Joe Abercrombie to znany pisarz fantasy, z którym spotkałam się przy okazji Połowy króla. Tamta powieść mnie nie porwała, ale mimo wszystko sięgnęłam po ciąg dalszy, Pół świata. Była to jedna z najlepszych decyzji w ostatnich miesiącach!
Helga "Zadra" Bathu pragnie zostać zaprzysiężonym wojownikiem, ale jako dziewczyna musi mierzyć się z gorszymi przeciwnościami niż pozostali rekruci. Podczas testów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego zostaje skazana na śmierć. Dzięki interwencji jej rywala, Branda, udaje jej się zachować życie. Niebawem ta dwójka trafia pod protekcję Ojca Yarviego i spotka się na okręcie zmierzającym na południe, do Kalyiv i dalej, do Pierwszego z Miast. Mają szukać sojuszników wobec coraz bardziej realnej groźby wojny w rejonie Morza Drzazg.
Pół świata to powieść fantasy z nastawieniem na przygodę oraz wątek podróży, niosąca także niejedno mądre przesłania (tak jak Pół króla, z którego pochodzi jeden z moich ukochanych cytatów). Podczas wielotygodniowej podróży załoga okrętu - złożonego, tak jak w pierwszej części - z ludzi przeróżnego autoramentu przeżywa wiele przygód, bardziej i mniej szczęśliwych, ale przede wszystkim zacieśniających więzy międzyludzkie. Kiedy akurat nie dzieje się nic niebezpiecznego, Czytelnika zabawiają przekomarzanki pomiędzy członkami załogi lub treningi Zadry, którymi poddawana jest na zlecenie Ojca Yarviego.
Niejakim mankamentem Połowy świata jest nierówne tempo wydarzeń. Podczas lektury kilkakrotnie miałam wrażenie, że utwór lada moment się skończy: akcja zwalniała i kierowała się na tor wyraźnie wskazujący za koniec... Ale nie! Kiedy przebrnęłam przez fragment stagnacji (wierzcie mi, w jego trakcie dziwiłam się, co jeszcze wypełni około 100 stron, które zostały mi do końca), ponownie dałam się porwać emocjom. Wydaje mi się, że właśnie to, co tam przeczytałam, wywarło na mnie największe wrażenie.
Bardzo zadowalającym aspektem Połowy świata jest kreacja głównych, ale także pobocznych, bohaterów. Zadra i Brand jednakowo przypadli mi go serca, obydwoje pokochałam jednakowo. Branda za niesamowite podobieństwo do siebie (a przynajmniej tak mi się wydaje): to spokojny, nieśmiały chłopak, niezbyt wygadany, marzący o karierze wielkiego wojownika, a jednocześnie świadom swoich słabości i przesadnego zamiłowania do Ojca Pokoju. Zadra stanowi jego przeciwieństwo (a tym samym postać, którą po części jestem, a po części chciałabym się stać): jest żywiołowa, odważna, wyszczekana, nie boi się wyzwań, lepiej odnajduje się w świecie mężczyzn niż kobiet, wzbudza postrach, ale także szacunek i została naznaczona przez Matkę Wojnę. Drogie Panie, czy - gdzieś w głębi duszy - nie chciałybyście stać się właśnie taką kopiącą tyłki dziewczyną?
Z przyjemnością muszę wspomnieć, że i inni, drugoplanowi, bohaterowie nie pozostali "niedopieszczeni". Powróciła część załogi znanej z Połowy króla, pojawiły się też zupełnie nowe, charyzmatyczne postacie. Największą zagadką pozostawał dla mnie Ojciec Yarvi. Już we wspomnianej "jedynce" zaskakiwał mnie swoją pomysłowością i przebiegłością, ale tutaj... no właśnie! Słów mi brakuje.
Pół świata, względem Połowy króla, zaliczyło nie tylko przeskok w czasie, ale także odbiorcy docelowym. O ile pierwsza część Morza Drzazg kierowana była do odbiorcy w wieku wczesnonastoletnim, o tyle tom drugi jest raczej dla osób nieco starszych. No powiedzmy, takich szesnasto-, siedemnastolatków i starszych. Głównie przez erotyczne aluzje czy podteksty, o mniej cenzuralnych wyrażeniach nie wspomnę. Ale co się dziwić, przez większość czasu towarzyszymy bandzie nieokiełznanych, bezpośrednich prostaków ciągnących wiosła.
Pół świata zachwyciło mnie przede wszystkim bohaterami. Na drugim miejscu fabułą, która przez ponad połowę książki powiela raczej oklepany schemat "załogi w podróży". No i wieloma fajnymi złotymi myślami, które - tak jak w przypadku Połowy króla - urozmaicają recenzję. Niecierpliwie wypatruję trzeciej części, Połowy wojny, i liczę, że ponownie spotkam tam Zadrę i Branda. Z nimi jestem skora udać się w kolejną, nawet najdłuższą podróż.
Ocena końcowa: 6-/6
Pieśni to pieśni, a życie to życie. [str. 200]
Helga "Zadra" Bathu pragnie zostać zaprzysiężonym wojownikiem, ale jako dziewczyna musi mierzyć się z gorszymi przeciwnościami niż pozostali rekruci. Podczas testów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego zostaje skazana na śmierć. Dzięki interwencji jej rywala, Branda, udaje jej się zachować życie. Niebawem ta dwójka trafia pod protekcję Ojca Yarviego i spotka się na okręcie zmierzającym na południe, do Kalyiv i dalej, do Pierwszego z Miast. Mają szukać sojuszników wobec coraz bardziej realnej groźby wojny w rejonie Morza Drzazg.
