Tytuł: Ever (org. Evermore)
Autor: Alyson Noël
Seria: Nieśmiertelni, #1 (org. The Immortals)
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 19 lutego 2010 r. (premiera: luty 2009)
Ilość stron: 304
Niektóre książki uważa się za swego rodzaju "klasyki" gatunku, w dzisiejszym przypadku romansu paranormalnego. Cykl Nieśmiertelni się do nich nie zalicza, ale widząc na półce w Empiku coraz więcej tomów założyłam, że skoro ktoś je kupuje, to pewnie warto. Ale czy na pewno...?
Szesnastoletnia Ever przeżyła. Jako jedyna wyszła cało z wypadku, w którym zginęli jej rodzice i młodsza siostra. Musi zamieszkać z ciotką, zmienić szkołę, wejść w nowe towarzystwo, ale... Incydent bardzo ją zmienił: zaczyna dostrzegać wokół ludzi kolorowe aury mówiące o ich nastroju oraz widzieć duchy. Nowe umiejętności czynią z niej odludka, dziwaka, z którym "trzyma" kilka innych "wyrzutków". Oraz Damen Auguste, znany szkolny przystojniak, nie ukrywający swojego zainteresowania dziewczyną.
Świat byłby jednak zbyt piękny, gdyby relacje między tą dwójką mogły po prostu się rozwijać. I o czym pisałyby autorki pokroju pani Alyson? Trzeba wprowadzić "zamieszanie", chłopak musi być niezwykły: nie może być człowiekiem, to by było nudne. Więc kim jest? Jaką mroczną historię skrywają te piękne oczy?
Ever to przede wszystkim romans. Przewidywalny. BARDZO przewidywalny. I niech to wystarczy za uzasadnienie kiepskiej oceny końcowej. Rozwój uczucia między Ever a Damenem pozbawiony jest krzty oryginalności, po przeczytaniu choćby Zmierzchu bez problemu rozgryziecie wszystkie miłosne "niespodziewane zwroty akcji". Dopiero po pewnym czasie dochodzą elementy horroru - robi się ciekawiej, chociaż nieszczęśliwa miłość (w trójkącie) dalej zajmuje zbyt dużo miejsca. Nie wybaczę autorce, że nie wykorzystała potencjału, jaki niosą ze sobą kolorowe aury (na początku wypisano, co oznacza dana barwa): wspomina się o nich może pięć razy przez cały tom, można było wykrzesać z tego coś więcej.
Ciężko mi ocenić główną bohaterkę. Nie jest oryginalna, na widok boskiego Damena zupełnie traci głowę, jest zachwycona jego awansami, ale wciąż zastanawia się, czy na pewno mu na niej zależy, poza tym irytuje czytelnika. Oryginalnym elementem jest jej zamiłowanie do używek (nie zdradzę jakich) - gdy wychodzi ono na jaw, na moment zapałałam wobec niej pewnego rodzaju sympatią (ale tylko na moment). Damen z kolei to typowy nie-człowiek: bardzo tajemniczy (w stylu "nie powiem, bo nie chcę Cię narażać") i wkurzający w swej perfekcyjności. Nie wspominając o braku zdolności do kochania (co zadeklarował jakoś na początku), która okazuje się totalną bujdą. Bohaterowie drugiego planu - zarówno ci pozytywni (przyjaciele Ever oraz jej młodsza siostra, Riley) i negatywni - mają swoje problemy, ich egzystencja popycha akcję do przodu, ale ostatecznie stanowią jedynie tło dla głównej pary.
Średnio podobało mi się zakończenie tego tomu. Kilka rozdziałów przed końcem akcja zgęstniała, zrobiło się mrocznie i nawet... porywająco. Myślę, że nie zdradzę zbyt wiele, pisząc, że cały klimat siadł, gdy zaczęły się rozmowy o Miłości, Sile Uczuć, Przeznaczeniu i tym podobnych Ważnych Sprawach. A ostatnie słowa ("Kocham cię.") zapowiadają więcej tego typu dywagacji w przyszłości.
