Dzień 24 - Książka, którą według Ciebie powinno przeczytać więcej osób
Witajcie w tę jakże upalną i duszną niedzielę (z resztą cały tydzień taki jest... koszmar w najczystszej postaci)!
Dziś opowiem Wam co nieco o książkach, które moim zdaniem zasługują na większe zainteresowanie czytelników. Okrutna prawda jest taka, że obecnie żywot książki jest krótki - po miesiącu, maksymalnie sześciu, od premiery czytelnicy zapominają o nowince, przytłoczeni innymi nowościami. O książkach starych - i nie mówię tu o utworach z czasów średniowiecza, ale już o, powiedzmy Harrym Potterze - wspomina się niewiele: kto czytał, ten zna; kto nie czytał, już raczej nie przeczyta, bo woli sięgnąć po coś nowszego. Nawet genialny Władca pierścieni przeżył renesans dopiero przy okazji premiery filmów na podstawie trylogii, a później - po ponad dziesięciu latach - kolejnych trzech filmów Hobbit. Z polskiego podwórka podobną "nawrotkę" zaobserwowałam przy okazji Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego. Zupełnie niedawno na rynku pojawiła się trzecia gierka z Geraltem z Rivii w roli głównej - i w autobusie przyuważyłam co najmniej trzy osoby zaczytujące się w książkach Sapkowskiego! Nie zrozumcie mnie źle: wiem, że rozwój jest potrzebny, że nie można cały czas żyć przeszłością, ale niektóre utwory pasuje znać. Nawet jeśli nie są obecnie "na topie".
Dlatego w ramach dzisiejszego wyzwania chciałabym Wam napisać o klasykach literackich. Klasykach, które część z Was mogła czytać i omawiać w ramach szkolnych zajęć, ale niekoniecznie (bo przecież nie wszyscy czytają lektury, a kanon zmienny jest). Zaczynamy od...
Lolity Władimira Nabokowa
....czyli prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnej, wzbudzającej skrajne emocje prozy pióra rosyjskiego pisarza. Lolitę ekranizowano dwukrotnie (chyba), ale nie oglądałam żadnego z filmów. Czemu mówię o tej książce? Powiedzmy sobie szczerze, na temat tej powieści trzeba wyrobić sobie własne zdanie. Każdy człowiek ma nieco inne podejście do tego typu spraw, do tego typu ludzi. Ja myślę, że warto przeczytać tę powieść i samodzielnie wyrobić sobie zdanie na jej temat.
Ania z Zielonego Wzgórza - Lucy Maud Montgomery
Powieść - czy nawet cały cykl - pojawia się na Moich Czytadłach już po raz n-ty (chyba powinnam zmienić nazwę na "Czytadła z Zielonego Wzgórza" albo "Czytadła z Krakowskiego Wzgórza" ;) ), ale uważam, że o tej kilkutomowej serii warto mówić. Nie wiem, czy obecnie w szkołach omawia się przygody Ani (ja w podstawówce miałam okazję przeczytać tylko fragmenty z podręcznika, ale to było już ładnych kilka lat temu i nie wiem, jak to obecnie wygląda). Mam nadzieję, że tak, ponieważ to wspaniała historia o nierozważnej sierotce, która jest lustrzanym odbiciem wielu prawdziwych dziewczyn. Uważam, że o tej książce powinno się mówić równie dużo jak o Małym Księciu (którego - przykro mi - nie polubiłam; być może nie zrozumiałam go wtedy, kiedy czytałam po raz pierwszy, i do tej pory pozostał mi uraz).
Stwierdziłam, że o Ogniem i mieczem nie będę się rozpisywać, ale chociaż wspomnieć należy. Jeśli czytujecie mnie nieco dłużej, na pewno wiecie, że tę historię uwielbiam i będę rekomendować ku utrapieniu gawiedzi nieprzepadającej za starodawną, kwiecistą mową polską.
