Autor: Richelle Mead
Seria: Mroczny łabędź, #1 (org. Dark Swan)
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 8 kwietnia 2011 (premiera: sierpień 2008)
Ilość stron: 384
Richelle Mead jest znana dzięki przygodom wampirów oraz sukubów - nic jednak nie czytałam. Widząc w bibliotece kolejną jej książkę, pierwszy tom nowej serii, bez wahania sięgnęłam. „Na pewno będzie warto” myślałam.
Eugenie Markham, zwana też Othelie lub Czarnym Łabędziem, zajmuje się wypędzaniem duchów do Tamtego Świata oraz kontaktami z nimi. Pewnego dnia otrzymuje zlecenie sprowadzenia stamtąd nastoletniej Jasmine – porwanej w Halloween czternastoletniej dziewczynki. Początkowo nie chce się zgodzić, ale – poznawszy swoją przeszłość – zmienia zdanie. Po tamtej stronie poznaje wiele duchów i demonów, spośród których najważniejsi są Ezon (który porwał Jasmine) i Dorian (jego wróg, na którego pomoc liczy bohaterka). Także ziemski żywot Eugenie się zmienia: kobieta poznaje uroczego młodzieńca - czy otworzy się na miłość?
Początkowo fabuła zapowiadała się typowo: bohaterka przechodzi między światami, walczy z demonami, wreszcie – mniej lub bardziej – szczęśliwie odbija porwaną. Takie rozwiązanie może i jest banalne, przewidywalne, ale w pełni by mnie usatysfakcjonowało. Liczyłam na ciekawe, emocjonujące perypetie. Tymczasem otrzymałam...
Romans, nawet więcej: mocny erotyk. Na pierwszy plan wysuwa się dziwna przepowiednia, głosząca, że potomek Eugenie zdobędzie władzę nad obydwoma światami. Dlatego każdy demon chce ją zapłodnić. Chociaż do stosunków nie dochodzi często, opisywane są one szczegółowo, drobiazgowo, brutalnie… To mnie zniesmaczyło.
Akcja toczy się szybko, co mogę zaliczyć do zalet. Gdyby nie nadmiar obowiązków, pochłonęłabym tę książkę w dwa dni, mimo niesmaku i idiotycznej fabuły. Pierwszoosobowa narracja w czasie przeszłym jeszcze dodaje dynamiki. Chwała autorce za to, że nie wgłębiała się w uczucia towarzyszące bohaterce podczas stosunków – nie strawiłabym (jakże często spotykanych) rozbudowanych metafor i porównań towarzyszącym tego typu scenom.
Także bohaterowie nie dostarczyli mi materiału na pozytywny akapit. Eugenie początkowo zdaje się być zupełnie normalna, poznawszy jednak ważniejsze osobistości Tamtego Świata, zaczyna fiksować. Pozostali także nie powalają – skrywają sekrety, później je ujawniają, czytelnik chwilę się dziwi, po czym przechodzi nad tym do porządku dziennego: ot, znowu „niespodziewany” zwrot akcji.
Córka burzy srodze mnie zawiodła. Oczekiwałam fantastyki, może urban fantasy, a dostałam powieść erotyczną. Gdyby nie ogromna ilość pozytywnych opinii, nie sięgnęłabym po kolejne książki pani Mead, ale renoma Akademii Wampirów nie pozwala mi przejść obok nich obojętnie. Ale dopiero za jakiś czas...
Ocena końcowa: 2/6
Polecam: fanom autorki; lubiącym erotyki
Nasza okładka jest o wiele ładniejsza. Myślę, że przeczytam ;]
OdpowiedzUsuńMoże zajrzę :D
OdpowiedzUsuńOj, oj - chyba nie mój typ... Te opisy erotyczne pewnie i mnie by zniesmaczyły. Nie znoszę epatowania seksem na siłę :(
OdpowiedzUsuńOj jaka słaba ocena! Szkoda, bo gorąco liczyłam na tę książkę.
OdpowiedzUsuńa ja lubię takie mocne etapowanie erotyzmem i z chęcią bym przeczytała, więc jak tylko wpadnie w moje ręce,to kupie.
OdpowiedzUsuńUuu... Aż tak źle? To już mi się odechciało jej czytać xD
OdpowiedzUsuńOh, przeczytałam z nadzieją na ciekawą powieść, ale chyba jednak nie sięgnę :( Te opisy pewnie sprawiłyby, że tylko odechciałoby mi się czytać tą powieść. Na dodatek ci bohaterowie... Nie, nie. Zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRichelle Mead przeczytałam jedynie "Akademie wampirów" oraz dwie cześci "Melancholii Sukuba", którym mnie powaliła:) Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody One Lovely Blog Award. :) Informacje w moim dzisiejszym poście. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńU la la kolejna nominacja ode mnie ;)
OdpowiedzUsuń