środa, 10 września 2014

"Otwórz oczy, zaraz świt" - Mateusz Czarnecki

Tytuł: Otwórz oczy, zaraz świt
Autor: Mateusz Czarnecki
Wydawnictwo: al reves
Data wydania: 4 października 2014 r.
Ilość stron: 211

W dniu, gdy dostałam paczkę od Rebisu, otrzymałam także nieoczekiwaną przesyłkę. W środeczku kopertka z pieczątkami Indii, a jeszcze głębiej... książka z dedykacją Autora i krótkim liścikiem. Wykorzystując długą drogę na (i z) Polcon do Bielska-Białej, przeczytałam wszystkie trzy "pilne" książki. Oto pierwsza z nich!

Teo prowadzi w Polsce niemałe przedsiębiorstwo, ma "dziewczynę" (z którą kończą go czysto fizyczne kontakty) i całkiem uporządkowane życie. Udaje się na urlop do Indii, gdzie pośród medytacji, jogi i kontemplacji widoków, poznaje młodą i piękną Asmirę. To miła miłość od pierwszego wejrzenia, ale powrót do domu i pracy był nieunikniony. Niestety, życie w Warszawie bez Asmiry wydaje się wybrakowane, ale to nie jedyny problem bohatera. Okazuje się, że nie wszyscy potrafią z godnością przyjąć ten związek na odległość, co wywiera znaczący wpływ na dalsze perypetie Teodora.

Młody mężczyzna wpadł w sidła potężnego uczucia i przez pierwszą połowę książki daje to odczuć czytelnikowi, ponieważ to on jest narratorem w Otwórz oczy, zaraz świt. Teo momentami zachowuje się całkowicie irracjonalnie (co zauważam nie tylko ja, ale też jego otoczenie), porzuca swoje wygodne warszawskie życie i udaje się w powrotną podróż do Indii. W tym momencie niepewnie zerknęłam na pozostałą mi ilość stron... wydało mi się ich zbyt dużo. Wcale nie! Los spłatał naszemu bohaterowi paskudnego figla, przez który Teodor się rozpił. Naprawdę było mi go żal. Wspomniany psikus był pierwszym z kilku zwrotów akcji, które autentycznie zaskoczyły mnie w Otwórz oczy, zaraz świt.
Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez Autora było przedstawienie procesu pisania recenzowanej książki. Bowiem pod koniec historii Teodor zaczyna spisywać swoją historię. I bez wątpienia jest to właśnie ta historia, którą czytelnik ma przyjemność trzymać w rękach.
Cała opowieść jest niewesoła, a jednocześnie napełnia odbiorców pewnym optymizmem. Czytając o przeżyciach Teodora, naprawdę cieszyłam się, iż moje życie wygląda tak, jak wygląda. Nieraz na nie narzekam, wiele razy żałowałam podjętych decyzji, ale nigdy ich konsekwencje nie były tak poważne jak w przypadku Teo. Tak, mimo wszystko ta opowieść tchnęła we mnie pewną dozę optymizmu. 

Teo bardzo zmienia się podczas swoich podróży. Z pewnego siebie dużego chłopca staje się dojrzałym mężczyzną, który przeżył już niejedno i nie boi się mierzyć z kolejnymi wyzwaniami. Jak dowiadujemy się z jego opisów, nigdy nie było mu łatwo; ciężko pracował, by osiągnąć to, co miał; a później to wszystko stracił. To postać bardzo ciekawa, z którą każdy z Czytelników mógłby się utożsamić. Jestem niemal pewna, że przeżywaliście różne miłosne zawody. Otwórz oczy, zaraz świt bardzo realnie przedstawia to zagadnienie... chociaż szkoda, że tak dramatycznie ;(

Otwórz oczy, zaraz świt to nie tylko ciekawa historia. Przewija się w niej mnóstwo pięknych, wartych zapamiętania cytatów. Jestem pewna, że niebawem przeczytam tę książkę ponownie, by spokojnie je wyłapać i odpowiednio uhonorować (zapewne jeden z nich trafi na tapetę na komputerze :) ). Rzadko zachwycam się cytatami, ale w przypadku tej książki nie mogłam tego nie uczynić. Co z tego, że tematyka tychże nie należy do pozytywnych, raczej ponurych.

Otwórz oczy, zaraz świt to opowieść inspirowana historią samego Mateusza Czarneckiego. Nie zazdroszczę Autorowi takich doświadczeń, ale na pewno zazdroszczę mu umiejętności odpowiedniego przelania swoich uczuć i historii na papier. Zrobił to w naprawdę ciekawy sposób. Jeśli kiedyś powstanie kontynuacja (nie, nie chciałabym, żeby autor ponownie przeżywał podobne tragedie, ale jednak...), na pewno bez wahania po nią sięgnę. Na razie zachęcam Was do przeczytania Otwórz oczy, zaraz świt. Upewnicie się, że Wasze życie nie jest tak, złe jak mogłoby być.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: miłośnikom powieści obyczajowych, raczej smutnych

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorowi i wydawnictwu al reves
http://www.alreves.pl/

4 komentarze:

  1. Ciekawa recenzja, książka również

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno mnie tak polska książka nie kusiła :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawodu miłosnego nigdy nie przeżyłam i może dlatego niezbyt lubię o nich czytać. ;) Ale jak czytałam pierwszy akapit twojej recenzji, pozazdrościłam książki z autografem; niestety, nie mam takich pozycji zbyty wiele, raptem dwie, a z dłuższą osobistą dedykacją żadnej (a chciałabym!). :)

    OdpowiedzUsuń