługa tragedii, które dotykają jej najbliższych. Dziewczyna sama sobie zadaje pytanie, czy sytuacja polityczno-obyczajowa tak bardzo by ją interesowała, gdyby nie doświadczyła tak licznych okropieństw i żyła dostatnio, jak przed wojną. (Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi, pragnąc zachęcić Was do lektury oraz do chwili autorefleksji.) Obserwowana w recenzowanej powieści wewnętrzna transformacja mogłaby konkurować z osławioną w Dziadach przemianą Gustawa w Konrada (chyba udzielił mi się maturalny klimat).
Mrok i mgła to dwa równolegle prowadzone wątki, które raczej się nie splatają, ale w niemałym stopniu na siebie wpływają. Rozdziały poświęcone Sonii przeplatają się z tymi o Stalinie i znacznie się od nich różnią. Czytając o młodej Buriaginie, współodczuwamy jej strach i zdumienie otaczającą sytuacją. Natomiast fragmenty o radzieckim przywódcy są pełne coraz to nowych nazwisk, intryg, kłamstw i przekrętów - czyli wszystkiego tego, co wcześniej czy później prowadzi do dezorganizacji i upadku. Nie jest tajemnicą, że śmierć Stalina zasmuciła i uradowała mniej więcej jednakową ilość osób; może nawet tych drugich było więcej? Jeśli zastanawiał Was ten stan rzeczy, Mrok i mgła co nieco Was oświeci.
Lektura Mroku i mgły - całkowicie przypadkowo - zbiegła się w czasie z lekturą Czasu beboka. Czemu o tym wspominam? Mrok i mgła kończy się niemal w tym samym momencie, gdy zaczyna się powieść R.A. Antoniusa - w chwili śmierci Stalina. Łącząc ze sobą te dwie powieści - w gruncie rzeczy podobne, bo ukazujące wojnę i zmiany ustrojowe z perspektywy szarego, niepowiązanego z polityką człowieka - otrzymałam niesamowitą mieszankę, która przedstawiła mi dwa zupełnie odmienne oblicza Iosifa Wissarionowicza i uprawianej przez niego polityki.
Czy warto przeczytać Mrok i mgłę? Tak, zdecydowanie tak. To powieść wstrząsająca, zapadająca w pamięć, ukazująca jednostkę zmuszoną do egzystencji w realiach skrajnie nieprzyjaznych i, stety niestety, poparta liczbami. Nadaje się zarówno dla czytelników dorosłych, jak i młodzieży (dzięki dojrzewającej bohaterce i popularno-dystopijnym klimatom). Moim zdaniem, absolutny must read. Gorąco polecam!
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: każdemu
Rosja lat trzydziestych dwudziestego wieku. Sonia Buriagina jest przykładną młodą komunistką, w wieku siedemnastu lat zostaje przyjęta w poczet kandydatów do partii. Mieszka w Leningradzie, jest piękna i zdolna, przed nią wspaniała przyszłość. Niestety, niebawem jej życie gwałtownie się zmienia - wszystko za sprawą Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, szerzej znanego jako Józef Stalin. Ten jakże ambitny polityk pragnie zagarnąć dla siebie maksimum władzy oraz pozbyć się wszelkich przeciwników.
Nie jesteś Stalinem - rzekł. - Nawet ja nie jestem Stalinem. Stalin to idea. To wyobrażenie milionów o wielkim wszechpotężnym władcy. [str. 380]
Rozpoczynając lekturę Mroku i mgły, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Po pierwszych rozdziałach przeczuwałam, że będę miała do czynienia z romansem politycznym... czy czymś podobnym. Autor zaserwował mi jednak trwającą niemal dwadzieścia lat podróż przez komunistyczny, targany wojną i wewnętrznymi konfliktami Związek Radziecki. Szczęśliwych momentów jest tu niewiele, przerażają opisy sytuacji smutnych, przytłaczających i wręcz niewiarygodnych. Prezentowane na kartach powieści zachowanie Stalina, jego obsesja na punkcie eliminacji potencjalnie niebezpiecznych jednostek i chęć bezwzględnej dominacji ocierają się o absurd. Czytelnik ma jednak świadomość, że to szaleństwo doprowadziło do wielu nieszczęść, że opisywane w Mroku i mgle dramaty nie są zmyślone, że przed wieloma (z mojego punktu widzenia) laty każdy praworządny obywatel wspierający komunizm mógł zostać (oczywiście niesłusznie) oskarżony o zdradę, współudział w zdradzie, a przez to zesłany do łagrów lub z miejsca rozstrzelany... wraz z rodziną...
