środa, 3 września 2014

"Złodziej pioruna" - Rick Riordan

Tytuł: Złodziej pioruna
Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i bogowie olimpijscy #1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 11 maja 2009 r. (premiera: marzec 2006 r.)
Ilość stron: 358 

Zaczęłam czytać tę książkę z niemałymi wyrzutami sumienia. Miałam ją na półce od dawna, jakiś czas temu obejrzałam film na jej podstawie, a później pojawiła się filmowa kontynuacja... której jednak nie obejrzałam - choć do tej pory czuję pokusę, by to zrobić. Drodzy Czytelnicy, przed Wami pierwszy tom przygód Perseusza Jacksona.

Percy ma dwanaście lat, spore problemy z nauką i chudego przyjaciela Grovera. Podczas wycieczki do muzeum chłopak "wyparował" znienawidzoną nauczycielkę matematyki, która wcześniej zmieniła się w jakieś latające straszydło.To dopiero początek dziwnych wydarzeń, których kulminacją jest zniknięcie matki Percy'ego w ramionach Minotaura, śmierć bykopodobnego stworzenia i stawienie się chłopców w Obozie Herosów, gdzie dzieci greckich bóstw spędzają lato. Jednocześnie okazuję, że Olimp przeniósł się do Nowego Jorku, a Zeus stracił swój potężny Piorun Piorunów, a podejrzenie o tę kradzież spoczęło właśnie na małoletnim Perseuszu. Chłopak postanawia udowodnić Zeusowi i innym bogom, że jest niewinny i wyrusza w podróż (zwaną też "misja"). Przyznacie, ten dwunastolatek ma dość nietypowe problemy.

Rick Riordan wstrzelił się w lukę na czytelniczym rynku, opisując historię greckich bóstw z perspektywy jednego z ich synów, herosów. Nie sądzę, by ktoś go w tym wyprzedził. Autor wysłał swoich bohaterów - Percy'ego, Grovera i córkę Ateny, Annabeth - w podróż po Stanach Zjednoczonych, postawił na ich drodze różne przeszkody, a także umożliwił im spotkanie z kilkoma greckimi bóstwami. Zadbał też o "drobiazgi" w postaci satyrów, najad i driad - nieodłącznych elementów greckiej mitologii, choć nie pełniących znaczniejszej roli. A przede wszystkim kazał swoim bohaterom rozwiązać zagadkę, która okazała się znacznie bardziej zagmatwana, niż początkowo się wydawało.
Nieco ubodło mnie to, że nasi bohaterowie - gdziekolwiek nie wejdą - spotykają swoich rodaków. W sensie: istoty pochodzące z greckiej mitologii. Owszem, gdzieś w tle majaczą zwyczajni śmiertelnicy (głównie policjanci i ojczym Percy'ego), ale wszystkie osoby, które odgrywają choć nieco ważniejszą rolę, można znaleźć w greckim panteonie. Dziwne to trochę... i jednak obniżyło ocenę. Możecie uznać, że wolę nie dopuszczać do siebie myśli, że mam wokół siebie jakieś Łaskawe czy innego Prokrustesa.

Riodran wymyślił urocze postacie o wyjątkowych charakterach. Moim niekwestionowanym ulubieńcem został satyr Grover, sympatyczny, zabawny i wręcz zarażający entuzjazmem. Percy, czyli główny bohater i narrator Złodzieja pioruna, został wykreowany na przyjemnego dzieciaka, który trafił do obcego, a jednocześnie dziwnie znajomego, świata, którego częścią okazali się jego rodzice, przyjaciel i ulubiony nauczyciel. Nie załamuje się, choć na własne oczy widział śmierć ukochanej mamy, a do tego wciąż prześladują go jakieś potwory. Ostatnia z nastoletniego trio, Annabeth - jak na córkę patronki strategii przystało - jest mózgiem całej wyprawy, najcwańszą i wyrachowaną dwunastolatką, jaką zna świat literacki (pomijając Pieśń lodu i ognia George'a R.R. Martina). Na szczęście nie jest nieomylna i zdarza jej się popełniać błędy; w końcu jest w połowie człowiekiem, a mylić się jest rzeczą ludzką.
W Złodzieju pioruna poznałam też czterech bogów - Aresa, Hadesa, Posejdona i Zeusa. Z jakiegoś powodu opis tego pierwszego przywiódł mi na myśl Nicholasa Cage'a w roli Ghost Ridera... Czy jestem w tym odosobniona?

Teraz podam Wam główny powód, dla którego Złodziej pioruna dostał ocenę 6-, a nie 6. Otóż uświadomiłam sobie, że książka bardzo przypominała mi Harry'ego Pottera. Po pierwsze, posiada trójkę głównych bohaterów - Tego Jedynego, śmiesznego kumpla i mądrą koleżankę. Po drugie, Obóz Herosów przypomina w pewnym sensie Hogwart: dzieci przyjeżdżają tam tylko na pewną część roku (tutaj na wakacje), a później wracają do normalności: szkoły, rodziny, itd. No i po trzecie: magia. Wprawdzie nie tak oczywista jak w utworach J.K. Rowling - nie ma tu żadnego machania różdżkami czy wykrzykiwania... no, jedno zaklęcie jest - ale jest obecna także w książce Riordana. Może po prostu trójka bohaterów jest najłatwiejsza do okiełznania: ani za dużo, ani za mało, a do tego unika się podejrzeń o dyskryminację płciową. Może sezonowość Obozu ma jakiś głębszy sens, który objawi mi się później?

Złodziej pioruna porwał mnie i pozytywnie zaskoczył. Myślałam, że po obejrzeniu ekranizacji już nic mnie nie zaskoczy, przeczytam tę książkę ot tak, bez emocji. Tymczasem przez cały czas towarzyszył mi uśmiech, pogoda ducha i zdziwienie, jak bardzo film różni się od książki. Polecam!
Ocena końcowa: 6-/6
Polecam: miłośnikom powieści młodzieżowych (bez romansu); fanom Harry'ego Pottera

4 komentarze:

  1. Interesująca seria :). Parę części kiedyś przeczytałam i rzeczywiście - dobrze wykreowani, barwni bohaterowie. Film jakiś oglądałam (jest ich chyba więcej teraz?) i niezbyt mi się podobał. W porównaniu do książki był taki jakiś wyblakły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fanką Harrego nie jestem, nie mniej książki jestem ciekawa. Może to być ciekawa odmiana po GNW i tym podobnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też niedawno przeczytałam pierwsza część. I chociaż dałabym jej niższą ocenę niż Ty, to bardzo mi się podobała. Poluję na następne tomy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Hermionę, może i Annabeth polubię? ;) Mnogość istot mitologicznych raczej mi nie przeszkadza, o ile jest to wszystko umiejętnie połączone - właściwie to odkąd usłyszałam o tych mitologicznych nawiązaniach, mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej. :) Sama nie wiem, czemu jeszcze nie sięgnęłam po tę serię, może się boję, że już wyrastam z takich książek.

    OdpowiedzUsuń