środa, 10 grudnia 2014

"Próby ognia" - James Dashner

Tytuł: Próby ognia (org. The Scorch Trials)
Autor: James Dashner
Seria: Więzień Labiryntu #2
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 15 listopada 2011 r. (premiera: październik 2010)
Ilość stron: 420

Nie wierzę w to, co napisałam w Obecnie się czyta #18. Choć faktycznie początek Prób ognia trochę mnie zniechęcał do ciągu dalszego - i cieszę się, że się nie ugięłam (w czym spora Wasza zasługa, ponieważ twierdzicie, że później jest lepiej). Żal byłoby nie przeczytać takiej książki!

Po ucieczce z Labiryntu Streferzy mają nadzieję na chwilę spokoju - ale DRESZCZ ma dla nich kolejne wyzwanie. Dwudziestu chłopców - w tym jeden nowy, zastępujący Teresę - ma za zadanie przejść przez Pogorzelisko, zmierzyć się z Poparzeńcami, by ostatecznie dotrzeć do Bezpiecznej Przystani i otrzymać lek na śmiertelną chorobę, którą zostali zarażeni. Okazuje się, że przeciwnikami Thomasa i spółki będą nie tylko szaleni Poparzeńcy, ale też zespół kilkunastu dziewcząt - które najwyraźniej również wyszły z Labiryntu?

Jak wspominałam, początek nie zachęcał mnie do kontynuacji lektury. Miałam wrażenie, że autor postanowił wysłać bohaterów w bezsensowną podróż przez krainę usianą zombiakami - czy Poparzeńcami, jakkolwiek by ich nazwać. Początek wędrówki także zwiastował mocno dziwną fabułę, ale później wszystko się zmieniło. James Dashner porzucił wątek zombie-podobnych Poparzeńców, skupiając się na przyczynach ich choroby. Jednocześnie zagwarantował odbiorcom ciarki, wprowadzając kilku krwiożerczych bohaterów pobocznych. Kiedy już przebrnęłam przez pierwsze rozdziały, nie mogłam się oderwać, śledziłam wydarzenia z zapartym tchem.
Karty książki są gęsto upakowane wartą akcją, choć zdarzają się też wolniejsze fragmenty. Niestety, po zakończeniu lektury jesteśmy równie daleko poznania tajemnic DRESZCZu jak na początku tomu, a sny Thomasa - fragmenty jego wspomnień - raczej irytują, niż dają jakiekolwiek wskazówki.
Za fabularny walor mogę także uznać wątek miłosny - obecny, ale na pewno nie nachalny, nie główny. Po prostu stanowiący element całości, majaczący gdzieś na obrzeżach umysłu Thomasa - a wraz z nim odbiorcy. Naprawdę: wobec tylu zagrożeń, tylu zaskakujących zwrotów akcji, tylu niespodzianek, koncentracja na miłości byłaby irracjonalna. Nie zmienię tego zdania, choć brzmi nieco okrutnie.

Na kartach Prób ognia pojawia się kilka nowych postaci: choćby Szczurowaty (przedstawiciel DRESZCZu) oraz cały dziewczęcy zespół. Spośród tych ostatnich tylko kilka poznajemy bliżej - zresztą nawet Thomas nie zna imion wszystkich Streferów, a przecież spędził z nimi niemało czasu. Skoro jesteśmy przy Thomasie...staje się swego rodzaju centrum wszystkich problemów. Zawsze znajduje się w środku akcji, pozostaje głównym obiektem zainteresowania DRESZCZu - aż do przesady. Zupełnie nie zrozumiałam, dlaczego chłopak został ocalony przez tamtejszych naukowców: przedstawione uzasadnienie było tak mętne i naciągane, że nie byłam w stanie go przełknąć.

Jakość polskiego wydania oceniam wysoko; Papierowy Księżyc zadbał o ładną okładkę (choć oryginalna bardziej mi się podoba) oraz oryginalne numerowanie rozdziałów. W książce nie ma wielkich marginesów ani tracenia papieru na mnóstwo reklam - tylko treść i niezbędne "dodatki". Dopatrzyłam się wprawdzie kilku niewielkich błędów, ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Głównie dzięki tłumaczowi, który odwalił kawał dobrej roboty, przekładając "streferski" slang na nasz język ojczysty.

Próby ognia były dla mnie miłym zaskoczeniem, wciągającą opowieścią osadzoną w przerażającym świecie. Jeśli jeszcze nie czytaliście Więźnia Labiryntu (filmu jeszcze nie oglądałam, ale to przecież nie to samo...), zachęcam do nadrobienia tego i sięgnięcia po drugi tom. Jeśli zaś zapoznaliście się z pierwszym tomem trylogii Jamesa Dashnera - chyba nie muszę zachęcać Was do sięgnięcia po Próby ognia?
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: miłośnikom antyutopii; fanom serii GONE: Zniknęli, Igrzyska śmierci

4 komentarze:

  1. Też się cieszę, że nie przejęłam się słabą pierwszą częścią, tylko sięgnęłam po następne. Było warto. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie już od początku książka zachwyciła, a potem było tylko lepiej. Ogólnie wysoko oceniam Próby ognia, choć tom pierwszy to nadal niedościgniony ideał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię "Próby ognia", to wg mnie świetna kontynuacja. Podobno tom 3 rozczarowuje. Zakończenie serii jeszcze przede mną, więc zobaczymy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy tom cyklu bardzo mi się podobał - zarówno ze względu na ciekawy świat przedstawiony, jak i język. Drugą część mam już u siebie i cieszę się, że jest tak dobra - lektura z pewnością będzie przyjemnością. :)

    OdpowiedzUsuń