Czy zatem warto przeczytać Ever? Nie polecałabym, jest wiele ciekawszych historii miłosnych, także tych z wątkiem paranormalnym. Nieśmiertelni bohaterowie (nie oszukujmy się, sama nazwa serii zdradza dość dużo z fabuły) gwarantują pani Alyson wręcz nieograniczone możliwości, może napisać tyle tomów, ile zechce - w końcu ma czas... Jeśli Wy też macie czas (i chęci) na kolejny, mało oryginalny romansik, sięgnijcie. Jeśli nie narzekacie na nadmiar czasu wolnego - bez żalu odpuśćcie.
Ocena końcowa: 3-/6
Polecam: zagorzałym fanom romansów paranormalnych
Nie jestem zagorzałą fanką romansów paranormalnych (chyba), ale Ever i kolejne części tkwią u mnie na półce od jakiegoś czasu ;) Takie powieści traktuję jako swojego rodzaju odmóżdżacze i stosuję je jako odskocznię od natłoku problemów ;)
OdpowiedzUsuńMimo nieprzychylnej opinii zajrzę do Ever ;) Pewnie w najbliższym czasie, bo rok akademicki tuż-tuż ;)
A ja czytałam i nie byłam aż tak negatywnie nastawiona, ot całkiem zwyczajny, romansik paranormalny. Mi nawet przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńNie lubię kiedy zakończenie jest nieciekawe - przeważnie to ono decyduje jak zapamiętamy całą książkę. Raczej nie przeczytam, choć muszę przyznać, że okładka przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńOj, coś mi się odechciało ją czytać. Nieciekawe zakończenie to jak zgniła "wisienka". Odpuszczę sobie, zwłaszcza, że tek nisko oceniasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kocham tę książkę. Następne części są niestety gorsze.
OdpowiedzUsuńZgadzam się słowo w słowo z Twoją recenzją. Pomimo wszystko- raz na jakiś czas funduję sobie jakiś paranormal romance, tak dla rozluźnienia ;).
OdpowiedzUsuńCo do tłumaczenia "Heaven is for Real": jak dotąd spotkałam się jedynie z niemiecką wersją. A szkoda, bo książka (w rankingu amazon.com) zajmuje 2 miejsce pod względem literatury religijnej.
Pozdrawiam ;)
Na książkę polowałam, ale po Twojej recenzji sobie odpuszczę. Szczególnie, że nie byłam do niej zbyt przychylnie nastawiona. Jednak oczekiwałam "czegoś" nowego. Widzę, że nie mogę na to liczyć.
OdpowiedzUsuńJa nie należę do fanów paranormalnych romansów, nawet nie przepadam za zwykłymi książkami paranormal, ale ta seria nad wyraz przypadła mi do gustu. Zarówno pierwsza część jak i kolejne ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMi ogólnie ta książka się podobała. Zobaczymy, jak będzie z następnymi cześciami
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa pierwsze tomy i nie wiem czy sięgnę po trzeci... Ale wątpię w to, że sięgnę.
OdpowiedzUsuńA mnie się podobało, może nie jakoś bardzo bardzo, ale drugi tom już jest rewelacyjny :P
OdpowiedzUsuńTej serii mówię stanowcze NIE, podobnie zresztą jak powieścią P.C. Cast. Są one nie na moje nerwy ;)
OdpowiedzUsuńJedni chwalą pod niebiosa, inni krytykują ile wlezie... muszę to sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńMi ta książka również nie podeszła. Kontynuacji nie przeczytam nie tylko ze względu na treść, ale też okropnie irytujący (a raczej "urwany" jak bym to określiła) styl autorki.
OdpowiedzUsuńTa seria nie jest jakaś zła. Choć Ever może doprowadzić człowieka do szału, czasami zastanawiam się czy ona w ogóle myśli... Ja siedzę przed kolejnym tomem "Mroczny płomień" i ciągle odkładam na bok(ten jeszcze mnie nie wciągnął), a zabieram się za inne książki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Ever już dawno temu, myślałam że naprawdę to świetna książka, jednak twoja ocena całkowicie mnie zaskoczyła. Ale jak to się mówi są gusta i guściki:)
OdpowiedzUsuńJa tą serię lubię przez sentyment,że kiedy po nią sięgnęła, to w tym okresie jeszcze nie wiele czytałam, i nie miałam porównania. Ale w stu procentach zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. :]
OdpowiedzUsuń