środa, 26 sierpnia 2015

"Potop" - Henryk Sienkiewicz

Jednym z moich tegorocznych postanowień było przeczytanie polskiego klasyka literatury, z którym nie miałam okazji zapoznać się w szkole, czyli Trylogii Henryka Sienkiewicza. W tegoroczne ferie przeczytałam Ogniem i mieczem, a na wakacje zaplanowałam sobie Potop, spodziewając się dużo dłuższego posiedzenia. Ale nie AŻ TAK długiego!

Panna Aleksandra Billewiczówna, szlachcianka ze znamienitego roku, na mocy testamentu niedawno zmarłego ojca ma wyjść za mąż za niejakiego Andrzeja Kmicica, którego to wojaka rodzic jej cenił i uznał odpowiednim dla swojej jedynaczki, lub - jeśli taka jej wola - wstąpić do klasztoru. Miłości tych dwojga przeszkadza jednak porywczy charakter pana Andrzeja oraz jego rodaków. Panna Aleksandra zaczyna nienawidzić kawalera wcześniej, niż ten się tego spodziewa. On próbuje odzyskać serce szlachcianki, ale Rzeczpospolitą od północy zaczynają nękać Szwedzi. Młody wojak musi ruszyć w pole, ale czy jeszcze kiedykolwiek ujrzy swoją Oleńkę?

Potop to utwór bardzo obszerny (ja dysponuję wydaniem jednotomowym, liczącym 851 stron wypełnionych drobniutkim tekstem), ale też wiele się w nim dzieje. Proza opisuje wydarzenia z lat 1655-1660. Na kartach tej powieści uwieczniono mnóstwo bitew, liczne wybiegi polityczne, zasadzki, postępy, ale także lżejsze w odbiorze libacje czy słowne przepychanki. Sienkiewicz, jak w Ogniem i mieczem, postawił na dynamiczne i szczegółowe przedstawienie starć, co jest jednocześnie wadą i zaletą; zaletą, bo pozwala wczuć się w klimat starcia; wadą, bo długie opisy momentami nużą, a do tego wydłużają lekturę.
Jeśli natomiast ciekawi Was, co dokładniej znajduje się w kolejnych częściach Potopu, przygotowałam króciuteńką pomoc:
- I - wprowadza czytelnika w ideę konfliktu polsko-szwedzkiego, przedstawia najważniejszych bohaterów i kończy się brzemienną w skutki przemianą Kmicica (czy raczej jej początkiem), którą spokojnie można porównać do przemiany Gustawa w Konrada z Dziadów,
- II - przede wszystkim obrona Częstochowy przed Szwedami, ale też inne zbrojne potyczki obrońców i najeźdźców; no i nie ma panny Aleksandry,
- III - najkrótsza, ale wcale nie najmniej dynamiczna, w której Kmicic jest kimś zupełnie innym, powraca Oleńka, a Szwedzi zaczynają się wycofywać z ziem polskich. Co wcale nie znaczy, że wojny się skończyły.

Przejdźmy może do bohaterów! Ucieszyłam się, że na kartach Potopu spotkałam bohaterów, których pokochałam (bardziej lub mniej) dzięki Ogniem i mieczem. Co prawda Bohun nie brał udziału w bitwach (chociaż kilka razy się o nim wspomniało), ale obecność rubasznego, niesamowicie charyzmatycznego i prześmiesznego pana Jana Onufrego Zagłoby niejako mi to wynagrodziła. Względnie ważną rolę odgrywa tu także pan Michał Wołodyjowski. Zachwycające, jak konsekwentnie Sienkiewicz przedstawia tych dwóch mężów. Jeden przechwala się, jakich wspaniałych czynów dokonał; drugi z niesamowitą finezją wymachuje szabelką. Pierwszy zdobywa przyjaciół sposobem bycia, a wrogów pokonuje dowcipem i podstępami; drugi darzony jest szacunkiem z powodu swoich umiejętności szermierczych.
Okej, to może napiszę co nieco o parce głównych bohaterów Potopu. Panna Aleksandra Billewiczówna od samego początku działała mi na nerwy swoją wyniosłością, chłodnym obejściem, a także nieustającymi wewnętrznymi dylematami "Czy mogę kochać Kmicica, skoro on taki a taki? Nie, nie mogę kochać zdrajcy. Nie zasłużył sobie na moją miłość, pójdę do klasztoru. Ale przecież był taki przystojny, tak bardzo chciałabym go mieć!" Argh! Wobec takich wad jej odwaga i upór wydają się blednąć. No i teraz najważniejszy: Andrzej Kmicic, młody i przystojny wojak z Litwy, bezgranicznie zauroczony Oleńką. Podobało mi się to, jak Autor pokierował jego losami, z jakimi problemami kazał mu się mierzyć i jak go owe wydarzenia zmieniły. Choć drażniła mnie jego przesadna (naprawdę przesadna!) bogobojność, zapałałam do niego sympatią. I wiecie co? Bo przypominał mi Jurka Bohuna - nieustraszonego wodza wzbudzającego postrach wśród nieprzyjaciół, walczącego nie tylko dla kraju i władcy, ale także dla siebie, by się zemścić. Tyle że Bohun był "tym złym", a Kmicic "tym dobrym" (i stracił ukochaną).

