środa, 17 sierpnia 2011

"Koniec pieści" - Wojciech Zembaty

Tytuł: Koniec pieśni
Autor: Wojciech Zembaty
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 17 czerwca 2011 r.
Ilość stron: 416

Interesująca okładka. Zachęcający i intrygujący opis wydawcy. Wreszcie zwykła ciekawość, czy nowi polscy autorzy fantasy potrafią wykrzesać z siebie coś dobrego. Te trzy czynniki sprawiły, że sięgnęłam po Koniec pieśni. Czy było warto?

Brytania, VI wiek naszej ery. W bitwie ginie Artur, jego giermek Bedevir zabiera słynnego Ekscalibura. Kraj wciąż jest w stanie wojny z rozlicznymi plemionami. Szansą na odzyskanie pokoju ma być potężny magiczny naszyjnik, jednak nikt nie zna jego położenia. Warszawa, współczesność. Siedemnastoletni Radek ps. "Igi" trafia, niemal siłą zaciągnięty przez swoją dziewczynę, do szkolnego psychologa - Łukasza. Chłopaka prześladują zjawy, męczą koszmary, których przyczyny nie zna. Lekarz początkowo uznaje go za świra, później zaczyna interesować się nietypowym przypadkiem.

Co połączy te dwa światy? Wspomniany naszyjnik, który na skutek różnych wydarzeń trafia w ręce Igiego. Nastolatek, niesłusznie oskarżony o morderstwo, przenosi się półtora tysiąca lat wstecz. Bedevir i jego przyjaciele chcą użyć jego mocy, ale okazuje się to trudniejsze niż przypuszczali. Rozpoczyna się pościg, w którym nasi bohaterowie raz są zwierzyną, raz myśliwym. Czy uda się ocalić świat? Jednocześnie we współczesności psycholog Łukasz przechodzi wewnętrzną przemianę, analizując swoją przeszłość, teraźniejszość oraz sytuację Igiego.

Koniec pieśni od samego początku atakuje nas dziwnym stylem pisania. Autor - nie wiem ile w tym celowości a ile braku umiejętności - pisze "dziurawo", nie kończy wątków, urywa myśl i nigdy do niej nie wraca. Szczególnie irytuje to we współczesności, gdy "przeskakujemy" między kilkoma postaciami. Bardzo utrudniało mi to rozpoczęcie lektury, później zabieg stosowany jest rzadziej i nie przeszkadza aż tak. Będąc przy mankamentach językowych, nie mogę nie napisać o oburzającej ilości wulgaryzmów. W wypowiedziach bohaterów mogę go zaakceptować (prości ludzie oraz młodzież nie muszą używać literackiego słownictwa), ale w narracji można było go spokojnie uniknąć.

Koncept pozytywnie mnie zaskoczył. Pan Wojciech miał dobry pomysł, przeniósł nastolatka wiele lat wstecz, w środek wojny. Magiczny naszyjnik, który powoli wyniszcza noszącego go człowieka i posiada moc zdolną zmienić świat, również nie jest (jeszcze) zbyt oklepanym schematem. Autor ciekawie połączył fantastykę z "historycznymi" elementami, a jego opisy bitew potrafią wciągnąć i pobudzić wyobraźnię. Nie unika brutalnych szczegółów, ale mnie one nie raziły (dość lubię ten dreszczyk obrzydzenia...).

W czym zatem tkwi największy minus książki? W bohaterach. Igi, zapowiadający się na ciekawego i życiowego zabijakę, trafiwszy w przeszłość traci właściwie całą ikrę, przez większość historii gorączkuje i po prostu biernie egzystuje (a czasami mam wrażenie, że znika), by pod koniec WRESZCIE się przebudzić i zacząć działać. Ale to za mało, by uznać go za dobrze skonstruowaną postać. Jego dziewczyna Alina oraz Łukasz nie poprawili mojej kiepskiej opinii o bohaterach. Dopiero średniowieczni rycerze, druidzi, (nie)cne niewiasty i pożądający władzy najeźdźcy wzbudzili we mnie więcej emocji - zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych.

Niestety, Koniec pieśni uznaję za tylko przeciętne czytadło. Mógłby pretendować do miana "najlepszej książki fantasy roku 2011" (jak czytamy na okładce), ale najpierw musiałby przejść gruntowną przebudowę pod względem bohaterów. I warsztatu pisarskiego. Autora jednak nie skreślam - myślę, że ma potencjał i za jakiś czas może odnieść sukces na polu fantasy. Na razie bez rewelacji, choć książkę przeczytać można - by wyrobić sobie o niej zdanie.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom fantastyki z elementami historii, którym niestraszne wulgaryzmy

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Znak.
Serdecznie dziękuję!

7 komentarzy:

  1. W takim razie poczekam na jakąś inną książkę tego autora, a tę sobie odpuszczę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem miłośniczką fantasy, więc żeby się nie zniechęcić do tego gatunku jeszcze bardziej, to tej książki nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mnie kusi w stronę tej książki ...

    OdpowiedzUsuń
  4. miłośniczką fantasy jestem, ale co do historii.. mam pewne opory.. jeśli powieść spotkam w bibliotece to na pewno jej nie podaruję, ale żeby za wszelką cenę ją zdobywać to raczej nie.. ;)

    PS Nareszcie mam komputer i jestem przeszczęśliwa! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie moje klimaty, ale trochę martwi mnie ta przeciętność. W końcu jest tyle świetnych książek, więc nie ma sensu tracić czasu na coś co jest "przeciętne". Mimo wszystko książki nie skreślam, może kiedyś wpadnie mi w ręce ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. z jednej strony z ciekawości bym sięgnęła, ale z drugiej nie wiem czy chcę tracić czas. Może poczekam na inną książkę tego autora? :)

    OdpowiedzUsuń