Autor: Katarzyna Michalak
Seria: Sklepik z niespodzianką
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 4 lipca 2011 r.
Ilość stron: 320
Po polską literaturę sięgam bardzo rzadko; najczęściej z przymusu (lektury szkolne), ewentualnie po godne polecenia rodzime sagi fantasy (np. Wiedźmin czy Pan Lodowego Ogrodu). Recenzowany dziś Sklepik z niespodzianką. Bogusia to moje pierwsze spotkanie z polską kobiecą powieścią obyczajową.
Bogusia Leszczyńska wraca do Polski po roku spędzonym w pracy w Holandii. Nie wiadomo, co ją podkusiło (może opłaty na bramkach okazały się zbyt wysokie?), by zamiast szybkiej drogi ekspresowej wrócić znad morza do Warszawy ścieżynami podrzędnymi. W ten sposób trafiła do małej mieścinki o nazwie Pogodna. Tam wykupiła kamienicę w centrum i postanowiła otworzyć sklepik z kurzołapkami (czyli bibelotkami służącymi wyłącznie do osadzania na nich kurzu). A cała książka opowiada o tym, jak młoda, wykształcona i wychowana w betonowej dżungli kobieta spędza czas na prowincji. I o tym, jak owa prowincja na nią reaguje.
Powiem szczerze, że dawno nie czytałam tak absurdalnej i naiwnej książki. O ile w ogóle miałam okazję się z takową zapoznać. Po pierwsze: czy na pracy naprawdę można dorobić się takiego majątku, by kupić na własność całą kamieniczkę w centrum? Zaraz potem zaskoczyło mnie podejrzanie przyjazne podejście pogodzian do przybyszki - przyjmują ją z otwartymi ramionami, niemal natychmiast zaczynają traktować jak "swego". Trochę to nienaturalne czy mi się tylko wydaje? Zupełnie przypadkiem w Pogodnej nikt nie zaczyna pałać do bohaterki nienawiścią czy chociaż antypatią - wszyscy ją zwyczajnie kochają. Założenie małego biznesu w miasteczku okazuje się łatwe jak ugotowanie wody w czajniku elektrycznym, podobnie przygarnięcie psa i opieka nad nim. Także rodzice Bogusi przedstawieni są jako tak idealni, że aż nieprawdziwi. Obowiązkowe elementy romansu wypadają troszkę lepiej, ale i tak... irytowała mnie bigamia młodej Leszczyńskiej. Szaleje za jednym, drugi jej się podoba, a jeszcze trzeci wydaje się tak interesujący...
W powieści wiele się nie dzieje. Ot, codzienność w małej, nadmorskiej miejscowości. Autorka skupiła się na Bogusi, pozostałym postaciom poświęcając niewiele miejsca. Udało jej się jednak przedstawić ich charaktery, często przeszłość, co wzbogaca i urozmaica lekturę. Kilka historii uważam za przedramatyzowane, ale ten mankament jestem skłonna wybaczyć. Pani Michalak swoją powieść naładowała też mnóstwem emocji - wzruszeń, radości, smutków - w które jednak nie mogłam się "wstrzelić", nie ruszały mnie one.
Sklepik z niespodzianką to powieść dla kobiet, stąd charakterystyczny sposób pisania. Wiele zdrobnień, "przelukrowane" słownictwo, a do tego (o zgrozo!) interpretacje wyrazu pyska czy oczu psa... Taki styl bez wątpienia ma swoich zwolenników, ale ja do nich nie należę. Preferuję poważniejsze, mniej "słodkie" słowa. Nie podobał mi się też właściwie zupełny brak opisów wnętrz czy otoczenia. Za plus uznaję za to zamieszczenie kilku przepisów na smakołyki przyrządzane przez Bogusię. Nie miałam okazji ich sprawdzić, ale dla amatorów przygotowywania słodkości taki dodatek jest nie lada pokusą :) I największa chyba zaleta Sklepiku... - piękna okładka, od której nie mogłam oderwać wzroku...
Chyba warto pokusić się o podsumowanie... Bogusię jest mi ocenić bardzo trudno. Po pierwsze dlatego, że powieści dla kobiet nie czytuję (lekka awersja do wspomnianego stylu pisania). Po drugie, mimo braku jakichkolwiek ciekawych elementów, książkę czytało mi się przyjemnie i lekko. Do tego przepisy. I te okropne absurdy... Powiem tak: Jest to historia idealna dla miłośniczek lekkich w odbiorze obyczajówek dla kobiet i o kobietach, idealna na wieczór po ciężkim dniu, kiedy brak chęci do życia czy lektury czegoś ambitniejszego. Panom raczej odradzam.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: młodym kobietom przepadającym za romantycznymi obyczajówkami
Książkę przeczytałam dzięki akcji Włóczykijka
Czytałam kilka powieści Kasi Michalak i bardzo mi się podobały. Fakt, są one często mało realne, bardziej bajkowe bym powiedziała, bo w życiu tak łatwo nie jest. Nie mniej jednak lubię takie kobiece powieści obyczajowe, pełne ciepła, miłości i nadziei, a "Sklepik z niespodzianką" także mam w planach :)
OdpowiedzUsuńja też po polskich autorów sięgam bardzo rzadko.. i właściwie sama nie wiem dlaczego wolę obcych? :) z tą pisarką nie mialam jeszcze nic do czynienia, ale może kiedyś coś z tym zrobię :)
OdpowiedzUsuńTotalnie zgadzam się z pierwszym zdaniem. I raczej nie zacznę sięgać po polskie obyczajówki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę, ale ostatnio mnie do niej nie ciągnie. Poza tym nie przepadam za polskimi autorami ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, ciekawe. Obyczajówki lubię, ale jakoś do tej mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie, do tej książki;D
OdpowiedzUsuńJa za to jestem fanką książek Katarzyny Michalak, chociaż zdaję sobie sprawę jak często jej proza odbiega od rzeczywistości oraz jakim stylem zalatuję, czyli lukrowanie i naiwność na całego. Ale ja niestety uzależniłam się od tej prozy....
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest to Twoje pierwsze spotkanie z polską kobiecą powieścią obyczajową :D Aż mi się wierzyć nie chce! :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że otworzyłaś się na coś nowego i nie zawiodłaś się :)
Czytałam parę książek pani Michalak i przyznam, że podobały mi się, chociaż za literaturą polską nie przepadam. Może kiedyś sięgnę po tą książkę.
OdpowiedzUsuńRównież nie przepadam za "kobiecymi" powieściami, ale "Sklepik z niespodzianką" wyjątkowo mi się podobał :) Książki nie odebrałam jako naiwnej i przesłodzonej, ale mnie wydała się ciepła i optymistyczna. Fakt, że też brakowało mi większej ilości opisów, ale autorka sama przyznaje, że stawia na dialogi, więc taki styl po prostu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam podobnej książki, bardzo chętnie skuszę się na tę :)
OdpowiedzUsuńJednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSpasuję tym razem :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, prawie w ogóle nie sięgam po takie książki ;)
OdpowiedzUsuń