piątek, 7 marca 2014

"Obsidian" - Jennifer L. Armentrout

Tytuł: Obsidian (pl. Obsydian)
Autor: Jennifer L. Armentrout
Seria: Lux, #1
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 21 maja 2014 r. (premiera: listopad 2011 r.)
Ilość stron: 335

Mimo wiadomej większości czytelników wtórności powieści młodzieżowych, wciąż sięgam po kolejne pozycje i szukam "tego czegoś", co wyróżniłoby daną książkę spośród setek innych. Sięgnęłam więc po Obsidian pióra Jennifer L. Armentrout, który - jak mi się wydawało - miał ukazać się w Polsce.

Główna bohaterka, Katy Schwartz, przeprowadza się do małego miasteczka, uciekając z matką przed wspomnieniami po zmarłym ojcu. Ma to miejsce w wakacje, a od września Kat ma zacząć naukę w lokalnym liceum. Wcześniej poznaje dwójkę nastoletnich sąsiadów - Deamona i Dee Blacków - oczywiście w jej wieku. O ile Dee chce zaprzyjaźnić się z nową dziewczyną, jej brat jest temu zdecydowanie przeciwny. Rodzeństwo zachowuje się poniekąd dziwnie - co zauważa nie tylko Kat, ale większość dzieciaków z liceum - do tego pojawiło się w szkole z jeszcze jednym bratem oraz jeszcze jednymi trojaczkami. Dziwne wydarzenia zaczynają kumulować się wokół niepozornej Kat, która w głębi duszy toczy bój: czy kocha Deamona, czy go nienawidzi?

Nie mylicie się - Obsidian to kolejny romans paranormalny, z naciskiem na romans. Do tego skonstruowany niemal tak samo jak Zmierzch. Brakuje tylko balu wieńczącego tom. Bohaterka znów trafia do nowego z jednym rodzicem (choć tym razem z matką), zawiera znajomość z Elitarnymi Dziwakami i Elegantami szkoły, zakochuje się w chłopaku, który za nic w świecie z nią nie będzie (jakże miałby zwrócić uwagę na taką szarą myszkę jak ona?), do tego nie chce jej związków z kimkolwiek z jego rodziny. Oczywiście na jednej lekcji siedzą w pobliżu siebie, oczywiście on kilka razy ją ratuje i twierdzi przy tym uparcie, że wcale ale to wcale mu na niej nie zależy. Oczywiście jakiś wątek fabularny też dodano, żeby móc podciągnąć to pod literaturę młodzieżową a nie stricte harlequin, ale jest on nieustannie tłamszony przez romans. Po skończeniu lektury naprawdę dość miałam wysłuchiwania, że Kat musi odciąć się od Blacków "dla jej własnego dobra / bezpieczeństwa" (choć pojawił się też argument, że chodzi o "dobro / bezpieczeństwo" Dee).

Nie zapałałam sympatią do głównych postaci. Początkowo lekko utożsamiałam się z Kat, która czyta książki i prowadzi bloga z recenzjami, ale szybko zrezygnowałam z tej więzi. Dziewczyna należy do tych, które mówiąc "Nie" mają na myśli "Tak". Oczywiście nie przyznaje się do zauroczenia postacią Deamona - i chodzi raczej o jego ciało, bo z charakteru to typ mocno... rozbieżny. Dlaczego? Nasz kochaś na co dzień jest szorstki jak papier ścierny, ale zdarzają mu się chwile wręcz przerysowanej czułości i tkliwości. Oczywiście w stosunku do Kat. Oczywiście mają potem kłopoty. Ale to, oczywiście, nie ma dla nich większego znaczenia (choć poziom bezpieczeństwa Dee gwałtownie wtedy maleje).

W Obsidian udało mi się znaleźć dwie zalety. Pierwsza to ciekawy pomysł na tę "paranormalną" część osobowości Dee i Deamona. Przynajmniej nie są to wilkołaki ani wampiry, choć ich pochodzenie wydaje się równie mocno naciągnięte. Cóż, takimi prawami rządzi się ten gatunek. Druga zaleta to długość: mękę udało mi się zakończyć względnie szybko.

Gdyby policzyć, ile razy w tej recenzji padło słowo "oczywiście", można wyciągnąć bardzo poprawny wniosek, że to lektura przewidywalna. Niespodzianką może być ewentualnie tożsamość Dee i Deamona oraz brak balu maturalnego (choć jest jakaś inna potańcówka, nie pomnę z jakiej okazji). Według mnie czas spędzony na lekturze był czasem straconym. Być może dlatego, że Zmierzch odebrałam jako czytadło nudne i przewidywalne, a Obsidian to jego prawie doskonałe ksero.
Ocena końcowa: 2/6
Polecam: fanom Zmierzchu

8 komentarzy:

  1. Bardzo chciałam poznać tę książkę i nie mogłam odżałować, że nie ma polskiego wydania, ale teraz widzę po twoje recenzji, że jednak nie ma sensu tracić na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polska książka ma się ukazać u filii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie dla mnie. Szkoda mi czasu na takie lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu... myślałam, że będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie jestem raczej fanką zmierzchu czyli pozycja nie dla mnie ;) poza tym cierpię na brak czasu więc tracić go przy czymś tak jednowymiarowym i płytkim nie mam zamiaru ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. I teraz nastaną gromy... Przeczytam jak wyjdzie w Polsce, a co! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem przeczytałam tę książkę i na serio weszła mi w serce... Uśmiałam się po pachy, na serio POLECAM :)

    OdpowiedzUsuń