Dziś opowiem Wam co nieco o książkach, które moim zdaniem zasługują na większe zainteresowanie czytelników. Okrutna prawda jest taka, że obecnie żywot książki jest krótki - po miesiącu, maksymalnie sześciu, od premiery czytelnicy zapominają o nowince, przytłoczeni innymi nowościami. O książkach starych - i nie mówię tu o utworach z czasów średniowiecza, ale już o, powiedzmy Harrym Potterze - wspomina się niewiele: kto czytał, ten zna; kto nie czytał, już raczej nie przeczyta, bo woli sięgnąć po coś nowszego. Nawet genialny Władca pierścieni przeżył renesans dopiero przy okazji premiery filmów na podstawie trylogii, a później - po ponad dziesięciu latach - kolejnych trzech filmów Hobbit. Z polskiego podwórka podobną "nawrotkę" zaobserwowałam przy okazji Wiedźmina Andrzeja Sapkowskiego. Zupełnie niedawno na rynku pojawiła się trzecia gierka z Geraltem z Rivii w roli głównej - i w autobusie przyuważyłam co najmniej trzy osoby zaczytujące się w książkach Sapkowskiego! Nie zrozumcie mnie źle: wiem, że rozwój jest potrzebny, że nie można cały czas żyć przeszłością, ale niektóre utwory pasuje znać. Nawet jeśli nie są obecnie "na topie".
Dlatego w ramach dzisiejszego wyzwania chciałabym Wam napisać o klasykach literackich. Klasykach, które część z Was mogła czytać i omawiać w ramach szkolnych zajęć, ale niekoniecznie (bo przecież nie wszyscy czytają lektury, a kanon zmienny jest). Zaczynamy od...
Lolity Władimira Nabokowa
....czyli prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnej, wzbudzającej skrajne emocje prozy pióra rosyjskiego pisarza. Lolitę ekranizowano dwukrotnie (chyba), ale nie oglądałam żadnego z filmów. Czemu mówię o tej książce? Powiedzmy sobie szczerze, na temat tej powieści trzeba wyrobić sobie własne zdanie. Każdy człowiek ma nieco inne podejście do tego typu spraw, do tego typu ludzi. Ja myślę, że warto przeczytać tę powieść i samodzielnie wyrobić sobie zdanie na jej temat.
Ania z Zielonego Wzgórza - Lucy Maud Montgomery
Powieść - czy nawet cały cykl - pojawia się na Moich Czytadłach już po raz n-ty (chyba powinnam zmienić nazwę na "Czytadła z Zielonego Wzgórza" albo "Czytadła z Krakowskiego Wzgórza" ;) ), ale uważam, że o tej kilkutomowej serii warto mówić. Nie wiem, czy obecnie w szkołach omawia się przygody Ani (ja w podstawówce miałam okazję przeczytać tylko fragmenty z podręcznika, ale to było już ładnych kilka lat temu i nie wiem, jak to obecnie wygląda). Mam nadzieję, że tak, ponieważ to wspaniała historia o nierozważnej sierotce, która jest lustrzanym odbiciem wielu prawdziwych dziewczyn. Uważam, że o tej książce powinno się mówić równie dużo jak o Małym Księciu (którego - przykro mi - nie polubiłam; być może nie zrozumiałam go wtedy, kiedy czytałam po raz pierwszy, i do tej pory pozostał mi uraz).
Stwierdziłam, że o Ogniem i mieczem nie będę się rozpisywać, ale chociaż wspomnieć należy. Jeśli czytujecie mnie nieco dłużej, na pewno wiecie, że tę historię uwielbiam i będę rekomendować ku utrapieniu gawiedzi nieprzepadającej za starodawną, kwiecistą mową polską.
Jakie książki według Was powinno przeczytać więcej osób? Wybralibyście coś z klasyki czy raczej nowinki?
Miłej niedzieli!
Miłej niedzieli!
"Lolitę" przeczytam gdzieś za trzy tygodnie, bo wypożyczyłam już z biblioteki, "Anię" znam i bardzo lubię. A teraz kończę właśnie czytać "Ogniem i mieczem". Strasznie lubię Sienkiewicza, więc i ta historia mi podpasowała. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie więcej osób powinno przeczytać "Przeminęło z wiatrem", "Jeźdźca Miedzianego" i "Gone". <3