Gdy zakończyłam lekturę, uznałam, że przedstawiona przez Türschmida Rosja nadawałaby się na świat przedstawiony niejednej młodzieżowej antyutopii. Jeśli czytaliście tego typu książki, macie mniej więcej pojęcie, co czeka Was w Mroku i mgle - z tą różnicą, że Leningrad, komunizm i NKWD istniały naprawdę.
Pani książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale trudno mi wyobrazić sobie ten świat, który pani opisała, a co za tym idzie uwierzyć. [str. 430]
Wewnętrzne rozdarcie i absurdy Związku Radzieckiego czytelnik obserwuje oczami ambitnej Sonii Buriaginy, której życie staje na głowie, a poglądy ulegają powolnej, ale nieubłaganej zmianie. Dziewczyna początkowo nie chce wierzyć w to, co widzi wokół siebie. Jako siedemnastka przepełniona była wzniosłymi ideami, wierzyła w słuszność komunizmu oraz wspaniałość władz. Na ponad czterystu stronach Mroku i mgły obserwujemy niesamowitą przemianę panny Buriaginy. Krok po kroku, dzień po dniu i tydzień po tygodniu, zaczyna inaczej spoglądać na otaczający ją świat. Niemała w tym zasługa tragedii, które dotykają jej najbliższych. Dziewczyna sama sobie zadaje pytanie, czy sytuacja polityczno-obyczajowa tak bardzo by ją interesowała, gdyby nie doświadczyła tak licznych okropieństw i żyła dostatnio, jak przed wojną. (Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi, pragnąc zachęcić Was do lektury oraz do chwili autorefleksji.) Obserwowana w recenzowanej powieści wewnętrzna transformacja mogłaby konkurować z osławioną w Dziadach przemianą Gustawa w Konrada (chyba udzielił mi się maturalny klimat).
Zdała sobie sprawę, że choć nadal jest członkiem partii - jej poglądy są już daleko poza partią. Ale od partii nie było ucieczki. Wystąpić z niej byłoby samobójstwem. [str. 145]
Mrok i mgła to dwa równolegle prowadzone wątki, które raczej się nie splatają, ale w niemałym stopniu na siebie wpływają. Rozdziały poświęcone Sonii przeplatają się z tymi o Stalinie i znacznie się od nich różnią. Czytając o młodej Buriaginie, współodczuwamy jej strach i zdumienie otaczającą sytuacją. Natomiast fragmenty o radzieckim przywódcy są pełne coraz to nowych nazwisk, intryg, kłamstw i przekrętów - czyli wszystkiego tego, co wcześniej czy później prowadzi do dezorganizacji i upadku. Nie jest tajemnicą, że śmierć Stalina zasmuciła i uradowała mniej więcej jednakową ilość osób; może nawet tych drugich było więcej? Jeśli zastanawiał Was ten stan rzeczy, Mrok i mgła co nieco Was oświeci.
Lektura Mroku i mgły - całkowicie przypadkowo - zbiegła się w czasie z lekturą Czasu beboka. Czemu o tym wspominam? Mrok i mgła kończy się niemal w tym samym momencie, gdy zaczyna się powieść R.A. Antoniusa - w chwili śmierci Stalina. Łącząc ze sobą te dwie powieści - w gruncie rzeczy podobne, bo ukazujące wojnę i zmiany ustrojowe z perspektywy szarego, niepowiązanego z polityką człowieka - otrzymałam niesamowitą mieszankę, która przedstawiła mi dwa zupełnie odmienne oblicza Iosifa Wissarionowicza i uprawianej przez niego polityki.
Ja nie mam żadnych marzeń. W ogóle nie marzę. Mam plany do zrealizowania. [str. 35]
Czy warto przeczytać Mrok i mgłę? Tak, zdecydowanie tak. To powieść wstrząsająca, zapadająca w pamięć, ukazująca jednostkę zmuszoną do egzystencji w realiach skrajnie nieprzyjaznych i, stety niestety, poparta liczbami. Nadaje się zarówno dla czytelników dorosłych, jak i młodzieży (dzięki dojrzewającej bohaterce i popularno-dystopijnym klimatom). Moim zdaniem, absolutny must read. Gorąco polecam!
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: każdemu
Za egzemplarz przedpremierowy dziękuję Wydawnictwu Rebis
Tytuł: Mrok i mgła
Autor: Stefan Türschmid
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 5 maja 2015
Ilość stron: 448
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Klucznik na kwiecień - Dziewczęta i kobiety, Książka w książce
Czekam właśnie na swój egzemplarz tej książki, a apetyt na nią ogromny :)
OdpowiedzUsuń