środa, 8 października 2014

"Taniec cieni" - Yelena Black

Tytuł: Taniec cieni (org. Dance of Shadows)
Autor: Yelena Black
Seria: Taniec cieni #1
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 24 lipca 2014 r. (premiera: luty 2013)
Ilość stron: 400

Zamieszczony na okładce Tańca cieni frazes, jakoby powieść miała spodobać się fanom Czarnego łabędzia, wydawał mi się przesadzony. Ale jednocześnie zachęcający. I chyba po raz pierwszy od dawna muszę się z nim zgodzić - bo ja przepadłam!

Vanessa Adler rozpoczyna naukę w prestiżowej Nowojorskiej Akademii Baletu. Zawodowym tańcem interesuje się wprawdzie od niedawna - od chwili zniknięcia jej starszej o trzy lata siostry - ale jej osoba i nieprzeciętny talent szybko zwracają na nią uwagę otoczenia. W otoczeniu trzech wyjątkowych mężczyzn - przystojnego Zeppelina, zgryźliwego Justina i surowego trenera Josefa - oraz grupki przyjaciółek, dziewczyna rozpoczyna treningi. Na jej pobycie w szkole cieniem kładą się jednak dwie sprawy: planowana premiera baletu Ognisty ptak oraz tajemnicze zniknięcia wybitnych tancerek - bo Margaret Adler nie była pierwszą, która bez pożegnania odeszła...

Początek Tańca cieni bardzo przypominała mi Czarnego łabędzia. Główna bohaterka spełniła swoje marzenie o dostaniu się do elitarnej szkoły i zaczyna walczyć o główną rolę w największym wydarzeniu sezonu. Jednocześnie toczy wewnętrzną walkę, stara się poznać sekrety trenera i nie zwariować od nieprzychylnych spojrzeń starszych dziewcząt oraz nieustającej presji otoczenia. Muszę przyznać, że wbrew moim obawom, autorka naprawdę ciekawie opisała taneczne perypetie Vanessy. Spodziewałam się nudy i stagnacji, a dostałam naprawdę interesującą i nienaciąganą historię.
Z upływem kartek zaczęło robić się mroczniej i groźniej. A do tego magicznie; gdzieś za połową w utworze zaistniała magia. Oczywiście - jak na książkę o balecie przystało - głównym medium "magiotwórczym" jest taniec. W Tańcu cieni padło jedno z najbardziej żałosnych stwierdzeń, z jakimi spotkałam się w książkach: "Odpowiednie kroki wykonane przez odpowiednią tancerkę mogą zniszczyć świat" (czy jakoś tak; nie mam książki przy sobie). Ale poza tym, całość niesamowicie mi się spodobała. Nie mogłam się nadziwić, jak z tak "nudnego" (z literackiego punktu widzenia) tematu jakim jest taniec udało się zrobić tak ciekawą i wciągającą historię.

Taniec cieni to utwór dla młodzieży, więc niezbyt zdziwiło mnie pojawienie się trójkąta miłosnego. Do plusów utworu mogę zaliczyć jego "realizację", ponieważ Vanessa - znalazłszy sobie tego jedynego - na drugiego właściwie przestała zwracać uwagę. Pewnie nie zaskoczę Was także informacją, że jeden z nich okazał się Bad Boyem... choć mnie osobiście zaskoczyło to, kto naprawdę był zamieszany w aferę. Okej, może powiem jeszcze coś o głównej bohaterce...
Cóż, Vanessę uznaję za najsłabszy punkt powieści. Po pierwsze: no bez przesady, która z Was, drogie Czytelniczki, poszłaby do szkoły tylko po to, by upewnić się, że na pewno nie ma w niej Waszej starszej siostry oraz by wypełnić jej (nie swoje!) ambicje? Po drugie: nie wiem, czy amatorka (która zaczęła interesować się baletem względnie niedawno) byłaby w stanie przejść wstępne testy na tego typu uczelnię. Pomijając te fabularno-postaciowe grzeszki, dziewczyna była okej; no, prawie, bo czasami zachowywała się nieodpowiednio do swojego wieku.

Taniec cieni już trafił na listę moich ulubionych książek. Okładka mnie zachwyciła, treść wciągnęła i choć nie pokochałam głównej bohaterki, chętnie przeczytam ciąg dalszy jej przygód. Na pewno nie jest to historia dla każdego; przyda się choć odrobina zainteresowania tańcem, odporność na absurdalność pomysłu (wtedy można docenić jego geniusz :D ) oraz sympatia wobec książek młodzieżowych. Jeśli spełniacie te warunki, z czystym sumieniem mogę Wam polecić Taniec cieni. Wierzę, że spodoba się Wam tak samo jak mnie (zaś jeśli spełniacie tylko ostatni, też powinno przypaść Wam do gustu).
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: fanom Czarnego łabędzia; miłośnikom powieści młodzieżowych

5 komentarzy:

  1. Ja nabrałam ogromnej ochoty na tę pozycję. Jednak potem natknęłam się na sporo negatywnych opinii, więc jakoś zwątpiłam. Teraz sama nie wiem, co zrobić :/

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie dla samej okładki chyba warto sięgnąć po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka rzeczywiście jest niezła, jednak muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś ciut bardziej spektakularnego :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Film Czarny łabędź mi się bardzo podobał i wiele osób już poleca tę książkę w takim przypadku, więc tym bardziej na nią poluję!

    OdpowiedzUsuń