Jakiś czas temu do polskich kin zawitał film Zbuntowana, ciąg dalszy Niezgodnej, na podstawie powieści pod tym samym tytułem. Pamiętam, że pierwsza część wywarła na mnie naprawdę spore wrażenie, ale do lektury drugiego tomu jakoś mnie nie ciągnęło. Jak się okazało, absolutnie słusznie.
Po wydarzeniach z Niezgodnej wiele się zmieniło. Nieustraszeni podzielili się na dwie części, Altruiści właściwie wyginęli, a ich niedobitki próbują jakoś sobie radzić. Tris, Cztery i jeszcze kilka osób szukają pomocy w różnych miejscach, ale nikt nie chce narazić się połączonym siłom Erudytów i Nieustraszonych. Nikt? Cóż, okazuje się, że w mieście sporą rolę odgrywają Bezfrakcyjni i to oni mogą sporo namieszać.
Zbuntowana oparła się klątwie nudnej, nie wprowadzającej niczego do ogólnej fabuły części drugiej. Niemal nieustannie coś się dzieje, Tris i Cztery gdzieś jadą, z kimś rozmawiają, coś planują, realizują swoje zamiary... Autorka popuściła wodze wyobraźni i zasypała odbiorców masą faktów, tajemnic i intryg. Osobiście czułam się nimi przytłoczona. Szczególnie końcówka tomu została tymi elementami przepakowana, wszystko działo się niesamowicie szybko, a dodatkowo wprowadzone zostały zupełnie nowe wątki, których zakończenie poznam dopiero, gdy przeczytam Wierną.
Targają mną jednak wątpliwości, czy chcę kończyć tę trylogię. Odniosłam wrażenie, że autorka usilnie próbowała uczynić ze swojej bohaterki najmądrzejszą, najodważniejszą i najbardziej błyskotliwą postać w swoim świecie, a może w całej literaturze. Z tegoż powodu to Tris wpada na "najgenialniejsze" pomysły, posiada "najważniejszych" krewnych, no i oczywiście jako jedyna jest "naprawdę odważna". Ooo nie, mniej więcej w połowie Zbuntowanej mój umysł mówił stanowcze "nie" takiemu podejściu do sprawy. Przypominały mi się moje pierwsze opowiadania, w których stosowałam ten sam zabieg - za co została surowo zjechana przez nieocenioną w takich sprawach kuzynkę ;).
Kreacja głównych bohaterów nie wpłynęła pozytywnie na moją ocenę Zbuntowanej. Tris kilkakrotnie wykazała się niekonsekwencją i naiwnością, a także głupotą (nie odwagą, jak twierdzą inni bohaterowie). Męczyły mnie jej rozterki sercowe, usilne próby zrobienia z siebie męczenniczki za Sprawę, nieustanne narażanie swojego życia "bo wtedy innym nic się nie stanie". Powieść naprawdę przekroczyła granice zdrowego rozsądku i racjonalnego postrzegania rzeczywistości. Cztery także mnie drażnił: z jednej strony stawiał Tris (całkiem rozsądne) ultimatum, z drugiej sam się do niego nie stosował; aby zyskać szacunek pobratymców wykorzystał swojego ojca (nie lituję się nad nim, jego też nienawidzę). Marcus, który jakoś w Niezgodnej mi nie przeszkadzał, w Zbuntowanej zyskał nieco na znaczeniu i stał się trzecim, obok wymienionej parki, gwoździem do trumny tej powieści. Autorce zbytnio zależało na uzasadnieniu jego zachowania, przez co wypadł niewiarygodnie ("Czemu mnie nienawidzisz? Ja miałem swoje powody. Ale nie mogę ci o nich powiedzieć, bo to wielka tajemnica. A z resztą... Chodź, zdradzę ci tę tajemnicę. Albo nie, pokażę ci ją, bo w moje słowa nie uwierzysz. Ale najpierw musimy się włamać tu i ówdzie. Chyba nie muszę mówić, że to bardzo niebezpieczne?").