Ten, kto myśli wyłącznie o tym, by postąpić dobrze, a nie zastanawia się nad konsekwencjami [...] jest niebezpieczny. [str. 27-28]
Pół świata to powieść fantasy z nastawieniem na przygodę oraz wątek podróży, niosąca także niejedno mądre przesłania (tak jak Pół króla, z którego pochodzi jeden z moich ukochanych cytatów). Podczas wielotygodniowej podróży załoga okrętu - złożonego, tak jak w pierwszej części - z ludzi przeróżnego autoramentu przeżywa wiele przygód, bardziej i mniej szczęśliwych, ale przede wszystkim zacieśniających więzy międzyludzkie. Kiedy akurat nie dzieje się nic niebezpiecznego, Czytelnika zabawiają przekomarzanki pomiędzy członkami załogi lub treningi Zadry, którymi poddawana jest na zlecenie Ojca Yarviego.
Niejakim mankamentem Połowy świata jest nierówne tempo wydarzeń. Podczas lektury kilkakrotnie miałam wrażenie, że utwór lada moment się skończy: akcja zwalniała i kierowała się na tor wyraźnie wskazujący za koniec... Ale nie! Kiedy przebrnęłam przez fragment stagnacji (wierzcie mi, w jego trakcie dziwiłam się, co jeszcze wypełni około 100 stron, które zostały mi do końca), ponownie dałam się porwać emocjom. Wydaje mi się, że właśnie to, co tam przeczytałam, wywarło na mnie największe wrażenie.
Skromność jest dla tych, którzy nie mają się czym chwalić. [str. 42]
Bardzo zadowalającym aspektem Połowy świata jest kreacja głównych, ale także pobocznych, bohaterów. Zadra i Brand jednakowo przypadli mi go serca, obydwoje pokochałam jednakowo. Branda za niesamowite podobieństwo do siebie (a przynajmniej tak mi się wydaje): to spokojny, nieśmiały chłopak, niezbyt wygadany, marzący o karierze wielkiego wojownika, a jednocześnie świadom swoich słabości i przesadnego zamiłowania do Ojca Pokoju. Zadra stanowi jego przeciwieństwo (a tym samym postać, którą po części jestem, a po części chciałabym się stać): jest żywiołowa, odważna, wyszczekana, nie boi się wyzwań, lepiej odnajduje się w świecie mężczyzn niż kobiet, wzbudza postrach, ale także szacunek i została naznaczona przez Matkę Wojnę. Drogie Panie, czy - gdzieś w głębi duszy - nie chciałybyście stać się właśnie taką kopiącą tyłki dziewczyną?
Z przyjemnością muszę wspomnieć, że i inni, drugoplanowi, bohaterowie nie pozostali "niedopieszczeni". Powróciła część załogi znanej z Połowy króla, pojawiły się też zupełnie nowe, charyzmatyczne postacie. Największą zagadką pozostawał dla mnie Ojciec Yarvi. Już we wspomnianej "jedynce" zaskakiwał mnie swoją pomysłowością i przebiegłością, ale tutaj... no właśnie! Słów mi brakuje.
- Wojownik nie zna strachu.
- Ha! Tylko głupiec go nie zna. Wojownik staje do walki pomimo strachu. Ty to zrobiłeś. [str. 200]
- Ha! Tylko głupiec go nie zna. Wojownik staje do walki pomimo strachu. Ty to zrobiłeś. [str. 200]
Pół świata, względem Połowy króla, zaliczyło nie tylko przeskok w czasie, ale także odbiorcy docelowym. O ile pierwsza część Morza Drzazg kierowana była do odbiorcy w wieku wczesnonastoletnim, o tyle tom drugi jest raczej dla osób nieco starszych. No powiedzmy, takich szesnasto-, siedemnastolatków i starszych. Głównie przez erotyczne aluzje czy podteksty, o mniej cenzuralnych wyrażeniach nie wspomnę. Ale co się dziwić, przez większość czasu towarzyszymy bandzie nieokiełznanych, bezpośrednich prostaków ciągnących wiosła.
Wszystkich ciosów nie unikniesz, lecz nie możesz pozwolić, aby ich siła tobą zachwiała, aby ból cię spowolnił, aby szok sprawił, że się zawahasz. [str. 282]
Pół świata zachwyciło mnie przede wszystkim bohaterami. Na drugim miejscu fabułą, która przez ponad połowę książki powiela raczej oklepany schemat "załogi w podróży". No i wieloma fajnymi złotymi myślami, które - tak jak w przypadku Połowy króla - urozmaicają recenzję. Niecierpliwie wypatruję trzeciej części, Połowy wojny, i liczę, że ponownie spotkam tam Zadrę i Branda. Z nimi jestem skora udać się w kolejną, nawet najdłuższą podróż.
Polecam: miłośnikom fantasy; fanom powieści drogi oraz akcji
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Rebis
Tytuł: Pół świata (org. Half the World)
Autor: Joe Abercrombie
Seria: Morze Drzazg #2
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 11 sierpnia 2015 r. (premiera: luty 2015 r.)
Ilość stron: 450
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Klucznik na sierpień - Wakacje na okładce
1. Klucznik na sierpień - Wakacje na okładce
Musze przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części, ale czym prędzej muszę się za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!