Pierwszą część Chłopców czytałam niedawno. Ciekawe podejście do bajkowych Zagubionych Chłopców kazało mi szybko sięgnąć po kontynuację. Myślałam, że wiem, czego się spodziewać. Mniej więcej miałam rację - bardziej mniej niż więcej, tak po prawdzie.
Bangarang to ponownie zbiór opowiadań, w których daje się wyczuć zmiany względem części pierwszej. Chłopcy nie są już beztroskimi zabijakami, na ich drodze zaczynają pojawiać się poważniejsze problemy, które póki co próbuje brać na siebie Dzwoneczek. Zaczyna się od Zjazdu wszystkich Chłopców - bowiem banda działa nie tylko w polskim lunaparku, ale też w Niemczech, Czechach i gdzieś na wschodzie - a później robi się jakoś smutniej. Owszem, Chłopcy nadal rzucają ironicznymi i wulgarnymi tekstami, ale otrzymują zakaz używania Proszku, rzadziej jeżdżą na motocyklach. Opowiadania - poza tym pierwszym - nastawione są bardziej na fabułę a nie akcję, jak to było w Chłopcach. Nie biorę tego za wadę, bo wreszcie miałam możliwość wniknięcia "głębiej" w to uniwersum, a jednocześnie... trochę brakowało mi tamtej chłopięcej beztroski.
Kolejne opowiadania pozostają ze sobą luźno powiązane, jednak nie wszystkie podobały mi się w jednakowym stopniu. Moim ulubieńcem został tekst otwierający tom, na drugim miejscu wylądowało Koci łapki (Pan Proper :D ), za to najsłabiej - moim zdaniem - wypadł Twój stary. Raz, niewiele się tam dzieje. Dwa, narracja jest poprowadzona dziwnie. Co chwila skaczemy pomiędzy "teraźniejszością" a "przeszłością", co wprowadza niepotrzebny zamęt. Tym bardziej że, powtórzę, to opowiadanie niewiele wnosi do całości.
Główny skład ekipy nie uległ większym zmia... co ja piszę! Uległ ogromnym zmianom za sprawą jednego małego chłopca. Jeśli czytaliście Chłopców i liczyliście, że błyskotliwy Kubuś z ostatnich stron jeszcze wróci, to się nie przeliczyliście. Ja także (chyba) miałam nadzieję na jego powrót, ale to, co ten chłopaczyna wyprawia w Bangarang przechodzi ludzkie pojęcie. Przynajmniej pozostali Chłopcy nie zaliczyli takiego gwałtownego zwrotu. W tym tomie nadal zbieramy informacje o Piotrusiu Panie. Wprawdzie nadal nie mamy pewności, co się z nim stało i dlaczego załoga Lunaparku tak go nienawidzi, ale przynajmniej mamy poczucie, że autor podsuwa nam kolejne poszlaki.
W tym tomie pojawia się kilka nowych postaci, które jednak nie odgrywają jakiejś znaczącej roli. Spotkamy zatem byłego chłopaka Dzwoneczka, byłego Chłopca, kilku Chłopców spoza Polski... co szczególnie daje się we znaki w pierwszym opowiadaniu, w którym występuje tylu nowych przedstawicieli płci męskiej, że czasem ciężko się połapać, kto jest kim.
Bangarang, tak jak Chłopcy, urozmaicają szkice przedstawiające kilka opisanych w powieści sytuacji oraz samych bohaterów. Odniosłam wrażenie, że wykonano je staranniej, oszczędniej operując kreską niż w części pierwszej. Szkoda, że tych rycin jest tak mało! Ubolewam też, że autor nie pokusił się o załączenie choćby jednego dodatkowego opowiadania. W chwili obecnej książka liczy 300 stron (w tym ilustracje na końcu i dodatki), trochę razi sporymi marginesami, niemałą interlinią oraz dużą czcionką.
Bangarang to utwór inny niż Chłopcy. Bohaterowie pozostają na swoich miejscach, ale klimat ulega drastycznej zmianie. Autor zakończył tom w makabrycznym dla odbiorcy momencie - ach, cliffhanger... Nie mogę się doczekać lektury ostatniej części przygód Chłopców - która zapowiada się jeszcze mroczniej i poważniej niż Bangarang - a Wam polecam tom drugi. Z zastrzeżeniem, że to już nie to, co było.
