środa, 25 lutego 2015

"Tańcząc z wrogiem" - Paul Glaser

Tytuł: Tańcząc z wrogiem (org. Tante Roosje)
Autor: Paul Glaser
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 20 lutego 2015 r. (premiera: 2010 r.)
Ilość stron: 331

Okres drugiej wojny światowej i problem antysemityzmu są mi znane tylko z lekcji historii. Paul Glaser, choć wspomnianego konfliktu zbrojnego nie przeżył, postanowił dowiedzieć się, dlaczego w Auschwitz znajduje się walizka z jego nazwiskiem i dlaczego jego rodzina ogranicza się tylko do dziadków, rodziców, rodzeństwa i dzieci. Czyż nie powinien mieć jakichś innych krewnych...?

Powieść zaczyna się od wizyty autora w Oświęcimiu. Znalazłszy tam walizkę z nazwiskiem Glaser, nie tak znowu popularnym, i napotykając na milczenie ojca, zaczyna podejrzewać, że ma żydowskie korzenie. Zaczyna prowadzić śledztwo, mające obalić lub potwierdzić tę tezę. Jednocześnie poznajemy młodą kobietę, Rosie Glaser, nauczycielkę tańca, Żydówkę mieszkającą w niewielkim holenderskim miasteczku. Jej spokojny żywot zostaje zakłócony wybuchem wojny i jej ekspansją na tereny niderlandzkie.

Znakomita większość Tańcząc z wrogiem to opowieść snuta przez Rosie, odważną i zaradną kobietę. Towarzyszymy jej, gdy poznaje kolejnych ukochanych (miała naprawdę sporo kochanków i kilku mężów, co w tamtych czasach wzbudzało więcej niepokojów niż obecnie), rozwija swoją szkołę tańca, a wreszcie pada ofiarą antyżydowskiej polityki państwa. Młoda i urodziwa tancerka próbuje żyć normalnie, ale wojna i antysemityzm odciskają na niej i jej rodzinie coraz większe piętno. Z kart powieści - czy może raczej obszernego pamiętnika - dowiadujemy się wiele o jej dzieciństwie, młodości oraz życiu Żydówki podczas wojny. Nie, nie udało jej się uciec przed systemem, trafiła do obozu.
Równolegle do tej osi fabularnej obserwujemy poszukiwania Paula. Mężczyzna, zetknąwszy się z niechęcią ojca do rozwijania tematu, na własną rękę szuka swoich korzeni. Powoli, z mozołem, poznaje prawdę. I wtedy stwierdza, że nie wie, czy chciał ją poznać. Przeszłość jego rodziny okazuje się znacznie smutniejsza, niż mógłby przypuszczać.

O ile o Paulu - autorze i narratorze części powieści - można powiedzieć niewiele, o tyle Rosie poznajemy na tyle dobrze, by napisać o niej słów kilka. Od najmłodszych lat była niepokorna, pewna siebie i zadziorna. Z wiekiem te cechy przekształciła w upór, nieustraszoność i zaradność. Nie była osobą kryształową, zdarzało jej się mijać z prawem (nie tylko w związku z łamanym przez nią zakazem prowadzenia szkoły tańca) i często korzystała ze swoich kobiecych wdzięków, by zdobyć to, co było jej potrzebne. Jak wspomniała jedna z kobiet, z którą rozmawiał autor, ciężko mieć jej to za złe, ponieważ w tamtych czasach każdy radził sobie, jak mógł najlepiej. Tak dogłębne, pozbawione wybielania przedstawienie postaci na pewno wyszło tej historii na dobre, podkreśliło jej niezaprzeczalny realizm. Na kartach powieści pojawiają się rodzice Rosie, jej liczni kochankowie i mężowie, kilka innych postaci... i choć jest ich sporo, wielu z nich poznajemy w stopniu wystarczającym, by przekonać się o ich prawdziwości, niemal poczuć ich obok siebie.

Tego typu historii nie ocenia się pod względem fabuły, bo to zapis życia. Życia tragicznego, przypadającego na ciężki dla Żydów czas drugiej wojny światowej. Jak więc ocenić Tańcząc z wrogiem? Na pewno na podstawie pomysłu i sposobu przedstawienia historii - a na te nie można narzekać, bowiem opisanie wydarzeń w formie pamiętnika sprawdziło się doskonale. Drobne zastrzeżenia mam do jakości polskiego wydania (znalazłam kilka dziwnie brzmiących zdań), ale w ogólnym rozrachunku książka wygląda pięknie. Wydanie wzbogacają liczne fotografie z albumu Rosie wraz z krótkimi opisami.

Tańcząc z wrogiem to autentyczna historia dwóch osób, jednej żyjącej w okrutnych realiach drugiej wojny, drugiej - żyjącej współcześnie - próbującej odkryć prawdę. Obydwa wątki pięknie się łączą, tworząc niezapomniany tom przepełniony emocjami, rozterkami, ludzką tragedią i... pozytywnym myśleniem. Bo Rosie, choć przeżyła wiele, nigdy nie przestała być optymistką.
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom powieści obyczajowych osadzonych w wojennych realiach

"Nieodmiennie dochodziłam do tego samego wniosku: nie wierzyłam ani w Boga, ani w państwo. Co zostawało? Tylko ludzie. (...) Niektórzy byli życzliwi, inni nie. Olbrzymia większość była uczciwa, naiwna, posłuszna i oportunistyczna." [strona 268]

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Rebis
http://rebis.com.pl

Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Historyczna lub polityczna
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka wydana w innym kraju (Holandia)

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię powieści obyczajowe, które ukazują wojenne realia, więc jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. BARDZO chcę przeczytać tę książkę *_* Lubię takie prawdziwe książki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię takie książki, koniecznie muszę przeczytać! W dodatku super, że są jeszcze fotografie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem właśnie w trakcie czytania - polecam każdemu

    OdpowiedzUsuń
  5. Tytuł bardzo mi się podoba, ale okładka wygląda trochę jakby wyszła spod rąk mistrza painta.
    Muszę się rozglądnąć ;)
    Zapraszam do siebie,
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że ta książka przypadła by mi do gustu ;-)

    OdpowiedzUsuń