Tytuł: Kolacja z wampirem (org. Dinner with a Vampire)
Autor: Abigail Gibbs
Seria: Mroczna Bohaterka #1
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 23 października 2013 r. (premiera: październik 2012)
Ilość stron: 560
Stephanie Meyer uznawana jest za pionierkę literatury młodzieżowo-paranormalnej. Abigail Gibbs, pisząc swoją Mroczną Bohaterkę musiała znajdować się pod silnym wpływem amerykańskiej twórczości, ponieważ... przekonajcie się sami.
Nastoletnia Violet Lee jest świadkiem morderstwa trzydziestu osób; morderstwa dokonanego przez wampiry. Z niewiadomych przyczyn dziewczyna zostaje ocalona i uprowadzona do wampirzego dworu zwanego Varnley. Panna Lee zostaje otoczona opieką, ponieważ - jako córka brytyjskiego ministra - może okazać się cennym zakładnikiem w razie konfliktu. Na terenie posiadłości kręci się mnóstwo krwiożerczych, ale także pięknych istot; w tym król wampirów, książę wampirów, najlepszy przyjaciel księcia oraz dwie młodsze siostry księcia. Menażeria zacna, ale Violet chce przede wszystkim wrócić do domu. A może nie do końca?
Kolacja z wampirem od samego początku poraziła mnie irracjonalnością. Gdyby Kaspar - wzmiankowany wyżej książę wampirów - zachował się odpowiednio, historia Violet zakończyłaby się po około dziesięciu stronach. Panna Lee trafiła jednak do Varnley, a tam czekało ją obowiązkowe wdanie się w trójkąt miłosny. A także konflikt z wampirzycą, która dostrzegła w niej swoją rywalkę. Oraz spotkanie z podstępnym krwiopijcą, który miał wobec Violet niecne plany. Mijały miesiące, a dziewczyna nadal mieszkała z Varnami - czyżby minister Lee przestał przejmować się ukochaną córką? Bo takie właśnie wrażenie odniosłam: gdyby tak wpływowemu człowiekowi NAPRAWDĘ zależało na ocaleniu pierworodnej, nie zwlekałby tak długo. Istotnym elementem fabuły pozostaje tajemnica: dlaczego Kaspar nie zabił Violet pierwszego wieczora? Odpowiedź poznajemy grubo za połową tomiszcza, ale ja czułam się nieusatysfakcjonowana.
Nie myślcie jednak, że Kolacja z wampirem to tylko niedorzeczności i głupstwa. Autorka zadbała, by wampiry "naprawdę gryzły" (choć nie robią tego jakoś często), a Violet się nie nudziła. Czytelnika rozpieszcza nieco mniej, ponieważ dziewczyna czasami za dużo myśli, a za mało działa (albo odwrotnie: nie myśli wcale, a jednak działa). Co ciekawe, obowiązkowy w tego rodzaju historiach bal nie kończy powieści, ale znajduje się jakoś w pierwszej połowie tomu. Zabieg ciekawy i pokazujący, że można doprowadzić do balu bez całotomowych przygotowań do niego (patrz: Błękit szafiru).
Niestety, Violet Lee nie zdobyła mojego uznania. Podobnie jak Kaspar i Lyla Varnowie czy Fabian. Lyla połączyła w sobie funkcje Alice i Rosalie Cullen ze Zmierzchu (choć nie zdradzę, w jakim stopniu ani sensie), natomiast pozostała trójka przez niemal cały tom na przemian warczała na siebie i miziała się. Sytuacja nieco wyklarowała się w drugiej połowie Kolacji z wampirem, ale złe wspomnienia pozostały.
Kolacja z wampirem to powieść, która powstawała w Internecie. Abigail Gibbs publikowała swoje wypociny w Internecie, a gdy zaczęła, miała 15 lat. Szanuję jej wytrwałość i kreatywność, ale uważam, że historia za bardzo przypomina Zmierzch. Przyjemnym(?) zaskoczeniem była "seksowność" recenzowanej powieści - Gibbs nie czekała z bardziej namiętnymi scenami aż do ostatniego tomu (bo też kto wie, ile tomów będzie liczyć Mroczna Bohaterka?), przez co Kolacja z wampirem to książka dla Czytelniczek powyżej szesnastego roku życia. W utworze nie brakuje także odwołań do damsko-męskich relacji oraz wulgaryzmów.
Kolacja z wampirem może nie jest najgorszą książką o wampirach, jaką czytałam, ale do najlepszej wiele jej brakuje. Naiwne rozwiązania fabularne i irracjonalność zachowań bohaterów to zdecydowane minusy, zaś do plusów mogę zaliczyć drapieżność oraz, hm, zmysłowość. To za mało, by zapewnić Abigail Gibbs miejsce w panteonie najlepszych autorów młodzieżowych, ale dość, by zachęcić mnie do sięgnięcia po kontynuację (Jesienną Różę już prawie skończyłam czytać).
Ocena końcowa: 3/6
Polecam: miłośniczkom romansów w wieku powyżej 16 lat
Dużo słyszałam o tej książce. Na początku bardzo chciałam ją przeczytać, bo przecież same pozytywne opinie. Jednak później coraz mniej tych pozytywnych opinii i teraz nie mam już takiej chęci. Choć jak będę miała możliwość przeczytać, to pewnie to zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
lustrzananadzieja.blogspot.com
Brzmi marnie. A kiedyś jedna z vloggerek, co obserwuję, tak się tą książką zachwycała...
OdpowiedzUsuń