Prawdę mówiąc, rozbawiła mnie rekomendacja Anny Dereszowskiej, którą umieszczono na okładce. Pozwolę sobie zacytować co ciekawsze fragmenty:
(...)doznania erotyczne - w którym miejscu?
(...)precyzyjnie wymyślonym świecie - to też nie do końca, chyba że Wierna zawiera w sobie pierwiastek, który udowodni mi tę precyzję,
Ogromna dawka emocji... - tu akurat mogę się zgodzić, choć chyba nie o TAKIE emocje chodziło pani Dereszowskiej
...i psychologii ludzi u progu dojrzałości - jeśli przyszłość miałaby opierać się na młodzieży pokroju Tris, nie mielibyśmy żadnej przyszłości. Takie jest moje zdanie.
Podsumowując, Zbuntowana wybiła się ponad schematy "nudnej drugiej części", ale natężenie wydarzeń i tempo akcji wprowadzają zamieszanie i utrudniają lekturę. Koncentracja wszystkiego wokół głównej bohaterki to z kolei zabieg pozbawiający polotu i raczej nie kojarzący się z profesjonalizmem. Jak dla mnie, powieść absolutnie przeciętna, choć na pewno bardzo istotna dla całej trylogii.
Ocena końcowa: 3+/6
Polecam: miłośnikom powieści młodzieżowych
Tytuł: Zbuntowana (org. Insurgent)
Autor: Veronica Roth
Seria: Niezgodna #2
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 20 listopada 2012 r. (premiera: maj 2012 r.)
Ilość stron: 366
Po wydarzeniach z Niezgodnej wiele się zmieniło. Nieustraszeni podzielili się na dwie części, Altruiści właściwie wyginęli, a ich niedobitki próbują jakoś sobie radzić. Tris, Cztery i jeszcze kilka osób szukają pomocy w różnych miejscach, ale nikt nie chce narazić się połączonym siłom Erudytów i Nieustraszonych. Nikt? Cóż, okazuje się, że w mieście sporą rolę odgrywają Bezfrakcyjni i to oni mogą sporo namieszać.
Zbuntowana oparła się klątwie nudnej, nie wprowadzającej niczego do ogólnej fabuły części drugiej. Niemal nieustannie coś się dzieje, Tris i Cztery gdzieś jadą, z kimś rozmawiają, coś planują, realizują swoje zamiary... Autorka popuściła wodze wyobraźni i zasypała odbiorców masą faktów, tajemnic i intryg. Osobiście czułam się nimi przytłoczona. Szczególnie końcówka tomu została tymi elementami przepakowana, wszystko działo się niesamowicie szybko, a dodatkowo wprowadzone zostały zupełnie nowe wątki, których zakończenie poznam dopiero, gdy przeczytam Wierną.
Targają mną jednak wątpliwości, czy chcę kończyć tę trylogię. Odniosłam wrażenie, że autorka usilnie próbowała uczynić ze swojej bohaterki najmądrzejszą, najodważniejszą i najbardziej błyskotliwą postać w swoim świecie, a może w całej literaturze. Z tegoż powodu to Tris wpada na "najgenialniejsze" pomysły, posiada "najważniejszych" krewnych, no i oczywiście jako jedyna jest "naprawdę odważna". Ooo nie, mniej więcej w połowie Zbuntowanej mój umysł mówił stanowcze "nie" takiemu podejściu do sprawy. Przypominały mi się moje pierwsze opowiadania, w których stosowałam ten sam zabieg - za co została surowo zjechana przez nieocenioną w takich sprawach kuzynkę ;).