Chociaż Potop to utwór bardzo długi, jego końcówka wydaje się niejako... przyspieszona. Trzecia część powieści znacząco różni się od reszty: zbrojne potyczki zostają tylko wspomniane, Autor koncentruje się tylko na kilku większych starciach. Henryk Sienkiewicz chyba uznał, że napisał dość dużo i nie chce przedłużać. Tym sposobem ostatnie kilka stron to przebieżka przez dwa ostatnie lata konfliktu.
Nie mogę nie wspomnieć o stricte obyczajowym obliczu Potopu. Choć utwór koncentruje się na wojnie polsko-szwedzkiej, na jej wojskowym aspekcie, Autor kreśli także precyzyjny wizerunek społeczeństwa tego okresu. Pięknie oddał opieszałość szlachty, jej naiwność, przekupność, a także ogromną wiarę w Boga. To ten ostatni element z jednej strony ogromnie mnie irytował - jak wielką ufność pokładano w wierze! - ale z drugiej mam świadomość, że tak właśnie było w XVII wieku.

Bez bicia przyznaję, że Potop podobał mi się znacznie mniej niż Ogniem i mieczem. (Może to kwestia podejścia początkowego: ekranizację Ogniem i mieczem kochałam, a Potopu w całości nie poznałam.) Utwór okrutnie mi się dłużył, pomimo dynamicznych opisów bitew i przesympatycznych bohaterów. Winą za ten stan rzeczy obarczam długość tej powieści. I Oleńkę. Od bardzo, bardzo dawna żadnej książki nie męczyłam tak długo (dwa miesiące). Niemniej Wam polecam: takiego klasyka nie wypada nie znać!
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: każdemu - taką klasykę wypada znać!

Tytuł: Potop
Autor: Henryk Sienkiewicz
Seria: Trylogia #2
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: rok 1998 (premiera: 1886 rok)
Ilość stron: 851
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwania 2015 - Miałam przeczytać w szkole, ale się nie udało
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Trylogia

4 komentarze:

  1. Przez lata nie umiała "zabrać" się za "Ogniem i mieczem", a swoją przygodę z Trylogią rozpoczęłam od 'Pana Wołodyjowskiego" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mo się "Potop" bardziej podobał od "Ogniem i mieczem", bo po prostu pokochałam Kmicica (on jest tak bardzo podobny do Bohuna. <3). Za to strasznie wkurzała mnie Oleńka, z tych samych powodów co Ciebie.
    Co do wiary... Mnie to właśnie dziwiło, ludzie w tamtych czasach byli tak bardzo wierzący, a nie mieli nic przeciwko zabijaniu. Najbardziej zapadł mi w pamięć fragment, gdzie Tatarzy mordowali niewinnych ludzi, lała się krew, a Kmicic usiłował się modlić. Co i rusz przerywały mu krzyki, więc zaczynał od nowa. i jeszcze twierdził, że Bogu się to podoba. Zaślepienie i hipokryzja totalna. :O
    W każdym razie uwielbiam Sienkiewicza i niedługo zabieram się za "Pana Wołodyjowskiego". Niestety, zostałam zaspojlerowana, co to tego, co się stanie z panem Michałem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś na pewno przeczytam, ale nie w najbliższym czasie. Trochę innych "cegieł" czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto, warto znać całą trylogię. Raz w życiu trzeba przeczytać koniecznie!

    OdpowiedzUsuń