środa, 3 grudnia 2014

"Zieleń szmaragdu" - Kerstin Gier

Tytuł: Zieleń szmaragdu (org. Smaragdgrün)
Autor: Kerstin Gier
Seria: Trylogia Czasu #3
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 15 lutego 2012 r. (premiera: grudzień 2010 r.)
Ilość stron: 456

Zieleń szmaragdu to ostatni tom Trylogii czasu. Oczekiwania miałam wysokie, choć Błękit szafiru nieco je obniżył. Na szczęście trzecia część przygód Gwendolyn i Gideona zyskała coś, czego brakowało części drugiej: sensowną fabułę.

Pomiędzy Gwendolyn i Gideonem układa się coraz gorzej, ku frustracji dziewczyny. Problemy sercowe musi jednak odłożyć na dalszy plan, ponieważ hrabia jest coraz bliżej skompletowania próbek krwi w chronografie. Bohaterowie muszą dowiedzieć się, dlaczego tak bardzo mu na tym zależy, a także dlaczego życie Gwen jest dla niego tak istotne.

W tym tomie fabuła nareszcie rusza do przodu. Wprawdzie Gwen i Gideon muszą wziąć udział w kolejnym balu, ale stanowi on tylko kawałek fabuły (i nie zajmuje całej książki). Gwendolyn zaczyna działać, bohaterowie rozwiązują wiele zagadek (mniej lub bardziej nieoczywistych dla czytelnika) i próbują zapobiec przyszłości, którą zwiastują kolejne przepowiednie. Jednocześnie sporo miejsca poświęcono miłosnym rozterkom panny Shepherd, o czym wspomnę jeszcze nieco później.
Zakończenie zaskakuje, a jednocześnie jest koszmarnie naiwne. Nie chcę zdradzić za dużo, ale wcześniejsze wydarzenia sugerują zupełnie odmienny finisz. Tymczasem...  nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy taki obrót sprawy mi się podobał czy nie. Doceniam oryginalność i pomysłowość autorki, ale stwierdzam, iż na ostatnich stronach było za dużo lukru.

Gwendolyn Shepherd w tym tomie wyjątkowo działała mi na nerwy. Zazdrość, gorycz, zagubienie związane z Gideonem mogłabym zrozumieć i zaakceptować - choć reagowała zdecydowanie zbyt ekstremalnie. Natomiast czara goryczy przelała się gdzieś za połową utworu, kiedy główna bohaterka - będąc z Gideonem w dość niebezpiecznej sytuacji, a mimo to próbując go pocałować - stwierdziła, że on nie chce jej całować, bo ona całuje źle (!?). Określiłam ją wtedy "tępą dzidą" i ten epitet pozostał w mojej głowie aż do końca Zielenie szmaragdu. "Uroczej" Charlotcie poświęcono nieco więcej czasu, choć głównie w kontekście komediowym. Także przyjaciółka Gwen, Leslie, oraz młodszy brat Gideona, Gabriel, wysunęli się na wyższy plan. O Gideonie wspomnę tylko tyle, że był, odegrał rolę dobrego podróżnika w czasie i człowieka bardzo zatroskanego o dobro Gwen.

Zieleń szmaragdu wyróżnia się naprawdę piękną okładką, a środek - na pierwszy rzut oka - wygląda równie porządnie. Niestety, natknęłam się na kilka dziwnie zbudowanych zdań, np. "przydałaby się Charlotty znajomość krav mage". Wywołały na mojej twarzy uśmiech, aczkolwiek nie powinny się przytrafiać.

Zieleń szmaragdu zaskoczyła mnie, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Utwór domknął wszystkie wątki z trylogii, pozostawił autorce możliwość napisania kontynuacji i zagwarantował kilka godzin dobrej rozrywki. Jednocześnie ukazał Gwendolyn w bardzo złym świetle, przedstawił liczne fabularne schematy, a koniec był stanowczo zbyt różowy. Mimo wszystko polecam Wam całą Trylogię Czasu - to ciekawa opowieść dla młodzieży. Zwłaszcza jeśli nie próbuje się nadążyć za "wokółczasowym" bełkotem, za którym nie nadąża nawet narratorka, czyli Gwen.

Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom powieści młodzieżowych

2 komentarze:

  1. Mnie się bardzo podobała ta historia, zwłaszcza finał był zaskakujący. Choć wiadomo - kończy się słitaśnie i niejedną osobę mogą od tego lukru rozboleć zęby. Ale ogólnie oceniam tę część bardzo wysoko :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tę trylogię! Jak dla mnie ten tom jest najlepszy :P

    OdpowiedzUsuń