Bez frakcji? Świat, w którym nikt nie wie, kim jest ani gdzie przynależy? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jak dla mnie to oznacza tylko chaos i samotność. [str. 83]
Kreacja głównych bohaterów nie wpłynęła pozytywnie na moją ocenę Zbuntowanej. Tris kilkakrotnie wykazała się niekonsekwencją i naiwnością, a także głupotą (nie odwagą, jak twierdzą inni bohaterowie). Męczyły mnie jej rozterki sercowe, usilne próby zrobienia z siebie męczenniczki za Sprawę, nieustanne narażanie swojego życia "bo wtedy innym nic się nie stanie". Powieść naprawdę przekroczyła granice zdrowego rozsądku i racjonalnego postrzegania rzeczywistości. Cztery także mnie drażnił: z jednej strony stawiał Tris (całkiem rozsądne) ultimatum, z drugiej sam się do niego nie stosował; aby zyskać szacunek pobratymców wykorzystał swojego ojca (nie lituję się nad nim, jego też nienawidzę). Marcus, który jakoś w Niezgodnej mi nie przeszkadzał, w Zbuntowanej zyskał nieco na znaczeniu i stał się trzecim, obok wymienionej parki, gwoździem do trumny tej powieści. Autorce zbytnio zależało na uzasadnieniu jego zachowania, przez co wypadł niewiarygodnie ("Czemu mnie nienawidzisz? Ja miałem swoje powody. Ale nie mogę ci o nich powiedzieć, bo to wielka tajemnica. A z resztą... Chodź, zdradzę ci tę tajemnicę. Albo nie, pokażę ci ją, bo w moje słowa nie uwierzysz. Ale najpierw musimy się włamać tu i ówdzie. Chyba nie muszę mówić, że to bardzo niebezpieczne?").
Prawdę mówiąc, rozbawiła mnie rekomendacja Anny Dereszowskiej, którą umieszczono na okładce. Pozwolę sobie zacytować co ciekawsze fragmenty:
(...)doznania erotyczne - w którym miejscu?
(...)precyzyjnie wymyślonym świecie - to też nie do końca, chyba że Wierna zawiera w sobie pierwiastek, który udowodni mi tę precyzję,
Ogromna dawka emocji... - tu akurat mogę się zgodzić, choć chyba nie o TAKIE emocje chodziło pani Dereszowskiej
...i psychologii ludzi u progu dojrzałości - jeśli przyszłość miałaby opierać się na młodzieży pokroju Tris, nie mielibyśmy żadnej przyszłości. Takie jest moje zdanie.
Podsumowując, Zbuntowana wybiła się ponad schematy "nudnej drugiej części", ale natężenie wydarzeń i tempo akcji wprowadzają zamieszanie i utrudniają lekturę. Koncentracja wszystkiego wokół głównej bohaterki to z kolei zabieg pozbawiający polotu i raczej nie kojarzący się z profesjonalizmem. Jak dla mnie, powieść absolutnie przeciętna, choć na pewno bardzo istotna dla całej trylogii.
Ocena końcowa: 3+/6
Polecam: miłośnikom powieści młodzieżowych
Tytuł: Zbuntowana (org. Insurgent)
Autor: Veronica Roth
Seria: Niezgodna #2
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 20 listopada 2012 r. (premiera: maj 2012 r.)
Ilość stron: 366
Recenzja realizuje wyzwania:
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Film oparty na książce
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka, na podstawie której powstał film
1. Książkowe wyzwanie 2015 - Film oparty na książce
2. Wyzwanie czytelnicze 2015 - Książka, na podstawie której powstał film
Mi się podobało, a najbardziej ostatni tom :) Drugi był średni :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Ja pamiętam, co działo się w niezgodnej, pamiętam, co działo się w Wiernej. Za nic nie jestem w stanie przypomnieć sobie wydarzeń Zbuntowanej, a to o czymś świadczy ;)
OdpowiedzUsuńAch... już sama nie wiem co mam myśleć o tej serii :/
OdpowiedzUsuńSeria jak dla mnie jest okej, trzecia część przede mną... chociaż szkoda, że wiem, jak to się kończy.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Przeszła mi ochota na czytanie tej serii po obejrzeniu Niezgodnej, od tamtego momentu postanowiłam tylko oglądać kolejne filmy na podstawie tej serii :)
OdpowiedzUsuń