Autor: Lisi Harrison
Seria: Upiorna szkoła, #1 (org. Monster High)
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 5 maja 2011r. (premiera: wrzesień 2010)
Ilość stron: 280
Upiorna szkoła to pierwsze spotkanie polskiego czytelnika z Lisi Harrison. Za oceanem pisarka znana jest z kilku serii dla młodzieży, a Monster High to jej najnowszy cykl. Sprawdźmy, czy warto zawracać sobie głowę takim "świeżakiem" na rynku.
Piętnastoletnia Melody Carver wraz z rodzicami i starszą siostrą Candace przeprowadza się do Salem w stanie Oregon. Rozpoczyna naukę w Merston High, poznaje również Jacksona - całkiem przystojnego sąsiada. Chłopak wydaje się zainteresowany pogłębieniem znajomości, ale niespodziewanie odpływa w ramiona innej...
Frankie Stein również wstępuje do Merston, choć mieszka w Salem od urodzenia. Konkretnie od kilku dni. Jest bowiem potomkinią Frankensteina, tak jak jej przodkowie ma lekko zieloną skórę i musi się maskować, żeby "normalsi" jej nie odkryli. Przebojowa dziewczyna szybko trafia do szkolnej "elity", starając się nie zdradzić, ale jak długo można się ograniczać?
Historię śledzimy z punktu widzenia tych dwóch nastolatek. Ich losy nie są ze sobą szczególnie powiązane, dziewczęta spotykają się przelotnie, aż do końca tomu. Kiedy towarzyszymy Melody, mamy do czynienia z młodzieżowym romansem: zastanawiamy się, czy Jackson coś czuje do bohaterki czy tylko udaje, bo zachowuje się co najmniej dziwnie. Z kolei wraz z Frankie zgłębiamy sekrety szkolnych gwiazdek, poznajemy sekrety jej rodziny. Mimo że tę bohaterkę polubiłam znacznie mniej niż młodą Carver, poświęcone jej rozdziały uważam za ciekawsze (lekka awersja do romansów, wybaczcie...).
Na kartach spotykamy wiele postaci: rodziców, rówieśników... O ile w przypadku Melody mnogość imion nie jest problemem (dziewczyna ma niewielkie grono znajomych), o tyle rozróżnianie Frankie i reszty szkolnych gwiazd sprawiło mi początkowo mały kłopot. Zachowania młodych dziewczyn oddane są bardzo przekonująco, część z nich irytuje, część zyskuje sympatię - każdy znajdzie tu swój typ, choć w nieco "udziecinnionej" wersji. Osobiście nie polubiłam żadnej z głównych bohaterek: Frankie była zdecydowanie zbyt wyluzowana, a Melody niekonsekwentna w swoim zachowaniu (raz nieśmiała, a zaraz potem rzuca się całować właściwie obcego chłopaka...). Troszkę nieciekawie na tym tle wypadają rodzice, ale przecież to historia dla nastolatków i to na nich skupia się autorka. Zawiodłam się na ilości chłopców - pojawiło się ich niewielu, liczę na poszerzenie oferty w kolejnych częściach :)
Upiorna szkoła napisana jest niezwykle przystępnym, lekkim językiem. Nastolatki mówią jak nastolatki, używają młodzieżowego slangu (ale bez przesady). Pani Harrison nie powstrzymała się od dość drobiazgowego opisywania garderoby swoich bohaterek, ale nie przeszkadza to w lekturze, nie powoduje znacznych przestojów. Świetnie sprawdza się, coraz rzadziej spotykana, trzecioosobowa narracja, która ułatwia śledzenie losów większej ilości postaci.
Sięgając po Upiorną szkołę, nie oczekiwałam skomplikowanego świata ani poważnych rozważań. Nastawiałam się na lekką, odprężającą lekturę i właśnie ją otrzymałam. Fabuła nie powala oryginalnością, ale podana jest w tak przyjemnej formie, że przymykam oko na jej mankamenty. Różnorodność bohaterek pozwoli każdemu czytelnikowi znaleźć kogoś "dla siebie", a ciekawe zakończenie sprawia, że nie mogę doczekać się kolejnej części (już jesienią w Polsce). Według mnie, ta książka to idealna propozycja dla osób szukających relaksu, bez względu na wiek czy płeć (chociaż panom raczej braknie tu elementów akcji).
Ocena końcowa: 5+/6
Polecam: osobom szukającym lekkich, sympatycznych historii, nie tylko o miłości; szczególnie nastolatkom
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Bukowy Las. Serdecznie dziękuję!
Myślę, że książka przypadnie mi do gustu a jak nie, to przekaże ją mojej nastoletniej bratanicy.
OdpowiedzUsuńA czy Lisi Harrison nie jest przypadkiem autorką wydanych w Polsce serii "Elita" i "Alfy"?:)
OdpowiedzUsuńCo do książki, to nie byłam do niej specjalnie przekonana, ale pojawia się coraz więcej pozytywnych recenzji, więc chyba dam jej szansę:)
Nie czytałam, ale raczej nie sięgnę. Mam wrażenie, że to książka trochę parodiotyczna, a po opisie czuję się na nią za stara.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za typowymi książkami dla nastolatek, w których w kółko mowa o ubraniach, chłopakach i innych "problemach". Co prawda, czasem mam ochotę na takie dzieło, ale nie aż tak często :P Mimo to myślę, że może kiedyś skuszę się do sięgnięcia po "Upiorną szkołę" :)
OdpowiedzUsuńJestem takiego zdania co ty :D
OdpowiedzUsuńI MirandaKorner - owszem, jest.
Słyszałam o niej i będę musiała poszukać ;]
OdpowiedzUsuń