poniedziałek, 7 maja 2012

"Zakochana w mroku" - Franny Billingsley


Tytuł: Zakochana w mroku (org. Chime)
Autor: Franny Billingsley
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 30 kwietnia 2012 r. (premiera: marzec 2011)
Ilość stron: 404 

Chociaż okładka to nie wszystko, piękna obwoluta zwiększa chęć zapoznania z nieznaną książką. Tak przynajmniej jest ze mną. Gdy dorwałam w swoje zachłanne łapy Zakochaną w mroku poczułam się zachwycona i – ignorując piętrzące się stosy recenzenckie oraz maturę – natychmiast rozpoczęłam lekturę.

Briony Larkin ma osiemnaście lat, jest jednocześnie córką pastora i… wiedźmą. O tym drugim nie wie nikt, nawet jej lekko upośledzona umysłowo siostra bliźniaczka Rose. Gdyby ludzie się dowiedzieli, natychmiast by ją powiesili! Wiedziała tylko jedna osoba, macocha, która jednak nie żyje od jakiegoś czasu. Prawdziwa tożsamość to nie jedyny sekret naszej bohaterki. Pewnego dnia we względnie uporządkowane życie Briony wkracza nieco od niej starszy Eldric, który natychmiast przewrócił jej w głowie. Zaprzyjaźniają się, mierząc jednocześnie z rosnącą ilością dziwnych sytuacji. Czy Briony zaryzykuje i wyjawi pociągającemu towarzyszowi wszystkie sekrety? A może jedynie ich część? Albo wcale? Czy umysłowa choroba Rose da się wyleczyć?

Zakochana w mroku to książka fantastyczna, w której ciężko jednoznacznie określić czas akcji. Z jednej strony przypomina wiek dwudziesty (budowana jest kolej, na ulicach hyżo pomykają samochody), z drugiej – średniowiecze (zabobonny strach przed wiedźmami, czarami…). Także miejsce pozostaje niejednoznaczne (istnieje zarówno Londyn jak i fikcyjne miasteczka), jednak są to tylko detale. Skupmy się na czymś istotniejszym, czyli treści…

Pomysł autorka miała całkiem dobry. Nastoletnia, zmuszona do ukrywania się czarownica, borykająca się z wieloma problemami (zewnętrznymi i mentalnymi), mogła być ciekawą główną bohaterką. Mnogość tajemnic, których nie znamy, także należy do atutów. Do tego Briony nie należy do delikatnych, ślamazarnych postaci, potrafi odpyskować, ale… nienawidzi siebie. A ja znienawidziłam ją. Zachowywała się po prostu dziwnie. Niezrozumiałe zachowanie i wypowiedzi Rose jestem w stanie usprawiedliwić jej ułomnością, ale zdrowa na ciele i umyśle Briony…?

Akcja płynie wartko, a pani Billingsley ma na tyle wyrobiony warsztat, by nie przesadzić ani z ilością opisów, ani dialogów, ani scen akcji. Fabuła wciąga niemal od pierwszych stron, do czego w dużym stopniu przyczynia się pierwszoosobowa narracja z perspektywy Briony. Przyznaję, że w kilku miejscach poczułam się zaskoczona obrotem wydarzeń, choć jedną z „większych” tajemnic – wyjaśniającą się dla protagonistów dopiero w ostatnich rozdziałach – rozgryzłam dużo wcześniej.

Istotną zaletą Zakochanej w mroku jest utrzymujący się wysoki poziom napięcia. Możecie być pewni, że od samiutkiego początku będziecie wręcz pożerać kolejne strony (i paznokcie przy okazji). Dopiero ostatni rozdział zwalnia, pozwala się wyciszyć i pożegnać z bohaterami.

Ogromnym minusem w mojej ocenie pozostaje jednak styl pisania. Chronologia została zachowana (i chwała autorce za to), jednak sposób prowadzenia rozmów uznaję za, delikatnie mówiąc, dziwaczny. Nieraz miałam wrażenie, że bohaterowie rozmawiają ze sobą na dwa różne tematy a mimo wszystko rozumieją się i bez problemu dogadują. Zdarzały się też wprowadzające chaos przeskoki czasowe; jakieś wydarzenie zostało pominięte, a ja później zastanawiałam się „skąd?” albo „kiedy?”. Być może takie było zamierzenie pisarki, ale mnie to nie do końca odpowiada.

Książka ma otwarte zakończenie. Kontynuacja może spokojnie powstać, chętnie ją przeczytam. Co prawda bohaterów nie polubiłam, nie spodobał mi się styl pisania, ale wciągnęłam się w akcję i od książki ciężko mi było się oderwać. Zakochana w mroku to pozycja niewątpliwie ciekawa, zasługująca na uwagę każdego fana książek fantastycznych, romantycznych, młodzieżowych oraz… psychologicznych (może takowy lepiej oceni niezrozumiałe dla mnie, dziwne dywagacje?). Nie jest arcydziełem ani przeciętniakiem, ale czymś pomiędzy. Jeśli macie możliwość, sięgnijcie i sami się przekonajcie, czy osiemnastoletnia wiedźma ma u Was szansę…
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom powieści fantasy oraz młodzieżowych 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu
 

20 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada, a okładka przyciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, że kiedyś przeczytam, ale na razie skończę rozpoczęte trylogie i serie, tzw. "tasiemce". ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa recenzja. Może kiedyś po nią sięgnę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie szansę mają wszystkie paranormale :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka już czeka, a ja co raz częściej spoglądam w jej stronę :D Jeszcze kilka pozytywnych recenzji na jej temat i w końcu się nie oprę i ściągnę ją z półki dużo wcześniej niż zamierzałam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupiłam tę książkę jakiś czas temu i spokojnie czeka na swoją kolej :) Również zakochałam się w okładce. Jest przepiękna i taka... magiczna :)

    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantasy to moja działka ;] Jeżeli chcesz to chętnie ją od Ciebie przygarnę :D

    Muszę poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej sobie odpuszczę to książka raczej nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze słyszę o tej książce, ale chyba muszę się w nią zaopatrzyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaskoczyła mnie ta ocena i w miarę pozytywna opinia (chociaż minusy też są, a ja nienawidzę, jak pisarz nie umie pisać z sensem ;P)- sama nie wiem... może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie do końca książka dla mnie. Tym bardziej, że oceniasz tak średnio. Nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nooo, może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa historia, a o książce słyszałam już wiele pozytywnych opinii. Chyba muszę się za nią rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  14. oTAGowałam Cię.
    szczegóły u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na pewno będę chciała po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książka wydaje się całkiem, całkiem, jednak... wiesz jak to jest...

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmm...kurczę, a ja mam stos książek do przeczytania i nie wiem czy znajdę dla jakiejś nadprogramowej powieści czas w tym roku;p

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem zaskoczona opiniami, jakie widzę o tej książce, bo nie spodziewałam się, że będą one pozytywne. Ale skoro tak jest, to być może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawa okładka. Być może zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Brzmi naprawdę ciekawie :) Dzięki Twojej recenzji mogłam po raz pierwszy usłyszeć o tej książce.

    OdpowiedzUsuń