Ocena końcowa: 5-/6Bangarang to ponownie zbiór opowiadań, w których daje się wyczuć zmiany względem części pierwszej. Chłopcy nie są już beztroskimi zabijakami, na ich drodze zaczynają pojawiać się poważniejsze problemy, które póki co próbuje brać na siebie Dzwoneczek. Zaczyna się od Zjazdu wszystkich Chłopców - bowiem banda działa nie tylko w polskim lunaparku, ale też w Niemczech, Czechach i gdzieś na wschodzie - a później robi się jakoś smutniej. Owszem, Chłopcy nadal rzucają ironicznymi i wulgarnymi tekstami, ale otrzymują zakaz używania Proszku, rzadziej jeżdżą na motocyklach. Opowiadania - poza tym pierwszym - nastawione są bardziej na fabułę a nie akcję, jak to było w Chłopcach. Nie biorę tego za wadę, bo wreszcie miałam możliwość wniknięcia "głębiej" w to uniwersum, a jednocześnie... trochę brakowało mi tamtej chłopięcej beztroski.
Kolejne opowiadania pozostają ze sobą luźno powiązane, jednak nie wszystkie podobały mi się w jednakowym stopniu. Moim ulubieńcem został tekst otwierający tom, na drugim miejscu wylądowało Koci łapki (Pan Proper :D ), za to najsłabiej - moim zdaniem - wypadł Twój stary. Raz, niewiele się tam dzieje. Dwa, narracja jest poprowadzona dziwnie. Co chwila skaczemy pomiędzy "teraźniejszością" a "przeszłością", co wprowadza niepotrzebny zamęt. Tym bardziej że, powtórzę, to opowiadanie niewiele wnosi do całości.
Główny skład ekipy nie uległ większym zmia... co ja piszę! Uległ ogromnym zmianom za sprawą jednego małego chłopca. Jeśli czytaliście Chłopców i liczyliście, że błyskotliwy Kubuś z ostatnich stron jeszcze wróci, to się nie przeliczyliście. Ja także (chyba) miałam nadzieję na jego powrót, ale to, co ten chłopaczyna wyprawia w Bangarang przechodzi ludzkie pojęcie. Przynajmniej pozostali Chłopcy nie zaliczyli takiego gwałtownego zwrotu. W tym tomie nadal zbieramy informacje o Piotrusiu Panie. Wprawdzie nadal nie mamy pewności, co się z nim stało i dlaczego załoga Lunaparku tak go nienawidzi, ale przynajmniej mamy poczucie, że autor podsuwa nam kolejne poszlaki.
W tym tomie pojawia się kilka nowych postaci, które jednak nie odgrywają jakiejś znaczącej roli. Spotkamy zatem byłego chłopaka Dzwoneczka, byłego Chłopca, kilku Chłopców spoza Polski... co szczególnie daje się we znaki w pierwszym opowiadaniu, w którym występuje tylu nowych przedstawicieli płci męskiej, że czasem ciężko się połapać, kto jest kim.
Bangarang, tak jak Chłopcy, urozmaicają szkice przedstawiające kilka opisanych w powieści sytuacji oraz samych bohaterów. Odniosłam wrażenie, że wykonano je staranniej, oszczędniej operując kreską niż w części pierwszej. Szkoda, że tych rycin jest tak mało! Ubolewam też, że autor nie pokusił się o załączenie choćby jednego dodatkowego opowiadania. W chwili obecnej książka liczy 300 stron (w tym ilustracje na końcu i dodatki), trochę razi sporymi marginesami, niemałą interlinią oraz dużą czcionką.
Bangarang to utwór inny niż Chłopcy. Bohaterowie pozostają na swoich miejscach, ale klimat ulega drastycznej zmianie. Autor zakończył tom w makabrycznym dla odbiorcy momencie - ach, cliffhanger... Nie mogę się doczekać lektury ostatniej części przygód Chłopców - która zapowiada się jeszcze mroczniej i poważniej niż Bangarang - a Wam polecam tom drugi. Z zastrzeżeniem, że to już nie to, co było.
Polecam: fanom Chłopców oraz lekkiej(?) polskiej fantastyki
Wszyscy żyjemy na Drodze (...). Czasem robimy postoje, ale zwykle jesteśmy w ruchu, nie? Czy wy, czy ja... wszyscy. Każdy albo od czegoś ucieka, albo za czymś goni. [strona 227]
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non
Tytuł: Bangarang
Autor: Jakub Ćwiek
Seria: Chłopcy #2
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 28 sierpnia 2013 r.
Ilość stron: 302
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Zbiór opowiadań
2. Klucznik na marzec - Coś czerwonego
1. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Zbiór opowiadań
2. Klucznik na marzec - Coś czerwonego
Każdy tom jest jedyny w swoim rodzaju :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie udało mi się przeczytać pierwszego tomu tych opowiadań, ale mam nadzieję, że w miarę szybko uda mi się to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńĆwieka uwielbiam, Bangarang mam na półce już od dobrych paru miesięcy, ale jakoś nie mogłam zabrać się za lekturę tej pozycji. Muszę sobie najpierw odświeżyć pierwszą część, która bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuń