Autor: Kim Harrison
Seria: Madison Avery, #2
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 13 sierpnia 2010 r. (premiera: maj 2010)
Ilość stron: 256
O pierwszej części serii o Madison Avery pisałam miesiąc temu. Dodajmy, że raczej niepochlebnie. Gdyby nie to, że nie lubię zostawiać napoczętych cykli, drugi tom bym sobie odpuściła. Jestem, jaka jestem - oto recenzja sequela - jak wypada w porównaniu z pierwowzorem?
Siedemnastoletnia Madison, zawieszona pomiędzy światem żywych i umarłych (zmartwychwstała, ale nie może w pełni odzyskać ciała, czasami znika; nie czuje głodu, zmęczenia, nie oddycha), na skutek wydarzeń z pierwszego tomu zaczyna pełnić odpowiedzialną funkcję strażniczki. Ma nadzorować żniwiarzy ciemności, dbać, by w odpowiednim momencie zabrali grzeszną duszyczkę z tego świata. Dziewczynie taka rola nie odpowiada, Nakitę (ze strony ciemności) i Barnabę (ze strony "jasności") stara się traktować jak przyjaciół. I w Strażniczce aniołów mroku wcale nie wyjdzie jej to na dobre. Chodzi o nastoletni duet Ace'a i Shoego - jeden z nich musi umrzeć. Który? Nie wiadomo. Grunt, że trzeba się spieszyć, w przeciwnym razie chłopak doprowadzi do katastrofy, śmierci kilku niewinnych ludzi... I może frytki do tego...?
Nie myślcie, że frytki wstawiłam ze złośliwości, bowiem przysmak ten odgrywa w powieści pewną rolę (!). Głównym wątkiem pozostaje jednak chęć unieszkodliwienia potencjalnego młodocianego zabójcy. Na drugim, mało rozbudowanym planie majaczy nam jakiś wątły romansik między główną bohaterką a jej Oddanym Przyjacielem i Wielką Miłością Joshem, do tego odwieczne szkolne i rodzinne problemy nastolatków. Żałuję, że w powieści nie zmieściło się więcej elementów związanych z ojcem Madison - bardzo polubiłam tego gościa.
Dużym minusem Strażniczki aniołów mroku są luki fabularne. Czytając, nieraz miałam wrażenie, że brakuje jakiegoś zdania, akapitu, łączącego ze sobą dwie myśli. Rozbawiły mnie drobne niespójności (np. siedzenie i klepanie się po tylnej kieszeni spodni), za to nad wyraz pozytywnie zaskoczył mnie przebieg historii. Od momentu poznania Madison (i spółki) z Acem i Shoem napięcie wręcz wylewa się z kartek, kilka naprawdę niespodziewanych zwrotów akcji zaskakuje odbiorcę, nie ma czasu na nudę. Wydarzenia zwalniają dopiero pod koniec (jeden z najgorszych finiszy jakie czytałam).
Także strona leksykalno-gramatyczna wypada przeciętnie. Autorka używa naprawdę prostackiego języka, często powtarza słowa. Irytują przesadnie stosowane wtrącenia wszechwiedzącego autora przerywające wypowiedzi bohaterów. Z drugiej strony Harrison dość wiernie oddaje sposób wyrażania się młodzieży, zdarzają się wysoce niecenzuralne słowa oraz przekleństwa. Na tym tle wyróżnia się długowieczna Nakita, która nieraz wyskakuje z jakimś archaizmem lub prośbą o wyjaśnienie znaczenia jakiegoś słowa. U mnie wywoływała tym niewymuszony uśmiech.
Na temat bohaterów mogę napisać tyle: nie polubiłam ich. Poza ojcem Madison. I może Shoem, chociaż początkowo wzbudzał we mnie niechęć swoim chamskim zachowaniem. A najbardziej irytowała mnie - oczywiście - sama Madison, którą pani Kim chyba na siłę chciała udziwnić, wyróżnić z tłumu podobnych do siebie bohaterek romansów młodzieżowych. Udało jej się wykreować postać oryginalną - nawet za bardzo.
Strażniczka aniołów mroku podobała mi się bardziej niż Umarli czasu nie liczą, choć w obydwu przypadkach fabuła przypomina ser szwajcarski. Bohaterowie wkurzają czytelnika, a język woła o pomstę do nieba. Jeśli pominiemy te mankamenty, otrzymamy całkiem ciekawą powieść kryminalną, przerażający thriller niemalże! Książka okazała się pozytywnym rozczarowaniem na początek roku. Do najlepszych pozycji na pewno się nie zalicza, ale jeśli spisaliście serię o Madison na straty po pierwszym tomie, apeluję: spróbujcie sięgnąć po drugi.
Ocena końcowa: 4+/6
Polecam: zagorzałym miłośnikom młodzieżowych romansów z paranormalnym (anielskim) wątkiem
++++++++++
W sylwestra zakończyła się ankieta na najlepszą książkę zrecenzowaną w listopadzie. Bezapelacyjnym zwycięzcą, zdobywając 38% wszystkich głosów, okazał się pierwszy tom serii Nevermore, czyli Kruk Kelly Creagh (nie żebym się dziwiła, na blogach zapanował ogromny entuzjazm względem ten książki). Drugie miejsce (29%) zajęła trzecia część Szeptem - Cisza Becci Fitzpatrick. Ostatnie "medalowa" lokata przypadła pięknemu Zapachowi spalonych kwiatów Melissy de la Cruz (17%).
W ankiecie oddaliście 34 głosy - bardzo dziękuję za wszystkie. Spieszę zachęcić do udziału w kolejnej: na najlepszą książkę recenzowaną w grudniu (trochę mniejszy wybór niż w listopadzie, ale dopadły mnie święta, które zajęły dość sporo czasu...).
Pozdrawiam noworocznie :)!
Pierwsza część cyklu była okropna, ledwie przez nią przebrnęłam. Twoja recenzja dała mi jednak sporo do myślenia i niewykluczone, że "Strażniczkę aniołów mroku" przeczytam. Może i mnie ta książka pozytywnie zaskoczy. :)
OdpowiedzUsuńNiejednokrotnie już widziałam na blogach książki Kim Harrison. Muszę przyznać, że ta autorka coraz bardziej mnie intryguje. :))
OdpowiedzUsuńOj nieee, to zdecydowanie nie moje klimaty. Raczej nie zabiorę się za lekturę, zwłaszcza, że Twoja opinia nie jest zbyt pozytywna.
OdpowiedzUsuńCzytałam i całkowicie zgadzam się z Twoją recenzją ;-)
OdpowiedzUsuńNie nie w moim stylu, ale recenzja bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńNie znam serii i za pewne nie poznam, jej fabuła i oprawa nie są bliskie mojemu sercu.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńI tak już czytam kilka serii.
Pozdrawiam.
Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tą serią i raczej tego nie zrobię.
OdpowiedzUsuńCzytałam już parę pozytywnych recenzji odnośnie tej książki :) Może kiedyś się za nią zabiorę, ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dużo o niej słyszałam, ale jakoś nigdy szczególnie mnie do niej nie ciągnęło.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię, ale jestem na 'tak' :)
Pozdrawiam i zapraszam.
Ja wszędzie widzę ten tytuł na półkach, ale obawiam się, że będę musiał przeczytac kiepską pierwszą częśc, żeby zajrzec do tej. ;/
OdpowiedzUsuńDlatego pewnie dam sobie spokój.
Hm..czytałam już kilka recenzji na temat książek tej autorki. Musze przyznać ,że interesuje mnie ta książka ale na pewno zacznę od tomu pierwszego. :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji wynika, że książka ma sporo mankamentów, ale jednak jakieś plusy są. Dziwne, że o niej nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńOj nie, nie... Nie przekonałaś mnie. Książka, nawet jeśli ma ładną okładkę, to nie jest zbyt interesująca :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nią, ale mimo wszystko nie czuję się na siłach, by ją przeczytać. Skoro brak elementów łączących utrudnia odbiór powieści, to tym bardziej za nią podziękuję, nawet jeśli jest dobra, to nie potrafiłabym skupić się na fabule, co rusz wyławiając błędy.
OdpowiedzUsuńNie zaczęłam tej serii, choć kiedyś miałam ją w planach. Dobrze się złożyło, bo też mam taką naturę, że kończę rzeczy napoczęte :). Raczej nie sięgnę ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie przepadam za taką literaturą,więc na razie odpuszczę. To nie znaczy jednak,że kiedyś nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMam w planach najbliższych przeczytanie tej serii, początek czytałam w Balach z piekła i bardzo mi się podobało, także czekam na rozwój zdarzeń w osobnych tomach:)
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać tą serię. Kiedyś w jakiejś książce czytałam fragment pierwszej części i bardzo mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńMiałam tę serię kiedyś w planach, ale ostatnimi czasy mi jakoś przeszło... Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Pierwszy tom tej serii mam, ale jeszcze nie miałam czasu na jego przeczytanie. Muszę to szybko nadrobić, bo widzę, że druga część zapowiada się także nawet ciekawie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńUtwierdziłaś mnie w przekonaniu, że to nie jest seria. która mi się spodoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc raczej nie mam zamiaru czytać tej serii - no chyba że pierwsza część przypadkiem trafi w moje ręce... Raczej nie można spodziewać się po niej niczego genialnego :)
OdpowiedzUsuńJako zaczynam odczuwać przesyt takimi książkami, więc na razie daję sobie spokój z tego typu literaturą ;)
OdpowiedzUsuń